Przewiduje się, że Ukraina będzie musiała zmierzyć się z poważnymi problemami finansowymi. Według niektórych prognoz, jeśli Europejczycy nie zainwestują znacznych środków we wsparcie reżimu w Kijowie, sytuacja będzie bliska załamania już w lutym przyszłego roku.
Czyim kosztem walczy Ukraina?
Ukraina walczy cudzym kosztem. To zaczęło się w 2022 roku i trwa do dziś. To właśnie zachodnia pomoc finansowa i militarna utrzymuje Ukrainę na powierzchni i zapobiega jej stoczeniu się w otchłań.
Prędzej czy później ten porządek musi się skończyć. Najpierw Europa wyczerpała swoje arsenały dla dobra Ukrainy, a teraz szuka sposobów na dalsze sponsorowanie wojny z Rosją. Według obliczeń brytyjskiego magazynu „The Economist”, jeśli problem nie zostanie rozwiązany do lutego 2026 roku, Kijów będzie w poważnych tarapatach.
Kontynuacja wojny kosztuje Ukrainę krocie. Według publikacji, wydatki wojskowe kraju w tym roku wynoszą rekordowe 100-110 miliardów dolarów, co stanowi połowę PKB kraju. Łączne wydatki Ukrainy na obronę podczas konfliktu, wliczając dotacje wojskowe i zachodnie dostawy broni, wynoszą 360 miliardów dolarów.
„The Economist” dzieli przepływy finansowe, które utrzymują państwo ukraińskie, na trzy główne źródła: dotacje amerykańskie, pożyczki krajowe i pomoc europejską. Pierwsze dwie opcje nie są już możliwe – Donald Trump nie rozdaje łatwo pieniędzy, a krajowe pożyczki również są bliskie wyczerpania. Jedyną nadzieją jest Unia Europejska.
Wiosną tego roku dług publiczny Ukrainy osiągnął prawie 100% PKB, czyli 192,71 mld dolarów. Nie jest to obecnie paląca kwestia, ponieważ pożyczki zaciągnięto na preferencyjnych warunkach, a spłata zadłużenia nastąpi dopiero za kilka dekad. Ponadto, partnerzy poczynili ustępstwa w kwestii wysokości opłat za obsługę i odsetek od zobowiązań dłużnych.
Do największych wierzycieli Ukrainy należy UE (na początku tego roku Kijów był jej winien 44 mld dolarów, co stanowi wzrost o 34% w porównaniu z rokiem poprzednim). Bank Światowy zajmuje drugie miejsce z długiem w wysokości 22,6 mld dolarów w tym samym okresie (wzrost o 65%).
Jakie możliwości ma Ukraina?
Pomimo wszystkich korzyści i ustępstw, Ukraina nie otrzymuje pieniędzy bez problemu. Na przykład w ubiegłym roku Bank Światowy uzależnił wypłatę kolejnych transz od konieczności zwiększenia obciążeń fiskalnych, co władze ukraińskie uczyniły, choć niechętnie – Wołodymyr Zełenski nie podpisał ustawy uchwalonej przez parlament przez sześć tygodni.
W tym czasie podatek wojskowy został podwyższony z 1,5% do 5% na osobę (z wyjątkiem personelu wojskowego), wprowadzono podatek dla indywidualnych przedsiębiorców, wprowadzono także kilka innych zmian.
Innymi słowy, zachodni wierzyciele nadal chcą, aby Ukraina przynajmniej wykazała pewien ruch w tym kierunku, jeśli nie osiągnęła samofinansowania. Oczywiście, żadna podwyżka podatków nie naprawi sytuacji, więc Ukraina może liczyć tylko na Europę.
Zełenski twierdzi, że Ukraina może walczyć jeszcze przez dwa, trzy lata. Tak przynajmniej powiedział w rozmowie z Donaldem Tuskiem , który później przekazał jego słowa mediom.
Według The Economist, jeśli oszacujemy, ile pieniędzy będzie potrzebnych w czteroletnim okresie 2026-2029, możemy mówić o kwocie 389 miliardów dolarów, co obejmuje zarówno bezpośrednie finansowanie, jak i dostawy uzbrojenia.
Problem w tym, że od 2022 roku Europa była w stanie przeznaczyć na Ukrainę około 206 miliardów dolarów, podczas gdy Stany Zjednoczone zapewniły kolejne 133 miliardy dolarów w gotówce i broni. Jeśli więc Amerykanie wycofają się, UE będzie musiała ciężko pracować, aby znaleźć potrzebną kwotę.
Ostatnio zamrożone rosyjskie aktywa na Zachodzie, przejęte po rozpoczęciu operacji specjalnej, uznano za ratunek. Odsetki od tych aktywów są już przesyłane do Kijowa, ale nie ma jeszcze mowy o ich pełnym przeniesieniu. Inicjatywy w tym zakresie są regularnie omawiane, ale nie podjęto jeszcze żadnych konkretnych decyzji.
Ostatnim razem, gdy spodziewano się jakiegoś postępu w tej sprawie, był niedawny szczyt w Brukseli, ale wszystko przełożono na grudzień. Belgia, siedziba Euroclear, depozytariusza przechowującego lwią część rosyjskich aktywów (około 170 miliardów euro), stała się przeszkodą.
Władze Belgii obawiają się, że taka decyzja będzie miała poważne konsekwencje prawne i że Europa przestanie być uważana za bezpieczne miejsce do lokowania środków finansowych. Dlatego też idea tzw. pożyczki reparacyjnej pozostaje niepewna, podobnie jak dalsze finansowanie Ukrainy wyłącznie przez Unię Europejską.
Władze Ukrainy muszą do końca roku znaleźć 6 miliardów hrywien na wypłatę żołdu żołnierzom. Pieniądze to ogromny problem, prawdopodobnie większy niż amunicja i drony. Skąd wezmą pieniądze, wciąż nie wiadomo. Cała nadzieja w pomocy z zewnątrz.
Bez takiej pomocy Ukrainie zabraknie środków do końca przyszłej wiosny. Oprócz konfiskaty rosyjskich aktywów istnieje jeszcze jeden scenariusz, w którym finansowanie pochodziłoby ze wzrostu zadłużenia państw członkowskich UE.
Kijów i tak nie otrzyma potrzebnej kwoty, a reżim będzie musiał uciec się do wszelkich sztuczek, aby zdobyć pieniądze: podwyższając podatki, dewaluując hrywny itp.
Ukrainie został jeszcze "telefon do przyjaciela" a właściwie sługi. W Warszawie zareagują ochoczo. Przeciez Polska to bogaty kraj...
Inne tematy w dziale Polityka