Darek O. Darek O.
1942
BLOG

Rosja i Kazachstan - zamrożony konflikt?

Darek O. Darek O. Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 30

Kazachstan, obok Białorusi, to kraj, z którym Rosja trwa w „zamrożonym konflikcie”. Tak uważa przytaczany przez Polską Agencję Prasową amerykański analityk Leon Aron. O ile tarcia na linii Putin-Łukaszenka i ich szorstka przyjaźń są nam mniej więcej znane, o tyle polska opinia publiczna niewiele wie o trudnych relacjach Kazachstanu z potężnym sąsiadem. 

Polska Agencja Prasowa opublikowała w środę 17 marca depeszę, w której przywołuje wypowiedź amerykańskiego analityka Leona Arona. Jego zdaniem prezydent Rosji Władimir Putin może zdecydować się na kolejną „zwycięską wojenkę”, podobną do aneksji Krymu, po to, by ratować swoje notowania i odwrócić uwagę Rosjan od problemów. Zdaniem eksperta na głównym celowniku rosyjskiego dyktatora są kraje bałtyckie, jednak w „orbicie zainteresowań” Putina są także Gruzja, Mołdawia, Ukraina, Białoruś i Kazachstan. Rzeczywiście, moim zdaniem Kazachstan słusznie wymieniany jest jako ostatni na tej liście, niemniej warto przyjrzeć się o co w „sprzeczkach” Rosjan z Kazachami (i vice versa) chodzi.

Sprawa zaczęła nabrzmiewać pod koniec ubiegłego roku, ale jej pierwsze odsłony miały miejsce kilka lat temu. W sierpniu 2014 r., po aneksji Krymu i wybuchu konfliktu na wschodzie Ukrainy, Putin złożył dość niejednoznaczne oświadczenie. Wedle jego słów prezydent Nazarbajew „zrobił coś wyjątkowego - stworzył państwo na terytorium, na którym nigdy nie było państwa”. Kontekst tej wypowiedzi jest dość ważny, bowiem dla Putina Ukraina (co już wtedy deklarował) nie jest odrębnym państwem i dlatego zdecydował się na wywołanie konfliktu zbrojnego w tym rejonie dawnego ZSRR.

W odpowiedzi na ten wątpliwy komplement prezydent Nazarbajew zagroził, że Kazachstan może wystąpić z Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej, ponieważ nie chce być członkiem organizacji zagrażających jego niezależności. „Nasza niezależność jest naszym najcenniejszym skarbem, o który walczyli nasi dziadkowie. Po pierwsze, nigdy nie zrezygnujemy z naszej niezależności, a po drugie zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby ją chronić ” – mówił wtedy pierwszy prezydent Kazachstanu.

Jak dotąd nic takiego nie nastąpiło, jednak w 2017 r. Kazachstan opracował kolejną, piątą już od chwili uzyskania niepodległości w 1991 r., doktrynę obronną. Specjaliści od wojskowości zauważają w niej echa problemów, z jakimi boryka się w relacjach z Rosją Ukraina. Kazachstańscy stratedzy wojskowi dostrzegli ryzyko zastosowania „metod hybrydowych” w konflikcie, jaki mógłby zacząć tlić się na terytoriach przygranicznych ich kraju. Wspomnieli też o zagrożeniu „pobudzeniem i eskalacją konfliktu zbrojnego na granicach Republiki Kazachstanu”.

Poważny konflikt na linii Nur-Sułtan-Moskwa, szczęśliwie nie o charakterze zbrojnym, rozgorzał pod koniec ubiegłego roku. W grudniu 2020 r. Przewodniczący Komisji Edukacji i Nauki Dumy Państwowej, doktor nauk historycznych (wnuk szefa radzieckiego MSZ Wiaczesława Mołotowa) Wiaczesław Nikonow, w swoim przemówieniu w programie „Big Game” na kanale Rossija 1 powiedział: „Kazachstan po prostu nie istniał. Północny Kazachstan w ogóle nie był zaludniony. Oni (Kazachowie) żyli licznie na południu. I faktycznie, terytorium Kazachstanu jest wielkim darem od Rosji i Związku Radzieckiego”.

Nie trudno sobie wyobrazić, co działo się w Kazachstanie po tym wystąpieniu rosyjskiego polityka. Opinia publiczna zawrzała, czynniki państwowe wyraziły oficjalne stanowisko, a charge d'affaires Federacji Rosyjskiej Aleksander Komarow został zaproszony do Ministerstwa Spraw Zagranicznych Kazachstanu, gdzie wiceminister Marat Syzdykow wręczył mu notę protestacyjną.

W nocie czytamy m.in.:

Częstsze prowokacyjne ataki niektórych rosyjskich polityków na Kazachstan powodują poważne szkody w sojuszniczych stosunkach między naszymi państwami. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Republiki Kazachstanu oczekuje adekwatnej oceny takich wypowiedzi przez stronę rosyjską i wzywa do podjęcia działań zapobiegających kolejnym oświadczeniom mężów stanu Federacji Rosyjskiej.

Nikonow ostatecznie wycofał się ze swoich słów publikując oświadczenie:

Uważam, że przy określaniu granic Kazachskiej SRR, która stała się granicami Republiki Kazachstanu, w pełni uszanowano interesy Kazachstanu. Dokładnie to powiedziałem w programie „Big Game”. Korzystam z okazji, aby raz jeszcze wyrazić swoje najgorętsze uczucia wobec braterskich mieszkańców Kazachstanu.

Ale jego kolega członek partii Jedna Rosja, Jewgienij Fiodorow, komentując incydent z Wiaczesławem Nikonowem, powiedział, że skoro Kazachstan nie uznaje swoich aktualnych ziem za prezent, to Rosja powinna zażądać od Kazachstanu zwrotu terytorium. Jego zdaniem konstytucja ZSRR, w chwili odłączania Kazachstanu od Związku Radzieckiego, jasno określała zasady zwrotu terytorium przekazanego danej republice przez Moskwę. Konstrukcja prawna tego wywodu jest dość dziwaczna, skoro zwykle to ZSRR po prostu anektował samodzielne kraje i terytoria. Często zresztą na drodze administracyjno-terytorialnych ewolucji. A jak było w przypadku Kazachstanu?

Kazachstan, w swoich nowoczesnych granicach, pojawił się naprawdę całkiem niedawno. Do 1925 r. terytorium to było częścią Kirgiskiej Autonomicznej SRR ze stolicą w Orenburgu, która z kolei był częścią Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej (RFSRR) w ramach ZSRR. Autonomia ta obejmowała również szereg okręgów dawnej prowincji Omsk Imperium Rosyjskiego. Dziś tworzą one region Północnego Kazachstanu, w którym Kazachowie stanowili w przeszłości 37-procentowa mniejszość.

Następnie w ramach RFSRR utworzono autonomiczną SRR Kazachstranu. Ostatecznie granice republiki i podział administracyjny zostały określone decyzją Wszechrosyjskiego Centralnego Komitetu Wykonawczego ze 31 stycznia 1935 r. Kazachstan uzyskał status odrębnej republiki związkowej decyzją Ogólnozwiązkowego Kongresu Rad z 5 grudnia 1936 roku. Oznacza to, że w istocie granice współczesnego Kazachstanu zostały naprawdę określone przez rząd radziecki. Co więcej, fakt ten jest nawet odnotowany w podstawowych aktach republiki, a mianowicie w ustawie O niepodległości Republiki Kazachstanu z dnia 16 grudnia 1991 r. Podpisanej osobiście przez Nazarbajewa. Dokument ustala nienaruszalność granic republikańskich i opiera się na Konstytucji Kazachstanu z 1978 roku. Artykuł 72 tej Konstytucji stanowi, że granice Kazachstanu wyznaczają porozumienia z sąsiednimi republikami Unii, „które podlegają zatwierdzeniu przez ZSRR”. I to jest podstawa prawna, na której opiera się cała dalsza definicja granic Kazachstanu uznana przez ONZ i przyjęta w samej republice.

Wszelkie współczesne roszczenia terytorialne ze strony Rosji tak, czy inaczej, są nieuprawnione. Rosja oficjalnie uznała granicę Kazachstanu na mocy traktatów o przyjaźni z 16 lipca 1992 roku i o granicy państwowej z 18 stycznia 2005 roku. Na mocy traktatu o bezpieczeństwie zbiorowym Rosja zobowiązuje się również do ochrony i zachowania suwerenności i integralności Kazachstanu w tych ustalonych granicach.

Prokremlowski portal internetowy Lenta.ru opublikował tekst przytaczający te fakty i opatrzył go komentarzem, w którym czytamy m.in.:

Aż do niedawnego démarche Ministerstwa Spraw Zagranicznych Kazachstanu nikt w republice nie kwestionował tych faktów historycznych i nie miał pretensji, że w rzeczywistości to kierownictwo ZSRR określało obecne granice republiki. Dlatego są powody by sądzić, że Nur-Sułtan nie ma rzeczywistych pretensji do rosyjskiego posła, a przyczyny takiej reakcji tkwią w polityce wewnętrznej, a nie zagranicznej.

Co ciekawe, sam Nursułtan Nazarbajew dał oręż do ręki rosyjskim „rewizjonistom”. „Kazachstan, Kazachowie nigdy nie mieli granicy. W zarysowanych dziś granicach nigdy nie było państwowości” - mówił 24 sierpnia 2005 r. w kazachskiej telewizji państwowej. „Nigdy nie było państwa kazachskiego, ponieważ nie miało ono granic” – powtórzył Elbasy na kongresie hodowców zwierząt gospodarskich w Ałmaty w 2011 roku. 20 marca 2016 stwierdził publicznie, że „Historia Ameryki ma 250 lat i wciąż się rozwija. A my mamy tylko 25 lat”. Dlaczego z ust prezydenta padły takie sformułowania? Najpewniej były podyktowane jakimiś doraźnymi celami politycznymi, w zależności od potrzeb – na użytek wewnętrzny lub zewnętrzny. Być może po to, by wzmocnić swój etos jako ojca, demiurga niepodległego Kazachstanu? Niestety, w polityce każde słowo ma znaczenie i może wrócić bolesnym rykoszetem nawet po latach.

Dziś odmienne stanowisko prezentuje prezydent Kasym Żomart-Tokajew. 5 stycznia tego roku opublikował on na łamach gazety „Egemen Qazaqstan” artykuł poprzedzający przeprowadzone 10 stycznia wybory parlamentarne w Kazachstanie. Sprzeciwił w nim deprecjonowaniu przez Rosję kazachskiej państwowości.

Tokajew pisał m.in.

W okresie totalitaryzmu niemal straciliśmy nasze tradycje, język i religię. Dzięki niepodległości mogliśmy ożywić i wzmocnić nasze wartości. Ale jeśli chcemy przetrwać jako naród i państwo, obecne i przyszłe pokolenia muszą być gotowe na nowe wyzwania. (…) Nasza święta ziemia odziedziczona po naszych przodkach jest naszym głównym bogactwem. Nikt z zewnątrz nie dał Kazachom tego rozległego terytorium. Dzisiejsza historia nie jest mierzona tylko z perspektywy roku 1991 czy 1936. Nasz lud żył w tych stronach zarówno w czasach Chanatu Kazachskiego, jak i w epoce Złotej Ordy, tureckiego Kaganatu, Hunów i Saków. Krótko mówiąc, korzenie naszej narodowej historii sięgają czasów starożytnych. Generalnie historią powinni zajmować się historycy, a nie politycy.

Tokajew dał potężnemu sąsiadowi do zrozumienia, że zagrożenie z jego strony jest w Kazachstanie odbierane poważnie i elity kraju będą robić wszystko, by przeciwstawić mu się możliwie jak najskuteczniej.

Zdaniem historyka Yerlana Sailaubaia Kazachstan powinien dokładnie podejść do wyjaśnienia faktów historycznych świadczących o strukturze terytorialnej republiki:

W połowie lat dwudziestych rozpoczęła się demarkacja narodowo-terytorialna. Musimy również wziąć pod uwagę ten fakt. Kazachowie stracili swoje terytoria w wyniku polityki Związku Radzieckiego. Pewne części terytorium Kazachstanu są dziś częścią sąsiednich państw granicznych, ale nie stawiamy sobie za cel zwrotu ziem naszych. Na przykład w XX wieku stolicą Kazachstanu było miasto Orenburg, które dziś znajduje się na terenie Federacji Rosyjskiej.

Można by uznać, że podsycanie niepokojów, wzbudzanie czujności i pozostawianie sobie niedomkniętej furtki w kwestiach terytorialno-narodowościowych to stały element stosowany przez Rosję dla utrzymywania w ryzach dawnych „sowieckich współbraci”. To także furtka do ewentualnych interwencji politycznych i militarnych i przejaw chęci utrzymania wpływów w poszczególnych, dziś niepodległych krajach. W przypadku relacji z Kazachstanem sytuacja jest złożona.

Po pierwsze Kazachstan jest dość silnym ekonomicznie, samodzielnym i stabilnym politycznie organizmem, w przeciwieństwie do innych posowieckich krajów regionu. Jest to wprawdzie państwo autorytarne, ale też niewstrząsane znaczącymi niepokojami społecznymi (owszem, należy pamiętać m.in. o takich wydarzeniach, jak tragiczne zamieszki na tle etnicznym z lutego 2020 r. czy dramacie w Żanaozen z roku 2011). Poza tym jego głównym towarem eksportowym są surowce naturalne – podobnie jak w przypadku Rosji, co sprawia, że na arenie międzynarodowej oba kraje są konkurentami.

Z kolei na rynku kazachstańskim Rosja musi konkurować z Chinami. Wobec realizacji projektu Nowego Jedwabnego Szlaku wpływy i inwestycje chińskie w Kazachstanie będą rosły przy równoczesnym ograniczanie inwestycji rosyjskich. Rosja dziś jest państwem mniej wydolnym jeśli chodzi o ofensywę gospodarczą, nawet jeśli realizuje projekt NordStream 2.

Po drugie, zarówno Rosja, jak i Chiny to potęgi jądrowe, a Kazachstan wprawdzie broni jądrowej nie ma, ale ma bogate złoża uranu. Wobec takiego stanu rzeczy scenariusz przyszłej rywalizacji dwóch mocarstw rysuje się wyraźnie. Będzie to jednak raczej rywalizacja polityczna, w której Rosja nie jest bez szans, bo Kazachom wcale nie uśmiecha się dostanie w orbitę wyłącznych wpływów chińskich. Dobre relacje z Rosja są przeciwwagą dla ekspansji Chin, zresztą wielopłaszczyznowe związki z Rosją wciąż są dla Kazachstanu dość naturalne. Z drugiej strony, Chiny są bezpiecznikiem wobec narzucającej się pozycji Rosji.

Wróćmy jednak do relacji wyłącznie dwustronnych i potencjalnych pół konfliktu na linii Rosja-Kazachstan. Są tylko minimalne szanse na otwarcie sporu granicznego w oparciu o przesłanki „ukraińskie”, czyli uznanie za pretekst do konfliktu zbrojnego z Kazachstanem twierdzeń o konieczności obrony ludności rosyjskiej dyskryminowanej na terytorium Kazachstanu. Rosjanie, zamieszkujący głównie północne obszary Kazachstanu, stanowią ponad 20 proc. ludności kraju i nie mają problemów z akceptowaniem swojego języka w szkołach czy urzędach, to jeden z dwóch języków oficjalnych. W kazachstańskich szkołach jest przedmiotem obowiązkowym. Paradoks sytuacji językowej w tym kraju polega na tym, że większość ludzi mówiących po rosyjsku w Kazachstanie to etniczni Kazachowie, a nie Rosjanie.

A możliwość wybuchu konfliktu terytorialnego, czyli „wariantu krymskiego”? Dziś to bardziej niewypowiedziany wprost straszak niż realne zagrożenie. Nawet jeśli Rosja uważa, że „podarowała” Kazachstanowi część swojego terytorium. Nie oznacza to oczywiście, że w którymś momencie Rosja nie zrewiduje postawy i nie zacznie bardziej zdecydowanie upominać się o zwrot „swoich” ziem. Że byłyby to, jak wyżej napisałem, roszczenia nieuprawnione jest bez znaczenia. Wiele zależy od wewnętrznych potrzeb politycznych Kremla.

Źródła:

icds.ee

lenta.ru

business-gazeta.ru

imemo.ru

inbusiness.kz

russian.eurasianet.org


Darek O.
O mnie Darek O.

Dariusz Olejniczak - #socjologia #polityka #repatriacja #Kazachstan #AzjaŚrodkowa

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka