Marek Kobylarski Marek Kobylarski
316
BLOG

Nie ma wolności bez ODPOWIEDZIALNOŚCI

Marek Kobylarski Marek Kobylarski Polityka Obserwuj notkę 2

Kolejny, już piąty raz, przeszedł ulicami Warszawy Marsz na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych. Zgromadził zwłaszcza wielu młodych ludzi, w większości członków największej i historycznej organizacji Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Byli również przedstawiciele ważnych organizacji: Przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Pan Krzysztof Bukiel, oraz wiceprezes Kongregacji Przemysłowo – Handlowej Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej zrzeszającej małe i średnie spółki Pan Wojciech Papis, który jednocześnie jest wiceprezesem nowego ugrupowania Europa Wolnych Ojczyzn – Partia Polska.

Nie zabrakło również postaci, można napisać, legendarnych, na czele z Prof. Jerzym Przystawą inicjatorem Ruchu na rzecz JOW i prof. Mirosławem Dakowskim – autorzy książki „Via bank i FOZZ” i samej wdowie po Michale Falzmanie odkrywcy największej Afery III RP, w której na początku naszej „wolnej i demokratycznej Polski” „oświecone elity” okradły Polaków na co najmniej kilkadziesiąt miliardów dolarów, p. Izie Falzmann. Michał Falzmann nie doczekał ani jednego marszu JOW, został zabity, prawdopodobnie przez Służby Specjalne III RP, razem z Michałem Pańką. Falzmann zmarł na zawał serca, Pańko - w wypadku samochodowym, w którym jego samochód rozpadł się na dwie połowy. Dwaj policjanci z drogówki, którzy pierwsi przyjechali na miejsce wypadku Pańki utonęli na rybach, a służbowy kierowca, który przeżył wypadek zmarł na zawał. W 1993 roku zginął w wypadku samochodowym jeden z oskarżonych w sprawie - Jacek Sz. W 1991 roku Marcin Dybowski. (za Wikipedią) Winnych Afery FOZZ do dzisiaj nie rozliczono. Takie były początki naszej „wolnej i demokratycznej III RP”...

Po prawie 20 latach od wyborów kontraktowych po raz V szliśmy razem ulicami Warszawy skandując okrzyki: „Sznur na szyję demokracji to wybory w partiokracji”, „W Polsce nie ma demokracji”, niejednokrotnie skandowano również pytanie „Gdzie jest Platforma?”.

Na marszu nie pojawił się żaden czołowy polityk PO. Nie mogli zasłaniać się niewiedzą czy obowiązkami, gdyż była to sobota, a termin marszu usłyszał ode mnie wiceprzewodniczący PO Waldy Dzikowski 6 dni wcześniej w programie III Polskiego Radia w debacie „Za czy przeciw JOW”, gdzie 91% słuchaczy „Trójki” w sondzie opowiedziało się za JOW. Pan Premier Tusk zapewniał niedawno, że „nie spocznie dopóki Polacy nie będą wybierali swoich przedstawicieli w okręgach jednomandatowych” i poza pustymi słowami przez ponad rok nie zrobił nic! A na marsz nie wysłał nawet jednego członka PO! Zignorowanie przez polityków PO marszu na rzecz JOW nasuwa wątpliwości czy Platforma ma dobre intencje co do JOW, gdyż coraz bardziej wydaje się jednak, że po prostu kłamie. Oszukuje wyborców mamiąc deklaracjami i pustymi obietnicami, za którymi kryje się prawda, że nie robi nic z tego co obiecywała. Jako młody człowiek zawiodłem się na PO, a zwłaszcza na Premierze Tusku, który jeszcze rok temu przez swoją kancelarię wysłał pismo gratulując NZSowi zorganizowania i prowadzenia akcji „www.jednomandatowe.pl – poseł odpowiedzialny przed wyborcami” po tym jak przekazano mu oświadczenie Zarządu Krajowego NZS, odczytane po raz pierwszy na konferencji na KUL, którą zainicjowałem w kwietniu 2007 roku.

Jedynym liderem partii, startującej w wyborach, obecnym na marszu był Marszałek Marek Jurek, swoją obecnością udowodnił, że zapewnienia Prawicy Rzeczpospolitej, o tym, że są zwolennikami JOW i chcą ich wprowadzenia są nie tylko, jak to jest w przypadku PO, gołosłowiem, potrzebnym jako wabik na naiwnego wyborcę, ale rzeczywistą chęcią naprawy Rzeczpospolitej. Słowa wielkiego uznania należą się Panu Marszałkowi również za to, że z odwagą przez kilkoma milionami widzów wytknął politykom i mediom zignorowanie Marszu JOW w programie „Kawa na ławę” w TVN i TVN24. Wszyscy goście byli zaszokowani jego słowami, a zazwyczaj wygadany wicemarszałek Niesiołowski ze skwaszoną miną milczał jak grób. Zatkało ich? A no tak, bo wreszcie ktoś się odważył wytknąć naszym parlamentarzystom, że ich słowa to tylko pusta paplanina a cała polityka nie stanowi debaty z troską o dobro wspólne, polega jedynie na tym, kto kogo bardziej obrzuci błotem, wyleje większe pomyje lub wytknie bardziej banalną rzecz typu laptop, czy gwóźdź. Można to porównać do zabawy dzieci w piaskownicy, tylko żywym organizmem tych zabaw jest Państwo Polskie, które na równi pochyłej upada przez to ich nieodpowiedzialne zachowanie.

Wtórują im media, jedynie TVN i Polskie Radio pofatygowali się na marsz JOW.

Uwaga mediów była skierowana na Marsz odbywający się obok „zwolenników legalizacji marihuany”... Media zignorowały marsz ku faktycznej naprawie Rzeczpospolitej, nawet te mieniące się i epatujące swoją narodowością i patriotyzmem. Chwilowo w wydaniach internetowych „Rzeczpospolitej” i „Gazety wyborczej” pojawiła się notatka o Marszu.

Ani słowa nie zamieściła TVP, Polsat i TV Trwam.

Te same media potrafią zagłuszać tygodniami niejedno ważne wydarzenie innym, o którym w normalnych okolicznościach nie poświęcono by uwagi. To jest odmiana neocenzury, zwanej metodą „zagłuszania”, o której pisał niegdyś redaktor Ziemkiewicz. Merytoryczna debata o tym co zrobić by Polska wreszcie powstała, by ją wzmocnić jest przez nie zagłuszana "pierdułkami" i tak bawimy się od 20 lat, kiedy kolejne zakłady, stocznie i fabryki cały nasz majątek oddawany jest w obce ręce.

Tylko raz Kaczor a raz Donald wystąpi z apelem o walkę z kryzysem i zapewni, że jego partia chce wzmocnić kraj, popapla slogany i frazesy, z których nic nie wynika i nie poda żadnego konkretnego rozwiązania, pomysłu na reformy, a zapytany o JOW jeden powie, że jest za, ale cóż, skoro Kaczor przeciw, a drugi powie, że jest przeciw i poda tak niedorzeczny argument dlaczego, jakby nie miał w ogóle pojęcia co to jest ordynacja wyborcza.

Pomimo złej pogody studenci, lekarze, przedsiębiorcy, pielęgniarki, profesorowie, samorządowcy, a wśród nich burmistrz Łochowa p. Marian Dzięcioł oraz liderzy KW Prawica Rzeczpospolitej w osobach Pana Marszałka Marka Jurka, Wojciecha Papisa, Janusza Sanockiego, Mariana Piłki, Marcina Palade i inni, po prostu Polacy ruszyli w południe z Palcu Zamkowego w Warszawie. Na czele marszu, dzielnie, na szczudłach, kroczył Jarosław Paczkowski dzierżąc sztandar JOW.

Kiedy dotarliśmy pod Pałac Prezydencki delegacja udała się do środka zostawić pismo z prośbą o rozpoczęcie debaty publicznej na temat ordynacji wyborczej przez Pana Prezydenta. Delegacja została przyjęta przez Ministra Piotra Kownackiego szefa Kancelarii Prezydenta. Pan Minister wyszedł do uczestników marszu i obiecał, że na jesieni Pan Prezydent przeprowadzi debatę ustrojową o przyszłym kształcie ordynacji wyborczej.

Zastanawiającym wydaje się fakt, że Prezydent RP, który nie raz mówił, że jest zagorzałym przeciwnikiem jednomandatowej ordynacji po raz kolejny godnie i z szacunkiem podjął, za pośrednictwem samego szefa swojej kancelarii, przedstawicieli Ruchu JOW. Pan Minister wyszedł do uczestników marszu podjąć dialog a Premier Donald Tusk szef obecnie rządzącej partii, który tyle razy zarzekał się, że chce wprowadzenia JOW i „nie spocznie”, nie oddelegował nawet zwykłego członka PO na marsz...

Ruszyliśmy dalej Traktem Królewskim pod Sejm. Tam już marsz dobiegł końca. Ani jeden poseł, ani jeden człowiek nie wyszedł do nas z Sejmu, w którym prym wiedzie partia, która rzekomo „walczy o wprowadzenie JOW”. Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski dostał ode mnie dzień wcześniej (na wszelki wypadek) wiadomość SMS o terminie marszu, Waldy Dzikowski również wiedział, jednak sejmowi politycy zupełnie zignorowali członków Ruchu na rzecz JOW, nasza delegacja nie została nawet wpuszczona do Sejmu by zostawić pismo i zaznaczyć swoją obecność.

To jest prawdziwe oblicze i intencje naszych rządzących. Tak w działaniu wypada Platforma Obywatelska.

Osobiście wole wroga, który mi nawet plunie w twarz i powie dlaczego mnie nie lubi, niż rzekomego przyjaciela, który za plecami wbija nóż i niszczy a przede mną ma uśmiech na ustach i zapewnia o tym jak bardzo chce zmian, jak mocno walczy, by Polska była silna.

Nasi politycy coraz bardziej się rozzuchwalili, czują się coraz silniejsi. Jednak im więcej w kłamliwych sondażach Platforma Obywatelska zyskuje, tym mocniej Polacy przekonują się, że nie od nich zależy kto będzie rządził. Coraz więcej z nas uświadamia sobie, że Polska nie jest państwem wolnym i demokratycznym, a za chwilę, być może, po ratyfikacji traktatu Lizbońskiego przestanie być państwem w ogóle. Pojawia się coraz większa frustracja i niezadowolenie, jednak stoczniowcy zamiast bić policjantów mogliby sobie uświadomić, że wszystkie błędy kolejnych rządów, ich słabość i nieudolność, wynikają z chorego ustroju w jakim żyjemy, tutaj tkwi ten przysłowiowy "sęk".

Ufam, że NSZZ „Solidarność” wreszcie to zrozumie i przy boku NZS dołączy do grona WoJOWników.

Płakać się chce, gdy się patrzy na te polityczne słodkie „buzie” partyjnych liderów, które potrafią wykrzyczeć jedynie oszczerstwa, obelgi i prowadzić osobiste małostkowe spory i dywagacje o wyższości marchewki nad selerem, a nikt, żaden polityk, dzisiaj w Sejmie nie powie tego, co oczekuje tak wielu z nas: zacznijmy razem myśleć o naprawie Rzeczpospolitej, wymiećmy z grona elit ludzi sprzedajnych, niekompetentnych, nieuczciwych poprzez zmianę ustroju na Prezydencki z posłami wybieranymi w jednomandatowych okręgach wyborczych w trybie jedno-turowym. Nie liczmy ilu młodych ludzi wyjechało już do Wielkiej Brytanii czy USA, tylko ustanówmy tutaj taki porządek, który od setek lat sprawdza się w największych potęgach świata. Zacznijmy budować!

Sejm dzisiaj jest reprezentantem 4 partii, nikogo więcej. Partie te, i jej liderzy, zupełnie ignorują głos Polaków. Tylko Sejm wybierany w wyborach jednomandatowych będzie reprezentantem całej Polski. Jeżeli poseł nie będzie reprezentantem swojego okręgu, swoich wyborców, tylko usłużnym wykonawcą poleceń prezesa i partii kraj nasz nie może być zaliczany do grona demokratycznych, bo w Polsce nie rządzi lud przez wybieranych przedstawicieli, Polską rządzi garstka liderów, którzy z góry poprzez listy partyjne ustalają wynik wyborów. Polacy w czasie wyborów tylko oddają głos, ale wyboru nie mają żadnego. A demokracja to wybór, a nie tylko głos, głos dają nawet psy.

Poseł nie może być reprezentantem Polski, bo nie jest w stanie sam „ogarnąć” całego kraju i znać potrzeby każdego z 38 milionów Polaków. To sejm jest reprezentantem Polski, ale tylko wtedy, gdy składa się z Posłów, którzy kumulatywnie reprezentują każdy skrawek jej ziem. Polska nie kończy się na rogatkach Warszawy, to wielkie i piękne Państwo ciągnące się od Odry po Bug. Sejm, który będzie faktycznie reprezentował Polaków to Sejm złożony z posłów, którzy muszą reprezentować poszczególne obszary tej ziemi. Sejm, w którym zasiadają faktyczni liderzy, wyraziści i uczciwi, bo nieustannie kontrolowani przez swych wyborców. Tylko Sejm wybierany w okręgach jednomandatowych, złożony z reprezentantów poszczególnych okręgów a nie partii będzie Sejmem reprezentującym Polaków, obecnie jest tylko reprezentantem 4 partii, na które oddała głos zaledwie połowa społeczeństwa.

Ufam, że kiedyś, zwłaszcza Ci, którym słowa „patriotyzm” i „Polska racja stanu” nie schodzą z ust zrozumieją, że wszystkie te słowa, bez czynów, bez chęci konkretnych reform, zmian, i dążenia do tych zmian, są wyrazem ich obłudy, fałszu i zakłamania. Najwyższy czas zacząć żyć w prawdzie i służyć w prawdzie. Obudźmy się, jeszcze nie jest za późno...

Pełna fotorelacja z Marszu na: www.picasaweb.google.pl/knedzynski/Marsz23Maja2009#

Marek Kobylarski – były członek zarządu i rzecznik prasowy Stowarzyszenia JOW, student prawa KUL, członek Rady Naczelnej nowego ugrupowania Europa Wolnych Ojczyzn - Partia Polska

www.jow.pl

wyborcza w Polsce i Wielkiej Brytanii"; jeden z inicjatorów Akcji Niezależnego Zrzeszenia Studentów "jednomandatowe.pl - poseł odpowiedzialny przed wyborcami", jeden z liderów "Pomarańczowej Alternatywy w stopniu kaprala,sekretarz Partii Polskiej partiapolska.eu(mail: mkobylarski@wp.pl)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka