Nikt (chyba nikt - nie zauważyłem) nie zwrócił uwagi na sedno sprawy. I nie jest to moim zdaniem sytuacja konfliktu interesów i to, że kontrakt bez przetargu dostaje firma senatora, który pracuje nad ustawą. To oczywista patologia, ale nie to jest najważniejsze.
Najważniejsze jest to, że w ogóle z mocy ustawy takie pieniądze wyrywa się z budżetu (z dotacji unijnej, z czegokolwiek) i przeznacza dla prywatnej firmy za usługę, która jest diabła warta.
Związkowcy ze stoczni potwierdzają, że te 20%, którym ma znaleźć pracę Work Service, samo by znalazło sobie pracę. A wszyscy byliby napewno bardziej zadowoleni z tych kilku tysi na głowę zamiast z usług, które pewnie można sobie w internecie za darmo znaleźć.
Ja też bym bardzo chętnie poprosił o ustawę, która zagwarantuje mi kontrakt na kilkadziesiąt milionów zł.
Komentarze