Zygmunt Jan Prusiński
Zygmunt Jan Prusiński
Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński
110
BLOG

Tango z drzewami - Część IV

Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński Wiersze Obserwuj temat Obserwuj notkę 3


TANGO Z DRZEWAMI  - część czwarta


Dział: Kultura Temat: Literatura




Zygmunt Jan Prusiński

 
W TE BURZLIWE CHWILE RAZEM


Ewie Krawczyńskiej

Idziemy dokładnie tym samym szlakiem,
co Fryderyk ze swoją muzyką
rozpieszczał brzeg rzeczny i konwalie,
majestatyczny sen księżyca.

Szumią liście pomiędzy nutami -
rozbiera się przyroda wokół nas,
patrzę na ciebie Ewo z rana
przygotowany do kochania.

W zieleni i ja piszę Erotyk -
nie sposób twojego powabu ukryć w wierszu,
rozpościela się ukochane ciało
przystąpię z nutą zacząć koncert.

Obejmij mnie i sonaty Szopena -
cały czas gra na fortepianie za tymi wierzbami,
w nagiej scenerii woda pluska
a żaby zielone nie fałszują tonacji.

 
15.06.2010 - Ustka
Wtorek 7:46



NA TLE ZACHODZĄCEGO SŁOŃCA

Magdzie Halickiej

 
Przenieś swój urok
we mnie, będę kochał
twoje ciało serdecznością.
Wyłuskam najlepsze wzory
kochanka, zostaniesz
wybraną Boginią Nocy.

Już skowronki szykują
koncert - maciejka w nocy
wydaje mocniejszy zapach.
Zakołyszę wstąpieniem
w twój świat, przyjmiesz
mój świat w męskich barwach.

Otoczę cię łąkami...
Otoczę cię lasami...

- Otoczę.

 
15.06.2010 - Ustka
Wtorek 7:08



ZIELONOOKA ZE MNĄ W BŁĘKICIE

Annie Zagórskiej

 
Pierś twoją całuję.
Jest soczysta jak brzoskwinia o poranku.

Wtóruje rytm życia,
kamyki zbieram jako dekorację na stół.

Pochlebnie o tobie wypowiada się anioł -
pragnę czystej kobiety.

Zaglądam głębiej gdzie oddychają źródła,
piszę w zatoczce sonety.

Posłuchaj Anno mojego drzewa!
Ma ono serce i ręce i nogi.

Swobodnie biodrami się poruszaj -
i dla ciebie ten ruch jest słodki.

Na piasku cienie nasza wiernie służą,
dotyk plaży z morzem.

- Pozostańmy tam...
nadzy do zmierzchu.

 
14.06.2010 - Ustka
Poniedziałek 8:09



RWĄCE CHWILE W PAJĘCZYNIE

Natalii Zubrzyckiej

 
Pokochać to ciało.
Spiętrzyć jego temperaturę,
niech wilgotnieje
wobec prawdy.

Wskrzesić roślinę,
ozdobić ją smakiem,
zaprosić w dobrym kierunku
wzbogacić nasieniem.

Bo miłość rośnie,
wypełnia się pusty wazon bez kwiatów -
ostatnio Bez w nim zamieszkał.

Natalio z dalekich stron,
napisz depeszę do Kolczastego Lasu
- rosnę dla ciebie!

 
14.06.2010 - Ustka
Poniedziałek 6:06



W OBRAZIE JEDNEJ CIEMNOŚCI

Motto: "Boję się, że gdy zamknę oczy,
to zapomnę". - autor anonimowy

 
Poza granicą światła spotykam cię.

Ocieramy się anonimowo, ty i ja,
kobieta i mężczyzna - i nasz czas.

Nie zapisujemy na pamięć tych dotknięć;
czujemy je i drgamy jak młode listki,
ciekawe rytmu i frazy ułożonej.

Układam cię w gąszczu ciemnej zieleni -
jałowce za miastem nie protestują.

Rozkładam cię w kształtach melodyki wiersza,
nie opuszczam żadnego fragmentu na twym ciele.

Piszę wiersz z emocją błyskawicy - motyle
ukryły się pod liśćmi lub w korze.

Serwuję i ja zaklęcia jako kochanek -
całuję, pieszczę i kocham anonimową kobietę,
która też anonimowo napisała w parku te słowa:
- "Boję się, że gdy zamknę oczy, to zapomnę"...

Anonimowa niewiasto ciemności,
nie zapomnij com ci mówił do ucha
sto lat temu na Wzgórzach Niepokoju...

13.06.2010 - Ustka
Niedziela 12:44



BRZOSKWINIOWA DZIEWCZYNO

Gabrieli Sieradzkiej

 
- Czy możesz być moją Boginią?
W śnie poety brzmi muzyka Barry Whita,
o miłości z Brzoskwiniową Dziewczyną!

- Nie opuszczaj mnie w mej samotności.
Czuć się bezpieczny nie tylko na drodze,
ale i w sypialni i na werandzie.

Pobiegnę z tobą Gabrielo po chabry,
będzie do koloru twojej sukienki. -
Tyle masz w niej kobiecości...

Ciało twoje śpiewa - dla mnie!

 
13.06.2010 - Ustka
Niedziela 11:33



ZBLIŻAM SIĘ Z MOIM WOJOWNIKIEM

Erice Getz

 
- Układasz się do światła.
Promień mój wilgotnieje.
Zastosuję odwilż od tyłu...

Jesteś napięta jak struna,
grasz solowym namaszczeniem.
Zagram ci naturalnego bluesa.

Nie doprawiaj nic prócz pocałunków,
co najwyżej możesz szeptać...
Wiekuistym wcieleniem piękna.

A po miłości pójdziemy na lody.
Od nowa zakochani w sobie.

 
13.06.2010 - Ustka
Niedziela 9:08



JEST NOC W DOLINIE ZIELENI

Motto: "Jest noc, aż trudno
złapać oddech, tak gorąco."
- Erika Getz

 
- Kałuże na chodniku są dla ptaków.
- Nocne lampy są dla przechodniów.
Dla nas noc jest pożądaniem wędrówek.

Posil się moją miłością Eriko.
Zejdziemy z gór do Doliny Zieleni -
tam dojrzewają brzoskwinie dla ciebie.

Nie skalecz bosych nóg - idź za mną,
czynię ścieżkę pośród wystających kamieni.
Jestem pewny że noc jest nas ciekawa.

Oderwiemy się od niskiej chmury - patrz
migocą w dolinie światełka; może ktoś
czeka na ganku by ugościć ciastem i winem.

Noc zakochanych przed nami - akacje szeleszczą,
ktoś wróży w chacie z kart, ktoś się oddala
z depeszą dla dziewczyny oczekującej wieści.

A my zejdziemy w tę noc do doliny zapomnianej,
rozbudzimy namiętność pod samotnym kasztanem.
Wskrzesisz we mnie wiarę kobiecego daru.

Ta noc zostanie zapisana na kamieniu...
 

13.06.2010 - Ustka
Niedziela 8:30



ROZTAŃCZ WE MNIE MIŁOŚĆ

Paulinie Ratajczak

- ballada na prowincji -

 
Roztańcz we mnie miłość,
niech będzie szaleńcza
jak wicher - subtelna
w połysku kolorów odcieni.

Roztańcz we mnie miłość,
ugaszę żar - pozbieram to
co w tobie najlepsze -
rozkocham poczekalnie...

Roztańcz we mnie miłość,
niech po nas zostanie szept
na białej kartce papieru -
wiersz Erotyk na szlaku zostanie.

Roztańcz we mnie...

 
13.06.2010 - Ustka
Niedziela 7:35



NICZYM KARIATYDA...

Halinie Burzawie - Strączek

 
Fizycznie jak posąg kobiety mocnej,
w tobie krążą moje myśli o miłości.
Prześlizgniemy się przez sidła,
w kniei zaprzyjaźnimy nasze serca.

Halino o niebieskich oczach,
nalej mi trzy lampki wina.
Każda z nich ma symbol ziemski -
sam pochodzę od jabłoni.

Pierwszą lampkę wina wypiję
za zdrowie twego ciała.
Drugą lampkę wina wypiję
za zdrowie mego ciała.
Trzecią lampkę wina wypiję
za naszą pieśń miłości.

Odpoczniemy w szuwarach,
będziemy oglądać żurawie.

 
11.06.2010 - Ustka
Piątek 23:57



Z TOBĄ NA RZECZNYM MOŚCIE

Karolinie Frankiewicz

 
Pozwól Karolino, zaprzyjaźnimy się z ciszą.
Przejdziemy przez most
otulimy leśny krajobraz.

Usiądziemy we wrzosach, posłuchamy drzew i mchu.
Może kilka fragmentów
opowiem ci z książek.

A kiedy dojrzejesz kobietą, rozpocznę wędrówkę pieszczot.
Ramiona zawiesisz na mnie,
przeniosę do ulubionego ogrodu.

11.06.2010 - Ustka
Piątek 22:09



GWIAZDA MOICH NOCY

Sonii Kubicy

 
Tylko w nocy będę przychodził -
gwiazda w nocy jest widoczna.

Rozpieszczę nawierzchnię ciała
- jestem cierpliwy w poezji.

Zaskocz Sonia swoim kunsztem;
jesteś gwiazdą w muzycznej toni.

Uszanuję kolory wewnętrzne -
o miłości porozmawiamy.

Nietoperze i trzmiele niespokojne,
wyostrzam apetyt względem ciała.

Erotyzm jak pajęczyna ukryta -
nie skąpi walorów ze swej strony.

 
11.06.2010 – Ustka
Piątek 18:48



DOTKNIJ PROMIEŃ WE MNIE

Karolinie Białkowskiej

 
Na tej kanapie wyrzeźbię miłość,
w rozkwicie jak brzozy na pagórku.

Ukryję w nich ciche pocałunki,
ciało grać będzie niczym orkiestra.

A jeśli się spodoba ta podróż,
powtarzać można też i na łąkach.

Tam bociek spaceruje dostojny -
narwiemy szczawiu na barszcz i kwiaty.

Karolino moich dni i chwil,
rozpisz we mnie nuty na piasku.

Grać ci będę bluesy i ballady,
wstąpimy do otwartej krainy.

Nauczę cię słuchać poezji -
w tobie nagi szum morza z rana.

 
11.06.2010 - Ustka
Piątek 7:51



W UKRYTYM ZWIERCIADLE

Angelice Zareckiej

 
Rzeki od rzek, drogi od dróg, ścieżki od ścieżek.

Osiągam przestrzeń, tę aplikację wzoru.

Samoczynnie piszę oczami nieznany Erotyk,
jesteś tam ugoszczona - podaję ci brzoskwinie.

Specjalnie dla mnie rozbierasz się -
ciało dla ciała, dotyk dla dotyku, cisza dla ciszy.

Poukładane wzory zaklęcia - topi się szarość,
wchodzimy Angeliko do Kolczastego Lasu.

Nierozłącznie rozwijam się jako mężczyzna -
twoje dotyki jak maki w polu tańczą na wietrze.

Tańczysz i ty przytulona do głębi;
sączy się aksamitny krzyk z nieba.

- Odeszło uwieranie samotnika, wracam do życia!

11.06.2010 - Ustka
Piątek 6:10



MOJE MIŁOSNE PRZESŁANIE

Elżbiecie Dębickiej

Listonosz nie przyniesie do domu.
Moje przesłanie piszę w osamotnionym wierszu -
przyjmij je - jest takie niewinne...

Poeta prosi o miłość.
Nie jest z kamienia choć życie kamienne w nim.

Nie jest niewolnikiem materialnych stron;
dla niego kobieta jest ołtarzem natury.

- Czy można spotkać czystą kobietę,
w której instynkt darem jest dla niego?

Nie musisz odpowiadać.

Czas rysuje z wiatrem rysunki na niebie.
- Kochania jest tak mało jak na lekarstwo!

Czyżbyśmy się tak w sobie zamknęli,
kupując żelazne kłódki z dużymi kluczami?

Elżbieto pogodna w soczystej oprawie -
całuję twoje nogi na kilka pokuszeń w czwartek.

- Będziemy karuzelą...

Będziemy wirem rzecznym w totalnym erotyzmie
składania ciał modlitw - ciał kwitnącej miłości!

10.06.2010 - Ustka
Czwartek 9:10

_________________________________________



Zygmunt Jan Prusiński

Ach te wiersze, gdyby nie one - co ja bym robił w życiu?



Piszę wiersze bo chcę żyć
składać w nich nowe życie.
Pomiędzy wierzbami na drodze
a kulminacją rozkwitania łąk.
- I nie ma w tym przesady...


Zygmunt Jan Prusiński


ZASZŁAŚ DALEKO

Motto: "Książki nie odebrałem,
ale mnie to nie dziwi, bo tak wiele drobnostek było
do pamiętania"
- Cyprian Kamil Norwid -


Odpoczywałem, bliżej okna
żeby mieć prześwit i zapach wiosny
też bliżej. W ogóle bliżej jest łatwiej,
wtedy tworzy się zwężenie wąskiej myśli.

Aspiracje twoje są dalej, rozkwitasz
umiejętnie trącasz brązowy listek
a przy tym śpiewasz. Jest w tym i pokuta,
zapach upragnionego ciała...

Rozmieniamy rzeczy i dotykamy, odwilż
pulchnieje jak pączek zakwitania -
wróciły bociany i szepty. Nikt jednak
nie jest w stanie zrozumieć.

I ja nie rozumiem i ty nie rozumiesz, blask
odbija się o taflę wody w pokorze
snuję ciepło wiersza i dylematy zawarte,
chodź zrobiłem kawę – usiądziemy.


24.12.2013 - Ustka
Wtorek 9:35

Wiersz z książki „Sokoły w tanecznych chmurach”



Karol Zieliński

Panie Zygmuncie, to jest autentycznie dobre. Metafizyka! Pozdrawiam świątecznie i cieszę się z udanej roboty!


Zygmunt Jan Prusiński

Witaj Drogi Panie Karolu! Świąteczne pozdrowienia. Chyba czas poznać się w roku 2018 ! Chyba wydam w następnym roku dwie książki. I w kraju i w Niemczech, tak się składa...


_____________________________



Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

03.04.2011 15:24


@Zygmunt Jan Prusiński

Panie Zygmuncie, znów przed chwilą "rozglądałem" się po wierszach Pańskiej poetyckiej kochanki. Wiersze to jedno (są piękne, jak setki tysięcy innych wierszy) a sens to drugie. To, że nie są dopowiedziane (do końca) nadaje im pozór tajemniczości i głębi. To, że nie są dopowiedziane, nadaje im pozorny sens, w świecie, gdzie nic nie ma sensu (być może w ten sposób próbuje scalić camusowskie rozbicie świata). Z czego Mar w wierszu XXVIII świetnie zdaje sobie sprawę, traktując "gościa" jak kat na szafocie ostatnim łykiem wina i papierosem, szepcząc mu, żeby się nie martwił, bo nie będzie bolało i nie jest to takie straszne. Chcę powiedzieć, że to, że natrafiłem na Wasze wiersze uważam za rzecz szczęśliwą dla mnie i interesującą, bo byle co mnie nie skłania do pisania. Jest w nich materiał do przemyślenia, jak nie przymierzając w sonetach Szekspira.
Niech się Pan nie przejmuje, on też był uważany za grafomana i głupiego. Nie chciałbym Panu robić przykrości i pisać o okrutnych historiach (wręcz szekspirowskich) jakie widzę w waszych wierszach, ale jesteście oboje tak naiwnie szczerzy w wywalaniu, przy jednoczesnym usiłowaniu kamuflażu, kawa na ławę swoich uczuć, że aż się prosi o wyjaśnienie "snu Edypa", który jest zawarty w tym, co bredzicie miłośnie na jawie. Tak trzymać, bo jest to wyjątkowe zjawisko w kulturze. Może ktoś się na tym (poza mną) połapie i roztrąbi! Ja niestety nie potrafię, bo nie mam siły przebicia i zawsze byłem uznawany za szalonego głuptaka. Po porostu zapłaciłem za to, że miałem profesurę i establishment za bandę zboczeńców i niedouczonych kretynów.


Panie Zygmuncie, każdy z nas (myślących) musi sobie zdać sprawę, że poezji jako takiej nie ma. Nigdzie ona nie istnieje. Nie ma takiej rzeczy ani takiego bytu (jak poezja). Poezja jest jak Tao, nie ma smaku ani wyglądu, ani ucha ani języka… jest wielką pustką… ale tylko ona istnieje! O Szariputro!

Jednakże poezja istnieje, wtedy „gdy Coś jest”. Istnieje również wtedy gdy jest Pustka (w pustce lub jest istotą Pustki), ale ponieważ absolutna pustka nie istnieje (bo Pustka istnieje i nie ma na to rady, nie potrafimy się obejść ani oderwać od pustki, choćbyśmy chcieli się od niej uciec w Coś, jest ona jakby sensem i sednem naszej troski i naszej egzystencji), natomiast istnieje Pustka i to właśnie ta Pustka może (ale nie musi) być poezją. Zawiera się w tym myśl, że również Pustka jest bytem.

W tym miejscu jestem bliski twierdzenia filozofii indyjskiej, że substancja nie istnieje, (ale mniejsza z tym).

Na istnienie każdego bytu (oprócz bytu absolutnego) składa się to, co w nim istnieje i czego nie ma (co nie oznacza, że w nim w ogóle nie istnieje – bo gdyby nie istniało to co nie istnieje, nie istniałoby to co istnieje).
Oczywiście prostak albo chłopek roztropek, lub ktokolwiek inny (również uczony inteligent) może się z tym nie zgadzać i myśleć w sposób odmienny (uważając to za bzdurę) ale jest faktem, że jesteśmy tym co (i jak) myślimy, i tylko w taki sposób istniejemy i zdajemy sobie sprawę z własnego bycia oraz innych nas i innego świata. Poza tym naszym myśleniem nie ma nas ani świata (ponieważ nic o nim nie wiemy). Skoro myślenie jest podstawą naszego tu i teraz, to powyższy mój wywód, oparty na logicznym wynikaniu sensów myśli z innych myśli, jest zupełnie do przyjęcia dla normalnego rozumu.


Z tego punktu, Pańskie wiersze nie są poezją i Pan wierszy nie „pisze” w tym sensie, że Pan nie stwarza pełnych egzystencji (samodzielnego bycia w świecie) w obiektach bytowych (które narzucają się umysłowi i zmysłom uczestników poznania same, bez ich woli i np. czytania), Pan, ani nikt inny takich bytów nie stwarza, a przecież tylko byty istniejące realnie lub nierealnie (ale „bytujące”) mają moc odpychania nas lub oczarowania naszej woli (rozczarowania, zniechęcenia, zachwycenia itd.). Wtedy mówimy, że jesteśmy pod wrażeniem poezji. Poeta tylko usiłuje stworzyć taką rzeczywistość w wierszu, żeby wprowadzała swoim złudzeniem w błąd, że rzeczywiście istnieje.

Nie są to sprawy do końca oczywiste, bo ludzkość nie rozwiązała dylematu, czy istnieją wrażenia estetyczne, tak jak istnieją wrażenia smaku, bólu, zimna, strachu, wesołości, komizmu itd. W ogóle istnieje problem określenia czym są wrażenie i czy wrażenie przyjemności jest samoistne, czy też jest pochodną wrażenia wesołości (lub odwrotnie). Nie są to wymyślone ad hoc brednie, bowiem można te stany wyosobnić we własnej refleksji fenomenologicznej. W wielu przypadkach poezja zjawia się nam tak, gdzie się tego najmniej spodziewamy. Zadaniem poety jest napisać wiersz w taki sposób, żeby „zaskoczyć” (czasem przez brak zaskoczenia) i zadziwić (często przez brak zadziwienia – albo nawet przez odpychanie) ale tylko tyle – bowiem napisać „pięknego” (który by zawierał obiektywnie, transcedentnie i obiektywne transcedentalne piękno) wiersza się nie da (ponieważ tu na naszej ziemi takie Piękno nie istnieje dostępne dla naszego umysłu w stanie in situ. Możemy go sobie tylko wyobrazić albo przeżyć osobiście, ale wtedy (uważam), nie ma pewności, czy nie umrzemy od drgawek. Takie piękno przeżyłem bodaj raz, gdy sobie do końca uzmysłowiłem głębię własnej nikczemności. Żeby to przeżyć, dopuściłem do umysłu ciemną siłę, zupełnie obcą i nieznaną, która starała się mnie opanować i (chyba) zniszczyć. Tak, że dałem spokój z eksperymentowaniem jak daleko można iść w robieniu rachunku sumienia, po przekraczając pewną granicę szczerości (wobec samego sobie) psychika uznaje, że trzeba się zlikwidować, bo tak podłe indywiduum i „korona stworzenia” nie ma prawa Żyć. (Żyć pisane przez wielkie „Ż”, czyli dotyczące życia wiecznego po śmierci).


Zblazowany koneser”, lub czytelnik myślący, który przeczytał dla swej potrzeby estetycznej lub z ciekawości tysiące różnych wierszy, weźmie do ręki jakiś wiersz, już z taką dozą uprzedzenia (że ma z poetycką miernotą i durnotą do czynienia) i wiersz albo się obroni przed jego potrzebą psychiczną (samowyzwolenia, ekspiacji, uduchowienia, zniszczenia itd.), albo nie. Co do potrzeb psychicznych, to mogą być pozytywne (chcę istnieć, cieszy mnie bycie tu i teraz) albo negatywne (chciałbym już zdechnąć, bo nie ma tu nic dobrego. Życzę temu światu, żeby go szlag trafił itp). W chwili czytania wiersza wszystkie te nastawienia grają pierwszorzędną rolę i właściwie to one decydują (bezkrytycznego odbiorcy) nie tylko czy wiersz się podoba, wydaje się dobry, ale czy w ogóle jest godny istnienia, czy w ogóle jest bytem-wierszem.
Wiersz od strony statusu egzystencjalnego, musi być bytem, żeby przyciągać naszą uwagę, być w naszej pamięci. Ponieważ zawsze rozumiemy Coś i obcujemy z Czymś). Nie można zapamiętać czego nie ma. Można zapamiętać że czegoś nie ma, nie było, ale musimy wiedzieć czego, czegoś co w ogóle istniało lub istnieje lub powinno istnieć a nie istniało (na przykład nieistniejącej miłości, której nie było).

Pod tym względem Pańskie wiersze (i w ogóle każde wiersze) są mieszaniną bytu i nicości. Mówię to, teraz poruszając się po sferze zdań egzystencjalnych – stwierdzających: jest byt, nie ma bytu) są mieszaniną bytu i nicości. Wypełnienia i pustki. O ich treści decyduje to, co w nich jest i czego nie ma. Bo być może ważniejsze jest to czego brakuje.

Pan by chciał wywołać wrażenie że są piękne i że są poezją. Niestety, nie jest to takie proste. Pan powiedział, że jest „kochankiem, który wchodzi do różowej sypialni i spełnia powinności kochanka” i tu Pan trafił w sedno, co do swych wierszy. Tu jest ich siła i jakaś „prawdziwa” hiszpańskość (ta oklepana, znana z poezji romantycznej, romansów, obrazków itd.). Ale nie wiadomo czy to jest takie „ładne” - niektórych może to odrzucać i mogą z tego szydzić - i poetyckie. „To” nie jest poezją! Natomiast poezją jest to, że podmiot liryczny, przebierając się za różowego kochanka i wchodząc do różowej sypialni rozpaczliwie pragnie, żeby to spełnianie miłosnych powinności wyglądało jak najnaturalniej, „miłośnie” (w sposób nie wynaturzony…) I to chcenie, ta rozpacz, żeby udawanie stało się prawdą, jest sednem poetyckiego urodzenia wiersza.


Sytuacja jest tym groźniejsza, że w naszym świecie (bo w świecie jakiegoś rolnika z podlaskiej wsi bez elektryczności - nie) wszystko ulega natychmiastowemu wynaturzeniu (ucieka od natury i staje się niezgodne z naturą). Dzieje się tak w każdej dziedzinie naszego życia, myślenia, chcenia, oceny naszej uczciwości, sumienia i w ogóle nas, jako całości. Myślenie nie jest efektem naszej woli. To nie my myślimy, to myślenie nami myśli i zamiast nas, myśli, a my się poddajemy jego kierownictwu albo nie („wierzgając przeciwko ościeniowi śmierci” – w greckim oryginale „przeznaczenia”). My nawet nie mamy własnej woli, bowiem nasza wola jest urabiana przez wszechwładne myślenie (które nas trzyma jak konia, uzdą „za mordę”), które się znajduje poza nami. Jeśli się „temu” zechcemy sprzeciwiać wpadniemy w idiotyzm, dziwactwa i absurdy (oczywiście cały świat – jest ślepy - tak czyni, przeciwstawiając się zdrowemu myśleniu, doktoryzując się z idiotyzmów, wynosząc kretyństwa na ołtarze, modląc się do głupoty i uważając, że tak być powinno i że tak jest normalnie). Świat jest w ogóle pokręcony do góry nogami i tak chyba musi być. Podam przykład mojej praktyki. Przyszedł do mnie student prosząc o radę, bo promotor (filosemita) sugerował mu w pracy temat: Dlaczego źle jest zabijać żydów?

Tenże student podchodził do tematu kilka razy i za każdym razem wychodziły mu banały, z których cieszyli się żydzi, ale nie cieszył się krytyczny umysł studenta. Jak można pisać w kółko same głupoty, o żydach, którzy tępieni przez hitlerowców sami w Palestynie w tym samym czasie eksterminowali Arabów?

Mam pisać – frustrował się student - że źle jest zabijać żydów (i w ogóle zabijać), bo co? Bo się pogniewa dobra bozia? Abo brzydko się jest tak bawić? Albo dlatego, że człowiek ma obrzydzenie do rozlewu krwi? Czyste głupoty! Bozia się nie pogniewa, ludzi się nie oburzą – tylko dopomogą, a człowiek ma przyjemność z zabijania i rozlewu krwi. Ludzie robią to codziennie, bo nie ma bardziej krwiożerczego zwierzęcia niż człowiek.
Doradziłem więc studentowi: Najpierw napisz brudnopis: „Dlaczego dobrze jest zabijać żydów”, bo przecież widzisz, że faktycznie dobrze jest zabijać żydów, bo wielu tak robi. Gdyby było źle ich zabijać, to by tego nie robiono. Chyba logiczne!? Zresztą doświadczenie historyczne uczy, że tam gdzie nie zabijano żydów, tam po jakimś czasie pojawiały się polityczne kłopoty i żydzi zabijali swoich przeciwników. Nie ma w tym nic gorszącego ani niebywałego. Po prostu tak jest na świecie, że rodzina jest rozsadnikiem zbrodni a państwo żyje ze zbrodni swych obywateli. Taka jest prawda, tylko zabroniono o tym mówić.

Kiedy to opiszesz, na brudno, podczas tego procesu odtworzą ci się odpowiednie klapki w mózgu i zobaczysz problem we właściwej proporcji, potem zmodyfikuj to, żeby nie raiło swoją drastycznością i przepisz na czysto pod tytułem: „Dlaczego źle jest zabijać żydów?” I tak, w sytuacji, gdy wszyscy na świecie wiedzą, że dobrze jest zabijać żydów (i w ogóle zabijać) twoja teza obwarowana zadaniami warunkowymi, np. że źle jest zabijać, bo są nosicielami postępu i filozofii (ale nie roznosicielami czarnej śmierci i wszy, które to rzeczy są roznoszone przez nich przy okazji ich cywilizacyjnych peregrynacji) przeczytają z uwagą twój wyważony głos, dlaczego dobrze jest zabijać… a mimo to z ludzkiego punktu widzenia przecież jest żal i sumienie wzdryga się przed zbrodnią, jako lepsza część naszej natury, opisanej pozytywnie w podręcznikach z kryminologii, jako ta, która powstrzymuje naszą wolę i pragnienia od zbrodniczego czynu.

Podobnie jest z Pańską poezją, Panie Zygmuncie. Czytając wiersze, Pańskie (i podobne jak Pańskie), myślę, że Bóg jest daleko i ma koźle rogi, natomiast serce piekła jest blisko, w piersiach kochanki.

Dzieje się to częściowo pod wpływem lektury! Lektura i proces myślowy jaki się przy tym odbywa mnie w tym utwierdza.


Przechodziłem różne fazy w pojmowaniu i zachwycaniu się poezją - nawet w sposób ponury, odpychający, widząc wszystkie jest nędzne usiłowania zakrycia własnej umysłowej nędzy, niedoboru wyobraźni… ale, przecież w końcu musimy stać się dorośli i… zobaczyć rzeczy takimi jaki są.

Dlatego wydaje mi się, że tak jak św. Paweł powiedział: Kobiecie nauczać nie pozwalam – my powinniśmy mówić: Kobiecie wierszy pisać nie pozwalam. Nie jest to zależne ode mnie i nie ja to wymyśliłem, ani też nie jestem jakimś anty-człowiekiem widzącym w kobiecie wroga. Co więcej lubię kobiety, jestem typowym samcem, który nie lubi wkładać (nigdy tego nie zrobiłem) kobiecie do dziury, która nie jest do tego przeznaczona, natomiast zawsze uważałem, że należy spuścić gdzie trzeba, zrobić swoje i lecieć do roboty. Nigdy też nie byłem chętny do zdrady. Kobieta mogła na mnie polegać. Niestety – ja nigdy nie mogłem polegać na kobiecie! Chyba chwilowo „zalegać” – to wszystko. Na tym się kończyła do mnie ich lojalność. Niewiele kobiet rozumiało co mówię i musiałem z nimi rozmawiać jak z małymi, aczkolwiek zboczonymi i okrutnymi dziećmi.

Jeśli przeczytam w całości Pańskie wiersze z projektowanego tomiku, to mogę tylko opisać je według powyższego paradygmatu, chyba że mnie przekonają (wiersze), że jest inaczej. Tym bardziej, że widzę, wśród wielu innych poetów, Pana jako tego, który jest najbliższy egzystencjalnej prawdy o człowieku w naszej sferze tu i teraz, gdzie „Bóg jest daleko i ma koźle rogi, natomiast serce piekła jest blisko, w piersiach kochanki”.
Dlaczego nie jest odwrotnie? Bo chyba kobiety inaczej odczuwać, myśleć i pisać nie potrafią jak tylko: Mój bożek jest blisko, a jeśli jest daleko to cierpi na tym mój egoizm, natomiast piekło jest w sercu mojego kochanka i nawet gdy mu się bezkrytycznie oddaję, to "pamiętam o ostrożności”. Wierszy, w których kobieta się skarży na swój upadły (w każdym sensie) los i status (anioła?), jest bardzo niewiele. Jakby w swej judaszowej naturze nie dostrzegała własnej nikczemności.

Mój Boże, Mar chce być Pańską żoną. To za mało! Ona powinna chcieć być Pańskim mężem! Wtedy by to znaczyło, że coś rozumie z prawdziwej natury człowieka, który jest androgeniczny. Jak u Platona. Inaczej nie będzie prawdziwego połączenia i prawdziwej zgody, tylko choroba umysłowa (pisze o tym Jung, Adler, Maslow, Horney itd.)

Młodzi chłopcy (i nawet starzy) i dziewczęta piszą w wierszach: chciałabym, to lub tamto, tak lub siak, jestem tym, ty tamtym, och, ach, jeszcze, może, nie wiem… porównują do rzeczy, do siebie, do świata – nie wiedząc, że są nicością. Zamiast się smucić i zarazem cieszyć… Nie wiedzą, że ich tzw. poezja, miłość, nadzieje, wola, pragnienie etc. są pustką i ta pustka jest genialnie fascynująca. To znaczy, widzieć rzeczy odwrotnie, jak się one przedstawiają. Ale to widzenie pustki mają tylko ci, co ulegli chorobie pospiesznego i całościowego widzenia. Jak Pan. Wtedy nie ma czasu na dostrzeganie zwodniczych szczegółów.

Początkowo myślałem, że Pan siada i mozolnie „kombinuje” wiersz, jakby tu wymyślić, żeby było „ładnie”… Natomiast teraz nabieram podejrzenia, że „Pan musi”, że Pan wyrzuca z siebie, często w sposób niekontrolowany, jak automat. Gdyby tak było i ta poezja była mediumiczna, to byłoby cenne i piękne. I rokujące rozwój na przyszłość. Boy-Żeleński powiedział o twórczości Rabelaise'a że pisze w sposób tak naturalny, jakby srał (piękne!). Trafne i głębokie.

Wtedy się „nie myśli” ale zarazem, ten kto ma odwagę myśleć! Wolę nie rozwijać tematu, a przecież nurt skatologiczny w myśleniu poetyckim jest chyba najważniejszy, tylko spychany w podświadomość i nie zdajemy sobie z tego sprawy. Wtedy odbyt myśli! Wtedy myśli (z odbytu – to nie makabryczny żart – pamięć tkankowa i te rzeczy) potrafią być najszczersze i najpłodniejsze, byle je przenieść (na stałe?) do mózgu (przez rdzeń kręgowy). Potrafią nas pogodzić z samym sobą i ze światem (mistyki i metafizyki razem). Co za komunia i symbolika! Natomiast podczas orgazmu, złączeni z męskością i kobiecością i z kosmosem, przeżywamy boską ekstazę, łącząc się z Bogiem, ale jest to doznanie w stanie narkotycznym i nie da się przenieść do ratio naszego umysłu. Do ratio, które jednak rządzi (lub może rządzić) naszą upadłą naturą. Wszakże po wygnaniu człowieka z Raju, Bóg powiedział do Kaina, gdy ten zabił Abla: "Grzech w drzwiach leży, a ty nad nim możesz panować!” I to „możesz” (w staro aramejskim: timszel) jest możliwe dzięki ratio. Które (ratio) chyba obiektywnie istnieje!


Pisze o tym dlatego, że poezja nie jest dla głupców i jeśli mam napisać (może tak będzie a może nie dam rady) coś istotnego o waszym (razem z Mar) poetyckim dwugłosie, to nie mogę kłamać, że matka, że ojciec, że szwagier… kiedy w istocie nie ma żadnego ojca, matki ani szwagra… Tak zresztą pojmowali te sprawy poeci hiszpańscy, francuscy, włoscy, żydowscy… mający wpływ na następne pokolenia ludzi myślących (a nie nowoczesnych – w swoim czasie - idiotów).

Uważam i szukam w każdej poezji tajemniczego połączenia z poezją takich duchów ludzkości jak Słowacki, Racine, Calderon de la Barca. Tristo de Molina…(a przecież pierwszy był panteistą a tamci mnichami) i (nie wiem jak to jest, ale tak jest) te tajemnie kanały w Pańskich wierszach widzę i odnajduję. Wszystko jednak zależy od tego kto widzi, co widzi i jak patrzy. Na koniec myślę, że cenne jest to, że się Pan intelektualnie nie sili na uzasadnienie dlaczego kamień jest Pańską poezją a poezja kamieniem. Gdyby Pan usiłował to robić, byłby Pan spalony. Pan nie próbuje tłumaczyć rzeczy oczywistych i to jest istotą poezji i jej moralności. Życzę Panu zdrowia. Amen


Zygmunt Jan Prusiński Madryckie ścieżki poezji - Część IV


_____________________________________

Zobacz galerię zdjęć:

Zygmunt Jan Prusiński
Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński

Zapraszam do Niezależnej Wytwórni Filmowej PROSTAK_____ http://korespondentwojenny.salon24.pl/_____ A teraz będą "chwalunki"..., co dzięki mnie utworzyłem jako animator kultury i działacz społeczny w polityce w Polsce i na Emigracji: 1967 - 1970 ...założyciel zespołu muzycznego "Chłopcy z Przedmieścia" w Otwocku; 1979 - 1981 ...został przewodniczącym Klubu Młodych Pisarzy przy ZLP w Słupsku; 1982 - 1985 ...kolporter pism emigracyjnych w Wiedniu; 1987 ...wydał dwa zeszyty literackie - wiersze pt. "Słowo" i "Oaza Polska" w Monachium wydawnictwo: Niezależny Związek Pisarzy Polskich "Feniks"; 1988 - 1990 ...wiedeński korespondent "Orła Białego" w Londynie; 1990 - 1994 ...założyciel i przewodniczący Korespondencyjnego Klubu Pisarzy Polskich "Metafora" i Polskiego Centrum Haiku a także pomysłodawca "Wiedeńskiej Nagrody Literackiej im. Marka Hłaski" oparty z plonu konkursu na prozę i poezję - zorganizował dwie edycje konkursu literackiego w Wiedniu; 1997 - 1998 ...członek Ruchu Odbudowy Polski - przewodniczący Komisji Rewizyjnej ROP w Słupsku; 1998 - 1999 ...korespondent radia City w Słupsku; 1999 - 2003 ...założyciel i przewodniczący Polskiej Partii Biednych na Pomorzu; 1999 - 2003 ...założyciel i sędzia Słupskiego Sądu Społecznego w Słupsku; 2000 - 2009 ...założyciel i prezes Stowarzyszenia "Biały Blues Poezji" w Ustce; 2001 - 2009 ...założyciel środowiska literackiego w Starostwie Powiatowym w Słupsku; 2001 ...wydał tomik wierszy pt. "W krainie żebraków słyszę bluesa" - ZLP Słupsk; 2004 - 2005 ...korespondent radia "Supermova" w Londynie; 2005 - 2007 ...redaktor gazety internetowej "Karuzela Polska"; 2005 - 2009 ...korespondent międzynarodowej gazety "Afery Prawa a Bezprawie" w Irlandii z siedzibą w Sanoku. ____Odpowiadam swoim podpisem - Zygmunt Jan Prusiński Ustka. 23 Grudnia 2009 r.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura