Mówią, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Warto wiec byłoby się mu za tą pieską miłość i przywiązanie (nomen omen) odwdzięczyć. Wraz z rozwojem cywilizacji i polepszeniem standardów bytowych człowieka powinny się również polepszać standardy bytowe trzymanych przez niego zwierząt. Żeby jednak naprawdę polepszyć ich byt najpierw musimy zmienić swoje własne zwyczaje odnośnie ich. Nie da się polepszyć bytu psu bez zmiany zwyczajów i myślenia u jego właściciela, które to również decydują w dużym stopniu o przyzwyczajeniach tego psa. Pies od małego trzymany na uwięzi lub chowany tak, żeby był niebezpieczny dla obcych, bo jego jedynym zadaniem było alarmowanie szczekaniem na pojawienie się obcych na podwórzu, nie zmieni swoich przyzwyczajeń dzięki wprowadzeniu choćby najbardziej szlachetnej ustawy zakazującej trzymanie go na uwięzi, szczególnie jeśli są w niej jednocześnie zapisy dopuszczające to w przypadku, gdy zwierzę stanowi zagrożenie dla otoczenia. Ono właśnie było tak chowane, żeby je stanowić i dlatego jest też na ogół trzymane na uwięzi, na przysłowiowych i dosłownych łańcuchach, albo w kojcach (nie jestem przekonany co jest gorsze, moim zdaniem już lepiej trzymać psa na dłuższym łańcuchu, niż w jakimś kojcu trzy metry na dwa, a taka jest właśnie na ogół norma w przypadku takich kojców. co ustawa rządowa chciała zmienić, ale prezydent postanowił zadbać o dobrostan właścicieli, nie zwierząt i ją zawetował). Taka ustawa z miejsca staje się martwym przepisem i niczego nie zmienia. Nie trudno sobie wybrazić sytuację, w której do właściciela przyjeżdża zaalarmowana przez przyjaznych sąsiadów policja odnośnie trzymania przez niego psa na uwięzi:
Policjant: Dostaliśmy zgłoszenie, że trzyma pan psa na uwięzi. Wie pan, że wprowadzona niedawno ustawa tego zabrania.
Gospodarz: Ustawa dopuszcza jednak stosowanie uwięzi, gdy pies stanowi zagrożenie dla otoczenia.
Policjant: A stanowi?
Gospodarz: A pan władza szybko biega?
Policjant: Słucham?
Gospodarz: No bo ja mogę go spuść, proszę bardzo. Lepiej jednak, żeby pan władza był wówczas pod drugiej stronie tego płotu. No to jak? Sprawdzamy?
Policjant: Aha. No to dziękujemy i przepraszamy za najście. Do widzenia.
I tyle z tej szlechetnej ustawy, przed czy po poprawkach prezydenckich, zastanie. Żeby zmienić naprawdę los psów trzeba by zakazać pod surowymi karami trzymania ich na uwięzi czy nawet w kojcach już od małego. Dopóki psy służą nam jako żywe alarmy podwórkowe, takie fotokomórki na czterech łapach, dopóty ich los się nie zmieni na lepsze, bo lepiej wówczas, żeby były trzymane na takiej czy innej formie uwięzi. Również dla ich własnego dobra. Dobrym więc i jedynym mogącym polepszyć ich los był zatem zapis w pierwotnej ustawie uchwalonej przez Sejm powiększającej rozmary kojców od tych zazwyczaj już stosowanych i zakazującej trzymania zwierzaków na łańcuchach. Usunięcie tego zapisu przez prezydenta uczyniło tę ustawę już zupełnie martwą i zbyteczną z powodów wymienionych powyżej. Ustawa daje właścicielom pretekst do dalszego trzymania swoich psów na uwięzi. Prawda jest taka, że psy nie stanowiące zagrożenia dla innych nie są na ogół trzymane na łańcuchach czy w kojcach, bo po co? Właściciele, również na wsiach, zazwyczaj lubią swoje psy i sami wiedzą co jest konieczne a co nie. Nie trzeba im specjalnie tych rzeczy tłumaczyć. Są oczywiście wyjątki, patologia, ale do niej tym bardziej nie przemówi się żadnymi ustawami, tym bardziej tak sformułowanymi.
Pies w błocie na łańcuchu:
https://www.facebook.com/schroniskowborku/posts/interwencja-w-gminie-s%C5%82omniki-pies-du%C5%BCy-stale-w-b%C5%82ocie-na-kr%C3%B3tkim-%C5%82a%C5%84cuchu-a-ma%C5%82/1444705379020681/
Nazwali go "Skóra i kości":
https://www.ratujemyzwierzaki.pl/ratujemy-szkielet-wyzla-na-lancuchu
Ustawa poszła do kosza jednak przez prezydenta, który w każdej uchwalonej przez aktualną większość ustawie szuka na siłę dziury i pretekstu do jej odrzucenia. Zaproponowana jednak przez niego jest jeszcze gorsza stając się bezużyteczną i martwą, bo w kształcie pierwotnym narzucała chociaż na właścicieli konieczność powiększenia kojców. Wbrew uzasadnieniom swojego weta przez prezydenta wcale nie stanowiłoby to aż takiego obciążenia dla właścicieli. Tak to nawet psy padły ofiarą wojny między rządem a prezydentem. Nic się w tym kraju nie zmieni na lepsze ani dla psów, ani dla ich właścicieli dopóki ta wojna trwa. Sami Polacy jednak sobie ją wybrali. Tylko psów szkoda, bo one jako jedyne tu naprawdę niczym nie zawiniły i zasłużyły na lepsze traktowanie.
Nie ma potężniejszego władcy od tego, który panuje nad sobą. Korona jest jedna, uzurpatorów wielu. Nie przyszedłem tu po poklask jak niektórzy, ale żeby "odpowiednie dać rzeczy słowo".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka