Z cyklu: Stare a z każdym dniem jakby bardziej aktualne - odkurzania szuflady ciąg dalszy.
We mnie znajdziecie wszystko to
czego się boicie
Gniew nieludzki
który jest ramieniem karzącej ręki
I pogardę dla niewiernych
osadzonych w klatce nienawiści
I bojaźń bożą niezrozumiałą
dla własnych uczynków
Spoglądam na was okiem
które jest światłem kosmosu
Drwię z kruchości istnienia
bo zapomniano o początku
a końca nie widać wcale
Spieszą się umysły
by odbudować mosty
przerzucone niegdyś
między prawdą
a jej pragnieniem
Lecz patrzcie! Co to?
Zatrzymują się nieliczni
niepewni czy warto tak pędzić
Ale tłum napiera
i nie może być przerwy
bo silne są niecierpliwe ręce
spragnione mojego kształtu
i złotego blasku
Nie czekajcie ani chwili
a rozum niech śpi
zwinięty w kłębek
czerwiec 1998 r.
psy
niech wszystkie psy
mają się na baczności
niech toczą pianę
swojej wściekłości w zaciszu
wszawego legowiska
niech warkot niepokornych gardzieli
nie tłoczy w żyły adrenaliny
jeżącej sierść na karku
zbite kundle nie przemykają
po zboczach monte carlo
nie ma tam skrawka ziemi
aby niegodnie umrzeć
nieprzydatne są kły by wyszarpać
kawałek przestrzeni dla siebie
węch nie pomoże uciec
gdy zawiodą ślepia
idzie hycel kosmosu
z siatką ze światłowodów
jestem rasowym wytresowanym
zapisem komputerowym
k u r w a u n i e w a ż n i l i
m o j ą
kartę kredytową
sierpień 1998 r.
nóż w wodzie
nóż w wodzie
i szaleństwa strzemiona
zapięte na ostatni guzik
wdzierają się do gardła
tłumiąc rozpaczliwe wołanie
nikt nie słyszy
bo nie chce słyszeć
ta oranżeria pełna
ludzkich kształtów
zajętych byciem
w najlepszym stylu
zginęły moje uczucia
niczym nóż wyrzucony do wody
siłą namiętności
pozostały tylko wspomnienia
lepszych czasów
- w mojej wyobraźni
czy Diotavelli
zagrał już na trąbce
hymn ku chwale chwili?
nie posiadłem umiejętności
rozpoznawania szczęścia
które milczy w swojej obecności
plusk wody wraca nas z dna
gdzie rdzewieć będzie wrak
łopot żagli i słońce
bryza rumieniąca policzki
jak zawsze obietnicą
lepszego jutra pociesza
mnie prostota piękna
i choć jej nie rozumiem
budzę się z uśmiechem
na ustach
grudzień 1998 r.
Komentarze