W filmie "Nic śmiesznego" Marka Koterskiego jest zabawna scena (jedna z lepszych w polskiej kinematografii), kiedy to ekipa filmowa jedzie 100 km od wytwórni, żeby nakręcić ... obiekt.
Adam Miauczyński: To tutaj, to ten obiekt.
Reżyser: Jak to „to ten”?! Chcesz powiedzieć, że ten obiekt znajduje się w zasięgu mojego wzroku? Pokaż go, to palcem, bo chciałbym uwierzyć, że śnię.
Adam Miauczyński: No to.
Reżyser: To?! Co to jest?!
Adam Miauczyński: No jak to co? Las.
Reżyser: Możesz mi powiedzieć: po chuj mi las?
Adam Miauczyński: Jak to „po chuj”? W scenopisie pisze, że las, jest napisane…
Reżyser: W scenopisie? Znajdź mi to w scenopisie.
Adam Miauczyński: Proszę: „Kiedy wjechali na wyniosłość drogi, oczom ich ukazał się las”.
Reżyser: Przewróć stronę.
Adam Miauczyński: O kurwa…
Reżyser: Czytaj!
Adam Miauczyński: „Oczom ich ukazał się las...........krzyży”.
Garściami z Miauczyńskiego czerpią dzisiaj minister Ziobro i jego wilczki.
Żeby sprawić wrażenie, że tzw. ustawa sądowa jest zgodna nie tylko z prawem polskim ale też prawem obowiązującym w innych krajach UE, politycy wybierają sobie jedno zdanie z danego przepisu - np. prawa niemieckiego, francuskiego, hiszpańskiego - wyrywają je z kontekstu i wstawiają do swojej ustawy w sposób który je zniekształca.
Odwraca sens.
( jeden obraz za 1000 słów)
Przykład.
Ziobro i spółka twierdzą, że prawo francuskie pozwala karać sędziów za wygłaszanie opinii politycznych.
Marszałek Terlecki był łaskaw stwierdzić, że sędziowie francuscy w żadnym wypadku nie mogą angażować się w życie polityczne.
Używając języka dyplomacji - nader oszczędnie gospodarują tutaj prawdą.
Francuscy sędziowie nie mogą wygłaszać politycznych opinii wyłącznie na sali sądowej w stosunku do którejś ze stron.
Poza salą sądową sędziowie mogą nie tylko należeć do związków zawodowych i brać udział w manifestacjach antyrządowych.
Mogą należeć do partii politycznych.
Tyle, że o tych didaskaliach ani pan Terlecki ani ziobrowe wilczęta już nie wspominają, bo to im nie pasuje do tezy.
Precyzyjnie wyjaśnił to Laurent Pech, francuski profesor prawa Unii Europejskiej z Middlesex University London.
Na komentarz wiceministra Sebastiana Kalety o tym, że proponowane rozwiązania to "skopiowanie przepisów we Francji", Pech odpowiedział:
"To nie pierwszy raz, gdy (politycy PiS) z premedytacją próbują wprowadzić ludzi w błąd, ukrywając się za fałszywie przedstawionymi przepisami obcego prawa, w celu uzasadnienia oczywistych naruszeń zasady niezawisłości sądów, z oczywistym naruszeniem zarówno polskiej konstytucji, jak i prawa UE" ...
..." Przepisy francuskie i polskie nie mają ze sobą nic wspólnego! Polski rząd twierdzi, że po prostu skopiował ustawę francuską i niemiecką, ale to ma tylko odwrócić uwagę od faktu, że ta propozycja jest kolejnym atakiem na niezależność sędziów w Polsce, i bezpośrednim naruszeniem prawa unijnego oraz wymagań Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Można też argumentować, że narusza to zasadę niezawisłości sędziowskiej wynikającą z polskiej konstytucji. Nie ma więc żadnego sensu w tworzeniu powiązań między ustawą francuską a polskim projektem, to tylko zasłona dymna. Właściwie rząd używa prawa francuskiego, aby usprawiedliwić przepisy zabraniające sędziom wykonywanie obowiązków wynikających z prawa unijnego, co jest wręcz szalonym argumentem" - pisze Laurent Pech, profesor prawa Unii Europejskiej.
Podobnie jest z przykładem niemieckim.
Ziobro twierdzi, że w Niemczech sędziów wybierają politycy.
Znowu jego oczom ukazał się las.
Nie był łaskaw doczytać, że do wyboru sędziego potrzeba 2/3 głosów.
Zatem partia rządząca aktualnie nie jest w stanie wybrać sędziego bez porozumienia się z opozycją.
Minister sprawiedliwości pominął również istotną rolę, jaką w procesie nominowania sędziów w Niemczech mają do wypełnienia rady sędziów, prezydia sądów i komisje ds. wyboru sędziów.
W Niemczech nie funkcjonuje scentralizowany organ jak Rada Sądownictwa, a kompetencje związane z powoływaniem sędziów leżą w dyspozycji innych podmiotów.
Jest to konsekwencja wprowadzenia modelu kształtowania kadry sędziowskiej opartego na koncepcji, która zakłada rozproszenie istniejących w tym obszarze ośrodków decyzyjnych, tak by przyjęty system lepiej odpowiadał federalnej strukturze państwa niemieckiego.
O nominacjach sędziowskich decydują ministerstwa sprawiedliwości krajów związkowych przy współudziale parlamentów związkowych i przedstawicieli samorządu sędziowskiego - w różnych proporcjach, w zależności od landu.
A więc nie wyłącznie politycy.
Przenosząc to na polski grunt, minister Ziobro musiałby dogadać się w sprawie wyboru sędziego z Trzaskowskim, Zdanowską i Majchrowskim w porozumieniu z samorządem sędziowskim.
Samorządem.
Nie partyjnymi - lojalnymi nominatami jak państwo Radzik, Nawacki, Mitera, Schab, Dudzicz, Mazur, Pawłowicz, Piotrowicz, Przyłębska etc ...
https://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/1445287,laurent-pech-ustawa-dyscyplinujaca-sedziow-prawo-francuskie-niezawislosc-sedziowska.html
Komentarze