Maciej Rosalak, "Wielkie zarazy ludzkości" wyd. Fronda 2020.
Maciej Rosalak, "Wielkie zarazy ludzkości" wyd. Fronda 2020.
Księgarnia Salon24 Księgarnia Salon24
938
BLOG

Jak choroby i epidemie wpływały na świat? Przeczytaj "Wielkie zarazy ludzkości"

Księgarnia Salon24 Księgarnia Salon24 Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Koronawirus od ponad pół roku zbiera krwawe żniwo na świecie. Ludzkość od pierwszych wieków musiała radzić sobie z groźnymi epidemiami. Maciej Rosalak w przystępny sposób opisuje najważniejsze zarazy, które miały wpływ na los człowieka. 

Jeszcze w starożytności epidemie dziesiątkowały armie i zabierały największych przedstawicieli epoki. W V wieku p.n.e. wybuchła zaraza ateńska w czasie wojen peloponeskich, w wyniku której życie stracił filozof Plutarch.

Dotąd trwają spory w jaki sposób zmarł król Aleksander Wielki. Jeden z najwybitniejszych strategów w dziejach miał zostać otruty. - Bardzo prawdopodobne, że malaria lub gorączka pappataci zaatakowała organizm Macedończyka, będący w stanie skrajnego wyczerpania dziesięcioletnimi trudami wojen i notorycznym pijaństwem, ku radości sporej grupy ludzi z jego najbliższego otoczenia - analizuje dziennikarz. 

Dżuma Justyniana z lat 541-542 n.e. pojawiła się w Afryce, skąd dotarła do Konstantynopola. Dalej rozwinęła się w całej Europie i Azji. 

Maciej Rosalak zastanawia się też nad średniowiecznymi zarazami. Czy gdyby nie pandemia ospy, konkwistadorzy z taką łatwością podbiliby Amerykę Południową? Wraz z chorobą nastąpił kres wspaniałej cywilizacji Indian na kontynencie. Z kolei krzyżowcom w wyprawach zbrojnych przeciwko muzułmanom wydatnie przeszkadzał trąd. 

Spustoszenie wywołała dżuma, która doprowadziła do śmierci blisko 30 proc. populacji europejskiej w XIV w. Czarna śmierć - za pośrednictwem bakterii Yersinia pestis - pojawiła się najpierw na Sycylii, gdzie cumowały azjatyckie okręty. Autor "Wielkich zaraz ludzkości" zastanawia się, dlaczego dżuma ominęła Polskę. 

Syfilis, czyli kiła, zwana w Polsce "francuską chorobą", a przez Rosjan uważana za „polską przypadłość”, mocno dała się we znaki Europie w XV wieku. W książce Rosalaka znajdziemy odpowiedź, czy łysina królowej Elżbiety I to efekt leczenia tej choroby rtęcią.

Wysoką śmiertelnością charakteryzowała się niezwykle groźna "hiszpanka" - grypa ze szczepem H1N1 z lat 1918-1920 zabiła więcej ludzi, niż działania zbrojne w czasie I wojny światowej. Szacunkowe dane wskazują na śmierć od 20 do nawet 100 mln chorych. Różne dane były spowodowane ofiarami ogromnej wojny i tym, że część ocalałych już nie wróciła do domów. Była to największa epidemia w historii, zaatakowała Europę, Azję, Afrykę i Amerykę Północną. 

Rosalak opisuje też, czy świat pokonał tropikalne choroby, jak malarię i tyfus. Nim wybierzemy się do egzotycznych krajów, musimy przejść przez drogie szczepienia. Autor "Wielkich zaraz ludzkości" stawia pytanie nie czy, ale kiedy do nas te zarazy wrócą. 


Prezentujemy fragment rozdziału trzeciego pt. "Dżuma, czyli czarna śmierć":

Ta epidemia spowodowała największe ofiary i wyryła głęboki ślad w pamięci Europy  

Miano „czarnej śmierci” zaraza ta otrzymała od zgorzeli – czarnych plam obumierających tkanek na ciele zakażonych nieszczęśników. Jej symbolem został we Francji „danse macabre”, a w Niemczech „Totentanz”, czyli polski „taniec śmierci”, do którego zagłada porywała każdego, niezależnie od stanu, płci i wieku. Już wtedy, gdy grasowała po świecie, zwano ją również „wielkim pomorem”. Miliony ludzi umierały i umierają z powodu innych epidemii. Ale straty ludzkie mierzone w proporcji do całej populacji nigdy nie były tak wysokie jak w połowie XIV stulecia. Tą zarazą była dżuma.

Żadna z epidemii, których doświadczyła łacińska Europa, nie odcisnęła tak ponurego i tak silnego piętna również na jej zbiorowej pamięci i kulturze. Zachowały się – na ogół na obrazach i malowidłach ściennych w kościołach i klasztorach – setki wyobrażeń tańca śmierci. Z kolei średniowieczne malowidło ze szwedzkiego kościoła w Täby, przedstawiające rycerza grającego w szachy ze śmiercią, jeszcze po upływie 600 lat zainspirowało Ingmara Bergmana do stworzenia jednego z najwybitniejszych dzieł kinematografii: „Siódmej pieczęci”. Od czasu, gdy jako kilkunastoletni chłopak oglądałem genialnego Maxa von Sydow w roli rycerza Antoniusa Blocka, głębiej chyba spojrzałem też na średniowiecze wypraw krzyżowych. A w niezwykle sugestywnym obrazie końcowej sceny, kiedy na czarnym horyzoncie ciemne sylwetki bohaterów wyginają się w „danse macabre” ciągnięte przez śmierć, dotąd widzę „wielki pomór” z XIV wieku.

Doświadczenie „czarnej śmierci” pozostawiło głębokie ślady także w gospodarce i strukturze społecznej zachodnioeuropejskich miast i wsi, przyspieszając upadek feudalizmu i nadejście renesansu. (…)

Zaraza przybyła, zaraziła, zabiła. Tak padło pół Europy.

Epidemia pojawiła się w Mongolii już w latach 20. XIV wieku i stopniowo objęła Chiny oraz Azję Środkową. Stamtąd ruszyła na zachód, prawdopodobnie z wojskami jedenastego chana Złotej Ordy Dżanibeka, panującego od roku 1342, gdy drogę na tron utorował sobie zabójstwem rodzonego brata, do roku 1357, kiedy to jego samego zamordował rodzony syn. W ciągu 15 lat rządów – czyli nieprzerwanych wojen – zdążył zdobyć Azerbejdżan i wyprawić się na Kaffę (dzisiejszą Teodozję), genueńską faktorię handlową na Krymie (który notabene Tatarzy zajęli już przed stuleciem, a rządy na nim sprawował chan krymski). Wtedy to podwładni Dżanibeka zastosowali przeciw obleganym broń bakteriologiczną, przerzucając za mury trupy ludzi, którzy zmarli na dżumę. Ciąg dalszy łatwo przewidzieć.

Zaraza dotknęła najpierw Genueńczyków na Krymie, a stamtąd statkami dotarła do Półwyspu Apenińskiego, po drodze infekując Konstantynopol i Grecję. Rozprzestrzeniła się, prawdopodobnie też innymi drogami, po Bliskim Wschodzie i północnej Afryce. Między innymi Aleksandria, Kair, Tunis, Antiochia, Damaszek stały się jej celem. Gdy wymierała chrześcijańska Europa, cierpiał też świat islamu, który stracił trzecią część ludności. Już w 1348 r. w Damaszku zmarła połowa mieszkańców.

Na genueńskich galerach, jak na wszystkich ówczesnych statkach, były szczury, i to zapewne szczury gniade, a pchły, przeskakujące z nich bez większych przeszkód na ludzi, szczepiły dżumę wśród zdrowych dotąd członków załogi. Podczas rejsu przebywali oni sporo czasu w niewyobrażalnym ścisku i fatalnych warunkach higienicznych, wielu było zakażonych i umierających. Na pewno z nadzieją wyleczenia wydostali się na nabrzeże portu w Messynie oraz wynieśli nareszcie na ląd zwłoki już zmarłych na dżumę. Było to w październiku 1347 r.

W roku następnym zaraza objęła już całe, najbardziej wtedy w Europie rozwinięte gospodarczo Włochy, ale nadspodziewanie szybko pojawiła się dalej na północ i wschód. Atakowała najpierw wielotysięczną, żyjącą w większym niż na wsi zagęszczeniu ludność portów i dużych miast. Wenecja, Genua, Mediolan, Florencja, Siena, Padwa, Bolonia były wówczas najbardziej liczącymi się na kontynencie centrami finansów, przemysłu i nauki, a także promieniowały twórczością wspaniałych malarzy, rzeźbiarzy, architektów i poetów. Fakt, że te włoskie miasta nie tworzyły jednego organizmu państwowego, nie miał w tamtej epoce większego znaczenia.

Na marginesie trzeba zauważyć, że z kolei Rzym znajdował się wtedy w chaosie i upadku, targany krwawymi walkami frakcji poszczególnych kardynałów walczących o tron Piotrowy, a w 1309 r. stracił nawet znaczenie jako Stolica Apostolska. Wtedy to Klemens V, ratując życie, schronił się pod opiekę króla Francji w Awinionie, a w 1348 r. – gdy jego następca Klemens VI wykupił zajmowaną siedzibę od królowej Joanny Neapolitańskiej – świat katolicki zaczął się przyzwyczajać do awiniońskiego centrum wyznania rzymskokatolickiego. W 1377 r., na mocy budzącego zasadne zastrzeżenia kompromisu, nie przez wszystkich uznawany papież osiadł w Rzymie. Sprawy te wyjaśnia Jean Raspail w intrygującej powieści „Pierścień Rybaka”. Skonstatujmy tylko, że akurat gdy „czarna śmierć” zbierała śmiertelne żniwo podczas pierwszego uderzenia i dwóch nieco tylko mniej niszczących (ci, którzy przeżyli, byli uodpornieni) nawrotów, siedziba papieska znajdowała się w Awinionie.

W 2020 r. sytuacja od dawien dawna jest odmienna, ale gdy pojawił się koronawirus, pewne analogie z Yersinia pestis nasuwały się same. Główny (ale nie jedyny…) kierunek roznoszenia pandemii w obu wypadkach jest podobny: Azja – Włochy – reszta Europy. Wraz z zarazą Włochów dotknęła jeszcze jedna katastrofa: trzęsienie ziemi, co skłaniało do szukania związków przyczynowo-skutkowych między nimi (zwłaszcza że wstrząsy tektoniczne odnotowano wcześniej). Jedna z dróg epidemii wiodła przez Marsylię, zakażoną w tym samym czasie co portowe miasta włoskie. W połowie 1348 r. odnotowywano ją we Francji, w Niemczech, Niderlandach, Hiszpanii i na Bałkanach. Następnie epidemia statkami dotarła do Anglii, Irlandii i Szkocji. W 1350 r. wymierały kraje skandynawskie, rok później – ziemie ruskie.

Szacuje się, że od 1347 r., w ciągu pierwszego uderzenia zarazy i jej nawrotów w XIV wieku, wymarło 45–50 proc. ówczesnej europejskiej populacji. W wielu rejonach Włoch, południowej Francji i Hiszpanii śmierć dotknęła prawdopodobnie ponad trzy czwarte ludności, w Niemczech, Wielkiej Brytanii i krajach środkowej Europy – jej połowę lub trzecią, czwartą część. Na całym świecie liczba ludności zmalała z 450 mln do 350–375 mln i potrzebowała aż 150 lat, by się odrodzić.

Na szczęście dla przyszłych badaczy – a ku zazdrości naszych historyków – na zachodzie Europy rzeczywiście „rękopisy nie płoną” i można na przykład sprawdzać zapisy parafialne setki lat wstecz. Dowiadujemy się z nich, że w burgundzkiej wiosce Givry corocznie rejestrowano od 14 do 43 zgonów, a w 1348 r. odnotowano ich aż 649! W Wenecji zmarło od 72 do 90 tys. ludzi, czyli około 60 proc. Londyn stracił co drugiego mieszkańca, podobnie jak Albi – w poprzednim wieku ośrodek herezji albigensów na wschód od Tuluzy – czy niemiecka Brema.

Papież Klemens VI szacował, że w wyniku kilkuletniej zarazy zmarło ponad 30 proc. Europejczyków, czyli 24 mln. Francuski kronikarz Jean Froissart (1337–1405) napisał w „Kronikach”, że w wyniku dżumy „wymarła trzecia część świata”. Współczesny mu kronikarz arabski Ibn Chaldun oceniał (w dziele „Mukaddima”):

Ludy Zachodu i Wschodu nawiedziła niszczycielska plaga. Przetrzebiła całe narody, niektóre zaś z nich wytraciła ze szczętem. Unicestwiła wiele dobrych stron cywilizacji i starła ją z powierzchni ziemi (...). Przeobraził się cały świat zamieszkany.

Zanim epidemia natarła, Europę zamieszkiwało około 75 mln ludzi. W roku 1430 – po kolejnych nawrotach dżumy – najwyżej 40 mln. (…)



Książka "Wielkie zarazy ludzkości" jest dostępna w Księgarni Salon24.pl. Patronat nad publikacją objął tygodnik "Do Rzeczy" oraz portal historykon.pl. 


Maciej Rosalak, "Wielkie zarazy ludzkości", wyd. Fronda 2020. 

GW


Na blogu polecamy wyjątkowe książki i e-booki dostępne w księgarni internetowej Salon24.  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura