kubuspuchatek kubuspuchatek
86
BLOG

O Sławciu z trzeciej ławki

kubuspuchatek kubuspuchatek Kultura Obserwuj notkę 0

– Zawsze musi się znaleźć ktoś, kto będzie chciał popsuć dobrze zapowiadający się dzień – żalił się Krzyś po powrocie ze szkoły. Dziś był pierwszy dzień szkoły. W tej szkole są bardzo poważne sprawy, pomyślałem. Krzyś rzadko się złości i rzadko bywa zmartwiony. Musiała więc to być właśnie jakaś poważna sprawa.

– Już miało być dobrze, wszyscy się zjechali po wakacjach, w świetnych nastrojach, opowiadali, kto gdzie był i tak dalej. Zaczęliśmy się już nawet umawiać na wycieczkę. A on jak zwykle na koniec lekcji wypalił, że ten go dobija, że tamten podskakuje, a innego nie należy zabierać na wyjazd. I wszyscy się na wszystkich poobrażali – ciągnął Krzyś.

– Tak to jest jak się chodzi do szkoły – parsknął Królik – ja tam do żadnej szkoły nie chodziłem i nie chodzę.

– Zauważyliśmy – burknął Kłapouchy.

– Co zauważyliśmy?! Ale marchewki umiem sadzić i dzięki temu masz co chrupać zimą – żachnął się Królik.

– Bo umiem zbierać chrust. Ja dla ciebie zbieram chrust, a ty mi dajesz marchewki. Żadna filozofia – odparł beznamiętnie Kłapouchy.

– A kto to jest ten „on”, co tak nie lubi, kiedy inni się lubią? – zagadnął Prosiaczek.

– Sławcio z trzeciej ławki – odparł Krzyś. – Bo widzicie, w szkole to jest tak, że raz się ktoś z kimś lubi, a raz nie. I jak się lubi, to jest fajnie, a jak nie – to od razu się wszystkim psują humory – opowiadał Krzyś. – No i Sławcio chyba lubi kiedy się wszyscy kłócą – dokończył.

– Tak to jest jak się cho… – urwał Królik widząc spojrzenie Kłapouchego.

– Znowu zaczynasz – zirytował się Kłapouchy.

– A po co on tak… no, tak robi? – dopytywał Prosiaczek.

– Zwraca na siebie uwagę. Teraz wszyscy o nim gadają – odparł Krzyś.

– A nie mógłby tego robić inaczej? Na przykład… na przykład… no, czymś miłym, marchewkę dla każdego, albo coś w tym stylu – spytał Prosiaczek.

– Marchewki to ty zostaw w spokoju. Ja rozdaję marchewki, bo umiem je sadzić i pielęgnować. I rozdaję komu chcę – wyprężył się dumnie Królik.

– Pod warunkiem, że dostaniesz najpierw trochę chrustu – zachichotał Kłapouchy.

– Czy wy nie umiecie inaczej?! – zirytował się Krzyś. – Jesteście jak ten Sławcio, ciągle jakieś docinki, jakieś aluzje i kłótnie.

Widać wszędzie musi być jakiś Sławcio, pomyślałem, ale nie powiedziałem nic, bo pewnie nie zaczęlibyśmy do wieczora. Aha, no właśnie, bo szykowaliśmy się akurat do świetnej zabawy w chowanego. Tygrysek schował się już godzinę temu i właśnie wracał rozżalony, że nikt do nie szuka. Wyjaśniliśmy mu więc, że Krzyś przyszedł trochę zmartwiony i musieliśmy go pocieszyć.

– A kogo obchodzi jakiś Sławcio? – spytał Tygrysek. – I to z trzeciej ławki. Ja rozumiem, z pierwszej. Ale z trzeciej?! Idziemy się bawić. Kłapouchy szuka! He he – zakrzyknął Tygrysek ubawiony swoim pomysłem. Bryknął na koniec i zniknął w krzakach. 

Zaczynała się świetna zabawa.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura