Fot. Paweł Laufer
Fot. Paweł Laufer
Kultura Enter Kultura Enter
297
BLOG

Nie mieszajmy się w wewnętrzne sprawy Rosji

Kultura Enter Kultura Enter Polityka Obserwuj notkę 1

O majdanie kilka uwag zza telewizora

 

Kazimierz Malinowski, Paweł Laufer

 

„Głos Rosji” donosi właśnie, że 17 tysięcy Francuzek kazało sobie wyciągnąć z cycków silikonowe implanty, ale nie o tym chcieliśmy.

Nieco zmęczeni, a – celniej rzecz ujmując – wyprani jesteśmy hałaśliwym szturmem medialnych ukrainoznawców, podróżujących na Wschód prestidigitatorów, strategów wojennych ds. frontu ukraińskiego, do wczoraj czytelników Zabużko, dziś analityków zgarnianych po 3-dniowym wypadzie na majdan do byle tiwi i dość mamy rozemocjonowanych reporterów-dzieci, które biegają po placu i zagadują milicję o prazasadę ich brutalnych działań, pytając – jak niegdyś Arystoteles Platona – „dlaczego?” (gr. DIÁ TÍ).

Czekamy jeszcze teraz na kolejną rozjemczą wizytę Aleksandra Filipińskiego, tym razem w towarzystwie Leszka Millera, którzy za 15 milionów baksów od CIA na centrum rozrywki w Starych Kiejkutach, nauczą ruską hołotę demokracji, rzecz jasna po telefonicznej konsultacji z Angelą Merkel, znajdującą się na demokratycznym podsłuchu USA, które ostatnio nawet, w ramach gestu sprzeciwu wobec wydarzeń w Kijowie, odmówiło wjazdu jakiemuś ukraińskiemu bomżowi, bo gdzieś tam kimał koło śmietnika i się ochronie lotniska rąk nie chciało brudzić.

DSC_0314

Lubimy medialne szymle!

„Wojna domowa!” – dodajmy „na skraju”, bo tak lubią dodawać korespondenci zagraniczni; „rewolucja” i „ludobójstwo” – wolą ukraińscy pisarze, przez których potem historycy ukraińscy znów będą latami przywracać właściwe znaczenie pojęcia „genocyd” i marnować pieniądze na rozjazdy po bibliotekach; polski „grudzień”, „stan wojenny” – bliższe polskim politykom i z pewnością Jaruzelowi, który popija w szlafroku podarowanym przez Chruszczowa czaj przed tiwi i łezkę wspomnienia roni na widok maładców z Berkutu.

Medialne zaklinanie rzeczywistości, kolejny przykład nadmiernej medialnej demiurgi dramaturgii zdarzeń. Dziennikarze wyborczej, rzepy i innych natoinatamtotematkropkapl zdają się sypiać z Putinem. Z taką pewnością serwują w swoich strategicznych analizach jego własne niezwerbalizowane jeszcze myśli na temat Ukrainy i reszty świata, czyniąc z nich punkty triangulacyjne swych wróżb, że nie sposób pomyśleć inaczej. 

Newsmeni

Tu na marginesie wspomnimy o masowo uaktywniających się dziennikarzach specjalnego typu. I wspominamy o nich nie dla samego wspomnienia, niebawem to wyjaśnimy. Oglądać możemy przy okazji tego typu „majdanów” newsmena – dziennikarza-gwiazdora. Charakteryzuje go to, że zwraca się on w swojej codziennej działalności, ku sprawom tkanym ze wspanialszej materii, mocnej i elastycznej, takiej, z której można by się wybić, jak z trampoliny – najlepiej z materii rewolucji, a jeszcze lepiej wojny, choć jakaś powódź też jest do przyjęcia. Zgodnie z erystycznym prawidłem głoszonym przez Eco, dziennikarz tego typu odznacza się tym większą łatwością w wygłaszaniu kategorycznych ocen i zdecydowanych sądów im mniej wie. Dla newsmena informacja liczy się o tyle tylko, o ile może ona posłużyć, jako uwyraźniające tło dla jego osoby, o ile wartość i ranga komunikatu są w stanie być dobrą sceną dla niego – komunikującego, o ile informacja taka ładunkiem swoim zdolna będzie opromienić newsmena. Jeśli dostrzeże on w jakiejś informacji cień takiego potencjału, możemy być pewni, że od niego pierwszego tę informację usłyszymy, błyśnie ona zza niego i skąpie go w krwawym blasku chwały. Taki news, bowiem, to niezbędny uszlachetniacz jego osoby, warunek konieczny i wystarczający, aby z osoby stać się osobistością w sokowirówce wydarzeń.

Tą dygresją chcieliśmy wyrazić poważne obawy, że większość z tych „zagranicznych korespondentów” to typy z sokowirówki wydarzeń wzięte, nazywający sprawy na wyrost (znamienne było jak redaktor jednej z polskich tiwi nieświadomie lecz dostrzegalnie dla postronnego widza zastanawiał się czy może już mówić, że majdan to „rewolucja”, a kiedy indziej inna papuga zastanawiała się czy może powiedzieć, że to już „wojna”, coś jak czekanie w dystyngowanym towarzystwie, kto pierwszy zapali). I nam się wydaje, że wiele z tej rzeczywistości majdanu dmuchana jest dmuchanymi newsmenami i zaokrąglanym w górę kapitałem emocjonalnym relacjonowanych zdarzeń. Dziennikarzom zawsze przyjemniej jest panoramować się na tle juchy i ognia. Jeśli jest słabo, to sobie nazwiemy tak, by słabo nie było.

Majdan dla ławic

Patrząc na chaos majdanu i brak jego istotnych endogennych posunięć, można odnieść wrażenie, że autentyczność i samostanowienie majdanu zaczęły się i skończyły w momencie pierwszego skrzyknięcia się ludzi na placu. Potem już majdan zaczął odgrywać scenariusze pisane przez media, robi teatr pisany przez medialnych wróżbitów, którzy znają do cna intencje Putina i Janukowycza i w oparciu o nie zaklinają rozwój wypadków, ładując ludziom ich role poprzez tiwi, radio i inne fb do głowy. Że to taki „majdan” właśnie – bardacha, bez szerszej i strategicznej analizy informacji, tłum lecący za emocją każdego kolejnego tweetu, nowego filmiku na youtube i foto wrzuconego na fb, taka bardacha do dzisiaj bez przywódcy, bardacha, która jak ławica rozemocjonowanych szprotek płynie w zależności od tego, gdzie spadnie kamień. Proszę wybaczyć brak patetyzmu, pietyzmu i romantyzmu. To nie ten felieton. Przy pełnym szacunku dla ludzi oddanych ukraińskiej sprawie.

Jest wiele przesady w tym wszystkim, w ocenach i opisach sytuacji kijowskiej. Z pewnością sąd nasz wyda się niepopularny, niestrawny, a może nawet obrazoburczy wobec „rewolucji” – której strzegą jej pierwsze ofiary, i które dla niektórych stały się już teraz decydującym argumentem jej racji i w ogóle argumentem już dla wszystkiego.

Wróżby oraz zagadki bez razgadki

Dlatego świadomie podchodząc do sprawy, chcemy wam zaproponować nieco zabawy w luźne skojarzenia faktów i luźne na ich podstawie prekognicje. Słowem, jak wszyscy, powróżymy w ciepłym. Temat – majdan oczywiście. Tu, z Lubelskiej ziemi, prawie widać łunę hajcujących się opon.

Pozwólmy sobie na wstępie na rzut ogólny. Rosja ostatnio podstawiła Jankesom nogę, blokując atak na Syrię. Nabili sobie ruscy punktów na międzynarodowym wykresie prestiżu. Ale każda akcja powoduje reakcję. Hipoteza, ale oparta na konkretnych przesłankach (nasza znajoma sypia z Putinem) jest taka – Jankesi próbują wciągnąć RU w długotrwały, chroniczny jak katar alergika, wyczerpujący konflikt. Stawka jest większa niż podłożenie bomby smrodowej pod olimpiadę w Soczi. Może chodzić o odwrócenie uwagi Rosjan od Bliskiego Wschodu. Eskalacja zadymy na Majdanie doprowadzi do podziału Ukrainy. Ruscy nie będą beneficjentami. Wojna domowa (a la Jugosławia) tuż za granicą zmusi ich do interwencji, jeżeli zostaną zagrożone bazy cziornomorskoj fłoty na Krymie, pojawi się widmo utraty Donbasu, a do tego ostatecznie, jak zabraknie argumentów Rosja, jak w Osetii, wyrobi więcej ruskich paszportów ukraińskim ruskom i pojedzie ich odbijać. Następna w kolejce do wyciągnięcia bierki byłaby Białoruś z całą ruską infrastrukturą wojskową na jej terenie. To już nie kwestia prestiżu tylko interesów tzw. życiowych. 

Ruska oferta

Teraz znów zoom na Kijów. Trudno przejrzeć misterne, arcydzielne, zdaje się, plany wykształciucha Janukowycza. Tolerowanie majdanu, a nawet ograniczona, sprowokowana przez niego (pierwsze pałowanie nielicznej grupy majdanowców) eskalacja tego dość anemicznego zrazu ruchu, mogła być interpretowana jako zagrywka w celu wymuszenia na Moskwie lepszych warunków dogoworu gospodarczego. A warunki dostał niezłe, przypomnijmy tylko:

1. Zwolnienie z podatków i akcyzy niektórych towarów i usług; chodzi o dostawę surowców, części, akcesoriów, usług i technologii koniecznych do wspólnej z ruskimi produkcji wyrobów gotowych, jest to krok w kierunku wzmocnienia i wspierania ukraińskich producentów; chodzi o firmy przemysłu ciężkiego, które ucierpiałyby najbardziej (jeśli nie zniknęły całkowicie) w przypadku podpisania umowy o stowarzyszeniu z UE. Wieloletnie miejsca pracy są gwarantowane.

2. Wspólna budowa infrastruktury transportowej przez cieśninę kerczeńską.

3. Plan działań mający na celu zlikwidowanie ograniczeń w handlu między Rosją i Ukrainą, ma on zapewnić swobodny obrót towarami ukraińskimi nie tylko na rynku rosyjskim, ale na obszarze całej Unii Celnej (Białoruś, Kazachstan).

4. Przywrócenie na terenie Ukrainy seryjnej produkcji samolotów AN 124 i D 18 wraz z silnikami, ich obsługą, nadzorem technicznym etc.

5. Wsparcie rosyjskie przy budowie 3 i 4 bloku elektrowni atomowej Chmielnicki.

6. Obniżka cen gazu ( o tym to nawet nasi napisali) z 400 dolarów na 268 za 1 tysiąc metrów sześciennych.

7. Kredyt dla Ukrainy na 15 miliardów baksów.

8. Modernizacja ukraińskiej armii.

9. Ułatwienie obywatelom obu państw przekraczania granicy rosyjsko – ukraińskiej.

10. Współpraca w zakresie rozwoju nowoczesnej technologii w tym technologii kosmicznej.

Ale o co chodzi?

Od momentu zawarcia umowy ten majdanowy wrzód na zadzie Janukowycza już nie był mu potrzebny, a jednak toleruje go. Że nie ma możliwości, aby go usunąć? Bez jaj. Bardacha i chaos tego majdanu, wspaniale ułatwiają jego likwidację, a jednak jest on wciąż tolerowany przez władzę. Tu się dzieje coś dziwnego. Powróżmy więc dalej. Ja Kazik Malinowski, jako weteran jaruzelskiego wojenstanu widziałem jak się to robi. Po pierwsze, akcja majdanowców nie ma szerokiego poparcia społecznego. Kraj olał wezwanie Kliczki do strajku generalnego. We Lwowie, Czerkasach i Stanisławowie (dla wielu Polaków chwilowo Iwano-Frankiwsk) ratusze zajęły stosunkowo niewielkie grupy. Ktoś powie, nie chce palić brutalną akcją mostów do Europy, żeby trzymać ruskich w szachu. E tam. Mógłby spacyfikować majdan stosunkowo delikatnie: a) zlikwidować swobody dostęp do rejonu akcji, blokada wylotówek i przepuszczanie tylko wychodzących, odcięcie pozostałych na majdanie od dostaw żarcia i benzyny na koktajle załatwiłoby sprawę w trzy dni; b) Najbardziej opornych można polać wodą z armatek, a choćby ciepłą i perfumowaną, nowoczesne waterkanony mają podgrzewane zbiorniki. Przy tym mrozie każdy po pół godzinie zmuszony byłby lecieć na chatę suszyć kalesony. To było by tylko delikatne uchybienie proceduralne (jako, że nie można używać armatek śmigusowych w temp. poniżej zera). Pretekstów do takiej akcji Prawy Sektor dostarczył aż nadto. Angela by to przełknęła po krótkiej konsultacji przez telefon na podsłuchu z rozkładającym ręce i nogi Radkiem.

Poza tym w Kijowie trwa zorganizowana na bezprecedensową skalę akcja utylizacji starych opon z jaskrawym naruszeniem wszystkich ekologicznych eurostandardów. Blade perspektywy przystąpienia Ukrainy do Unii zdają się zupełnie rozwiewać. Kliczko Witalis nie jest szachistą, a Pucin się z nim raczej nie będzie boksował na ustawce. Szykuje się rytualne upuszczanie złej krwi, z przygotowanymi na zaś przez obie strony infantylnymi oskarżeniami przeciwnika o prowokację i zrzucankami odpowiedzialności. W prawo pójdziesz- głowę stracisz, w lewo- łeb ci utną. Symbolem majdanu zostanie już chyba ta intrygująca heppeningowa katapulta, i rozczula i gnaty może przetrącić.

Jeden mały granat

W co gra Janukowycz? Utrzymując burdelizację w stolicy sporo ryzykuje. Władza traci autorytet, wykazując bierność, którą rozochoceni majdanowcy biorą za słabość. Rośnie też konkretne zagrożenie KONKRETNĄ  prowokacją. Ot, nawet, jeśli Jankesi woleliby udawać, że grają fair, to są inni poważni kandydaci- banderowscy hurraoptymiści i, powiedzmy, Czeczeńcy, którym też zależy, żeby Niedźwiedź odwrócił łeb od Kaukazu. Wystarczyłby jeden granat rzucony w skupisko ludzi po dowolnej stronie barykady. To dlatego, pomimo całej heroicznej malowniczości męskich sportów na świeżym powietrzu, nie podoba nam się ta majdanowa paraolimpiada. Te najbliższe weekendowe dni (może do wtorku – spotkania mądrych rządzących) będą ważne. Trzymamy kciuki za braci Ukraińców, żeby spadli na cztery łapy. Nie łudźcie się też, że wam UE cokolwiek da. Już wielokrotnie UE udowodniła, że za każdym razem, kiedy na horyzoncie jest problem zahaczający o żywotne i nieżywotne interesy państw członkowskich (vide gazociąg północny), a szczególnie, gdy za tym horyzontem wyłania się ruslandia, to nie ma UE, a są poszczególne państwa. I nie zapominajmy na sam koniec, że wszyscy w tej sprawie jesteśmy tak samo kompetentni jak wszyscy.

Internetowy magazyn kulturalno-społeczny. Miejsce wymiany idei z obszaru kultury, sztuki, społeczeństwa obywatelskiego, wielokulturowości, nowych mediów, Europy Wschodniej. www.kulturaenter.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka