Andrzej Szymon Kozielski Andrzej Szymon Kozielski
381
BLOG

Likwidacja przedszkola katolickiego „Caritas” w Gdańsku oraz prywatnego liceum o

Andrzej Szymon Kozielski Andrzej Szymon Kozielski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 

Likwidacja przedszkola katolickiego „Caritas” w Gdańsku oraz prywatnego liceum ogólnokształcącego sióstr urszulanek w Gdyni w latach 1961 – 1962

Wstęp

         W pierwszych latach po zakończeniu II wojny światowej koniecznością stało się  udzielenie na skalę masową pomocy przede wszystkim dzieciom, które utraciły swoich rodziców i opiekunów[1]. Władze Polski Ludowej, nie mogąc poradzić sobie z tym wyzwaniem, współpracowały z konieczności z podmiotami wyznaniowymi, głównie katolickimi, organizującymi żłobków, ochronek i przedszkoli. Szczególnie aktywne były w tej działalności żeńskie zgromadzenia zakonne oraz kościelna instytucja charytatywna „Caritas”. Z biegiem lat, wraz z zaostrzaniem się kursu antyreligijnego w polityce wewnętrznej państwa polskiego, cofano przyzwolenia na funkcjonowanie podmiotów wyznaniowych, przechodząc następnie do zorganizowanej akcji likwidacji i przejmowania przez władze oświatowe placówek opieki nad dziećmi przedszkolnymi, prowadzonymi dotychczas przez instytucje kościelne. Proces ten, rozpoczęty już w roku 1947, nabrał tempa po 21 lipca 1961 r., kiedy to weszła w życie ustawa z dnia 15 lipca tegoż roku o rozwoju systemu oświaty i wychowania[2]. Ustawa ta, nie bez kozery może być nazwana „likwidacyjną”, gdyż w oparciu o nią dokonano praktycznej kasacji wyznaniowych placówek oświatowych i wychowawczych w Polsce[3]. W art. 1 zastrzeżono, że „szkoły i inne placówki oświatowo – wychowawcze wychowują w duchu socjalistycznej moralności i socjalistycznych zasad współżycia społecznego […], zaś w art.2 znajdujemy konstatację, że „szkoły i inne placówki oświatowo – wychowawcze są instytucjami świeckimi. Całokształt nauczania i wychowania w tych instytucjach ma charakter świecki”. Odpowiednia wymogi co do kadry podano w art. 34 ust. 1: „Nauczycielami i wychowawcami mogą być osoby mające odpowiednie kwalifikacje naukowe, zawodowe, pedagogiczne, moralne ideowe i fizyczne, określone przeze Ministra Oświaty w drodze rozporządzenia”. Oznaczało to oparcie systemu edukacji na ideologii marksistowskiej, eliminację pluralizmu światopoglądowego, a w konsekwencji – likwidację placówek o charakterze wyznaniowym. Pamiętać także należy, że już w styczniu 1950 r. władze przejęły kościelną organizację pomocową „Caritas” i utworzyły prorządowe Zrzeszenie Katolików „Caritas”[4], pod którego zarząd przeszły niebawem prawie wszystkie przedszkola pozostające wcześniej pod zarządem „Caritas”. Większość z tych, które nie podporządkowały się ZK „Caritas”, zostały przejęte bez żadnej podstawy prawnej już w latach 1951 - 1954[5]. Inne, które działały do początku lat 60 – tych XX w., funkcjonowały w niesprzyjającej, wrogiej wręcz atmosferze, stale zagrożone likwidacją.

I.                   Likwidacja „caritasowego” przedszkola nr 3 w Gdańsku

            Dwudziestego piątego listopada 1961 r. rodzice dzieci uczęszczających do przedszkola „Caritas” nr 3 w Gdańsku skierowali do Kuratorium Okręgu Szkolnego Gdańskiego (dalej: KOSG) o wstrzymanie likwidacji placówki[6]. Pismo wystosowano „w związku z prowadzoną akcją przejmowania przedszkoli „Caritas”. Proszono o „wstrzymanie podobnej decyzji w stosunku do naszego przedszkola”. Rodzice argumentowali, że są zadowoleni z opieki nad dziećmi, że nagłe zmiany w okresie roku przedszkolnego odbyłyby się ze szkodą dla dzieci. Rodzice odważnie deklarowali, iż „okolicznością, która skłoniła nas do posyłania dzieci do przedszkola „Caritas” było zapewnienie religijnego [ich] wychowania, którego nie da im przedszkole o charakterze świeckim”[7]. Pod apelem złożono ok. 35 podpisów[8]

            Ósmego grudnia 1961 r. powstała poufna notatka służbowa[9], w której osoba podpisana jedynie nieczytelnym „szlaczkiem” alarmowała Wydział do Spraw Wyznań Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Gdańsku (dalej WdSW PWRN), że „zakonnice, które prowadzą przedszkole „Caritas” przy ul. Kościelnej nr 3 […] zamierzają czynnie przeciwstawić się przejęciu wymienionego przez resort oświaty”. W ramach przygotowań siostry miały jakoby dokonać szeregu przeróbek pomieszczeń przedszkolnych włącznie z zablokowaniem drzwi frontowych, uruchomić akcję zbierania podpisów wśród rodziców dzieci przedszkolnych uczęszczających do tej placówki. „Siostra Tysarczyk, znana z wrogiego stosunku do PRL” wygłosić miała przemówienie zawierające na stępujące słowa: „Jezuici w Kaliszu bronili się i nie dali budynku, bronili się Redemptoryści w Toruniu – nie zabrano budynku, będziemy bronić się i my!”. Jednocześnie w notatce poinformowano, że jedna z sióstr zakonnych zatrudnionych w przedszkolu przy ul. Kościelnej 3 „czyni starania o uzyskanie renty inwalidzkiej […]. Sprawę tę prowadzi ob. Rygielowa, związana z placówką zakonnic „Wspólna Praca”[10] przyjaźnią. Zachodzi podejrzenie, że Bojakowska chce wyłudzić rentę”[11].    

            Nie posiadamy niestety szczegółowego protokołu z przejęcia przedszkola „Caritas” w Gdańsku, przy ul. Kościelnej 3. Z innych dokumentów wiemy, że „czynności służbowe” komisji przejmującej zakończyły się 5 stycznia 1962 r. Przedszkole odebrano zatem bezpośrednio po Nowym Roku lub w okresie pomiędzy świętami Bożego Narodzenia a Nowym Rokiem, gdy placówka był nieczynna. Siostry nie stawiały oporu. Nie wszystko jednak udało się władzom przeprowadzić po ich myśli. „Cały problem powstał o kilka przedmiotów zakupionych w swoim czasie przez komitet rodzicielski zakupił z dobrowolnych składek, jak projektor małoobrazkowy, stary aparat radiowy Aga, parę zabawek i miniaturowy pokój lalek. Członkowie komitetu rodzicielskiego uważali, że ponieważ[12] oni ze swoich funduszów zakupili powyższy sprzęt, nie ma podstaw, by go przekazywać do innych przedszkoli i należy go zwrócić ofiarodawcom”[13]. Wobec tego protestu ekipa likwidacyjna oświadczyła siostrze kierowniczce, że obecność osób postronnych (czyli rodziców) podczas zajmowania przedszkola jest niedopuszczalna i że to na niej spoczywa odpowiedzialność za spokój podczas akcji (sic!). Przedstawiciele rodziców przedszkolaków rodzicielskiego otrzymali zapewnienie, że wszystkie dzieci znajdą opiekę w placówkach państwowych i dalsze czynności przebiegły w „kompletnym spokoju”. 

            „Prawdziwość” tych wypowiedzi zweryfikował dość dziwny konflikt „kompetencyjny” pomiędzy WdSW PWRN w Gdańsku, tamtejszym Inspektoratem Oświaty Prezydium Miejskiej Rady Narodowej (dalej IO PMRN) oraz Kuratorium Okręgu Szkolnego Gdańskiego, który to wybuchł z przyczyn kiepsko przygotowanych akcji przejęć przedszkoli „caritasowych” przy ul. Kościelnej 3 oraz w pobliskiej dzielnicy Gdańska – Św. Wojciech. W obu placówkach kluczowe dla rodziców było uzyskanie zapewnień władz, że wszystkie dzieci – także pociechy matek niepracujących zawodowo -  znajdą miejsca w „nowych”, państwowych już przedszkolach. Jak w przypadku przedszkola przy ul. Kościelnej, przedstawiciele WdSW zapewniali gorąco, że jest to sprawa oczywista i bezdyskusyjna, natomiast przedstawicielka IO PMRN, ob. Jurkiewicz, odpowiedziała, że „o tym nawet nie ma mowy”. Na takie dictum rodzice złożyli z miejsca odwołanie od decyzji o przejęciu przedszkola, postulując utrzymanie placówki w rękach „Caritas” co najmniej do 30 czerwca, czyli do końca roku szkolnego. Co więcej, ob. Jurkiewicz zapytana przez rodziców, czy są szanse na pozytywne załatwienie takiego odwołania odrzekła z rozbrajającą szczerością, iż „Inspektoratowi [Oświaty] PMRN nie zależy na tym, aby przedszkole było [obecnie] przejęte”. Co więcej, zagrożone likwidacją przedszkola siostry zakonne jeszcze przed akcją przejściową informowały się ponoć w pechowym IO PMRN, czy będą mogły w ograniczonym zakresie sprawować zorganizowaną opiekę przynajmniej nad dziećmi matek niepracujących i uzyskały tam odpowiedź twierdzącą – „siostry mogą mieć u siebie do dziewięciorga dzieci, lecz to już nie będzie się nazywało przedszkole a „opieka nad dzieckiem”[14]! Przekazanie takich informacji rodzicom to dla WdSW była kontrrewolucja i zdrada ideałów socjalistycznych w najczystszej postaci! I jeszcze – podczas akcji likwidacyjnej – na pytanie sióstr, czy przedmioty zakupione z prywatnych środków rodziców mogą być wolne od przejęcia, p. Jurkiewicz odpowiedziała, że tak! „Dowodem tego jest, że gdy był księgowy z Woj. Zarządu „Caritas” i siostry prosiły go o pozostawienie radia – to p. Jurkiewicz wysłowiła się do niego dosłownie (sic!) „niech Pan te rzeczy siostrom zostawi, nam one nie są potrzebne”. Tutaj sporządzający dokument zadał dramatyczne pytanie: „Czy wobec takiego stanowiska przedstawicieli władz można mieć pretensje do sióstr – tym bardziej, że one nigdy sobie nie pozwolą na to, by coś zrobić bez uzgodnienia z władzami”[15]. Należy przyznać, że z punktu widzenia komunistycznej władzy takie „wpadki” (polegające na tym, że w atmosferze powszechnego zakłamania ktoś po prostu powiedział prawdę) z pewnością były kompromitujące i bardzo bolesne. Nie jest zatem dziwne, że wywołały one obfitą korespondencję pomiędzy zainteresowanymi instytucjami, pełną wzajemnych oskarżeń i tłumaczeń[16].     

            Przedszkola oczywiście przejęto. W tej sprawie jest wiele niejasności, wynikających ze szczupłości bazy źródłowej. Ciekawą postacią jest niewątpliwie p. Jurkiewicz, pracownica Inspektoratu Oświaty PMRN w Gdańsku, doprowadzająca przedstawicieli władz do wściekłości publicznym mówieniem prawdy dla nich niewygodnej. Nie wiadomo, co powodowało tą kobietą: ignorancja, chęć opowiedzenia się za prawdą, nieostrożność, może jakiś osobisty bunt przeciwko powszechnemu zakłamaniu. Nie wiem jakie sankcje spotkały ją za niekonwencjonalne wypowiedzi, jednak wydaje się, że takowe raczej były…

            Co ciekawe, w przebadanych archiwaliach nie znajdujemy żadnej podstawy prawnej przejęcia tego i innych przedszkoli „caritasowych” w Gdańsku i okolicy. Władze dokonywały po prostu „likwidacji” – takie określenie było używane w dokumentach wewnętrznych. Wiadomo jednak, że proces „upaństwawiania” przedszkoli „Caritas” na skalę masową ruszył w całym kraju we wrześniu 1961 r.[17], niedługo po wejściu w życie (21 lipca 1961 r.) wspomnianej już wyżej ustawy z dnia 15 lipca 1961 r. o rozwoju systemu oświaty i wychowania. Jej art. 2 deklarujący świeckość placówek opiekuńczo – wychowawczych oraz całego nauczania i wychowania w nich realizowanego z pewnością był przyczyną działań likwidatorskich, jednak w omawianym przypadku nigdzie jako taki nie był bezpośrednio przywoływany. Wypada zatem stwierdzić, że władze działały w wytworzonej przez siebie pewnego rodzaju  „pustce prawnej”. Co więcej, ani kierownictwo likwidowanej placówki, ani rodzice przedszkolaków także nie byli zainteresowani podstawą prawną zamknięcia swej placówki. Z doświadczenia wiedziano bowiem dobrze, że nie ma to żadnego znaczenia… 

II.                Przejęcie Prywatnego Liceum Sióstr Urszulanek w Gdyni

            Ósmego czerwca 1962 r. dyrekcja Prywatnego Liceum Sióstr Urszulanek w Gdyni, przy ul. Pomorskiej 41 została poinformowana przez KOSG, iż „na podstawie image 14 rozporządzenia Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego (dalej MWRiOP) z dnia 7 czerwca 1932 r. o prywatnych szkołach oraz zakładach naukowych i wychowawczych (Dz. U. 1932 nr 50, poz. 473)” zamierza ono zamknąć placówkę, ponieważ „szkoła o jednej klasie nie ma racji bytu ze względu na trudności w organizowaniu pracy dydaktyczno – wychowawczej”. Na udzielenie odpowiedzi na pismo wyznaczono urszulankom czas do  23 czerwca 1962 r.[18]

            Odpowiedź sióstr urszulanek nadeszła po jedenastu dniach. Znajdowały się w niej wyjaśnienia, że owszem, w klasie przedmaturalnej uczą się obecnie tylko 32 uczennice, jednak proces dydaktyczny przebiega planowo, w spokoju i bez zakłóceń. Siostry wskazywały także, iż w roku szkolnym 1956/57 w jedynej klasie było tylko 8 uczennic, jednak szkoła otrzymała pozwolenie na jej prowadzenie. Od 1960 r. szkoła była w stanie stopniowej likwidacji, jednak uczennice ostatniej klasy winny zakończyć naukę jeszcze w „starej” szkole, aby nie były w tak trudnym dla nich czasie narażone na dodatkowe stresy wynikające z przymusowej zmiany placówki[19].

            Jak można się było spodziewać, kurator gdański potrzymał jednak swoją decyzję likwidacyjną, uznając wyjaśnienia sióstr za niewystarczające i zamykając szkołę z dniem 23 czerwca 1962 r. Uzasadnienie? „Szkoła o jednej klasie nie ma racji bytu ze względu na trudności w organizowaniu pracy dydaktyczno – wychowawczej”[20]. Wyjaśnijmy, że owe „trudności”, jeśli rzeczywiście były, obciążały wyłącznie prowadzące szkołę urszulanki, które zapewniały, że z łatwością je pokonają. Jednak KOSG za wszelką cenę chciało „ochronić” je przed takimi wyrzeczeniami…

            Od decyzji KOSG siostry złożyły 24 czerwca 1962 r. odwołanie do Ministra Oświaty za pośrednictwem kuratorium. Wnosiły w nim o uchylenia omawianej decyzji „w przedmiocie zamknięcia z dn. 23 VI. 1962 r. Prywatnego Liceum Ogólnokształcącego Sióstr Urszulanek w Gdyni przy ul. Pomorskiej 41”[21].Wskazywały, że uzasadnienie decyzji likwidacyjnej jest zupełnie niewystarczające, uniemożliwiające jakąkolwiek polemikę. Argumentowały, że „szokowa” zmiana szkoły przed maturą zmniejsza szanse uczennic na jej zdanie (odręczny dopisek pracownika KOSG na marginesie pisma: „Świadczy o wychowywaniu przez zakonnice”), że szkoła posiada internat „zastępujący wielu uczennicom dom rodzinny” (80% uczennic pochodziło z rodzin rozbitych”), że liceum istnieje od 30 lat, posiada, tradycje i ustabilizowaną, w pełni profesjonalną kadrę. Wydaje się jednak, że zdawały sobie w pełni sprawę z tego, że przedstawiane przez nie racje nie mają w praktyce żadnego znaczenia… 

            KOSG, odnosząc się do wyjaśnień i odwołania sióstr urszulanek, w piśmie do Ministerstwa Oświaty wyjaśniało: „Wyjaśnień, jakie w tej sprawie złożyła ob. Dyrektor, Kuratorium nie przyjęło do wiadomości ze względów zasadniczych (sic!). Sprawa zamknięcia Liceum Ogólnokształcącego ss. Urszulanek w Gdyni została uzgodniona ze wszystkimi czynnikami w Warszawie i na miejscu, i w związku z tym Kuratorium wydało decyzję zamknięcia […] i prosi […] o jej zatwierdzenie”[22]. Jest oczywiste, że w takiej sytuacji wszelkie argumenty merytoryczne i prawne nie miały żadnego znaczenia. 

            Rodzice uczennic otrzymali datowane na 23 czerwca 1962 r. powiadomienia, że ich dziecko „zostanie przyjęte do jednego z liceów ogólnokształcących w miejscu zamieszkania”[23]. Tego samego dnia Wydział Spraw Lokalowych Prezydium Miejskiej Rady Narodowej (dalej WSL PMRN) „na zasadzie” art. 43, art. 36 ust. 1 ustawy z dnia 30 stycznia 1959 r. – prawo lokalowe (Dz. U. 1959 nr 10, poz. 59)[24] wszczął postępowanie w sprawie lokalu szkoły przy ul. Pomorskiej 41 w Gdyni. Pomieszczenia zostały zabezpieczone i oklejone tak, że nikt nie miał do nich dostępu. W uzasadnieniu decyzji stwierdzono, że „wygasła podstawa dalszego zajmowania lokalu przez Dyrekcję […] Liceum […]” w związku z czym zamierzano cofnąć przydział na lokal i przeprowadzić opróżnienie tegoż. Środkiem odwoławczym było zażalenie do Oddziału Spraw Lokalowych PWRN w Gdańsku, złożone w terminie 7 dni od chwili otrzymania postanowienia.

            Po otrzymaniu powiadomień o przymusowych „przenosinach” ich córek do innych placówek grupa rodziców, wykazując się wielką, zasługującą na szacunek odwagą cywilną, zgłosiła protest przeciwko likwidacji liceum sióstr urszulanek. Argumenty protestujących znamy jedynie z pisma niezidentyfikowanego autorstwa (być może chodzi o Wydział do Spraw Wyznań PWRN w Gdańsku)[25]. Wskazywali oni, że:

1.      „zarządzenie KOSG uderza w samą praktykę Kuratorium, które nie pozwala – poza wyjątkowymi przypadkami – na przenoszenie uczniów klas XI z jednej szkoły do drugiej, kierując się najżywotniejszym interesem ucznia”;

2.      decyzja likwidacyjna została podjęta wbrew wcześniejszym gwarancjom KOSG z roku 1961, zgodnie z którymi ostatnia klasa miał zdawać maturę w szkole urszulanek;

3.      „okoliczności jakie towarzyszyły doręczeniu pisma Dyrekcji o zamknięciu szkoły były sprzeczne z naszymi pojęciami o prawach do wolności i swobód obywatelskich zagwarantowanych Konstytucją”.

            Rodzice prosili o pozostawienie ich dzieci w szkole do matury. Pismo swe zakończyli słowami: „Obawiamy się też, że tego rodzaju postawienie sprawy spowoduje u naszych dzieci psychiczny uraz […], a może nawet spowoduje trwały żal do władz P. R. L., mamy jednak nadzieję, że Ob. Kurator ustosunkuje się pozytywnie do tej sprawy”[26].

            Władza nie mogła puścić płazem takiej „rebelii”. Odpisy protestu „przesłano do wiadomości Ob. Przewodniczącemu PMRN w Gdyni, z prośbą o zainteresowanie osobami, które podpisały petycję, Komitet[u] Miejski[ego] PZPR oraz Wydział IV KM MO[27]. Wydział do Spraw Wyznań zainteresował tą sprawą odpowiednie czynniki wojewódzkie”[28]

            Zamknięcie szkoły nastąpiło 23 czerwca 1962 r. Prace komisji likwidacyjnej trwały od godz. 14.20 do 18.30. Dramatyczny przebieg wydarzeń znamy dzięki notatce służbowej anonimowego pracownika KOSG[29] uczestniczącego w akcji: „[…] O godz. 14.20 zastukaliśmy do furty i tow. Fabiniak oznajmił, że jesteśmy z Kuratorium i chcemy się widzieć z dyrektorką szkoły. Na otwarcie drzwi oczekiwaliśmy 10 – 15 minut, gdyż rzekomo w tym czasie poszukiwano siostrę Hilarię – dyrektorkę szkoły. Po wpuszczeniu […] do wewnątrz wprowadzono nas do kancelarii szkoły […]. W kancelarii czekały na nas dwie zakonnice, z których jedna przedstawiła się dyrektorką szkoły, a druga jako przełożona placówki zakonnej ss. urszulanek w Gdyni. Prócz obu zakonnic znajdował się mężczyzna świecki, którego przedstawiono nam jako członka Komitetu Rodzicielskiego Liceum […]. Przy przechodzeniu od furty do kancelarii zauważyłem, że w pobliżu kancelarii zgrupowało się kilkanaście zakonnic, [dwie] kobiety świeckie z małymi dziećmi na rękach oraz kilkanaście młodych dziewcząt, prawdopodobnie były to uczennice […].

            W kancelarii zażądano od nas okazania dokumentów upoważniających nas do występowania w sprawie Liceum. Tow. Fabisiak i Nowicki przedstawili legitymacje służbowe. Nazwiska zostały spisane przez dyrektorkę szkoły. Po dokonaniu tych formalności tow. Fabiniak wręczył siostrze Hilarii pismo Kuratora z decyzją zamknięcia szkoły oraz poprosił o pokwitowanie odbioru na kopii wspomnianego pisma. Dyrektorka odmówiła podpisania lecz po krótkiej chwili wyszły obie wraz z siostrą przełożoną z kancelarii. Nie było ich około 20 minut. Po powrocie dyrektorka oświadczyła, że wnosi protest, że podpisze tylko te punkty pisma, które jej odpowiadają i zaczęła coś pisać na kopii pisma.

            W tym samym czasie siostra Hilaria w sposób agresywny zwróciła się do Komisji z żądaniem, aby Komisja spowodowała włączenie telefonu, który od rana jest nieczynny. Zarzucała nam, że to władze kazały wyłączyć telefon w tym celu, aby urszulanki nie mogły się z nikim rozmówić. Na nasze wyjaśnienie, że telefony nie znajdują się w gestii Kuratorium lecz poczty, siostra Hilaria powiedziała następująco: „Dzwoniłam na pocztę by przysłano człowieka naprawić telefon, to poczta wyjaśniła, że telefon został wyłączony na polecenie władz”. Należy nadmienić, że przez cały okres siostra Hilaria (dyrektorka) zachowywała się w sposób prowokacyjny: zarzucała Komisji, że postępuje tak jak hitlerowcy, że jej członkowie postępują tak jak Eichmann i inni zbrodniarze wojenni, że jest tak samo jak w czasie okupacji itp.  Siostra przełożona natomiast zachowywała się spokojnie, nie atakowała Komisji, nie mówiła jej rzeczy obraźliwych lecz jednocześnie zauważyłem, że nie chciała [o] niczym zadecydować bez siostry Hilarii. […] Po blisko dwugodzinnych pertraktacjach dyrektorka szkoły podpisała kopię pisma Kuratorium i tow. Fabiniak odszedł. Po odejściu tow. Fabiniaka tow. Nowicki wręczył przełożonej postanowienie PMRN o zabezpieczeniu pomieszczeń szkoły. O ile siostra przełożona przyjęła pismo spokojnie, to siostra Hilaria zareagowała wręcz odwrotnie. Znów posypały się różne wyzwiska pod naszym adresem, zapewnienia w rodzaju: „po naszych trupach zabierzecie nasz budynek” itp. w międzyczasie do furty zgłosiła się reszta członków Komisji, którym nie otworzono drzwi. W związku z tym, że nie chciałem zadrażniać i tak już napiętej atmosfery, skontaktowałem się z pozostałymi członkami Komisji i poleciłem im opuścić gmach […]. Podczas zabezpieczania pomieszczeń na I, II i III piętrze stwierdziłem, że w gmachu jest ok. 40 dziewcząt w wieku 17 – 18 lat. Wymienione dziewczęta podczas wykonywania przez nas czynności wznosiły okrzyki pojedyncze oraz skandowały hasła takie jak: „My chcemy mieć własną szkołę”, „nie oddamy naszej szkoły”, „nie zabierajcie naszej szkoły”, „to jest nasza szkoła” oraz inne krzyki, na które nie reagowała żadna z sióstr. Jedynie siostra przełożona ze dwa, trzy razy zwróciła uwagę dziewczętom, by zachowywały się ciszej. Zaznaczam, że za nami chodziło kilkanaście sióstr. Zarządzenia zabezpieczające nalepiliśmy na drzwi siedmiu pomieszczeń. Więcej nie mogliśmy naklejać, gdyż na pozostałych drzwiach wisiały napisy „klauzura”. Niektóre z nich były świeżo zrobione. Na drzwi oznaczone napisem „klauzura” nie chcieliśmy naklejać zarządzeń o zabezpieczeniu, gdyż mogło to doprowadzić do ekscesów. Gdy po zakończeniu pracy opuszczaliśmy gmach, 15 dziewcząt z głośnym płaczem zwróciło się do nas, byśmy im pozostawili szkołę chociaż na 1 rok. Gdy odpowiadałem dziewczętom podeszła do mnie siostra Hilaria i prosiła, bym wpłynął na ludzi, którzy kręcą się po ulicy i w ordynarny sposób grożą dziewczętom, znajdującym się w gmachu sióstr urszulanek. Poradziłem s. Hilarii, aby z tym zwróciła się do MO, a MO ma obowiązek interweniować w takich sprawach. Na tym nasz pobyt u sióstr urszulanek zakończył się”[30].

            W podobny sposób opisuje działalność komisji likwidacyjnej sam tow. Fabiniak w swej notatce[31]. Z jego raportu wynika, że siostry zwróciły uwagę na dużą koncentrację sił milicyjnych w okolicy liceum podczas działań komisji, obawiały się zamieszek („na Świętokrzyskiej ludzie plotkują, że Urszulanki zamykają”), sugerowały możliwość prowokacji[32].         

             Walka urszulanek z władzami o budynek liceum trwała do 1967 r. W pewnym momencie wywłaszczone siostry otrzymały nakaz przeniesienia się do lokali zastępczych w bloku w dzielnicy Witomino, jednak uzyskały w końcu zgodę władz na zakup domu przy ul. Światowida 7 w Gdyni – Orłowie za pieniądze z odszkodowania za budynek przy ul. Pomorskiej 41[33].

            Jak wyżej wskazano jako podstawę prawną zamknięcia liceum wskazano image 14 rozporządzenia Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z dnia 7 czerwca 1932 r. o prywatnych szkołach oraz zakładach naukowych i wychowawczych (Dz. U. 1932 nr 50, poz. 473)[34]. Przepis ten wskazywał, że władza szkolna może zamknąć szkołę, jeśli właściciel przestał „czynić zadość jednemu z warunków określonych w art. 2” ustawy z 11 marca 1932 r. o prywatnych szkołach oraz zakładach naukowych i wychowawczych. Warunkami tymi było przedłożenie właściwego statutu szkoły, zapewnienie szkole odpowiedniego lokalu i wyposażenia oraz wystarczających środków utrzymania oraz przedłożenie „świadectwa moralności” osoby zakładającej szkołę, co do jej nienagannego się zachowania „pod względem moralności oraz w stosunku do Państwa”[35]. W piśmie oznajmiającym likwidację szkoły sióstr urszulanek nie podano, o niewypełnienie jakiego warunku chodzi. Wskazano natomiast, że przyczyną zamknięcia placówki jest to, że  „szkoła o jednej klasie nie ma racji bytu ze względu na trudności w organizowaniu pracy dydaktyczno – wychowawczej”. W omawianym wyżej katalogu warunków nic o takiej okoliczności jednak nie wspomniano. Zatem podstawa prawna likwidacji liceum sióstr urszulanek w Gdyni wskazana przez KOSG była niewłaściwa lub co najmniej niepełna.

Zakończenie

            W krótkim tekście przedstawiono dwa przypadki walki władz komunistycznych z instytucjami kościelnymi w Polsce Ludowej. Gdańskie przedszkole prowadzone przez siostry zakonne pod szyldem „państwowego Caritas” zostało zlikwidowane – podobnie jak wiele innych w całym kraju – bez podania jakiejkolwiek racjonalnej podstawy prawnej. Placówki prowadzone w ramach Zrzeszenia Katolików „Caritas” władze najwyraźniej uważały już za „swoje”. Przy okazji przejęcia placówek przejmowano prawie zawsze budynek będący własnością kościelną i zwalniano personel zakonny. Chodziło głównie o wprowadzenie monopolu na wychowanie dzieci w duchu socjalistycznym oraz o osłabienie żeńskich zgromadzeń zakonnych poprzez pozbawianie ich członkiń możliwości zarobkowania. Zdania rodziców dzieci zupełnie nie brano pod uwagę – władza wiedziała lepiej z zasady.

            Podobne motywy i sposób działania zademonstrowano podczas przejmowania Prywatnego Liceum Sióstr Urszulanek w Gdyni. Brutalną akcję likwidacyjną przeprowadzili aroganccy urzędnicy, zupełnie nie bacząc na protesty i prośby obecnych w szkole uczennic, którym przed maturą przyszło przenosić się do szkoły świeckiej, gdzie mogły liczyć się z szykanami, jako „wychowanki zakonnic”. Tutaj podano jednak podstawę prawną, chociaż nieodpowiednią. Nie miało to jednak większego znaczenia, władze mogły powołać się w zasadzie na dowolny przepis, nawet nie mający bliższego związku ze sprawą lub zupełnie to zignorować, skutki były identyczne.

            Działo się tak dlatego, że władze Polski Ludowej nie czuły się związane obowiązującym prawem, którego wagę przy każdej okazji deklarowały. Wierzyły w soją bezkarność i rzeczywiście były bezkarne, zaś jedynym słabym ograniczeniem był lęk przed międzynarodową opinią publiczną. Nie miało to jednak większego znaczenia w przypadku działań na niewielką skalę, w zasadzie rutynowych, ginących w morzu spraw codziennych, poddanych wszechobecnej politycznej manipulacji. Poczucie bezkarności wbijało w wielką pychę, powodowało lekceważenie interesów i opinii współobywateli, pozwalało lokować się w roli „wiedzących lepiej” w jakim kierunku należy prowadzić sprawy państwa i społeczeństwa. Ta pycha doprowadziła do upadku socjalistycznej utopii, jednak po z górą trzydziestu latach po opisywanych wyżej przypadkach. W latach 60 – tych XX w. w Polsce nie widziało się jeszcze światła w tunelu. Należało cierpieć w pokorze. I tak cierpiano.

            Opisując te przypadki walki komunistycznych władz z Kościołem i ludźmi wierzącymi w Polsce, chcę podkreślić cywilną odwagę rodziców protestujących przeciwko likwidacji placówek, do których uczęszczały ich dzieci. Ludzie ci działali z otwartą przyłbicą, narażając się zapewne na dotkliwe sankcje ze strony ateistycznego reżimu i tego ryzyka z pewnością byli świadomi. Wielu z nich prawdopodobnie straciło pracę lub w inny sposób zapłaciło za swoje wystąpienie. Ich postawa budzi szacunek. Dzięki takim jak oni, po wielu latach było możliwe odrzucenie komunizmu przez Polaków.

 



[1] A. Szymański, Proces likwidacji działalności charytatywnej Kościoła katolickiego w sferze publicznoprawnej w latach 1944 – 1965. Studium historyczno – prawne, Opole 2010, s. 153 i n.

[2] Dz. U. 1961 nr 32, poz. 160.

[3] Tak pisze o tym akcie prawnym A. Mezglewski, Szkolnictwo wyznaniowe w Polsce w latach 1944 – 1980, Lublin 2004, s. 27: „Nowa ustawa, określając podmioty mogące prowadzić szkoły, placówki oświatowe, wychowawcze, opiekuńczo – wychowawcze i inne, wyliczała organizacje zawodowe, młodzieżowe, instytucje społeczne oraz inne organizacje i instytucje, osoby prawne i fizyczne (art. 39 ust. 1). Zatem zakres osób ustawowo uprawnionych do zakładania i prowadzenia szkół [oraz placówek oświatowo – wychowawczych, w tym przedszkoli] nie został zawężony w porównaniu z przepisami przedwojennymi. Przede wszystkim ustawa nie wyłączała organizacji wyznaniowych. Możliwość prowadzenia szkół i innych zakładów wychowawczych i opiekuńczych została jednak uzależniona od uzyskania zezwolenia Ministra Oświaty. W nowej ustawie nie zostały jednak określone warunki, od których uzależnione było uzyskanie tego zezwolenia – te określić miał sam minister odrębnym aktem wykonawczym. Oznaczało to znaczne pogorszenie możliwości obywateli i instytucji w zakresie prowadzenia szkół. Wprawdzie Minister Oświaty został zobligowany przez ustawodawcę do określenia zasad i warunków  prowadzenia działalności oświatowej przez poszczególne podmioty, ale skoro mógł je dowolnie zmieniać, to uzyskanie zezwolenia miało się odbywać uznaniowo i wedle przesłanek pozaustawowych”.                

 

 

[4] Zob. np. A. Szymański, Przejęcia kościelnej organizacji charytatywnej „Caritas” przez władzę ludową w 1950 r., [w:] W. Uruszczak, K. Krzysztofek, M. Mikuła (red.), Kościoły i inne związki wyznaniowe w służbie dobru wspólnemu, Kraków 2014, s. 321-334.

[5] A. Szymański, Proces likwidacji działalności charytatywnej…, s. 156. Tenże, Zabór Domu Dziecka „Caritas” w Kuźni Raciborskiej przez władze komunistyczne 6 XI 1946 r., [w:] Problemy własności w ujęciu historyczno-prawnym. Materiały z III Opolskiego Colloquium Prawno-Historycznego, P. Sadowski, E. Kozerska, A. Szymański (red.), Opole 2008, s. 95-103. 

[6] Pismo grupy rodziców przedszkolaków do Kuratorium Okręgu Szkolnego w Gdańsku (dalej: KOSG) z 25 listopada 1961 r., bez numeru, IPN Gd 299/26, k. 2.

[7] Tamże.

[8] Tamże.

[9] Notatka służbowa z 8 grudnia 1961 r., poufne, tamże, k. 3.

[10] Chodzi najprawdopodobniej o jedną z gdańskich placówek Zgromadzenia Sióstr Wspólnej Pracy od Niepokalanej Maryi, http://www.siostrywspolnejpracy.pl/o-nas/nasze-domy/gdansk-zaspa-1, dostęp 1 października 2016 r.

[11] Notatka służbowa z 8 grudnia 1961 r., poufne, bez numeru, IPN Gd 299/26, k. 4.

[12] W niektórych przypadkach zachowano oryginalną pisownię.

[13] Notatka służbowa spisana przez Stanisława Górskiego, dyrektora O. W. „Caritas” w Gdańsku 8 stycznia 1962 r., poufne, bez numeru, IPN Gd 299/26, k. 6.

[14] Notatka służbowa WdSW PWRN w Gdańsku z 10 stycznia 1962 r. sporządzona przez Leona Piotrowskiego, bez numeru, tamże, k. 12; Zob. także A. Szymański, Organizowanie przez związki wyznaniowe tzw. „przystani dziecięcych” i „akcji letniej” dla dzieci i młodzieży - poszukiwaniem „przestrzeni wolności” do pracy charytatywnej w realiach PRL, [w:] Idea wolności w ujęciu historycznym i prawnym. Wybrane zagadnienia, (red.) E. Kozerska, P. Sadowski, A. Szymański, Toruń 2010, s. 155-165.

[15] Notatka służbowa WdSW PWRN w Gdańsku z 10 stycznia 1962 r. sporządzona przez Leona Piotrowskiego, bez numeru, IPN Gd 299/26, k. 12.

[16] Zob. Pismo WdSW PWRN w Gdańsku do przewodniczącego PWRN tamże z 17 lutego 1962 r., bez numeru, tamże, k. 11; Odpowiedź na KOSG notatkę służbową WdSW, bez daty i numeru, niepodpisana, tamże, k. 14 - 15.   

[17] Zob. A. Szymański, Proces likwidacji działalności charytatywnej Kościoła katolickiego w sferze publicznoprawnej, s. 166. 

[18] Pismo Kuratorium Okręgu Szkolnego Gdańskiego do dyrekcji Prywatnego Liceum Ogólnokształcącego SS. Urszulanek w Gdyni z 8 czerwca 1962 r. (KOS. I-4-5a/21/62), odpis, IPN Gd 299/26, k. 16.

[19] Pismo dyrekcji Prywatnego Liceum Ogólnokształcącego Sióstr Urszulanek w Gdyni do Kuratora Okręgu Szkolnego Gdańskiego z 19 czerwca 1962 r. (L. P. 25/62), odpis, IPN Gd 299/26, k. 17.

[20] Pismo Kuratorium Okręgu Szkolnego Gdańskiego do dyrekcji Prywatnego Liceum Ogólnokształcącego SS. Urszulanek w Gdyni z 22 czerwca 1962 r. (KOS. I-4-5a/24/62), tamże, k. 18.

[21] Odwołanie od decyzji KOSG z dnia 22 VI. 1962 r. (L.p. 32/62), tamże, k. 29.

[22] Pismo KOSG do Ministerstwa Oświaty z 29 czerwca 1962 r. (KOS-I-4-5a/27/62), tamże, k.28. 

[23] Wzór zawiadomienia z 23 czerwca 1962 r., kierowanego przez KOSG do rodziców uczennic zamykanego Prywatnego Liceum Sióstr Urszulanek w Gdyni (KOS-0-4-5a23/62), tamże, k. 19.

[24] Art. 36 ust. 1: „W razie ustania warunków uzasadniających przydział lokalu właściwy organ administracji prezydium rady narodowej może cofnąć przydział i przeprowadzić opróżnienie lokalu w trybie określonym w niniejszej ustawie”.

Art. 43: „Decyzje w sprawach przydziału i zajmowania lokali wydaje właściwy dla spraw lokalowych organ prezydium rady narodowej miasta, osiedla lub gromady. W miastach wyłączonych z województw decyzje w sprawach przydziału i zajmowania lokali wydaje właściwy dla spraw lokalowych organ prezydium dzielnicowej rady narodowej. W pozostałych miastach podzielonych na dzielnice prezydium miejskiej rady narodowej może przekazać wydawanie decyzji w powyższych sprawach właściwemu organowi prezydium dzielnicowej rady narodowej”.   

[25] Pismo niezidentyfikowanego autorstwa do KOSG w sprawie protestu rodziców uczennic liceum ss. urszulanek z 26 czerwca 1962 r., bez numeru, IPN Gd 299/26, k. 24-25. 

[26] Tamże. Pod pismem protestacyjnym podpisali się: Zielińska Józefa (przewodnicząca Komitetu Rodzicielskiego, żona leśniczego, Gdynia), Warszawski Alfons (przewodniczący [zastępca?] Komitetu Rodzicielskiego, pracownik Miejskiego Handlu Detalicznego, Gdynia), Dobrucka Maria (mąż pracuje jako kierownik działu w „Polcargo”, Gdynia), Rusiecka Pelagia (mąż mistrz budowlany, Sopot), Oszymowska (mąż pracownik umysłowy w Zakładach Wytwórczych Urządzeń Telewizyjnych, Warszawa), Sicińska (mąż szewc, Gdynia), Kups Józef (cukiernik, Sopot - Kamienny Potok), Budziszewska Antonina (mąż spawacz w firmie „Dalmor”), Nienartowicz (inżynier, Sopot), Jaworska (mąż ślusarz w Gdyńskiej Spółdzielni Rzemieślniczej, Gdynia), Gapska Marta (mąż spedytor morski, Gdynia), Jankowska Romualda (nauczycielka przedszkola, Sopot), Struś Stanisław (listonosz, Gdynia), Reiter Józef (weterynarz, Gdańsk Wrzeszcz), Kotłowska Agnieszka (mąż szklarz, Gdynia), Milewska (mąż szewc, Gdynia Orunia), Jezierski Czesław (księgowy w MCZ, Gdynia), Kleczkowski Kazimierz (mechanik, Sopot), Kukla Bolesław (kierownik sklepu, Gdynia Orłowo), Trześniewska Anna (pracownik umysłowy Centrali Produktów Naftowych, Gdańsk Wrzeszcz).  

[27] Wydziały IV w strukturze organizacyjnej komend Milicji Obywatelskiej przeznaczony był do zwalczania Kościoła.

[28] Notatka służbowa sporządzona przez Leona Piotrowskiego Wydziału do Spraw Wyznań PWRN w Gdańsku z 30 czerwca 1962 r. bez numeru, ściśle poufne, IPN Gd 299/26, k.  27. 

[29] Notatka służbowa z 25 czerwca 1962 r. bez podpisu i numeru, tamże, k. 21 - 22.

 

[30] Tamże.

[31] Notatka z czynności związanych z zamknięciem szkoły prywatnej ss. urszulanek w Gdyni, ul. Pomorska 41 z 23 czerwca 1962 r. bez numeru, tamże, k. 23. 

[32] Tamże.

[33] http://www.osu.pl/older/gdynia.html, dostęp 21 października 2016 r.

[34] Pełna nazwa: Rozporządzenie Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z dnia 7 czerwca 1932 r. o prywatnych szkołach oraz zakładach naukowych i wychowawczych, wydane co do  13 w porozumieniu z Ministrem Spraw Wewnętrznych, a co do 20 w porozumieniu z Ministrami Spraw Wewnętrznych oraz Przemysłu i Handlu. Paragraf 14 tego rozporządzenia brzmi: „Władza szkolna, orzekając, iż właściciel przestał czynić zadość jednemu z warunków określonych w art. 2 [ustawy z 11 marca 1932 r. o prywatnych szkołach oraz zakładach naukowych i wychowawczych – Dz. U. 1932 nr 33, poz. 343], ustala również termin zamknięcia szkoły”. Artykuł 2 ustawy z dnia 11 marca 1932 r. o prywatnych szkołach oraz zakładach naukowych i wychowawczych brzmi: „ (1) Obywatel polski może założyć szkołę (zakład) pod warunkiem:

1.    przedłożenia statutu szkoły, ustalającego ustrój wewnętrzny szkoły, język nauczania i program, nazwę oraz stosunek właściciela (ki) do dyrektora (ki) kierownika (czki) i nauczycieli (ek); rozporządzenie Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego określi wymagania, jakim odpowiadać winien statut,

2.     zapewnienia szkole odpowiedniego lokalu i wyposażenia w urządzenia i pomoce naukowe,

3.     wykazania, że środki utrzymania szkoły będą wystarczające,

4.  przedłożenia pisemnego stwierdzenia właściwych władz państwowych, że ubiegający się o nie zachowywał się nienagannie pod względem moralności oraz w stosunku do Państwa,

(2) Orzeczenie oznaczonej przez Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego władzy szkolnej stwierdza, czy powyższe warunki zostały spełnione.

(3) Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w wyjątkowych przypadkach może zezwolić na założenie szkoły osobie, nie posiadającej obywatelstwa polskiego.

(4) Po uzyskaniu orzeczenia, stwierdzającego spełnienie powyższych warunków, założyciel (ka) może szkołę otworzyć. O ile w ciągu 3 miesięcy do chwili wniesienia podania założyciel (ka) nie otrzyma odpowiedzi, ma prawo szkołę otworzyć.

(5) O terminie otwarcia szkoły winien (na) założyciel (ka) zawiadomić władzę szkolną nie później niż na dwa tygodnia przed rozpoczęciem nauki”.  

Art. 3: „(1) Orzeczenie stwierdzające wypełnienie warunków, wymaganych do założenia szkoły traci moc, jeżeli w ciągu roku od jego wydania szkoła nie zostanie otwarta lub jeśli władza szkolna orzeknie, iż właściciel (ka) przestał (a) czynić zadość jednemu z warunków, określonych w art. 2.

(2) Prawa, wynikające z uzyskania orzeczenia o którym mowa w art. 2 mogą być odstąpione osobie trzeciej tylko za zgodą władzy, która je wydała.          

[35] Zob. treść przypisu 36. 

Zwykły człek. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura