Andrzej.Madej Andrzej.Madej
132
BLOG

Cyfryzowanie Temidy

Andrzej.Madej Andrzej.Madej Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 3
Czy dzięki cyfrowej rewolucji Temida otworzy się na człowieka ? 

Dezercja czy nieporadność elit

Przed kilku laty zdziwiło mnie nazwanie przez profesora Antoniego Kamińskiego procesu odrywania się naszych elit od spraw narodu „dezercją elit”. Do zastosowania tego wojskowego określenia na porzucenie swoich, brakowało mi klarowności pola walki, na którym ta „dezercja” miałaby służyć naszym przeciwnikom.

Nie przekonywały mnie popularne uproszczenia, że przeciwnikami czyhającymi na nasze dobra są eksponenci interesów narodów Niemieckiego, Rosyjskiego czy Żydowskiego (kolejność alfabetyczna). Nie przekonywały, bo w czasach cyfrowej rewolucji prawdziwy spór o przyszłość Europy otwartych granic, spór w którym naród pozbawiony elit przegra, nie polega na emocjonalnych przepychankach pomiędzy liderami polityk historycznych czy gospodarczych.

Prawdziwa batalia o wolność i niepodległość w społeczeństwie sieci wiedzy, dotyczy wykorzystania cyfrowej dynamizacji kultury poznania do utrwalenia albo do odwrócenia kluczowych wartości naszej cywilizacji. I sądzę, że wobec tego dylematu nasze elity nie tyle dezerterują, co pozostają w stanie mentalnej nieporadności.

Gospodarka dla wolności

Przyglądając się z rosnącym niepokojem krajowym i międzynarodowym skutkom lekceważenia przez sędziowskie elity procedur określonych w Polskiej Konstytucji na rzecz zaleceń Europejskich instytucji, zaczynam jednak dostrzegać ukrytego przeciwnika. Jest nim kosmopolityczna oligarchia kierunkująca zmianami w stylu naszego życia, poprzez wielokierunkowe oddziaływanie i na kulturę i na ustrój życia publicznego. Ustrój obejmujący nie tylko sądownictwo, ale i wszystkie inne obszary państwowych regulacji.

W tym kluczową moim zdaniem dla wolności infrastrukturę gospodarowania. Gospodarowania poddanego rewolucyjnym przemianom na skutek wykorzystania w kulturze poznania dynamiki cyfrowego powiększenia czasu i przestrzeni relacji międzyludzkich. Infrastruktury wspierającej całkiem nowe metody, zasady i wskaźniki rozwoju.

Od kilku lat wskazuję jak groźną jest próba utrzymywania przez elity zawodowe obecnych „Gutenbergowskich” paradygmatów, w najważniejszych dla dobrostanu społecznego systemach edukacji i ochrony zdrowia. Przecież nic nie zatrzyma procesu zastępowania metod i zasad opartych w tej chwili na pełnej przewadze kompetencyjnej nauczyciela czy lekarza, metodami i zasadami wykorzystującymi otwarte zasoby wiedzy przez ucznia, pacjenta i ich najbliższych.
Przecież, uznając dynamikę i głębię zachodzących przemian, jednego czego możemy być pewni, to że już nigdy nie będzie tak jak było.

Dopiero wprowadzanie nowych paradygmatów „samokształcenie w rodzinie” czy samopomoc zdrowie”, które w połączeniu ze wsparciem samodzielności osób i wspólnot solidarności platformami „Internetu ludzi”, będzie mogło przeciwstawić efektywności totalitarnych metod cyfrowej kolektywizacji gospodarowania, efektywność solidarnych metod cyfrowej humanizacji gospodarowania. Do tego potrzebne są konkretnie propozycje, możliwe do wprowadzania na przykład poprzez Centra Usług Społecznych dzięki samodzielności lokalnych wspólnot.
I to nawet bez wiedzy i zgody politycznych hierarchii.

Centralizacja czy uspołecznienie nadzoru

Uważam, że próba wpisania się elity sędziowskich w system międzynarodowego nadzoru, jest sposobem odreagowania na proces cyfrowej dynamizacji kultury poznania w systemie sądownictwa. A konkretniej jest mniej lub bardziej świadomym wyborem mniejszego zła, wobec perspektywy wykorzystania procesu cyfryzacji procedur sądowych do społecznej kontroli pracy sędziów. W tym osobistej kontroli sprawności usługujących ludziom w postępowaniu sądowym radców, adwokatów, prokuratorów i sędziów.

Bo prawdopodobnie przynajmniej dla części środowiska sędziowskiego, wykorzystanie cyfrowych możliwości nadzoru i zarządzania kadrami przez „przewidywalną” administrację "Unijną", wydaje się osobiście bezpieczniejsze, niż umożliwienie tego cyfrowego nadzoru „nie przewidywalnemu” demosowi „miejscowych”.
Zegar tyka. Proces cyfryzacji procedur sądowych podnosi poziom kompetencji prawnej, a zatem podnosi również poziom aspiracji społecznych, nie tylko do komentowania czy wartościowania wyroków sądowych, ale i do podejmowania politycznej oceny konkretnych sędziów. 

Póki co, żaden z ośrodków akademickich czy ugrupowań politycznych nie otwiera debaty o "uspołecznieniu sądownictwa". Kierunkowe propozycje stawiane przez Kukiz15, PSL czy Konfederację nie mają ani oparcia w filozofii czy historii prawa, ani strategii zainteresowania środowiska naukowego. W każdym razie opowiadając się za wzmocnieniem uczestnictwa społecznego, stawiają potrzeby zmian głębiej, niż na poziomie wymiany kadrowej.

Ekonomia kosmopolityzmu

Z mojego punktu widzenia, ekonomisty i rzecznika cyfrowej humanizacji w systemach uczenia, leczenia i samorządności, skuteczność „unijnych elit” w sprowokowaniu naszych sędziów do rozpoczęcia rokoszu, a tak rozumiem decyzję TSUE z 19 listopada 2019 i będące jej konsekwencją zachowanie liderów Sądu Najwyższego, otwiera pytanie, czy Polacy zdążą dokonać modernizacji usług społecznych w sposób respektujący wolność i solidarność, zanim ponadnarodowo regulowane sądy zakażą nam używania koniecznych do tego pojęć.

Uważam, że metodyczny proces niszczenia języka i instytucji gospodarowania rozpoczął się około roku 2000 wraz z wprowadzeniem do Polskiej refleksji narodowej i polityk społecznych ideologii „kapitału ludzkiego”. Uważam, że osłaniająca go „ekonomia społeczna”, łącząc kulturowy postmodernizm z ekonomicznym neoliberalizmem, ma ułatwiać redukowanie stylu życia człowieka do produktywności i konsumeryzmu. A promowane przez nią relacje społeczne służą ich formalizacji i segmentacji, prowadząc do instytucjonalnej kolektywizacji, wygodnej do nadzorowania naszych zachowań przez ponadnarodowo ustanawiane administracje.

Najpoważniejszym obszarem tego psucia języka i obyczajów, jest degradowanie instytucji rodziny do poziomu kolektywu, definiowanego przez artystów, uczonych i administracje w sposób służący interesom kosmopolitycznych centrów zintegrowanej władzy finansowej, medialnej i politycznej. W otoczeniu tego psucia instytucji rodziny jest psucie kluczowego dla bezpośredniego zaspakajania potrzeb własnych i swoich bliskich, pojęcia „solidarności międzypokoleniowej”. O czym pisałem m.inn. w tekście Międzypokoleniowa humanizacja gospodarowania.

W kolejnym tekście Piramida wartości stawiam tezę, że proces cyfrowego humanizowania gospodarowania w zakresie usług społecznych, powinien się rozpocząć możliwie najbliżej człowieka. Od zmian w samoświadomych wspólnoty publicznych wartości, gromadach, wsiach, dzielnicach, miastach, powiatach, województwach.
O ile wcześniej jakiś centralny dla Unii Europejskiej sternik poprawności politycznej, nie zabroni ludziom samodzielnie poszukiwać i wspólnotowo rozważać, nowych form wzmacnia organiki życia społecznego, przydatnych dla powszechnego i sprawiedliwego wykorzystania nowoczesnych technologii.

Najlepsza droga …

Nie mam 100 % pewności, czy przedstawiona diagnoza dobrze oddaje inspiracje, motywacje i szanse w konflikcie prawodawców. Czy Europejskie centra sterujące, faktycznie zamierzają wykorzystać podległość sądownictwa krajów Unii Europejskiej, dla ubezpieczenia procesu zmian języka i obyczajów społeczeństw cyfrowej sieci wiedzy. Czy też jedynie wspierają swoich w nadwiślańskim konflikcie politycznych koterii.

Ciągle nie mam zatem pewności, czy mamy do czynienia z dezercją, czy tylko z nieporadnością Polskich elit. Choć w gruncie rzeczy, i tak źle, i tak niedobrze.

To, że zdecydowałem się przedstawić te wątpliwości, wynika z ciągle otwartej szansy na lepszą drogę.

W której Polacy dobrej woli, znający możliwe skutki cyfryzacji procedur i usług w systemie sądownictwa, podejmą się przewodnictwa w narodowej misji jego uspołeczniania.

Posiwiały szatyn, 182 / 82.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo