Była minister rozwoju Jadwiga Emilewicz zgłosiła się na wolontariat w jednym z poznańskich punktów szczepień. Posłanka pomagała pacjentom zgłaszającym się na szczepienie.
Część mediów skrytykowała byłą wicepremier, gdy okazało się, że trzech jej synów w czasie zamknięcia stoków korzystało z obiektu narciarskiego w Suchem na Podhalu. Jadwiga Emilewicz wyjaśniała wówczas, że jej synowie trenują narciarstwo alpejskie i mają licencje, a w Suchem przygotowywali się do zawodów. Przyznała natomiast, że "politykom wolno mniej, zwłaszcza w tak trudnej sytuacji”, dlatego "z pokorą przyjmuje krytykę internautów, mediów, kolegów klubowych i opozycji”.
Pytana teraz, czy wolontariat traktuje jako formę zadośćuczynienia wyjaśniła, że "mamy okres Wielkiego Postu, więc to dobry moment na dobre uczynki”.
Emilewicz pracuje jako wolontariuszka w punkcie szczepień na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich. Pojawiła się w lutym z identyfikatorem "Basia”, a jej tożsamość ujawnił "Głos Wielkopolski”.
– To już mój piąty tydzień na MTP. Przychodzę tu od poniedziałku do czwartku, najczęściej w pierwszej części dnia od godziny 8 do 12, ale też zdarza się, że jestem od 12 do 16 – mówi Jadwiga Emilewicz w rozmowie z gazetą.
– Dla mnie to bardzo ważne, ponieważ mam kontakt z każdym obywatelem. Cieszę się, że mam okazję rozmawiać, ale także pomóc. W drugim dniu mojego wolontariatu pojawiło się opóźnienie w transporcie szczepionek z Warszawy. Skontaktowałam się z ministrem Dworczykiem i poprosiłam o to, by dojechały one szybciej, a osoby oczekujące na szczepienie nie musiały zbyt długo czekać – dodaje.
Punkt szczepień na terenie Targów ruszył już w styczniu, a do początku marca zaszczepiono tu ponad 30 tys. osób. Do szczepień kwalifikują lekarze, ale wolontariusze odgrywają bardzo istotną rolę.
KJ