Katarzyna Kozłowska i Joanna Jałocha z Fundacji #SayStop. Fot. materiały Fundacji #SayStop
Katarzyna Kozłowska i Joanna Jałocha z Fundacji #SayStop. Fot. materiały Fundacji #SayStop

"Raj dla oprawców" - mobbing i molestowanie seksualne w polskich służbach mundurowych

Redakcja Redakcja Wojsko Obserwuj temat Obserwuj notkę 57
Ona wpada w oko przełożonemu lub koledze z pracy. On stara się o jej względy. Czasem kulturalnie, czasem nachalnie i obrzydliwie. Ona odrzuca jego zaloty. On zaczyna działania mobbingowe. Ona zgłasza sprawę wyższym przełożonym. On się wypiera. Komendant czy naczelnik, na którego biurko trafia skarga, bierze stronę oprawcy. Przecież nie ofiary - bo niby czego? - w mundurówce mobbingu nie ma.

Zgłaszają się tu setki kobiet z mundurówki

Szef Katarzyny powiedział, że ją wypie***li, tak jak wszystkie inne kobiety, które jego zdaniem do służby się nie nadają. Przełożony Mileny przeniósł ją do jednostki oddalonej o 100 km od jej domu. Za dojazdy nie zwracał. Szef Alicji kazał zrobić sobie loda. Z kolei Ola stała się obiektem kpin, niewybrednych żartów i agresji słownej, po tym, jak obroniła wyzywaną przez przełożonego koleżankę z jednostki. A Małgosia? Małgosia po prostu nie przypadła nowemu przełożonemu do gustu. Dlatego kazał współpracownikom „szukać brudów”, które pozwoliłyby na usunięcie jej ze stanowiska. Gdy brudy się nie znalazły, zagroził utratą pracy wszystkim tym, którzy nie pomogą doprowadzić do dyscyplinarnego zwolnienia policjantki (*większość imion została zmieniona).

Wszystkie te kobiety i setki innych zwróciły się o pomoc do #SayStop - pierwszej w Polsce Fundacji walczącej o prawa ofiar mobbingu w służbach mundurowych. Założycielki Fundacji - Katarzyna Kozłowska, była policjantka i żołnierka elitarnego GROM-u, weteranka wojny w Iraku, oraz Joanna Jałocha, była policjantka i żołnierka Żandarmerii Wojskowej - wiedzą doskonale, jak trudno wyznaczać granice i walczyć o swoje prawa w służbach mundurowych. Dlatego podopieczne ich Fundacji mogą liczyć na bezpłatną pomoc prawną i psychologiczną oraz wsparcie koleżeńskie, a także dołączyć do szybko i naturalnie tworzącej się sieci samopomocy kobiet, które zgłaszają się do Fundacji i są przez nią integrowane.

- Ofiary mobbingu często myślą: "Tylko mi mogło przytrafić się coś tak strasznego" - mówi Joanna Jałocha. - Dzięki naszej sieci, chętne osoby mogą skontaktować się z innymi, które właśnie przeszły bądź przechodzą przez coś podobnego, a to przynosi ogromną ulgę.

Mobbing w mundurówce - schemat

Ona wpada w oko przełożonemu lub koledze z pracy. On stara się o jej względy. Czasem kulturalnie, czasem nachalnie i obrzydliwie. Ona odrzuca jego zaloty. On zaczyna działania mobbingowe. Ona zgłasza sprawę wyższym przełożonym. On się wypiera. Komendant czy naczelnik, na którego biurko trafia skarga, bierze stronę oprawcy. Przecież nie ofiary - bo niby czego? - w mundurówce mobbingu nie ma.

Taki schemat zdaniem założycielek #SayStop pojawia się w większości historii opowiadanych przez kobiety, które trafiają do Fundacji. Zmieniają się tylko imiona, jednostki i liczba gwiazdek lub wężyków na pagonach.

- W tym całym schemacie najbardziej porażająca jest reakcja przełożonych, którzy powinni niezwłocznie zadbać o dobro ofiary - mówi Joanna Jałocha. - Tymczasem większość naszych podopiecznych nie dostała możliwości zasięgnięcia jakiejkolwiek porady, podczas gdy przełożony natychmiast konsultował mobbera z działem prawnym, zabezpieczając w ten sposób jego interes. Jedna z naszych podopiecznych zwróciła się do pełnomocnika zajmującego się ochroną pracowników, z prośbą o udostępnienie treści decyzji antymobbingowej, czyli dokumentu, który określa jej prawa i procedury, jakie powinna wszcząć. Odmówił, bo „kilka lat wcześniej te procedury były omawiane”. Inna dziewczyna została odesłana przez komendanta z powrotem do swojego mobbera. Usłyszała: „Skoro on mówi, że nie dopuścił się mobbingu, to znaczy, że go nie było, musisz mu zaufać”.

Zdaniem Katarzyny i Joanny takie reakcje to pokłosie przekonania, że mobbing w mundurówce nie istnieje. Ostra reakcja na zachowanie mobbera ze strony przełożonych ośmieliłaby inne ofiary do walki o swoje prawa, a wtedy kwestii mobbingu nie dałoby się tak łatwo zamieść pod dywan.


image
Istnieje powszechne przekonanie, że mobbing w mundurówce nie istnieje. Zdjęcie ilustracyjne, fot. policja.gov.pl.


"Fajna pupa w moro"

Przypadki molestowania seksualnego stanowią mniejszą część wszystkich zgłaszanych do Fundacji spraw. Jej założycielki nie mają jednak wątpliwości, że sprawy te nie są rzadkością, po prostu kobietom o wiele trudniej o nich mówić.

- Dziewczyna, która raportuje nam napaść seksualną, np. przełożony rzucił się na nią i kazał zrobić sobie loda, zwykle jest w bardzo trudnej sytuacji emocjonalnej - tłumaczy Joanna Jałocha. - Po pierwsze, spotkało ją traumatyczne wydarzenie, po drugie, mąż czy partner wcale nie musi stać po jej stronie, bo może myśleć, że „sama chciała”, po trzecie, czeka ją przesłuchanie w obecności m.in. pełnomocnika osoby oskarżonej, który będzie zadawał intymne, przykre i często dyskredytujące pytania - tłumaczy Joanna i dodaje, że w obliczu tak trudnej drogi do przejścia, wiele ofiar wybiera milczenie.

Inną sprawą, na którą zwracają uwagę założycielki #SayStop jest fakt, iż część kobiet nie ma pojęcia, że przez ostatnie lata była molestowana. W wielu jednostkach zjawiska takie jak klepanie lub szczypanie w intymne miejsca czy pozwalanie sobie na komentowanie wyglądu piersi lub pośladków są na porządku dziennym.

- Kobiety od dzieciństwa wychowuje się i przyzwyczaja się do tego, że mogą być w ten sposób traktowane - mówi Katarzyna. -Ciągnięcie za warkocz, szczypanie lub łaskotanie przez chłopców niejednokrotnie uchodzą za coś mile widzianego i aprobowanego, a to przekłada się na dorosłość. Część kobiet w służbach sądzi, że seksistowskie zachowania przełożonych lub kolegów są nobilitujące.

Niedawno do Fundacji zgłosiła się grupa kobiet nagabywanych przez przełożonego. Opowiedziały o nagminnym „strzelaniu ze stanika” i komentarzach w stylu: „fajną masz pupę w moro”. Sprawca został odsunięty od pełnienia obowiązków. Nie był to jednak koniec historii.

- Wkrótce po rozwiązaniu sprawy, zgłosiła się do nas kobieta, która także pracowała z mężczyzną - mówi Joanna. - Twierdziła, że tego pana spotkała wielka niesprawiedliwość. „To człowiek starszej daty” - przekonywała - „On tylko żartował, taki już jest”.

Mężczyźni też to mają

Temat mobbingu w Policji nie dotyczy wyłącznie kobiet. Do Fundacji zgłaszają się także mężczyźni z różnych formacji mundurowych. Proszą o wsparcie prawne lub po prostu dzielą się swoimi historiami, by choć trochę zminimalizować własną traumę. Zdaniem Katarzyny Kozłowskiej mężczyźni także spotykają się z molestowaniem seksualnym, ale znacznie trudniej niż kobietom, jest im zgłosić takie zdarzenie.

- Zostałyśmy poinformowane o sytuacjach, w których to mężczyzna był ofiarą molestowania albo napaści seksualnej, np. gwałtu butelką, jednak o żadnym ze zdarzeń nie wiemy bezpośrednio od poszkodowanych. Póki się do nas nie zgłoszą, nie możemy im pomóc.

Ci, którzy się zgłaszają, mówią zwykle o mobbingu polegającym na agresji werbalnej, uporczywym i poniżającym traktowaniu oraz o absurdalnych rozkazach ze strony przełożonych.

- Niedawno szeregi naszych wolontariuszy zasilił emerytowany podpułkownik - mówi Joanna Jałocha. - Przepracował w wojsku 30 lat, poświęcił służbie życie prywatne i zawodowe. Odszedł w momencie, gdy jego przełożonym stał się młodszy człowiek, który bez mrugnięcia okiem zaczął niszczyć go psychicznie. Dawał mu rozkazy, których nie można wykonać albo oczekiwał niemożliwych do spełnienia wyników służbowych.

Dziś mężczyzna pomaga innym poszkodowanym. Jego oprawca nigdy nie został ukarany, ponieważ wszelkie działania mobbingowe podejmował w białych rękawiczkach.


image
Jak walczyć o swoje prawa, nawet wtedy, gdy wydaje się to niemożliwe? Zdjęcie ilustracyjne sw.gov.pl.



Raj dla oprawców

Można powiedzieć, że wojsko czy policja to raj dla mobberów. Dysponują oni wachlarzem narzędzi, np. możliwością wydawania rozkazów, które pozwalają na dręczenie innych zgodnie z dopuszczalnymi procedurami służbowymi. Za „stawianie się”, grożą przeniesieniem, wystawieniem negatywnej opinii służbowej, skierowaniem na komisję lekarską bądź wszczęciem postępowania administracyjnego lub dyscyplinarnego.

- Jedna z naszych podopiecznych rozkazem komendanta została przeniesiona do jednostki oddalonej o 100 km od domu - mówi Katarzyna. - Codziennie wstawała o czwartej nad ranem, by zdążyć do pracy, w dodatku odmówiono jej zwrotu kosztów podróży. Inna usłyszała od przełożonego, że ma „szukać patyka w parku”. Za niewykonanie rozkazu, groziłyby jej konsekwencje. Przecież rozkaz to rozkaz, co z tego, że upokarzający i absurdalny?

Jak zachować się wobec takich sytuacji? Jak walczyć o swoje prawa, nawet wtedy, gdy wydaje się to niemożliwe? Na te pytania ma odpowiedzieć stworzony przez Fundację #SayStop poradnik psychologiczno-prawny. Z broszury, która będzie miała charakter kompilacyjny, funkcjonariusze i pracownicy służb mundurowych będą mogli dowiedzieć się m.in. tego, czym są niewłaściwe zachowania noszące znamiona wykroczenia lub przestępstwa, jak je zidentyfikować i jak sobie z nimi radzić, jakie możliwości działań prawnych mogą podjąć i gdzie zwrócić się o pomoc. Poradnik zostanie wydany pod koniec 2021 roku.

- Ten poradnik to dopiero początek naszej walki ze źle rozumianą solidarnością wewnątrz służb - zapowiada Joanna. – Chcemy zburzyć mur milczenia i obalić fałszywe przekonania, że w służbach mundurowych mobbing nie istnieje. Najwyższy czas, by pokrzywdzeni głośno zawalczyli o swoje prawa.

image
Ofiary mobbingu często myślą: "Tylko mi mogło przytrafić się coś tak strasznego". Zdjęcie ilustracyjne, fot. rpo.gov.pl

Fundacja nie może liczyć na wsparcie państwa. Jeśli chcesz wspomóc jej działania, zajrzyj tutaj:
https://saystop.pl/jak-nam-pomoc/

Marianna Fijewska

Zobacz inne artykuły autorki:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo