Maget Maget
47
BLOG

Znak

Maget Maget Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Właściwie nie mam za wiele do powiedzenia, co do ostatniej katastrofy. Tej katastrofy.

Wiadomość o niej spadła na mnie nagle, kiedy i tak czułam się strasznie, bo byłam chora. Obudziłam się o 9.50. I już wtedy się dowiedziałam. O rany. Jakoś to nie mogło do mnie dojść. Chodziłam przygnębiona. Każdy uśmiech, każdy weselszy tekst z jakiegoś powodu wydawał mi się zupełnie nie na miejscu. Dopiero jak zobaczyłam trumnę prezydenta, gdy przejeżdżała Jerozolimskimi. Gdy stałam tam i patrzyłam, w całkowitej ciszy, pośród miliona chyba ludzi., Gdy wspominałam ten obraz – trumnę, wtedy dopiero dochodziło do mnie, jak bardzo to jest nierealne, i jak bardzo w to nie wierzę.

Minęło trochę czasu. W moim życiu to nie zmieniło niczego, nie mieszałam się nigdy do polityki, nie interesowałam się nią, nie zginął mi nikt bliski. W moim życiu prywatnym żadnych zmian szczególnych. Ale w Polsce się dzieje...

 Siedzę z boku przysłuchując się spokojnie i starając zapamiętać wszystkie istotne szczegóły, które dojdą do moich uszu, jakoś połączyć je w całość. Jedną, spójną. Co jakiś czas się wypowiadam, na temat w rozmowach. I staram się dojść do jakichś sensownych wniosków, na przykład "Janek, co to jest tak w ogóle ta cała czarna skrzynka, co?".

Brak wykształcenia w dziedzinie techniki samolotowej przeszkadza trochę w rozpoznaniu prawdziwych przyczyn i skutków, ale chłonę wiadomości jak gąbka - będzie lepiej.

Jedno zauważyłam już pierwszego dnia. Już parę minut po tym, jak cała polska dowiedziała się o tym, co miało miejsce w Smoleńsku. Niecałą godzinę po katastrofie.

Katyń. Ludzie zebrani, by uczcić rocznicę tragedii sprzed 70 lat, przerażeni. Czekaliśmy na prezydenta, by uczcić zmarłych - uczcimy zmarłego prezydenta. Okropne. Czarno na duszy. I łatwo zauważyć pewien odruch. Każdy, kto miał przy sobie różaniec i nie tylko ci - wszyscy zaczęli się modlić. Jednym głosem niemal. Piękne.

Ludzie w telewizji, politycy, redaktorzy - wszyscy mówią o modlitwie.

Wszyscy posłowie i nie tylko, w ogóle politycy - poszli na uroczystą mszę. Katolicką, żeby nie było. I to wyjątkowo długą, całe Requiem Mozarta podczas mszy to nie byle co.

I wreszcie - studenci na akademiku wyświetlili krzyż. Nie to nie pomyłka, nie w akademiku, ale na. Pogasili wszystkie światła, oświetlając tylko określone okna, tak, aby na zewnątrz układały się w krzyż.

Dlaczego krzyż?

Niedawno Jeszce były spory, aby właśnie ten znak usunąć ze ścian w miejscach publicznych. Aby nie urazić. Jeszcze niedawno szłam z droga krzyżową po warszawie i z akademickich okien na jednej ze stacji leciały na nas butelki. (To nie ten akademik, o którym pisałam wcześniej naturalnie, inny.) Ciekawe, czy teraz ci studenci walą butelkami w telewizory.

Jakoś to całe wydarzenie połączyło polaków. Kłócą się, dyskutują, naturalnie. Jak zawsze. Ale jak zaczniesz się modlić przed Pałacem Prezydenckim - nikt się nie zgorszy, ludzie się poprzyłączają.

Nagle wszystkie spory o to, dlaczego niby polska ma być katolicka, jest przecież wolność wyznania,  i dlaczego do jasnej cholery ten krzyż?! Niemal kłuł w oczy tylu ludzi dopiero co! A teraz ze wzruszeniem patrzą na znak, który wyświetlili studenci na najwyższym akademiku. I Jakoś te wszystkie kłótnie milkną. Nikt nie mówi o tym, co było. Nikt nie zwraca na to uwagi. To jest po prostu naturalny odruch każdego Polaka.

Jak trwoga, to do Boga - powiedzą inni. Po wszystkim Polacy potrafią się tylko modlić. A ja się cieszę. Lepiej, że jak trwoga, to do Boga. Bo do kogóż innego? Że co drugi katolik w Polsce jest nieczynny z powodu awarii sprzętu, jak jest jakieś święto i trzeba pójść do kościoła, lub jak jest jakieś pytanie w związku z wiarą... To nie ważne. Dobra, ważne. Ale nie w tej chwili. Najważniejsze jest, że kiedy jest nieszczęście, to nikt nie sięga po pistolet, tylko po różaniec. Coś kiedyś sprawiło, że w mentalności każdego polaka to jest ostateczną ucieczką i to jest jedyną nadzieją.

 

To dobrze. Dobrze, że nadzieją Polaków jest modlitwa, a nie wielkie plany militarne, jak zniszczyć cały świat, bo mi zrobił kuku.

 

I dla mnie to jest znakiem. I to jest największym przesłaniem tej tragedii.

Maget
O mnie Maget

Jestem... Chyba mam niejakie poczucie humoru, uwielbiam muzykę, typ raczej artystki, kocham tworzyć, wszystko: od biżuterii i ubrań po własne opowiadania, wiersze i utwory muzyczne. "Dobrze postrzelona". Ogden Nash „Drób” Weźmy takie jajo (model kurzy). Jajo nie ma pod spodem odnóży. Produkuje kurę kurze jajo, Kury wszakże odnóża mają. To nie koniec (dreszcz biegnie po skórze): Kurze się przytrafia jajo (kurze). I znów szok: jajo nie ma nóg czy choćby stóp. Niepojęty ten drób! "And life is a road that I wanna keep going Love is a river, I wanna keep flowing Life is a road, now and forever,wonderful journey I’ll be there when the world stops turning I’ll be there when the storm is through In the end I wanna be standing At the beginning with you"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości