Maget Maget
71
BLOG

Dobre wiadomości

Maget Maget Rozmaitości Obserwuj notkę 14

Bardzo dawno mnie nie było. Nie pisałam długo, nie czytałam innych notek jeszcze dłużej...

Cóż, pokornie proszę o wybaczenie. Wszystko, jak wiemy ma swój moment w życiu. Najwyraźniej miliony egzaminów i innych denerwujących i doprowadzających do szału spraw wybrały sobie na zaistnienie akurat ten moment mojego życia, kiedy... no, zresztą nieważne. Grunt w tym, że nie miałam czasu. Wszystko jedno, w jakim momencie życia zaistnieją wyżej wymienione sprawy. Niezaprzeczalnie grzebią w gruzach wszystkie inne plany na taki czas.

 

Faktem jest, że miałam zamiar napisać już jedną notkę, nawet ją zaczęłam. I na tym można zakończyć ten temat. To zaś, co napiszę teraz, będzie moją księgą zażaleń na informacje i wiadomości, które do mnie stale dochodzą różnymi źródłami. I jak zwykle wyjdzie mi coś zupełnie innego niż planowałam.

 

Ogólnie na słowa „mam dla ciebie wiadomość” dostaje czkawki, dreszczy i odruchu wymiotnego. Nie moja to oczywiście wina, że każda po kolei rzecz, której się dowiaduję ostatnimi czasy dołuje mnie bardziej od poprzedniej. Kiedy się to zaczęło? Już nie pamiętam. Jakieś pół roku temu … nie, rok. Rok temu moja koleżanka, zakochana już wcześniej w pewnym koledze obwieściła mi, że zachował się wobec niej jak ostatni cham i… no, brak słów. Potem zaś inna koleżanka powiedziała mi, że zakochała się w pewnym koledze i kolejne pół roku nie mówiła o niczym innych. Czy można nazwać to złą wiadomością? Pewnie nie. Nie tak bardzo… Jak kolejne.

Od dzieciństwa jestem przewrażliwiona na punkcie… na niezliczonych punktach. Między innymi picie i palenie. Teraz jest już lepiej, ale jak kiedyś kolega w wieku 16 lat przy mnie opowiadał wśród śmiechów i ogólnego rozbawienia swoje historyjki, jak to się jego kumpel, albo on upił… to mi się chciało płakać. Ale już dobrze. Teraz mi tylko rzednie mina. No, dzielnie staram się uśmiechać. :)

Parę miesięcy temu dowiedziałam się, że moja bliska koleżanka pije. No, oczywiście nie nałogowo, ale w ogóle. Czy już pisałam, że jestem przewrażliwiona? Ona nie skończyła 18 lat i pije. Tragedia nie? Tak, wiem, że przesadzam. Ale dla mnie tragedia. No, jakoś to wytrzymałam. Znosiłam spokojnie rozmowy zarówno jej jak i innych znanych mi osób n.t. imprez i upijania się na nich. Ha ha. Ale śmieszne. I nikt się nie może domyśleć, o kim mowa, bo piszę w tym momencie o trzech osobach, które wprawdzie powiedziały mi o tym nie jednocześnie, ale ogólnie, ostatnio. Potem dowiedziałam się beztrosko o tym, ze kolejne moje trzy koleżanki palą. Na to zareagowałam ostrzej. Ale co robić? Jakoś się żyje.

Zaczęłam pragnąć niewiedzy.

Potem kolejne, cholernie dla mnie ważne egzaminy, i z jednego z nich ocena dużo, dużo gorsza, niż ta, która by mnie satysfakcjonowała. W między czasie w temacie szkolnym od nauczycieli wszystkich tych przedmiotów, z których liczyłam na „tę wyższą” ocenę, oraz kilku innych jeszcze, dowiedziałam się „no coś ty. Nie ma szans. Jak nic 4.” „a jak zrobię prezentację, klasówkę na 5, 6, stanę na głowie, zatańczę?” „to będę się cieszyć razem z tobą, ale oceny to nie zmieni”. Dzięki. Biorąc pod uwagę fakt, że to trzecia klasa gimnazjum, nie powiem „w przyszłym roku będzie lepiej, nie ma co się martwić.”…

Pogodziłam się z wieściami od koleżanek. Pogodziłam się ze średnią, która jest tak niska, że się musze schylić, żeby z nią pogadać. Metaforycznie. Pogodziłam się z oceną z egzaminu z pianina. Pogodziłam się z czarnym widokiem egzaminów przed sobą i przyszłymi klasówkami, o których zaczęłam się dowiadywać z niepokojąco zwiększoną częstotliwością.

Minął maj.

Dziś dowiedziałam się, jakie mam wyniki tego, co ma służyć sprawdzeniu umiejętności, wiedzy i zdolności uczniów, a służy jedynie wyselekcjonowaniu ludzi, którzy mieli farta i pójdą do fajnych szkół, i tych, którzy nie mieli farta i pójdą do liceum trzeciego z wybranych, albo jeszcze innego, coby w wyższych nie było zbyt tłoczno. Doszły do nas – uczniów gimnazjów – wyniku egzaminu gimnazjalnego. Hm. No tak. No właśnie. No. No. Ekchem.

 

Minuta milczenia na cześć tych, którzy nawet do technikum się nie dostaną.

 

Gimnazjum, słodkie, wspaniałe, pełne wrażeń i ludzi, których można by po rękach całować za istnienie, kończy się. W czwartek będzie pierwsze w moim życiu zakończenie roku szkolnego, na myśl o którym przechodzą mnie dreszcze i pragnę cofnąć czas.

Wobec wyżej wymienionego spisu skarg i zażaleń (skróconego o te dotyczące uczuć itp. J… i kilka innych), wnoszę żądanie…

 

Proszę o dobre wiadomości!!!!!!!!!!!!!

 

 

Maget
O mnie Maget

Jestem... Chyba mam niejakie poczucie humoru, uwielbiam muzykę, typ raczej artystki, kocham tworzyć, wszystko: od biżuterii i ubrań po własne opowiadania, wiersze i utwory muzyczne. "Dobrze postrzelona". Ogden Nash „Drób” Weźmy takie jajo (model kurzy). Jajo nie ma pod spodem odnóży. Produkuje kurę kurze jajo, Kury wszakże odnóża mają. To nie koniec (dreszcz biegnie po skórze): Kurze się przytrafia jajo (kurze). I znów szok: jajo nie ma nóg czy choćby stóp. Niepojęty ten drób! "And life is a road that I wanna keep going Love is a river, I wanna keep flowing Life is a road, now and forever,wonderful journey I’ll be there when the world stops turning I’ll be there when the storm is through In the end I wanna be standing At the beginning with you"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości