strażnicy świętego ognia
strażnicy świętego ognia
Malgor Malgor
826
BLOG

domykanie systemu, czyli jaka wędka, jaka rybka?

Malgor Malgor Edukacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 136

Najkrócej, domykanie systemu. 

"Jest pytanie, dlaczego tak liczni nasi obywatele głosowali na naszego przeciwnika. Analizujemy to i jak zawsze w takich okolicznościach i w takiej sytuacji myślimy nad tym, jak to zmienić na przyszłość..."marszałek sejmu, Ryszard Terlecki; https://dorzeczy.pl/kraj/148013/terlecki-to-jeden-z-tych-elementow-ktore-beda-sie-mscily.html

Sądy, media, samorządy, przedsiębiorcy, organizacje pozarządowe, kobiety. 

No i przede wszystkim młodzi. A jak młodzi, to i studenci, wszak światłym społeczeństwem jesteśmy i mamy nadal być.

Po wyborach prezydenckich partia władzy znów nie jest w pełni usatysfakcjonowana. Większość sejmowa niewielka, senat przegrany, a teraz prezydentura o włos. Ledwo, ledwo najlepszy z najlepszych, jakich nasza ziemia w chwili obecnej nosi, obejmie reelekcję. No i dlatego, że "ledwo", tak szybko zadeklarował gotowość spajania społeczeństwa, które do ostatniej chwili przed ciszą wyborczą i on rozpoławiał. Po niedoszacowane, pominięte grupy trzeba będzie pójść.

Trafnie zatem zdiagnozowano "niedoreprezentację". Teraz czas na zdiagnozowanie "z czym iść" np. po studentów. Z wędką? Czy i z dyndajacą na niej rybką? Czytam dalej:

"Analizujemy to i jak zawsze w takich okolicznościach i w takiej sytuacji myślimy nad tym, jak to zmienić na przyszłość [...]. Bo to przyszły elektorat i ten elektorat, który niechętnie czy w mniejszej części chętniej na nas patrzył. Myślimy nad tym, jak to zmienić [...]. Przeprowadziliśmy bardzo ciężką, trudną, skomplikowaną reformę organizacyjną szkolnictwa, edukacji, ale zatrzymaliśmy się, można powiedzieć, w pół kroku, nie przeprowadziliśmy reformy programowej i to jeden z tych elementów, które się teraz będą mściły. Podobna kwestia dotyczy szkolnictwa wyższego, gdzie postąpiliśmy z przyczyn, można powiedzieć, koalicyjnych, czyli oddając to ministerstwo koalicjantowi, postąpiliśmy wbrew naszemu programowi, naszym zapowiedziom wyborczym przed 2015 rokiem – mówił dalej [R. Terlecki].

Paskudny ten koalicjant. Oddelegowany do zreformowania szkolnictwa wyższego Gowin jeszcze niedawno łaził po mediach oznajmiając, jak sprawnie, jak kulturalnie, z jakim zrozumieniem obszedł się z uczelniami i pracownikami uczelni. Swoją "reformę" (przypomnę wzniosłą nazwę ustawy: Konstytucja dla nauki) przeciwstawiał temu, co zrobiła Zalewska.

Zalewska szła po bandzie, zrobiła co miała zrobić, więc kawałek "reformy", zabrane z gimnazjów ławki powstawiała do szkół podstawowych lub liceów, wymieniła pieczątki i tabliczki, a następnie z radosnym uśmiechem powędrowała tam, gdzie - wiadomo - ważniejsze zadania ma do obsługi.

"W pół drogi" dla szkół? Czyli że do reaktywacji systemu z lat 70. dołączona zostanie "reforma programowa". Czytam:

"Profilaktyka uzależnień, wychowanie do wartości, rozwijanie kompetencji cyfrowych, matematycznych, kreatywności oraz przedsiębiorczości, a także wdrażanie podstaw programowych kształcenia w zawodach szkolnictwa branżowego – to kierunki polityki oświatowej państwa na rok szkolny 2019/2020."min. Dariusz Piontkowski; https://dzieje.pl/edukacja/kierunki-polityki-oswiatowej-panstwa-wychowanie-do-wartosci-i-rozwoj-kompetencji

Brzmi bardzo dobrze, zwłaszcza "wychowanie do wartości". Właśnie dowiedzieliśmy się, że powróci do szkół licealnych łacina i kultura antyczna, bardzo szczątkowo (1 godzina w tygodniu?), ale to naprawdę znakomita decyzja.

Brzmi dobrze? Przygoda ze zdalnym nauczaniem chyba ujawniła, że realizacja podstawy (i rozliczanie z tej realizacji nauczycieli) nie jest głównym wyzwaniem edukacji w XXI wieku. Jeśli jednak zestawię wypowiedzi ministra i marszałka, to mam i kolejne, i znacznie poważniejsze wątpliwości. Przyznaję, zaczynam się ponownie bać.

Bo przecież marszałek mówi o zaniechaniu w reformie programowej jako przyczynie "niedoreprezentacji" w ostatecznych rozstrzygnięciach wyborczych. O jakie "wychowanie do wartości" może zatem chodzić tak prominentnej osobie?

Czytam tę wypowiedź jednoznacznie: wartości reprezentowane przez kogoś ze sceny politycznej (wszak Terlecki mówi o interesie politycznym). Czyli dla interesu politycznego w podstawie programowej znów będą grzebać?

A "wpół drogi" dla uczelni? Tak ślicznie miało być, już szybujemy w rankingach, nieroby i pseudomędrcy się wykruszają (trwa przecież zapowiedziana wymiana elit), przekręciarzy od grantów pogoniono (czyżby?), biurokracji mniej (kłamczuchy!). Skąd zatem ponowny grymas marszałka? Czyżby, jak to już bywało, ciągle za mało rewolucji? Nie wszystkich jeszcze pożarła?

Pamiętam, z jakim niesmakiem PIS przyklepał reformę 2.0. Pamiętam też, jak mocno protestowaliśmy i jak gorąco prosiliśmy ministra i premierów o powstrzymanie czy choćby zmianę niektórych z "reformatorskich" zapędów. Petycje, spotkania, delegacje, konferencje, a walec ruszył i jak się okazuje ma jechać dalej.

Wymienię dwa wskazywane przez nas delikty ustawy Gowinowej: 1) oddanie tak dużej władzy w ręce rektorów zaskutkuje (i tak się stało) demolką strukturalną, rozbiciem instytutów kierunkowych, filologii, arbitralnym przydziałem statusu pracownikom itd.; 2) nowy sposób parametryzacji może (i tak się stało) upośledzić podstawowe dla dyscyplin badania i realizacje (np. w przypadku edycji tekstów), a podejmowane przez nas prace będą stymulowane koniunkturalnie (listy czasopism i wydawnictw, więc i promowane treści oraz metodologie), więc niezgodnie z podstawową zasadą: po pierwsze prawda. Nie dla korzyści, nie dla czczej sławy...

Można by długo, szczegółowo, można by się bić w piersi, ale proszę pamiętać, że autonomię mieliśmy kruchą, a naprawom jesteśmy poddawani permanentnie! Realizując przepisy ogólne i rozporządzenia, niemal co roku dokonywać musieliśmy korekt w programach, zasadach rekrutacji, sposobach kompletowania dorobku itd. Działo się zatem i permanentnie, i często dramatycznie. Dla nas, a p.w. dla studentów.

Teraz czytam, że z analiz powyborczych wynikło, że odklejone od realiów dyrektywy ministerialne (położenie kraju, potencjał intelektualny kadry, rozmieszczenie uczelni wyższych itd.) plus omnipotencja rektorska zatrzymały się "w pół drogi". Gdyby reformy zostały dokończone, to ho, ho... Prezydenta mielibyśmy 100 % głosów wybranego. Powiem więcej: 500 % głosów...

Jaka więc będzie ta druga połówka domykania reform i systemu wobec uczelni, pracowników, kierunków? Powiedział Terlecki, że wdrażając 2.0 "postąpiliśmy wbrew naszemu programowi, naszym zapowiedziom wyborczym przed 2015 rokiem". Idę zatem sprawdzić. Jak znajdę, dołączę... Znalazłam. Szkoda gadać...

PS. Właśnie usłyszałam, dlaczego - wg Terleckego - młodzi nie zagłosowali na PADa;  "bo mają wyższe wykształcenie, ale nie podstawowe"; dobrze wykształceni w podstawówkach, źle wykształceni na uczelniach? Czyli to jest ta wędka? rybka? Mają i nam słuszną "podstawę programową" zainstalować, powierzyć jej realizację awansowanym ekstraordynaryjnie belfrom z podstawówek?

A co do poprzedniej, bardzo radykalnej i stawiającej nas do pionu reformy, Barbary Kudryckiej, może taki link:

https://serwisy.gazetaprawna.pl/edukacja/artykuly/879605,reforma-szkolnictwa-wyzszego-w-polsce-mylilismy-sie.html

foto: https://www.tygodnikpowszechny.pl/straznicy-swietego-ognia-153474

Malgor
O mnie Malgor

nie obrażam, czasem coś za szybko napiszę; albo - emerytką jeszcze nie jestem, więc nie hejtuję:)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo