marek.w marek.w
7573
BLOG

Elon Musk - geniusz czy największy oszust?

marek.w marek.w Badania i rozwój Obserwuj temat Obserwuj notkę 85

 
Obecny tekst dedykuję blogerowi p. Błaszkowskiemu, który w obszernych komentarzach do mojego poprzedniego tekstu https://www.salon24.pl/u/marek-w/930969,elon-musk-kolonizacja-marsa  wyraził dwa zasadnicze zarzuty wobec samego Muska. W pierwszym zarzucił mu, iż prowadzi biznes " na wariackich papierach" i żaden szanujący się inwestor giełdowy nie powinien ryzykować nawet grosza na wykup akcji firm Muska. Ponieważ p. Błaszkowski od lat zajmuje się inwestowaniem na giełdzie, na pewno wie, o czym mówi, dlatego  zmusiło to mnie do przemyślenia finansowego aspektu działalności Muska.
Jednak na tej podstawie p. Błaszkowski w drugim , jakby głębszym zarzucie oskarża Muska, iż jego działalność to jedno gigantyczne oszustwo w celu wyciągnięciu pieniędzy od łatwowiernych ludzi. Właśnie obaleniu tego oskarżenia poświęcony jest niniejszy artykuł.
 
Pozornie życiorys Muska spełnia klasyczną narrację " od zera do miliardera". Gdy przyjechał do USA, był bez grosza, w swojej pierwszej firmie musiał nocować w biurze, bo nie stać go było na wynajęcie mieszkania. Obecnie "jest wart " ok. 20 mld. $ i posiada lub kieruje kilkoma firmami o światowym rozgłosie. Jednak, gdy porówna się go z innymi znanymi biznesmenami typu Bezosa ( twórcy Amazona ) widać zasadnicze różnice. Podczas gdy oni koncentrują sie na pomnażaniu kapitału i rozwoju potęgi swoich imperiów, Musk działa zupełnie inaczej, jego styl prowadzenia biznesu można raczej porównać do tańca na ostrzu brzytwy....
W tym sensie Musk jest nie tyle chłodnym kalkulatorem, co hazardzistą, nieustannie podnoszącym stawkę i ryzykującym całym poprzednim dorobkiem. Dlatego p. Błaszkowski z punktu widzenia normalnego uczestnika Giełdy ma rację,  nie ufając w ostateczny sukces biznesów Muska.
 
A wszystko to wynika z całkowicie innych celów, które założył sobie Elon Musk. Jemu nie chodzi, jak pozostałym o stworzenie finansowego Imperium tylko o dokonanie rewolucyjnych przełomów w dotychczasowych dziejach Cywilizacji i prze do tego bez wytchnienia, nie oglądając się na nic, bez wahania ryzykując całą swoją fortuną no i przy okazji zainwestowanymi kredytami innych ludzi. Był zresztą już parę razy o krok od bankructwa i tylko wyjątkowe szczęście ocaliło jego firmy. Co więcej jest pewne że nadal będzie działał cały czas na skraju przepaści, ponieważ jego kolejne projekty noszą cechę zwykłego szaleństwa. Gdyby nie głęboka wiara inwestorów w jego reputację i zdolności, nikt by nie chciał stawiać na niego w tej ruletce.
 
Ta głęboko wiara bardzo przecież doświadczonych graczy, w tym szefów funduszy inwestycyjnych, opiera się na tym, iż   Musk odnosi same sukcesy mimo czasem wariackiego ryzyka.  W dużej części wynikają one z charakterystycznego chyba tylko dla niego podejścia do rozwiązywania kolejnych zadań. Gdy Musk bierze się za kolejny przełomowy projekt, jak rewolucja w transporcie kosmicznym, elektryczny autonomiczny samochód, alternatywna, wreszcie konkurencyjna wobec klasycznej energetyka czy ostatnio stworzenie systemu podziemnej komunikacji, stosuje identyczny schemat.
Odrzuca doświadczenia poprzednich firm z danej dziedziny, rozkłada cały problem na czynniki pierwsze, rekrutuje do jego rozwiązania najlepszych fachowców na świecie i bezustannie polepsza już uzyskane osiągnięcia. Obecnie idzie mu to łatwiej, ponieważ osiągnął reputację człowieka, dla którego praca jest swoistą nobilitacją fachowca w każdej dziedzinie, niezależnie od pochodzenia czy poprzednich osiągnięć. Pozwala mu to na niemiłosierną eksploatację najlepszych umysłów, przy czym sam pracuje jeszcze ciężej już od wielu lat właściwie bez przerwy. Ciemną stroną tego jest bezwzględność w odnoszeniu się zarówno własnego organizmu, stale przeciążanego, jak i innych ludzi w drodze do osiągnięcia celu.
 
A lista sukcesów już jest imponująca! Gdy zaledwie 10 lat temu wystartował na dobre, zresztą w samym środku najcięższego od dekad światowego kryzysu,  dosłownie nikt nie myślał o fanaberiach w stylu elektrycznego samochodu czy rakiety kosmicznej wielokrotnego użytku.  Jeszcze w 2012 r. SpaceX prawie się nie liczyła, obecnie jest absolutnym liderem w branży kosmicznej, a wszystko wskazuje, że to jest dopiero początek drogi. Do niedawna sam pomysł elektrycznego samochodu był traktowany jako niepoważny, dopóki Musk swoją Teslą dosłownie przewrócił motoryzacyjną rzeczywistość. Aktualnie Volkswagen planuje produkcję 50 mln. elektrycznych samochodów w kilkudziesięciu odmianach, a pozostałe koncerny nie pozostają w tyle.
 
 Każdy normalny i rozsądny biznesmen na osiągniętym etapie zmniejszył by tempo, aby wzmocnić i skonsolidować swoje firmy przed dalszym skokiem w przyszłość, tymczasem Musk odwrotnie jeszcze zamierza przyspieszyć i powiększyć zakres działań. Buduje własny kosmodrom dla ciężkich rakiet, największą w dziejach i najbardziej przełomową rakietę kosmiczną, czyli Starship a także największą sieć satelitarną z wielu tys. satelitów dla globalnej transmisji internetu zwaną Starlink. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że chce samodzielnie zbudować i zapewnić pełny serwis Starlinku własnymi siłami. Zważywszy, iż budowa i eksploatacja satelitów to równie duża i kosztowna część przemysłu kosmicznego, co rakiety nośne, wiemy zadziwiająco mało o tym, jak to chce zrealizować SpaceX. Sam Musk tylko wypowiedział się, że dotychczasowe satelity sa budowane i obsługiwane w tak staromodny sposób, że można to zrobić bez porównania lepiej, taniej i szybciej.
W "biznesie naziemnym" po uratowaniu Tesli od bankructwa Musk natychmiast rozpoczął budowę kolejnej gigafactory w Chinach, przy czym jako jedyny inwestor z zagranicy uzyskał pozwolenie na samodzielną inwestycję bez udziału firm chińskich. Co oznacza, że koszty sięgające 3-5 mld. $ poniesie sam ( z kredytów giełdowych ), kolejne w Europie i USA już są w stadium projektu i dokumentacji, przy podobnej skali wydatków. Równocześnie dąży do pełnej autonomicznej jazdy swoich samochodów bez udziału kierowcy, co oznacza ogromne nakłady na badania i  programowanie SI.

Z braku miejsca, bo ile można zanudzać czytelników muszę pominąć jego inne projekty, jak  Neuralink, czyli połączenie ludzkiego mózgu z komputerem, budowę podziemnych tunelów komunikacyjnych, rozwój projektu domów łączących panele fotowoltaiczne z dużymi akumulatorami czy sławny hiperloop, a wszystkie przecież wymagają znacznych inwestycji z zasobów giełdowych.

Podsumowując, trzeba przyznać, że  skala ryzyka inwestycyjnego w przypadku firm Muska jest ogromna  i tylko można się dziwić, jak bardzo ufają mu  w końcu doświadczeni inwestorzy. Na przykład kapitalizacja niewielkiej w końcu firmy samochodowej przewyższa wiele potężnych koncernów, natomiast ostatnio Musk uzyskał bez problemów 500 mln $ na dalszy rozwój Starlinku, w tym 100 mln. było jego osobistymi.
W rym sensie p. Błaszkowski może mieć rację obawiając się zainwestować w tak ryzykowny interes,  natomiast całkowicie się myli, oskarżając Muska o totalne oszustwo. W końcu kto widział oszusta, który regularnie ryzykuje bez potrzeby własną, już uzbieraną fortunę, po drodze dokonując rewolucji technicznych a nawet wręcz cywilizacyjnych. Dla mnie osobiście lekceważenie już dokonanych osiągnięć może wynikać albo z braku informacji albo świadomie złej woli.
Co nie przeszkadza, iż nadal wielce prawdopodobny jest jego upadek biznesowy na skutek przekroczenia ram ryzyka, tylko trzeba patrzeć na jego działalność nie tylko z wąskiej pozycji biznesowej, a raczej ogólnej strategii Ludzkości i jej potrzeb.  Rewolucji dokonanych przez Muska już nikt nie cofnie, nawet gdyby on sam przegrał i to jest w sumie najważniejsze!

Na koniec temat osobny, bo nawet w ogólnej działalności Muska wyjątkowy, czyli źródła finansowania wyprawy na Marsa. O ile budowa Starshipów jest inwestowana w normalny sposób przez SpaceX, jako kolejny projekt techniczny, to sama Wyprawa połączona z budową Kolonii na Marsie wymaga gigantycznych środków, o których z góry wiadomo, że się nie zwrócą, bo niby jak?
Z tego co wiem, Musk planuje opłacić pierwszy lot z zysków SpaceX, w tym z eksploatacji Starlinka, dotacji państwowych, szczególnie NASA i pewnie z własnej kieszeni, jak również z opłat za transmisje Lotu w wielkich mediach.
Natomiast następne loty z przyszłymi kolonistami mają być pokryte przynajmniej częściowo z ich opłat za bilet do całkiem nowego życia na Marsie. Podobno chętnych nie brakuje, choć to melodia dość odległej przyszłości. W każdym razie mam nadzieję być świadkiem tego kolejnego przełomu Ludzkości....


--


marek.w
O mnie marek.w

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie