Mariam Mariam
910
BLOG

Usłużne armie potężnych bankierów

Mariam Mariam Rozmaitości Obserwuj notkę 5

 Człowiek byłby głupcem sądząc, że skoro widzi okłamywanie i wyparcie u innych wokół siebie, to on sam jest pozbawiony tych cech w jakimś stopniu. Nie można przebywać w ludzkim ciele, z całą jego zmysłową aparaturą i być wolnym od tych przypadłości. Nawet jeśli się jest wolnym od złudzeń co do natury i działania widzialnego świata, nie będzie się wolnym od złudzeń odnośnie samego siebie. Nawet sama świadomość świata jest złudzeniem, ponieważ wskazuje ona na stan uśpienia, w którym ten świat nie istnieje – najwyżej, jako projekcja na pustym ekranie. Ekran jest rzeczywisty, ale sama projekcja nie jest.

 Jednakże, nawet jeśli sadzawka, w której jakiś człowiek tonie nie jest rzeczywista, to nie znaczy, że nie powinieneś pomóc mu wydobyć się z niej. Jego cierpienie jest rzeczywiste, nawet jeśli znajduje się on w stanie wyparcia.

 Wiem, że agenci amerykańskiego i izraelskiego rządu byli autorami 9/11. Wiem to. Wielu innych to wie. Ale są również ci, którzy wierzą w oficjalną wersję wydarzeń, która jest niemożliwa. Już sam fakt, że nie wysłano żadnych myśliwców podczas tych wydarzeń wskazuje na współudział rządu. Implozja trzech budynków spadających na własne fundamenty i udokumentowane istnienie nano-thermitu dowodzą kontrolowanej demolki. Rozważcie te rzeczy w świetle prawa.

 Dlaczego zatem pozornie inteligentni ludzie maja opory wobec oczywistej prawdy? Dajmy przykład tego typu osobowości. Weźmy człowieka, który zaciągnął się na wojnę w Wietnamie czy Iraku, trwając w złudzeniu, iż wypełnia jakiś patriotyczny obowiązek dla demokratycznego kraju. Od tego czasu dowiedzieliśmy się już, że wojna wietnamska i wojna iracka, jak prawie wszystkie wojny, były płodem bankierskich mózgów, którzy inicjują te wojny dla profitu. Rozważmy możliwość, że tzw. ‘demokratyczny kraj’ nie jest faktycznie żadnym demokratycznym krajem, ale narodem feudalnych serfów, przypisanych grupie bankierów nazywanych Rezerwą Federalną. Wszyscy przedstawiciele tego narodu serfów zatrudnieni są przez bank i służą jego interesom. John Steinbeck zilustrował naturę banku w swej wspaniałej powieści „Grona gniewu”.Dzisiaj ogląda się tamtą rzeczywistość „banku” w działaniu: w wojnach dla profitu, w zajmowaniu obciążonych nieruchomości i korporacyjnym rabunku, jak również w pompowaniu do gospodarki fałszywego pieniądza, nie opartego na żadnej wartości.

 Ten człowiek, który pojechał do Wietnamu, wykupił się swoim własnym poczuciem poświęcenia i jakąś tam ideą męstwa, która – jak sądził - zwalnia go od odpowiedzialności. Nawet pławił się w niesprawiedliwości swego stanu po tym, kiedy ukazano jak wojna się skończyła i w jaki sposób była publicznie odbierana. Określa go to przed samym sobą. Słucha jak Bruce śpiewa, "Dni chwały" na stołku barowym swego zdziecinnienia. Przeszedł od żołnierza do ukończenia szkoły, aż do branży, która aby mu dać zatrudnienie oparła się na poddańczym narodzie. Uwierzył w system i służył systemowi, nie przestając wierzyć, że istnieją dobre wojny i że jego państwo jest demokracją. Szuka sprawiedliwości w systemie wierząc, że służył interesowi publicznemu. Przypatrując się, wyraźnie widać, że biedni zazwyczaj idą do więzienia, a bogaci pozostają na wolności lub spędzają swój czas w lokalnych klubach. Jeśli spojrzy on na to uczciwie, nie będzie w stanie wobec własnego sumienia usprawiedliwić swej postawy, tak więc staje się filozoficzny i interpretuje wszystko co mu sie przydarza w ramach wymyślnej, fantazyjnej konstrukcji, tak samo, jak to czynił z Wietnamem.

 Ten trwający stan kompromisu i hipokryzji służy ograniczaniu, przetrwanie jest nie do utrzymania dla prawdziwego człowieka. Prawdziwy człowiek nie pyta się jaka jest cena prawdy. On płaci za przejazd.

  Głęboko w sobie, ten człowiek pragnie wierzyć, że jest bohaterem. On buja się z Johnem Fogerty i nigdy nie słucha słów. W całej tej demokratycznej krainie żyją mężczyźni i kobiety podobni do niego. Są prawnikami i ludźmi biznesu, politykami, doktorami, inżynierami, nauczycielami i kto wie, czym jeszcze i wszyscy pracują dla systemu. A system pozwala jedynie na ułamek osobistej lub reaktywnej myśli i działania. Kiedy się jest w nim mocno zaangażowanym i zadłużonym, wtedy system posiada cię na własność ... niezależnie od tego, co sobie wmawiasz. System cię posiadł. Nie możesz działać na zewnątrz niego i nie możesz wypowiadać sie przeciwko niemu albo czeka cię majaczący w oddali gościniec i spanie pod mostem. Ten trwający stan kompromisu i hipokryzji w służbie ciasnego osobistego przetrwania jest nie do zniesienia dla prawdziwej osoby. Prawdziwa osoba nie pyta siebie o cenę prawdy. Ona ponosi jej koszty. 

 Nikt z tych ludzi nie chce zaakceptować faktu, że poszli na wojnę, lub że ich dzieci zginęły w wojnach, które toczone były jedynie dla korzyści bankierów lub po wływem nacisku obcych nacji, które kontrolują banki rozpoczynające wojny. Nikt nie chce być postawiony w sytuacji, w której musi narażać tę swoją pozycję protestując przeciwko kłamstwom i hipokryzji, tak więc udają, że one nie istnieją, podczas gdy te rzeczy skaczą im do oczu. Oto, jak człowiek umiera od wewnątrz. Oto, jak się traci młodość i wszystkie subtelniejsze jakości, które składały sie na to, kim myślałeś, że jesteś, ale już nie jesteś tym samym, gdyż owe subtelne jakości nie pozostają długo w sercu człowieka, który jest nieszczery wobec samego siebie.

 Jak to się dzieje, że człowiek może uważać się za odważnego, uczestnicząc w wojnie na rzecz bankierów, a jednak nie jest w stanie stoczyć wojny dla samej podstawy tego, co owe fałszywe wojny w istocie sobą reprezentowały? Wszystkie te mizerne medale i nagrody owego sztucznego świata są bezużyteczne, chyba, że pospołu z tymi innymi mężczyznami i kobietami, którzy nawzajem się okłamują. Myślą, że są uczciwi, a jednak na każdym kroku zgadzają się na nieuczciwość. Myślą, że są odważni, a jednak za chwile padną na kolana przed ciemiężcami ludzkości. Myślą, że są użyteczni, ale wszyscy są złymi przykładami i chętnymi sługami mechanizmów zniewolenia. Oglądają filmy o ludziach w śmiertelnym niebezpieczeństwie, którzy wychodzą z opresji, bo tak zakładał scenariusz filmowy. Wydaje im się, że są jednymi z nich, ale stanąwszy przed podobnymi wyborami jak ci ludzie z filmów, czmychają gdzie pieprz rośnie. Dokonują odwrotu.

 Żaden człowiek nie może zobaczyć świata takim, jakim on naprawdę jest, jeśli nie przyjrzy sie bliżej samemu sobie. Nikt nie może pojąć znaczenia czegokolwiek, jeśli nie pojmie znaczenia siebie samego.

 A jest tam coś do zobaczenia; ludzie, którzy słysząc ryki tłumów wyobrażają sobie, że wychodzą naprzód i mówią prawdę. Ale kiedy mówią prawdę, nie słychać ryku tłumów. Słychać tylko szuranie przesuwanych krzeseł i odgłosy ludzi opuszczających salę. Dlaczego tak się dzieje? Ludzie, którzy wychodzą z sali, nie wychodzą z powodu przemawiającego. Wychodzą, ponieważ wewnątrz siebie nie mogą przyjąć odpowiedzialności, która nadchodzi wraz z usłyszeniem prawdy i niemożnością działania stosownie do niej.

 Otacza nas taki ogrom kłamstw, że zaczyna grozić zablokowaniem dostępu słonecznego światła. Z całą pewnością zablokowały one już światło introspekcji i obiektywizmu wewnątrz tak wielu z nas. Chronione kłamstwa obecnie mają swoje własne prawa, aby je zabezpieczać. Jedynym przypadkiem, w którym rzekoma prawda potrzebuje takiego zabezpieczenia, jest ten, w którym ukrywa ona zawarte w sobie kłamstwa. Jeśli coś jest prawdziwe, to kolejne badania jedynie tego dowodzą.

  Ci mężczyźni z Wietnamu i Iraku sądzą, że poświęcili się dla swego kraju, tymczasem walczyli i umierali, a … w nawet niekiedy przeżyli … konflikty generowane przez bankierów. Są głupcami, uważając inaczej, ale to robią. Zgadzając się na owo kłamstwo, już nie tak trudno zgodzić się na każde następne. Pragną być częścią tego wszystkiego, co wyobrazili sobie, jako prawdziwe. Trwają w tym nadal, oddając bez walki swe pozycje tym, którzy są w stanie zaaprobować i kontynuować kłamstwa. Skorumpowawszy najpierw siebie, korumpują tymi kłamstwami własne dzieci. Korumpują swych przyjaciół i sąsiadów. Ich kościoły nauczają o głębokich zagadnieniach w nieznanych obszarach, w których honorowani są ci, co oddali swe usługi Bogu i Ojczyźnie. A to zawsze był bank. To zawsze dotyczyło pieniędzy; pieniędzy dla ludzi, którzy sami nie uczestniczą w wojnie; pieniędzy dla ludzi, którzy inicjują i rozkręcają te wojny dla pieniędzy.

 Najwyższe honory są zarezerwowane dla tych, którzy mają odwagę widzieć kłamstwa i przyznać, że byli na ich usługach, a którzy następnie obnażają te kłamstwa i swe własne w nich uczestnictwo. Owi nieliczni i odważni to ci, którzy już nie są dłużej z siebie dumni.

Jak często zdarza nam się ujrzeć, aby jakiś człowiek dokonywał tego aktu na oczach świata i kontynuował życie w prawdzie, którą odkrył kosztem wszystkiego, w co kiedyś wierzył, że było prawdziwe?

 Prawdziwym byłoby pytanie, ile zyskałby człowiek, który by zdobył wszystko a utracił siebie. Są wśród nas prawdziwi bohaterowie, ale ich szeregi nie są złożone z mężczyzn i kobiet służących interesom tych, którzy ich złożyli w ofierze dla kłamstwa.

 

Piątek, 24 lipca, 2009

Autor: Les Visible

Źródło: http://zippittydodah.blogspot.com/2009/07/serving-armies-of-standing-bankers.html

Mariam
O mnie Mariam

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości