Mariusz Raczyński Mariusz Raczyński
1688
BLOG

COVID 19 – spisek doskonały

Mariusz Raczyński Mariusz Raczyński Teorie spiskowe Obserwuj temat Obserwuj notkę 21

Wstęp.   

Od początku pandemii śledzę doniesienia na temat SARS-CoV-2. Wczorajszej nocy, jako, że mam zacięcie do analiz, postanowiłem ponownie przeanalizować rozwój tej epidemii w Chinach i na świecie. Wróciłem do moich wcześniejszych analiz i uderzyły mnie rażące różnice pomiędzy liczbami wcześniej przeze mnie przewidywanymi dla Chin i reszty świata. Zacytuję teraz fragment mojego komentarza umieszczonego 2 lutego 2020 roku na forum komentujących artykuły wolnemedia.net: 

"Kluczowymi informacjami wskazującymi na to, że tym razem nie uda się zapobiec globalnemu rozprzestrzenieniu się wirusa są: stosunkowo długi czas i bezobjawowo przebiegający proces inkubacji oraz fakt łatwego przenoszenia się wirusa z człowieka na człowieka metodą kropelkową. Taka kombinacja daje niemal stu procentową pewność, że nie uda się zatrzymać tej epidemii za pomocą obecnie stosowanych środków prewencyjnych.

Według mnie czeka nas następujący scenariusz:

– do końca lutego od 150 tys. do 200 tys. zainfekowanych w Chinach i od 1500 do 3000 chorych w pozostałych częściach świata, a ponadto od 2 do 10 tys. zgonów w Chinach i na świecie;

– na koniec marca od 2 do 3 milionów zainfekowanych w Chinach i od 30 do 50 tys. chorych w pozostałych częściach świata, a ponadto łączna liczba zgonów wzrośnie do poziomu 10 ÷ 30 tys."

Jaki mamy stan epidemii po niemal dwóch miesiącach od mojej prognozy?
Na koniec lutego wszystko się zgadza, ale już w marcu dane rzeczywiste znacząco zaczynają się rozjeżdżać względem prognozy. W China epidemia w zasadzie jest wygaszona, ale reszta świata jest daleko dalej, niżeli wskazują moje wyliczenia. Zadałem sobie pytanie: skoro nie ma leku na wirusa, a jedynymi środkami na spowolnienie epidemii jest wykrywacie jak największej liczby zakażonych w populacji oraz izolacja skażonych środowisk, to jakim cudem chińczykom udało się opanować u siebie sytuację?

Przeliczyłem wszystko jeszcze raz i olśniło mnie. Zastrzegam, że teoria, którą teraz zaprezentuję jest wynikiem jedynie moich prywatnych przemyśleń i nie posiadam absolutnie żadnych dowodów na jej prawdziwość. 


Teoria spiskowa.   

W Chinach z początkiem marca podjęto działania, które zatrzymały dalsze rozprzestrzenianie się wirusa. Nie potrafię sobie jednak wyobrazić, aby było to możliwe bez pogłębionej wiedzy o COVID 19 i narzędzi dezaktywujących jego aktywność. Znaczący rozdźwięk pomiędzy moimi prognozami a obecnym stanem epidemiologicznym świata świadczy o pojawieniu się nieznanego czynnika, który wpłynął na zatrzymanie liczby zachorowań w Chinach praktycznie do zera i jednocześnie znacząco szybszy rozwój epidemii w wybranych rejonach świata, niżeli wynikałoby to jedynie z danych o wirusie i analizie prawdopodobieństwa określonych zdarzeń wpływających na szybkość rozprzestrzeniania się patogenu.

Nie można wykluczyć, że epidemia jest efektem szatańskiej intrygi władz w Pekinie, polegającej na wyhodowaniu i wypuszczeniu na wolność bardzo niebezpiecznego mikroba, początkowo jedynie, dla zmylenia światowej opinii publicznej, na własne społeczeństwo, by później w sposób przemyślany przenieść chorobę na resztę świata, a u siebie zdusić pandemię wcześniej przygotowanym antidotum neutralizującym wirusa.

Nie bez znaczenia jest też wybór Wuhan na początek akcji, gdzie działa laboratorium zdolne wyprodukować taki patogen, co sugeruje drugie dno i grubymi nićmi szytą akcję obcych służb rzucających podejrzenie na owo laboratorium właśnie i że jakoby wirus uciekł przypadkowo właśnie z niego. Targowisko dzikich zwierząt w Wuhan jest natomiast doskonałym wytłumaczeniem dla przeciwników teorii spiskowych, czyli dla naturalnej przyczyny pojawienia się wirusa wśród ludzi. W ten sposób Chińczycy zapewnili sobie alibi doskonałe pod warunkiem, że ludzie zaangażowani w spisek będą trzymali buzie na kłódkę, a przecież w tym Chińczycy są niedoścignieni, w końcu udało im się utrzymać w tajemnicy sposób wyrobu jedwabiu (cennego artykułu eksportowego) przez wiele stuleci, nie wspominając nawet, że o istnieniu prochu (produktu wybitnie strategicznego dla obronności) Zachód dowiedział się po paru stuleciach od jego wynalezienia!

Zdaję sobie sprawę, że moja hipoteza brzmi jak streszczenie nowej książki Dan’a Brown’a, ale liczby nie kłamią i jest szalenie mało prawdopodobne, żeby chińczykom udało się tak szybko zatrzymać epidemię jedynie przy pomocy wykrywania zainfekowanych osób i ich izolacji, kiedy już wiadomo, że wirus jest przekazywany jeszcze w fazie bezobjawowej! Podejrzane jest też, bardzo szybkie rozprzestrzenienie się wirusa na najbogatsze kraje zachodnie, najsilniejszych konkurentów rosnącej gospodarki Chin w objęciu przodownictwa gospodarczego w świecie. Nie mniejszym motywem Chińczyków jest otwarta wrogość USA wobec tego kraju. Amerykańscy spece od strategii cały czas kombinują jak nie dopuścić do utraty prymatu amerykańskiego dolara i wielu jest wśród nich takich, którzy wzywają do militarnego powstrzymania Chin nim zepchną USA na drugie miejsce i póki jeszcze USA dysponuje technologiczną przewagą.

Dzięki takiej zagrywce Chiny znacząco osłabiają zarówno dolara, zachodnią gospodarkę, jak też odsuwają od siebie podejrzenia o umyślne działania, no i oczywiście uniemożliwiają ewentualne szybkie i skuteczne akcje obcych armii podczas szalejącej zarazy, a za kilka miesięcy będzie już pozamiatane. Chińczycy zadbali o to, aby skutecznie wzbudzić panikę w społeczeństwach Zachodu. Nie od wczoraj wiadomo, że kraj ten kontroluje treści w internecie dostępne we własnym kraju i z pewnością łatwo mogą zatrzymać upublicznianie niewygodnych informacji w ogólnie dostępnych mediach, a szczególnie wrażliwi są w przypadku prób ujawniania porażek władz chińskich, więc jakim cudem już w lutym dostępne są w światowej sieci internetowej zdjęcia i filmy przedstawiające padających ludzi na ulicach i na szeroką skalę prowadzone akcje odkażania budynków i ulic?

Ludzie na zachodzie bardzo szybko uwierzyli w śmiertelne zagrożenie SARS-Cov-2, a błyskawiczne pojawienie się dużej liczby zachorowań w najbogatszych krajach zachodu sprawiło, że pod presją faktów szybko zareagowały rządy i rozpoczął się ciąg zdarzeń, który doprowadził do niemal całkowitego paraliżu gospodarki. Ludzie, w obawie o własną przyszłość z widmem utraty pracy przed oczami, przestali kupować. Brak popytu zmusił branże Hi-Tech do niemal całkowitego wstrzymania produkcji. Teraz przez najbliższe tygodnie, a może miesiące zachodnie firmy i rządy będą wykrwawiając własne budżety ratować przed bankructwem to, co jeszcze da się uratować. W przeciwieństwie do Chin nam nie uda się opanować epidemii i będzie ona nadal trwała, a kryzys dopiero przed nami.


Podsumowanie.  

Nie twierdzę, że COVID 19 jest niegroźną chorobą (wręcz przeciwnie), ale statystyki i liczby wskazują, że nie jest groźniejszy niż hiszpanka po I wojnie światowej. Tak, jak wówczas i dziś ten wirus jest dla całej populacji czymś nowym i układy immunologiczne ludzi, w zależności od cech osobniczych, różnie sobie z nim radzą. Na SARS-CoV-2 nie posiadamy obecnie gatunkowej odporności, dlatego wszyscy się nim zakażamy i u większości osobników rozwój COVID 19 nie zostaje zatrzymany przed etapem reprodukcji i emisji wirusa. Problemem jest, że aby spowolnić rozprzestrzenianie się choroby musimy się izolować, ale szczególnie izolować musimy naszych ukochanych seniorów, bo dla nich złapanie nowego szczepu wirusa grypy, czy też SARS-CoV-2 zawsze może skończyć się niewydolnością górnych dróg oddechowych i w efekcie zgonem. Sądzę też, że kiedy za rok, czy dwa zestawimy statystyki zgonów z okresu epidemii COVID 19 i wcześniejszych, to okaże się, że niewiele one od siebie odbiegają, ponieważ koronawirusy grypy w ten sam sposób, co SARS-CoV-2 zabijają nas od stu lat, tyle, że zwykła grypa u niewielu przedstawicieli populacji rozwija się do etapu zakażania otoczenia, więc ogólnie zakażenia są rozciągnięte w czasie i nie chorują wszyscy jednocześnie.

To tylko hipoteza, ale zupełnie beznamiętne i obiektywne liczby na taką właśnie rzeczywistość wskazują.  

Moim zdanie jest wysoce prawdopodobne, że detonując na swoim terenie bombę biologiczną gospodarka chińska wiele zyska. Owszem kilka chińskich firm oberwie rykoszetem, ale centralnie sterowany chiński aparat propagandowy poradzi sobie z opanowaniem nastrojów konsumenckich wewnątrz kraju. a popyt wewnętrzny Państwa Środka jest na tyle duży, że chińska gospodarka z tego światowego kryzysu wyjdzie zwycięsko i zajmie pozycję jedynego hegemona w świecie.


"Obyś żył w ciekawych czasach" - tak mówią Chińczycy, kiedy komuś źle życzą. Ja uważam, że właśnie takich dożyliśmy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości