Jan Herman Jan Herman
761
BLOG

A Polska wciąż w ruinie

Jan Herman Jan Herman Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 17

Byłem uczestnikiem narady-konferencji w jednej z sal sejmowych, gdzie kukuset steranych, doświadczonych ciężko ludzi – który to już raz – wylewało swoją żółć, rozpacz, zgorzknienie, bezradność, skargę do „wspólnego wora”, jak zwykle bez ciągu dalszego. Poza współczuciem dla wszystkich, którzy doświadczają i już doświadczyli „przekleństwa” transformacyjnej wolności, demokracji, swobodnej przedsiębiorczości, dostatku, sprawiedliwości, demokratycznego państwa prawnego, społeczeństwa obywatelskiego… 

I jedyne, co z tej narady „wyniosłem” (oprócz buta, który mi się rozklekotał w godzinę po nabyciu) – to konstatacja, że od 30 lat sprawy albo się nie zmieniają, albo pogarszają. Co jest…?

To już mniej-więcej 30 lat temu ogłoszono w Polsce właśnie owo zwycięstwo: wolności, demokracji, rynku i paru innych ideałów. Od tego czasu:

1. Prawo pracy przestało praktycznie istnieć, a jego atrapy szydzą z prawa;

2. Policja i wszelkie organy dobierają sobie robotę wedle polityki, a nie potrzeb;

3. Związki zawodowe są coraz słabsze i bardziej skłócone;

4. Polski przemysł jest bezgłośnym echem siebie samego;

5. PRL uchodzi za ustrój komunistyczny i wraz ze swoimi ludzkimi „złogami” – unieważniony;

6. Usługi produkcyjne w Polsce są wyłącznie „zagraniczne”;

7. Usługi zdrowotne w Polsce są poniżej siermiężnych wyobrażeń o lecznictwie;

8. Zadłużenie obciąża ogromem „ogół” choć generują je nieliczni cwaniaczko wie;

9. Usługi powszechne stają się królestwem „fachowców”, dyktatorów-inkasentów;

10. Abonament wszelki – stał się domeną drańskiego drenażu bez świadczeń;

11. Prawa konsumenta są jałowym torem przeszkód dla naiwnych;

12. Prawa człowieka – jak w żartach – są prawami „jednego tylko człowieka”

13. Prawa obywatelskie są własną parodią, a obywatelstwo – rejestrem obowiązków bez praw;

14. Przedsiębiorczość (zaspokajanie potrzeb) została wyparta przez rwactwo (łupiestwo);

15. Sport (idea olimpijska) został wyparty przez komercję i jej wyłącznie służy;

16. Człowieczeństwo zostało wyparte przez filantropię, chyba że „się opłaca”;

17. Art-Sztuka jest wypierana przez kicz i badziewie oraz sztukę epatowania „niczym”;

18. Mężowie (np. stanu) i damy – przepoczwarzyli się w cele brytów;

19. Aktywność społecznikowska jest zagłuszana przez tępe procedury;

20. Wolontariat stał się patologicznym sposobem na dostatnie życie animatorów;

21. Króluje „owsiakowizna”: udawanka wspierania zadań państwowych dla prywatnej kasy;

22. Wsparcie socjalne jest sztuką dzielenia chudej jałmużny uznaniowej;

23. Swoboda wyznania przepoczwarzyła się w obowiązek ceremonialny;

24. Osoby, profesje oraz instytucje podwyższonego zaufania – tworzą gangi i patologie;

25. Sprawiedliwość jest zastępowana przez „ugody” (dyktaty silniejszego);

26. Polskie marki-firmy stają się rzadkim przypadkiem w obcym zalewie;

27. Pokaźna część dobrej kadry pracowniczej pracuje na „saksach” w obcych krajach;

28. Świat akademicki to „kuźnia” lipnych dyplomów bez wartości, byle mieć jakiś dyplom;

29. Humanistyka przepoczwarzyła się w inżynierię (bez obrazy, panowie inżynierowie);

30. Mistrzów szkół naukowych – zastąpiono mistrzami grantów na zamówienie;

31. Nauczycielstwo tonie w biurokracji a uczniowie w tyglu testów na zaliczenie;

32. Ze szkół wyrugowano „wychowanie”, za to jest dyktatura punktów i zaliczeń;

33. Rodzina staje się coraz bardziej fikcją poddaną kontroli z każdej strony;

34. Skarbówka nie jest „kontrolą obrotu” – tylko łowcą dochodów dla budżetu;

35. Państwa w Państwie stały się kiściami geszeftów nomenklaturowych;

36. Obszary ubożyzny, biedy i nędzy dawno nie były tak wszechobecne;

37. Urzędnik wypada z obiegu, jeśli służy nie szefowi, tylko „petentom-interesantom”;

38. Wymiar sprawiedliwości – jest królestwem kamaryl prawniczych;

39. Policja ma patologiczny wzrost opresyjności, w tym skutkującej śmiercią i traumą;

40. Psychiatryki stają się poręcznymi więzieniami poza jakimkolwiek humanitaryzmem;

41. Komornicy mnożą bezkarne „pomyłki” i dokonują napaści rabunkowych;

42. Lichwiarze za bezcen przejmują majątki, dorobek życia;

43. Nieliczni rolnicy zarabiają na siebie, pozostali wiszą u klamki hurtowników;

44. Cłowiek stał się tyle wart, na ile można go oskubać, skasować, oszwabić;

45. Hiper-markety w rzeczywistości są nielegalnymi drenażowniami dyskontowymi;

46. Podobno „działalność” uruchamia się prosto i szybko… ale szybciej łupiestwo na firmach;

47. Mobbing, przemoc, ucisk, wyzysk, pogarda, oszustwo – to wierzchołek góry patologii;

48. Pojawiła się masowa przestępczość rozpaczliwa (z biedy i bezradności);

49. Pojawiły się nieznane wcześniej w Polsce formy przestępczości i uzależnień;

50. Aktywista bez wkręcenia się w jakiś układ-zatrzask – jest bezradny i nieskuteczny;

51. Czegokolwiek tknąć – trąci lipą, i to taką, która nas kosztuje „grosz i udrękę”;

52. Przestępczość paradoksalnie kwitnie, bo jej ofiary są nastawione na uczciwość;

53. Państwa w Państwie – czynią prawdziwe Państwo nieprawdziwym, teoretycznym;

54. Mediaści stają się sługami komercji i łże-polityki, dawcami zwykłej ściemy;

55. Polska plemienna święci tryumfy na miarę wojen krzyżowych…;

56. Do każdego ludzkiego prawa – podpinaję się „klauzule” i inne wykluczenia z zasad;

57. Powinność – to rzecz dziś nieznana w przestrzeni publicznej;

58. Gra wszystkich ze wszystkimi o wszystko – to jakaś chora norma nasza;

59. Kto w tym szambie zachował trzeźwość – uchodzi za dziwaka;

I na deser Pentagram: zmowa kamaryl politycznych, biznesowych, przestępczych, medialnych, służb, która dyktuje ustrój Rzeczpospolitej Urojonej, w miejsce Społeczeństwa Obywatelskiego.

/stworzenie tej nieuporządkowanej, urwanej listy zajęło mi zaledwie kilka szybkich minut/

O, przepraszam: z tej długiej listy powyżej proszę wyłączyć ok. 20% ludzi o godnych-normalnych dochodach i 7-10% krezusów. Oraz może ok. 30% ludzi, którzy za nic nie zauważą, że słabną pod każdym względem, w dowolnym wymiarze, bo jeszcze mają pozory.

Każdy z powyższych „równoważników zdań” – to dobry tytuł na referat, licencjat, magisterium, doktorat, i to tłusty objętościowo. Ba, tytuł: to jest materiał zarówno dla badaczy, jak i prokuratur.

Przecież nie piszę o pojedynczych wyjątkach, działających „wbrew zasadom”, tylko o większościowej masie, dla której nienormalność stała się normą i standardem. O dotkniętych „zarazą” tysiącach i całych środowiskach, miejscowościach.

A miało być o niebo lepiej niż w chwili, kiedy w ludziach coś pękło i „stała się Solidarność”! Ludzie nie dość, że uwierzyli w siebie, to jeszcze uwierzyli przywódcom…

Tylko mi nie mówcie, że „może są takie wyjątki, ale…”

I ci, którzy upominają się o normalność na tych wszystkich polach – uchodzą za dziwaków, są w odwrocie, obsobaczani nawet przez najbliższych i przez tych, dla których się poświęcają.

* * *

Dla mnie podstawą normalności są SPÓŁDZIELCZOŚĆ (jako panaceum na patologie pracownik-pracodawca) oraz SAMORZĄDNOŚĆ (jako panaceum na samowolę „góry” i Zatrzaski Lokalne).

Tyle że nie mówię o tej spółdzielczości, która niewoli, drenuje i gardzi „wkładką mięsną” geszeftów o nazwie „spółdzielnie” (mieszkaniowe, inwalidów, pracy, rolnicze, itp.), ale o rzeczywistej kolektywnej samo-zaradności bez haraczu dla „organizatora prac”.

Tyle że nie mówię o – nazywanych samorządami – strukturach służalczej administracji lokalnej, tylko o rozumiejących problemy społeczne zbiorowościach zorganizowanych na modłę obywatelską, dla których „etatowi” są pilnym wykonawcą postanowień społeczności;

I kiedy głoszę potrzebę „remutualizacji” (wycofania się z nieludzkiej w skutkach komercjalizacji wszystkiego co ludzkie) – to najbliżsi i przyjaźni mi ludzie po jakimś czasie zaczynają się ode mnie odsuwać, uciszać, odczuwają dyskomfort i podskórny lęk, bo boją się, że ich też dotknie mój „pech”, starannie preparowany przez „system-ustrój”. Są niewolnikami własnej obawy o to, że kiedy „rozrabiam” – to będzie im jeszcze gorzej niż jest. Ba: tę dziewiętnastowieczną swoją niedolę uważają za całkiem znośną i tak ją opisują sobie w duchu, wtuleni w jakąś spokojną niszę…

Powyżej wymieniłem kilkadziesiąt elementów „nienormalnej normy” zżerającej całą społeczną witalność (pasjonarność), mogę tę listę dowolnie wydłużać. Okazuje się, że ona tak głęboko wgryzła się w naszą codzienność, że na chłopski rozum stan spraw w naszym kraju cofnął nas w społecznym i gospodarczym rozwoju co najmniej o stulecie. Stulecie! Mamy rok 2020… Może to jednak jest 150 lat atawizmu…?

A mimikra działa jak opium: statystyki, wykresy, słupki, indeksy, parametry, wskaźniki, algorytmy, certyfikaty, upoważnienia, wzorce, przykłady, różne uśrednienia – kurczę, jak pięknie można maskować katastrofę…!

Państwo, w którym przeciętny człowiek czuje się uboższy i bardziej skrępowany niż wtedy, gdyby tego Państwa nie było – to państwo nielegalne, nie mające społecznego upoważnienia! Takie Państwo jedynie uzurpuje sobie swoją władczą pozycję wobec „szarej masy”, cynicznie nazywając ją „obywatelami”, urządzając im głosowania na góry zadany temat, pod sztancę i narzucony harmonogram, ze z góry przewidzianym wynikiem społecznym – głosowania zwane szyderczo wyborami.

* * *

Ostatnio „ograniczyłem” swoją listę oczekiwań wobec systemu-ustroju. Głoszę trzy postulaty naprawcze dla Rzeczpospolitej (w ogóle niech ktoś wreszcie zauważy, co piszę od lat, a nie koniunkturalnie):

1. Powołanie korpusu Społecznego Rzecznika Praw Człowieka i Obywatela, oddolnego pod każdym względem, równoległego do tygla rzeczników umocowanych w Konstytucji, ustawach, aktach niższego rzędu;

2. Wdrożenie Deregulacji znoszącej Państwa w Państwie, tę jemiołowatą narośl na zdrowej tkance społecznej i ludzkiej,

3. Konstytuanta, czyli nieustający (do skutku) Powszechny Wiec Obywatelski z Sołtysami w roli głównej (40 tysięcy autentycznie wybieralnych ludzi), z zadaniem wypracowania rębów nowego, sprawiedliwego i legitymowanego społecznie ustroju;

Utopia? Może. Ja w każdym razie odmawiam zarządcom obecnie „panującego” ustroju-systemu – to wtrącania mi się w moje sprawy. Nie mam zamiaru „machać na wszystko ręką” z bezsiły i z bezradności. A Wy…?

Jan Gavroche Herman


Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo