Jan Herman Jan Herman
304
BLOG

Jednakie nasze położenie

Jan Herman Jan Herman Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

Nie jest zapewne możliwe – obecnie – zbratanie się we wspólnym anty-korporacyjnym przedsięwzięciu wszystkich będących „w jednako podłym położeniu”, ale pretensje ludzi lewicy (socjaliści, komuniści, związkowcy, progresywiści), odmawiających wszystkim nie-lewicowcom RACJI, a nawet praw obywatelskich – są jedynie lustrzanym odbiciem podobnych pretensji narodowców, chadeków, kościołów, drobnicy biznesowej. Wszyscy są poza burtą, ale w topieli – zapamiętale walczą przeciw sobie wzajemnie.


***

Największe emocje miotają nami wtedy, kiedy głoszone przez nas „poglądy” okazują się echem, kalką jakiegoś wdrukowanego podświadomie przekazu, a napotykają na mur logiki. Podam przykład: powszechnie „wiadomo”, że to co prywatne jest efektywniejsze od tego co kolektywne, bo prywatny właściciel dla swojego interesu skutecznie upilnuje, by wszystko służyło jemu i tylko jemu, a kolektywy zawsze przegapią jakiś szczegół, bo „myślą, że tym się zajmuje kolega”.  

Pozorna oczywistość tego mniemania okazuje się bzdurą, kiedy zrozumiemy, że efektywność prywatna stoi nie tylko na tym, że właściciel skupiony jest na wąskiej ścieżce prowadzącej go wprost do efektu, ale też na tym, że dobro wspólne (gminne, miejskie, regionalne, krajowe, państwowe, społeczne, ojczyste) podporządkowuje on sobie-egoiście, jak „obce”, służebne wobec jego celów.

Co to oznacza? Wyjaśnijmy w uproszczonej tabeli. Ukazuje ona wszystkie, a nie tylko „księgowane” źródła dochodów prywatnych:

Poświęcenie-wkład właściciela Jego talent, wiedza, informacje, umiejętności, znajomości, charyzma – mają konkretne przełożenie na dochody, czyli „wartościują” Rzeczywistą wartość wkładu właściciela możnaby wycenić trafnie wyłącznie wtedy, gdyby wyeliminować wszelkie poniższe czynniki-źródła

Infrastruktura urbanizacyjna Wszelkie urządzenia i instalacje techniczne, nawyki organizacyjne, przepisy porządkowe – dają wynik w eksploatacji na rzecz prywatną Wykorzystując naturalny interes wszelkich ludzi w dążeniu do wygody, komfortu – właściciele prywatni czerpią najlepsze kąski infrastruktury

Zasoby przyrodnicze Zaliczane do ekonomicznej kategorii „dobra wolne” stanowią osobliwy, ekologiczny wsad w prywatny sukces właściciela, kosztem ogółu Stopniowo są „szacowane” i komercjalizowane, co oznacza postępujące kurczenie się zasobów wspólnych, niegdyś stanowiących 99% substancji

Owoce pracy załogi Właściciel zawiera odrębne, separatystyczne umowy z pracownikami, menedżerami, projektantami, pobierając haracz Poprzez prosty zabieg w postaci „taryfikatorów” i „stawek” oraz „etatów” – załogi przyjmują zatrudnienie w warunkach chronicznej niedopłaty

Klienci-konsumenci Nawet w warunkach możliwości negocjacji transakcji, upustów, wyprzedaży – klienci w sumie „dokładają” do interesu Składnikiem ceny dowolnego towaru i usługi jest zysk, jako oczywistość. Nawet, jeśli reklamowany jest jako „zysk zerowy”, bezmarżowość, itp.

Masa społeczna Liczne mechanizmy, instytucje społeczne są narzędziem podporządkowania szerokich mas precyzyjnym celom-interesom właścicieli Tak zwane społeczeństwo (w rzeczywistości bierna ekonomicznie masa) bez własnej świadomości jest ekonomicznie mielona

Właściciele prywatni osiągają mistrzostwo w tym, by wysiłek swój własny wycenić możliwie najwyżej, ponad jego wartość „rynkową”, jednocześnie „niedopłacić” wszystkim pozostałym: tych pozostałych jest wielka zbiorowość (pracownicy, klienci, infrastruktura, eko-zasoby, zwykli ludzie), dlatego nawet groszowa „niedopłata” kumuluje się w wielką, niezapracowaną, tylko „skubniętą” nadwyżkę, a współcześnie ta „niedopłata” jest na tyle wyrafinowana, że bez szemrania przyjęta przez wyzyskiwanych (oskubywanych) jako instytucjonalna, kulturowa, cywilizacyjna oczywistość.

Widoczny w transformacyjnej Polsce nawrót do mało wyrafinowanych form „skubania” (rwactwo) źle świadczy o elitach, które przebudowały ustrój polski na priorytetowo-prywatny.

Na tę tabelkę trzeba „nałożyć” metodologiczną korektę, w wieku XVIII nieznaną nawet analitykom, wobec niewielkiej, śladowej skali zjawiska „magnificencji”. Dorobek Marksa-Engelsa wart jest analizy właśnie za to, że opisali rzeczywistość przyszłą, którą zaledwie przeczuwali obserwując codzienny, dziko-rwaczy kapitalizm. Najlepiej będzie to ująć w następną tabelę:

RENTOWNOŚĆ

/ustawiczna, konkurencyjna walka rynkowa o codzienny sukces ekonomiczny Koszt, wkład, fatyga ekonomiczna, zapobiegliwość Rywalizujące, liczne i niemal równe sobie podmioty, obniżają koszty własne i „łupią” wszystkich na każdym kroku

 Dochód „czysty”, korzyść ekonomiczna, łut szczęścia

MAGNIFICENCJA

/wzajemne „wycinanie” poprzez umacnianie monopolu własnego kosztem rywali/ Potęga, rozmiary, wielkość, marka, patenty, firma biznesu Mastodonty ekonomiczne nie zniżają się do rynkowej przepychanki, dzielą się z Państwem „żniwem” budżetu

 Tabu, osobliwe nabożeństwo wobec przodujących biznesów

Ta druga tabela uzmysłowić nam powinna, że od pewnego progu wzrostu (wielkości) i zaspokojenia (nadwyżek) w każdej gospodarce nieco innego, rentowność przestaje być wyznacznikiem i drogowskazem biznesu, bo zajmuje się on wyzyskiem systemowo-ustrojowym, a nie konkretno-rynkowym, w komitywie z polityką. Dybie na Budżety, odkrajając z nich swoje udziały w funduszach, projektach, a nawet w socjale. Ten zaś pomniejszy biznes, zmuszony do dbania o codzienną rentowność – może co najwyżej pełnić rolę służebno-satelicką wobec mastodontów, stanowiąc dlań poduszkę podwykonawczą, obsłużeniową.

W tym kontekście jaśniejsze staje się pojęcie Pentagramu. Chodzi o mega-biznes (mastodonty), mega-przestępczość (zmowy białych kołnierzyków), mega-służby (zakulisowe interwencje), mega-politykę (kamaryle-koterie-kliki), mega-media (wiodące ideologizatory). Mówimy o wszechmocnej, wszechwładnej hydrze, która może obalić (a czasem unicestwić) jedynie masowy sprzeciw, czyli zalążek nowej, wcześniej nieznanej z działania hydry.

* * *

Pozostaje pytanie zasadnicze: skoro własność prywatna jest tak grzeszna ekonomicznie, to jakie ma cnoty własność uspołeczniona, jednocześnie uniknąwszy wytykanych prywaciarzom grzechów? Tu podzielę rzecz na troje:

1. Państwo jako właściciel-decydent gospodarczy jest skrajnie „skolektywizowane”, uwikłane w procedury, algorytmy, normy, standardy, certyfikaty, dopuszczenia i cały ten wielki nawis biurokratyczny, nie znający sposobu na samo-ograniczenie (tu nie ma niewidzialnej ręki rynku), jego elitą jest Decydentura, jego pachołkiem jest Nomenklatura, zmorą – korupcja;

2. Wszelkie formy kooperatywizmu-spółdzielczości są tyle warte społecznie, ile noszą w sobie pierwiastek samorządności, spajający konkretne spółdzielnie w jedno z całością społeczeństwa. Pojedyncza spółdzielnia, podobnie jak każdy zbiór nielicznych spółdzielni – ma tylko tę przewagę nad innymi formami własności, że zmniejsza haracz kapitalistyczny, nie zmniejszając nijak haraczu budżetowo-biurokratycznego;

3. Mega-biznes, korporacyjny, ze swej natury oparty nie na pojedynczych właścicielach, ale na całym korpusie decyzyjno-menedżerskim (używającym często słowa „rada”, np. nadzorcza, albo „komisja-zespół”, np. projektujący) – sam tworzy „państwa w państwie”, ale też ulega osobliwemu procederowi „slajsowania warstwowego lub sodalicyjnego;

To wszystko oznacza, że wielką nieprawdą staje się we współczesnym świecie mit o podwyższonej efektywności „prywatnego” wobec „uspołecznionego”: ograniczona prawdziwość tego mitu dotyczy wyłącznie drobnicy ekonomicznej, wciąż działającej pod ekonomiczną, życiową presją Rentowności.

Oczywistą cechą współczesnego „kapitalizmu” jest dbałość Decydentury o Budżet: choćby się waliło i paliło, Budżet musi być „wykonany”, a kiedy już brakuje możliwości jego dalszego „deficytowania” – pod nóż idą w kolejności: survival-socjal, kodeksowe zdobycze świata pracy, trzeci sektor (tzw. pozarządowy), udogodnienia dla ludności, inwestycje społeczne.

Korzysta na tym o jakżeby inaczej – Pentagram przejmując co się da, w drodze Demutualizacji, ogarniając generowanymi przez siebie „państwami w państwie”, czyli kamarylami środowiskowymi, które podstępem wyłudzają-przejmują od „prawdziwego” Państwa kolejne prerogatywy, immunitety, regalia – a kiedy zbiorą ich wystarczającą „masę” obracają ją przeciw owemu Państwu, czyniąc je „teoretycznym” eunuchem politycznym, niezdolnym do podmiotowej polityki w dowolnej dziedzinie, wyjętym spod jakiejkolwiek kontroli społecznej (wybory, konsultacje, reformy, interwencje), ograniczonym do roli tępego, nieludzkiego narzędzia Pentagramu.

Tak jak to ma miejsce w Polsce 2020, i mylnie jest oceniane jako totalitarne i despotyczne brewerie formacji rządzącej.

* * *

Zatem jeśli mowa o tym, że WSZYSCYŚMY W JEDNAKIM POŁOŻENIU (społecznym, ekonomicznym) – to znaczy, że jako LUDZIE PRACY stanowimy karmę dla wszelkiego biznesu (tego zmuszonego do dbania o rentowność, i tego określanego tu jako Mastodonty), a jako PODATNICY jesteśmy po raz drugi ofiarami „skubania”, bo tworzone z naszych odpisów budżety służą głównie Mastodontom, poprzez Pentagram.

Różnimy się ideowo co do oceny dróg zmiany naszego położenia:

1. Socjaliści proponują, by ominąć miriady Stanowisk Pracy skłaniające nas do zatrudniania się w warunkach przynoszących komuś zysk kapitalistyczny – i przejść na kolektywne samo-zatrudnienie, bez ustrojowego haraczu łupieskiego. Projekt dziś niezrozumiany i podejrzany;

2. Chadecy proponują, by pokornie przyjąć na siebie trud wspomagania liderów gospodarki, dopominać się co najwyżej o szacunek dla naszych starań i pracy oraz godności, im bardziej „spolegliwych”, tym większy wymagany szacunek. Pokorne cielę – wiadomo…;

3. Patrioci proponują, by zająć się pielęgnowaniem substancji narodowej i każdy krok ekonomiczny podporządkować priorytetom ustawionym przeciw korzyściom „obcych”, jeśli możliwa jest korzyść własna, ojczysta. Zysk i łupiestwo tak – ale tylko dla „naszych”;

4. Komuniści proponują, aby wszelką własność gospodarczą odebrać zarówno „prywaciarzom” i korporacjom, jak też służącemu im Pentagramowi, po czym oddać ją w kolektywny zarząd samorządów, stworzyć lepszy niż ten znany poprzednio Kraj Rad. Jak dotąd-utopia;

5. Drobni przedsiębiorcy fabryczni, usługowi i gospodarsko-rolniczo-spożywczy proponują miriadę samorządów o charakterze branżowo-środowiskowym, nowoczesne cechy-gildie-bractwa (w sumie: izby gospodarcze), chroniące ich przed monopolami i Państwem;

6. Lewica kulturowa (progresywiści) proponuje, aby z przestrzeni społecznej wyeliminować wszelkie odruchy dyskryminacji i uprzywilejowania, a dowolną pracę ludzką traktować jako użyteczną społecznie i uzasadniającą dochód, bez przesadnej weryfikacji komercyjnej;

7. Związki zawodowe proponują, aby wszelkie nadwyżki z działalności gospodarczej stały się przedmiotem zgodnego podziału między właścicieli a załogi pracujące oraz – jako trzeci beneficjent – budżet wspomagający wykluczonych z procesu pracy. Akceptują więc wyzysk;

8. Ludowcy proponują, by świat uciekający w hiper-infrastruktury, aglomeracje, estakady, mega-węzły, beton-szkło-aluminium – zatrzymać w niszach zdrowego żywienia i trybu życia, a papkę giga-medialną zamienić na powrót w przyjazne ludziom „wesele po mszy”;

9. Kościoły proponują, by ludziom wiernym i pobożnie czynnym dać pracę, służbę zbawienną dla rodzin i gospodarstw domowych, z których pobiorą dziesięcinę, podobnie jak dziesięcinę pobiorą z budżetu Państwa, w zamian zadbają o ład-spokój polityczny;

10. Totalnie wykluczeni domagają się tlenu życiowego: zatrudnienia, dachu nad głową, godnego minimum konsumpcji, udziału w opiece zdrowotnej i edukacyjnej, udziału w socjalizacji obywatelskiej, zaprzestania traktowania ich jak nieudaczników i patologię;

11. Mohery domagają się zasłużonego odpoczynku od trosk codziennych, poszukując kogokolwiek, kto po latach już bezpowrotnie utraconych obieca, że im zapomni naiwność młodości, do stóp przyniesie głowy tych wszystkich cwaniaków – i przytuli;

12. Wykształci uchy zawierzą każdemu, kto im wystawi po malutkim pomniku za ich talenty i dokonania, a na cokole wypisze ich niedocenione najczęściej zasługi, starannie omijając w swojej laudacji popełnione niecnoty i chwile wstydliwe;

13. Prowincjusze nadal wierzą w możliwość „zrównania poziomów miast i wsi”, będą błogosławić każdą siłę polityczną, która załatwi im terapię z dziesiątków kompleksów, jakich wciąż nabawiają się prze całe swoje prowincjonalne, nieburzliwe życie;

14. Wielkomieszczanie pieszczą w swojej wyobraźni pamięć i kult swoich „miast osobistych”, które są ich prawdziwą ojczyną, w odróżnieniu od zgiełku skrzyżowań, tras wylotowych, dworców i lotnisk, no i nie kończących się remontów na każdym kroku;

Wymienione warstwy-grupy społeczne są oczywistymi ofiarami Pentagramu, cierpiąc z jego strony niedocenienie (w tym materialne), pogardę, deficyt godności, opresję ekonomiczną i policyjno-administracyjną, ale ich wspólną cechą – jest brak wspólności, wzajemne obsobaczanie się na każdym kroku i o wszystko, co drugorzędne.

* * *

Nie jest zapewne możliwe – obecnie – zbratanie się we wspólnym anty-korporacyjnym przedsięwzięciu wszystkich będących „w jednako podłym położeniu”, ale pretensje ludzi lewicy (socjaliści, komuniści, związkowcy, progresywiści), odmawiających wszystkim nie-lewicowcom RACJI, a nawet praw obywatelskich – są jedynie lustrzanym odbiciem podobnych pretensji narodowców, chadeków, kościołów, drobnicy biznesowej. Wszyscy są poza burtą, ale w topieli – zapamiętale walczą przeciw sobie wzajemnie.

Osobnym rozdziałem są mohery, wykształci uchy, prowincjusze i wielkomieszczanie: stanowiąc szarą sól substancji ludzkiej, społeczne tło – tkwią w bezsilnej hibernacji, porywając się między letargiem na heroiczne okrzyki „za” albo „przeciw”, bez szans na jakikolwiek efekt.

Mam wrażenie, że dwieście lat temu aktyw „lewicowy” lepiej to rozumiał niż obecnie: wtedy nie opierano się na lewicowych poglądach mas – tylko cierpliwie nauczano owe masy, że są poprzez swoje położenie skazane na lewicowość, bo tylko w ten sposób powstrzymają własną samo-degradację, wyzwolą się z paskudnego położenia społecznego.

Wtedy można było mówić rzeczywiście o partii socjalistycznej jako o „świadomej awangardzie świata pracy”. Dziś mam wątpliwości w tej sprawie, w sprawie owej wyższej świadomości.

Dlatego tak popularny jest na lewicy Rafał Trzaskowski Wrangler-Bonżur, usłużny i zarazem niebezpieczny dla „maluczkich” pachołek Pentagramu. Miły, grzeczny, otrzaskany, elokwentny, elegancki. Rzeźnik sprawy proletariackiej, oprawca uboższych lokatorów, pozer w wielu społecznych egzaltacjach, harcownik mega-biznesu i Decydentury, co widać od lat w jego działaniu, ku naszej ślepocie pozauwagowej.

Jan Gavroche Herman


Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka