Krzysztof Edward Mazowski Krzysztof Edward Mazowski
1607
BLOG

Skąd się wzięły "sumy bajońskie"?

Krzysztof Edward Mazowski Krzysztof Edward Mazowski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 6
Po pobiciu Prus Napoleon przejął wszelkie wierzytelności i zadłużenia polskiej szlachty wobec rządu pruskiego...

Napoleon, wkraczając na jakieś terytorium, wprowadzał swoją administrację i porządki, albo wbrew, albo zgodnie z wolą ludności i chciał mieć po prostu, co jest zrozumiałe, spokój na opanowanym przez siebie terenie, a jeżeli mógł zyskać jeszcze coś więcej, to chętnie z tego korzystał.[1]

Francuska armia okupacyjna Davouta, licząca około 100 000 żołnierzy przebywała na terytorium Księstwa do września 1808 roku. Spokój i współdziałanie ludności podbitego terytorium można było zapewnić sobie rozmaitymi ustępstwami na rzecz tej ludności. W wypadku Polski była to mglista obietnica niepodległości, sformułowana tak, aby zobowiązać się jak najmniej, a uzyskać jak najwięcej. A co było w tym momencie najbardziej mu potrzebne, to wojsko i pieniądze. Jedno zresztą wiązało się z drugim. Sprawy rekrutacji do polskiej armii załatwiali za niego patriotyczni Polacy. Sprawy finansowe, ściśle związane ze sprawami wojskowymi, zostały uregulowane w kilku etapach, z których najważniejsze były, już po utworzeniu Księstwa, układy bajońskie, które praktycznie wyznaczały miejsce i zadania Księstwa w systemie napoleońskim.

O co chodziło podczas rozmów w Bajonie? Otóż w zaborze pruskim można było łatwo zaciągać kredyty na rynku berlińskim. Prusacy bowiem hojnie udzielali polskiej szlachcie kredytu. Miało to swoje dobre i złe strony. Równocześnie ceny zboża poprawiły się, gdyż na jego wywozie przestały ciążyć pruskie cła tranzytowe, niegdyś zwrócone przeciwko Polsce. W 1806 roku wojna Prus z Napoleonem sparaliżowała jednak handel, popyt na zboże spadł, ceny również. A procenty i tym samym długi, rosły! W chwili utworzenia Księstwa Warszawskiego na jego prywatnych majątkach ciążyły już długi na rzecz banków berlińskich w wysokości 43 milionów franków. Po pobiciu Prus Napoleon przejął wszelkie wierzytelności i zadłużenia polskiej szlachty wobec rządu pruskiego...

Rozmowy w sprawie regulacji finansowych z ramienia Francji prowadził „minister spraw zewnętrznych” Jean Baptiste Champagny, a ze strony polskiej przedstawiciele Komisji Rządowej Księstwa Warszawskiego m.in. Stanisław Potocki i Ksawery Działyński. Napoleon zrzekał się na rzecz księcia warszawskiego po-pruskich dochodów z papieru stemplowego oraz należności za dostarczone Księstwu po-pruskie wyposażenie wojskowe, bilansował wcześniejsze zadłużenie Księstwa i dochody z żup solnych Księstwa do sumy 3 milionów franków, którą kazał sobie wypłacić w dniu 1 lipca 1808 roku. Równocześnie Napoleon odstępował księciu warszawskiemu sumy po-pruskie, które miał zagwarantowane przez traktat drezdeński z dnia 22 lipca 1807 roku. Sumy te na mocy układu z Prusami przypadły Francji, która mocą konwencji w Bayonne 10 maja 1808 roku odstąpiła te prywatne wierzytelności rządowi Księstwa za 20 mln płatnych gotówką w ciągu trzech lat. W zamian za tę darowiznę Książę Warszawski zobowiązał się do wystawienia bonów francuskich na sumę 20 milionów.

Pozornie wyglądało to bardzo korzystnie dla Księstwa, ale praktycznie egzekucja długów od szlachty okazała się bardzo trudna i groziła albo bankructwem szlachty, albo... rządu Księstwa. W ten sposób polski podatnik musiał poświęcić niemal 10% budżetu na wykupienie hipotek, budynków i wyposażenia, które zaledwie 12 lat wcześniej zabrali mu Prusacy, a które teraz dostały się w ręce Francuzów jako wojenne zdobycz.[2] Rząd Księstwa musiał ostatecznie zaciągnąć pożyczkę na ich spłacenie, aby wywiązać się wobec Francuzów. Sam dług jednak pozostał, tyle że w innej formie. Odpowiedzialny za administrowanie długiem Wybicki uznał w końcu sprawę za beznadziejną i w lipcu 1811 roku podał się do dymisji ze stanowiska Prezesa Instytutu Kredytowego Sum Bajońskich.

Tymczasem wobec blokady kontynentalnej Anglii możliwości wywozu zboża ustały, rynek pruski zamknął się, ceny spadły, a gospodarstwo było zdewastowane. W rzeczywistości nie można było liczyć na ściągnięcie należności i cała transakcja nabrała cech kontrybucji nałożonej na okupowany kraj...[3] Tak więc Rząd Księstwa spłacił Napoleonowi dług, ale potem na podstawie traktatu wiedeńskiego 1815 r. rząd pruski znowu odzyskał prawo ściągnięcia całej dawnej wierzytelności z majątków polskich.[4] Po Kongresie Wiedeńskim długi rosły w Królestwie Polskim nadal, aż do skali katastrofy – zwłaszcza, że wiecznie głodny rynek angielski słynnymi "prawami zbożowymi" zamknął się przed polskim eksportem. W końcu długi sięgały prawie jednej trzeciej wartości polskiej własności ziemskiej! Owe „sumy bajońskie” wzbudzały wiele kontrowersji i do dziś funkcjonują w języku polskim, jako coś niewyobrażalnie kosztownego.

Zupełnie też nie zwracał Napoleon uwagi na polskie interesy, kiedy ponadawał dawne majątki królewskie wartości 20 mln franków swoim siedemnastu marszałkom i generałom, a po zwiększeniu obszaru Księstwa w 1809 r. jeszcze za 10 mln. Większość donatariuszy zostawiła swe dobra w rękach dzierżawców pruskich, a dochody wywoziła za granicę. Donacje te uszczupliły w znacznym stopniu dochód z dóbr narodowych. Nie dość tego, obdarowani uchylali się od płacenia skarbowi Księstwa należnych podatków. W końcu zgodzili się na płacenie 5, a nie jak obowiązywało w Księstwie 24 procent podatku od czystego dochodu, a i tym było różnie... Wskutek tej polityki Księstwo Warszawskie znajdowało się stale na krawędzi ruiny finansowej.[5]

Wpływy finansowe uzyskane w Księstwie przeznaczał Napoleon na potrzeby własnej armii, a armia tworzona w Księstwie miała być finansowana przez kulejący budżet kraju. O losie polskich armii zadecydowano de facto także w Bayonne. Zresztą zawarto tam również tzw. drugą konwencję bajońską 24 czerwca 1808 r. Księstwo Warszawskie, jak się dość szybko okazało, nie było w stanie ponosić kosztów utrzymania 30-tysięcznej armii polskiej, mając takie obciążenia finansowe. Tak w każdym razie podpowiadali Polakom Francuzi, licząc równocześnie, że Księstwo będzie ponosić część kosztów utrzymania francuskiego korpusu okupacyjnego.

Równolegle do konwencji finansowej książę warszawski i Napoleon podpisali umowę, na podstawie której możliwe było przejęcie przez Francuzów części armii polskiej – trzech pułków piechoty Księstwa – po jednym z każdej legii, które przeszły, podobnie jak cała Legia Nadwiślańska, tworzona z Polaków poza strukturą Księstwa, na żołd francuski. Tak więc skarb Księstwa został jakoby odciążony finansowo przez Francuzów, ale czy rząd francuski wypłacał regularnie żołd Polakom, czy dbał o ich uzbrojenie, umundurowanie i zaprowiantowanie?

Pułki, o których mowa, 4, 7 i 9 odesłano do Francji jako Dywizję Księstwa Warszawskiego, skąd następnie trafiły do Hiszpanii. Władze Księstwa zostały jakoby zmuszone do przyjęcia takiego rozwiązania, wychodząc z założenia, że trzymanie wojsk polskich na obczyźnie będzie mniejszym złem, niż zmniejszanie liczby wojsk stacjonujących w kraju.[6] Potem w obliczu wojny 1809 roku i tak trzeba było improwizować i powoływać pod broń nowych rekrutów, trzeba było tworzyć nowe pułki nie licząc się z kosztami, więc ta cała argumentacja o odciążeniu skarbu Księstwa była tylko pozornie logiczna. Udało się jednak wynegocjować, mając na względzie doświadczenia z San Domingo, że pułki przechodzące na żołd francuski nie będą wykorzystywane w koloniach zamorskich.

Z kolei pułki 5, 10 i 11, już poza umową bajońską, skierowano na życzenie Francuzów do Gdańska i twierdz pruskich, podobnie jak 4 pułk strzelców konnych. W ten sposób Księstwo straciło już na wstępie połowę swoje armii. Nagminne było też na zabieranie polskiego rekruta na służbę francuską, co dotyczyło niemal połowy rekrutów z terenu Księstwa powołanych do wojska w latach 1807-1808. Zaczęło się od włączenia do swojej gwardii pułku szwoleżerów. Poborem w Księstwie uzupełniono pułki piechoty Legii Polsko-Włoskiej i pułk jazdy, reorganizowanej na Śląsku, następnie przekształconej w Legię Nadwiślańską i odesłanej do Hiszpanii na żołdzie francuskim. Uzupełnienia, także dla Dywizji Księstwa, przez cały czas napływały z Księstwa.[7] Takie traktowanie Księstwa i jego armii jednoznacznie określało instrumentalny stosunek Napoleona do Polaków i nie rokowało niczego dobrego na przyszłość.

Przypisy:

[1] Zdaniem Normana Daviesa „rzeczywiste cele powołania do istnienia Księstwa Warszawskiego uwidoczniały się najlepiej w sferze wojskowości i finansów. Bez względu na wszelkie gesty w kierunku liberté, égalité czy nawet fraternité pozostaje niewiele wątpliwości co do tego, że celem utworzenia Księstwa było zmobilizowanie jak największej liczby żołnierzy i jak największych sum pieniędzy na potrzeby całego cesarstwa napoleońskiego. W roku 1808 wprowadzono powszechny pobór żołnierzy. Wszyscy mężczyźni w wieku od 20 do 28 lat byli powoływani do wojska na sześć lat. Wojsko, które stopniowo rozrosło się z 30 000 żołnierzy w roku 1808 do ponad 100 000 w roku 1812 pochłaniało ponad dwie trzecie dochodów państwa. (...) Najjaskrawszym przykładem wyzysku, jaki Napoleon uprawiał wobec Księstwa Warszawskiego, było szokujący oszustwo w sprawie tzw. „sum bajońskich”. Według konwencji podpisanej we francuskim uzdrowisku Bayonne w roku 1808, rząd francuski zrzekł się prawa dawnej własności państwa pruskiego, sprzedając je (Polakom) za sumę 25 milionów franków, płatnych w krótkim okresie czterech lat. W ten sposób polski podatnik musiał poświęcić niemal 10% budżetu na wykupienie hipotek, budynków i wyposażenia, które zaledwie 12 lat wcześniej zabrali mu Prusacy, a które teraz dostały się w ręce Francuzów jako wojenne zdobycz. Hojność nie wchodziły tu więc w grę”. Davies, str 776, teza powtórzona za polskimi autorami B. Grochulską i M. Kallas.

[2] Nad wieloma majątkami ziemskimi zawisła groźba kompletnej ruiny. Według relacji ministra skarbu Tadeusza Matuszewica, może zbyt przesadzonej, jako że obliczonej na sumienie Napoleona, mnożyły się samobójstwa właścicieli, którzy znaleźli się w sytuacji bez wyjścia. Z niektórych relacji pamiętnikarskich wynika, że zamknięcie portów bałtyckich i konieczność spłaty zadłużeń najdotkliwiej uderzyły w wielką własność ziemską. (Barbara Grochulska, Księstwo Warszawskie, Wiedza Powszechna, Warszawa 1966, s. 104.

[3] Już w grudniu 1806 r. zostały nałożone na ziemie polskie kontrybucje w wysokości 2-letniego podatku gruntowego. Wszystkie kasy pruskie, wpływy z podatków i zapasy soli również dostały się w ręce Francji. Księstwo płaciło również olbrzymie świadczenia na rzecz armii napoleońskiej. Armia polska była zaopatrywana w sprzęt zdobyczny, za który również płacono Francuzom. Koszty fortyfikacji w Warszawie, Serocku, Modlinie, Zakroczymiu i Wyszogrodzie w latach 1807 – 1811 wyniosły blisko 6 mln złp. Do robót tych przymusem ściągano chłopów nieraz z bardzo dalekich okolic, a pracowali tylko za żywność, która nie zawsze była dostarczana na czas.

[4] Wojciech Zalewski, Tysiąc lat naszej wspólnoty, Veritas, Londyn 1961, s. 241.

[5] Mnożyły się też dezercje z wojska, którym skrycie sprzyjali właściciele ziemscy, odzyskując w ten sposób pożądaną siłę roboczą. (Barbara Grochulska, Księstwo Warszawskie, s. 106.

[6] Wojna hiszpańska rozgorzała w sile, budząc niepokój w kołach politycznych Księstwa. Była ogromnie niepopularna w społeczeństwie polskim, uważana za błąd polityczny Napoleona. Wysiłek wojska polskiego oceniano jako zbyt kosztowny i bezsensowny. Bohaterska szarża pod Somosierrą oznaczała dla trzeźwych umysłów owych czasów z jednej strony bolesną stratę bliskich, z drugiej – nadzieję na rychłe zakończenie wojny, której sensu nie umiano się dopatrzyć” Barbara Grochulska, Księstwo Warszawskie s. 118.

[7] „Epizod napoleoński zapoczątkował trzydziestoletni okres silnych wpływów francuskich (w wojsku). Jeżeli znaczenie legionów było przede wszystkim psychologiczne, to wprowadzenie w 1807 roku sześcioletniej służby wojskowej dla wszystkich mężczyzn Księstwa Warszawskiego w wieku od 21 do 28 lat sprawiło, że wojenne doświadczenia stały się udziałem szerokich mas ludności.” Norman Davies, Boże igrzysko, s. 747


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura