Bogu dziękować nie musimy nikogo zabijać. Przyjmując dajemy życie, dokładnie tak samo jak rodzina nie wyrzekająca się nieoczekiwanego dziecka. Jesteśmy lepsi, bo nie organizujemy obozów dla uchodźców, nie kalkulujemy i nie oglądamy złotówki z każdej strony. Możemy spokojnie powiedzieć, że moralnie stoimy wyżej niż Zachód.
Stajemy się też lepsi dzięki obcowaniu z Ukraińcami, bo przełamujemy historyczną nieufność. Zachodnia Ukraina nie kojarzy się nam już ze zbrodniami Ukraińskiej Armii Powstańczej a wschodnia z ukraińskimi oficerami NKWD, którzy masowo najechali Polskę w końcu lat 40.
Ukraińscy mężczyźni i kobiety ujmują czymś, co sami już zaczęliśmy tracić: ludzkie ciepło, wylewność, bezpośredniość, rodzinność. Bardzo się pilnują, żeby wypaść przed nami dobrze. Przecież w takim tłumie ludzi nie powinno się uniknąć przestępstw czy wykroczeń i napięć społecznych. A jednak jesteśmy w harmonii, pod wspólnym dachem.
Zdecydowało o tym nie oświecenie, w którym człowiek człowiekowi wilkiem był i nie oświeceniowa wizja braterstwa, której granice rysowały się tam, gdzie kończyła się indywidualna wygoda i osobisty punkt widzenia. Ale wspólne obu - polskiemu i ukraińskiemu - narodom chrześcijaństwo, którego dewizą jest poświęcenie jeden za drugiego. Na Polsce Rumunii czy Węgrzech kończy się marksistowski, liberalny konstrukt europejski, zaczyna się chrześcijański. To po prostu widać w naszym stosunku do Ukraińców, i to przebiło się zza grubej warstwy komunałów o multikulturowym otwarciu się na grupy, które nie potrzebowały wcale zaprojektowanego odgórnie przesadzania w cywilizacyjnie obce i niezrozumiałe miejsce, lecz potrzebowały pomocy w kraju pochodzenia. To pokazuje jeszcze inną cechę prawdziwego chrześcijańskiego miłosierdzia: przymierze miłości z inteligencją, bowiem inteligentnie rozpoznajemy co jest prawdziwym dobrem człowieka i wspólnoty, w której wyrósł. I myśmy, nasz rząd potrafił wyczuć ducha czasów. Uchodźca to uchodźca.
Teraz przed tym naszym Mojżeszem, premierem Mateuszem Morawieckim, kolejne wyzwania. Masa uciekinierów wymaga ułożenia w nowej społecznej i gospodarczej strukturze, przynajmniej znacząca część z nich.
Komu Bóg dzieci daje, daje i na dzieci. Tak zapewne będzie z misją Morawieckiego.
Komentarze