Znany politolog, założyciel polskiej organizacji politologicznej, Leszek Sykulski, oberwał ostatnio bardzo mocno od mediów. Wygryzły go – po odpowiednim donosie a potem zamilkły - z posady nauczyciela akademickiego. Miał ich zdaniem zbuyt wiele na sumieniu: nie śpiewa w chórze proukraińskim a Jackowi Bartosiakowi i jemu podobnym zarzucił podżeganie do wojny.
Zwróciłam uwagę na akcję bilbordową buntownika. Antywojenny przekaz jest mi bliski, ale nie z pobudek, które plakat sugeruje, czyli zdroworozsądkowego dystansu do miejsca, z którego dociera zagrożenie również nad Wisłę.
Dlaczego nie jest to nasza wojna? Mało tego - dlaczego nie jest to wojna Ukraińców?
Skoro niemal wszyscy eksperci przyznają, że toczy się na Ukrainie konflikt globalny o utrzymanie światowego przywództwa, to jest oczywiste, że to nie nasza wojna. Jest to wojna Waszyngtonu z Pekinem, którego sojusznika za cenę ukraińskiej przelanej krwi chce się osłabić.
Wokół Białego Domu tłoczy się oligarchia ukraińska, która wybrała Żeleńskiego, więc jest to wojna oligarchów, którzy korumpowali Ukrainę. Robak korupcji – piszą ukraińskie media – toczy Kijów jeszcze bardziej w dniach konfliktu z Rosją.
Ludzie, którzy podporządkowali sobie państwo ukraińskie identyfikują fałszywie cele narodu ze swoimi i umiejętnie do tego przekonali jakąś część społeczeństwa, do czasu.
Ukraińcy głoszą coraz śmielej, że nie będą ginąć za Żeleńskiego i oligarchiczne klany, więc ta wojna nie jest ich.
Jestem z narodem ukraińskim, wyrosłym w kręgu bizantyjskiej cywilizcji i nie chcę, żeby młodzi chłopcy i starcy ginęli za jakiekolwiek żydowskie klany z Ukrainy i globalne z powodu ich ambicji i nieludzkich decyzji, a zakładam że garstka Ukraińców – nacjonalistów jest ich sprzymierzoną częścią, która nie reprezentuje i reprezentować nie może całości Ukrainy złożonej z Węgrów, rosyjskojęzycznych Ukraińców, Greków, Polaków.
Komentarze