To idzie młodość...

Opisana w dzisiejszym "Fakcie" impreza działaczy młodzieżówki PiS skłania do bardzo smutnych refleksji nad stanem polskiej polityki. Zachowania młodych kadr PiSu (jeśli podane informacje są prawdą) nie można usprawiedliwiać ani wypitym alkoholem, ani ostrością konfliktu na scenie politycznej. Dlatego bardzo ważne jest, jakie działania podejmie kierownictwo partii wobec swojej młodzieży.

Dla mnie osobiście informacja ta stanowi kres nadziei, że sytuacja partii opozycyjnej jest lepsza od rządzącej pod względem naturalnego doboru kadr. Wydawało mi sie, że w sytuacji niepopularności prezentowanej przez PiS linii politycznej będzie okolicznością zabezpieczającą przed napływem do partii osób przypadkowych i karierowiczów. Sądziłem, że zainteresowane tym będą tylko osoby, które są zdeterminowane do realizacji określonej politycznej koncepcji. Okazuje sie, że - nawet jeśli tak jest - to w parze z tym nie idzie poziom intelektualny i moralny młodych polityków.

Podczas obozu młodzieżówki PiS - jeśli wierzyć doniesieniom "Faktu" - ujawniło się zwykłe chamstwo i brak jakichkolwiek skrupułów. Czym innym jest emocjonalny udział w debacie politycznej, a czymś innym rzucanie mięchem podczas partyjnej popijawy.

Nie chciałbym przy okazji dzisiejszej publikacji skupiać się wyłącznie na winie PiSu, bo zapewnie głosów takich będzie zapewne nadmiar. Może jednak przy tej okazji warto zwrócić uwagę na sposób, w jaki rekrutuje się kandydatów na członków partii i ich młodzieżowych przybudówek, bo zdaje sie, że to nie jest problem tylko jednej partii.