lo-hp [ michael ] Donald Tusk uczynił z tego słowa symbol nowej Polski, wyzwolonej z ponurych kajdan mrocznego kaczyzmu. Pamiętam, troska o normalność pojawia się zwykle wtedy, gdy czasy są szalone, codzienność tonie w oparach absurdu, a paranoidalny surrealizm staje się codziennością. Wtedy tęsknota za unormowaniem jest naturalną reakcją zdrowego organizmu. To jest zwykłe, ludzkie marzenie o świętym spokoju.
Tak, ale czym jest to normalne unormowanie?
Trzask, pułapka zamyka się. Pułapka uchyla się zapraszająco, gdy powiadamy:
- Tak, są standardy europejskie, do których możemy odnieść pojęcie normalności. Wszystko, co jest zgodne z tymi standardami, jest normalne, wszystko co jest z nimi sprzeczne – jest nienormalne, chore i powinno być usunięte, izolowane, potępione i zapomniane. Proste.
Mamy więc przykład procedury odnoszącej standard normalności do konkretnie wyznaczonego wzorca i świat staje się przejrzysty i zrozumiały. Patrzymy na jakieś coś. Zaglądamy do instrukcji, jest. Znamy procedurę, wiemy co o tym myśleć. Trzeba tylko uważać, by zaglądać do właściwych książek i przepisów. Książki niedozwolone zazwyczaj opatrzone są symboliczną anatemą niepoprawności politycznej.
Nie wypowiadam się o tym standardzie. Jeśli standard odpowiada konkretnej grupie ludzi i chcą się w tym standardzie zamknąć – to ich kajdany. Nie nasza sprawa. Mnie interesuje sama procedura. Czy taka procedura skutecznie odpowiada na wyzwania XXI wieku, czy jest dobrą przepustką do przyszłości?
Otóż nie.
Okazuje się, że taka procedura była skuteczna przez ostatnie pięćdziesiąt tysięcy lat. W połowie XX wieku powoli stawała się anachronizmem, dzisiaj niestety jest niebezpiecznie nieużyteczna. Przyjąłem, jaką umowną datę cywilizacyjnego końca tej procedury datę 1944 roku.
Dlaczego?
Dlatego, że ostatnio polubiłem mickiewiczowską symbolikę. Podoba mi się liczba czterdzieści i cztery. Oczywiste jest, że data 1954 jest równie dobra, przemiana cywilizacyjna zwiastowana była różnymi znakami i symbolicznie nazywanymi przemianami. Ogarnięcie ich wspólną hipotezą dostatecznie przekonującego filozoficznego wyjaśnienia nie jest łatwe. Cezury znajdowano różne. "Globalna wioska" Mac Luhana, "koniec historii" Fukuyamy, albo "pierwsza przemysłowa produkcja seryjna" (to jeszcze wiek XIX), pokazuje tylko, jak bardzo rozmyty w czasie jest początek współczesnej cywilizacji, która rzuca nam dzisiaj różne wyzwania, wyzwiska, a nie raz i wyciąga rękę z kołem ratunkowym.
Jest jeden intrygujący fakt techniczny. Zasoby naturalnych nośników energii nieodnawialnej pozwalają naszej cywilizacji sprawnie funkcjonować przez najbliższe 3000 lat, takie są udokumentowane zasoby tych surowców energetycznych. Wszystkie więc problemy bezpieczeństwa energetycznego dyskutowane obecnie przez polityczne i medialne towarzystwa można sobie powiesić obok parasola w przedpokoju.
Takie są praktyczne skutki mitu normalności.
W cywilizacji XXI wieku zawsze prowadzą w maliny.
__________________________________________________________________________________________
Niech błyszczy w glorii wazeliny na własne ryzyko.
A Katyń? Jak będzie trzeba, będzie drugi.
Ot normalność.
_________________________________________________________________________________________
Gołym okiem widać, normalność jest pojęciem wirtualnym i zależnym od standardu, który tę normalność wyznacza. Nie istnieje "normalna" normalność, nie istnieje jedna normalność. W III Rzeszy standardem normalności było mordowanie Żydów i Polaków na identycznych zasadach, jako podludzi. Dla III Rzeszy i Sowieckiej Rosji Polska nie miała prawa do suwerennego bytu państwwego, była tylko "potwornym bękartem traktatu wersalskiego", który powinien być natychmiat zlikwidowany. To też była normalność. W PRL standardem normalności była omnipotencja oligarchicznej władzy, gospodarka polegająca na powszechnej korupcyjnej reglamentacji niedoborów wszelkich dóbr, praw i wolności, bez wyjątku. To była normalność rządów ciemniaków, cenzury prewencyjnej, koszmaru niewoli politycznej i światopoglądowej. Standardy normalności III Rzeszy, Związku Sowieckiego i PRL wbrew pozorom nie różniły się istotnie, szczególnie w sferze życia zwykłych ludzi, jak ostatnio lubi gaworzyć oficjalna propaganda. Hasło "powrotu do tej normalności" w tym wariancie brzmi bardzo groźnie.
Porozmawiajmy więc o tych standardach:
(Hipoteza:
Donald Tusk już realizuje ten groźny standard, co gorsza, nie wyobraża sobie innego)
_________________________________________________________________________________________
W dalszym ciągu przewiduję dyskusję na ten temat. Naszkicuję teraz, jak to widzę:Jest "fizyczna" kwestia ogólnoteoretyczna. Wizja normalności polegająca na doktrynie kompromisu, równowagi, myślenia wspólnotowego. Chodzi o tę politykę uśmiechów, kompromisów, ogólnej radości i ekstazy ody do radości. Możliwe jest rozmaite podejście do takiej wizji "normalności". Ja proponuję alegorię sprzeczności takiej "normalności" wręcz z prawami natury, jest to wbrew prawom fizyki, biologii. Ta wizja jest niebezpiecznie groźna dla społeczeństwa wybierającegpo ten wariant. Ten wariant jest oszustwem z mocy praw natury. Gdy słyszę Tuska opowiadającego w Paryżu i Berlinie, że nie ma tak entuzjastycznie nastawionego do Europy narodu jak Polacy, to niestety... Jest problem "automatycznej anachroniczności" pojęcia normalności we wszelkich aspektach i na wszelkich poziomach życia politycznego i społecznego. Jest to ustawiczna próba dostosowania starych zachowań do świata, który już jest przeszłością, do rzeczywistości, której już nie ma. Takie wnioski wynikają z wiedzy o stanie zasobów nośników energetycznych. To jest temat, na który z niecierpliwością czeka alfred kujot. Polityka w stosunku do Rosji, którą teraz proponuje Donald Tusk, już od 30 lat jest nieaktualna. Nie ma takiej Rosji. Czasy się zmieniły.Są liczne kwestie aksjologiczne, ustrojowe do których potrzebne jest bardziej usystematyzowane podejście. Niezłym wskazaniem metodologicznym, pozwalającym na dość interesujące usystematyzowanie problemu jest metoda Feliksa Konecznego. Ale pierwszym efektem takiej analizy jest spostrzeżenie o "wynikającym z praw przyrody" zakazie "koegzystencji" różnych standardów cywilizacyjnych. Jest to bardzo wiarygodna hipoteza, i niestety eliminuje wszelkie relatywizmy... Na tym szkic się nie kończy, a myślę o argumentach wynikających z przykładów, które powinny ścinać z nóg. Wyobraźnia każdego normalnego człowieka powinna wyć w stanie najwyższego alarmu. A Bronisław Komorowski w tej sekundzie za moimi plecami takie bzdury gada. TVN24 o mięsie trzeszczy. Pawlak chrzani. I propagandziści chrzanią. Alarm. Alarm oczywiście będzie zrozumiany, gdy przejdziemy przez poziom CM = 4. Chodzi o ten pierwszy standard normalności, podany wyżej. O "fizycznej" niemożności normalności polegającej na świętym spokoju i równowadze. Tu alarm wyje najostrzej.
______________________________________________________________________________________________
Przypisy:
http://subiektywnie.salon24.pl/index.html (platos)
http://robusta.salon24.pl/51637,index.html (Pulitzer)
http://nest.salon24.pl/51735,index.html (Karol Poziorski)
_______________________________________________________________________________________________
107.200
Komentarze