Kwiecień pozostawił za nami ostatnią poważną zawieruchę polityczną. Przed nami już tylko gładka droga polityki spójności i zrównoważonego rozwoju. Nie przewiduję, by znalazł się jeden sprawiedliwy spośród dwudziestu siedmiu, który odważyłby się odmówić ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. Można zaryzykować twierdzenie, że stan początkowy jest w przybliżeniu znany i ustalony, najwyższy czas stanąć wobec rzeczywistych wyzwań XXI wieku.
Co robić, jak robić, i najważniejsze - kiedy robić?
Odpowiedź jest jasna. Natychmiast.
Zastanawiałem się, czy wspominać cokolwiek o tym, dlaczego tak.
Sprawa jest jasna.
Wszystkie dzwony walą na alarm.
Wspomnę o sprawach najważniejszych, wybierając sugestie ze zbioru zdarzeń najnowszych, punktując możliwie lapidarnie.
Geopolityka.
Polska jest na tyle dużym krajem, że oczywistym dla nas horyzontem strategicznego planowania przyszłości jest światowa geopolityka.
I od razu w łeb wszystkim opowiadającym bzdury o polskiej megalomanii narodowej. Zupełnie nie chodzi o żadne przerosty ambicji – przeciwnie, chodzi o absolutnie beznamiętne i dokładne znalezienie najlepszego miejsca w geopolitycznym szeregu. Musimy zachować się w tej dziedzinie szczególnie rozważnie i po gospodarsku, musimy ustalić to, co w języku handlowym nazywa się business position dla naszego narodowego interesu.
Przeciętny rzemieślnik, zwykły przedsiębiorca doskonale rozumie o co w tym momencie chodzi. Wspominałem niedawno o "Analizie SWOT w polityce", musimy wiedzieć wszystko o przestrzeni, w której jest nasze polskie miejsce. Wszystko o partnerach, o trafnej ocenie ich możliwości i aspiracji, o ich interesach, o naszych relacjach z otoczeniem, o możliwościach i o ograniczeniach. Musimy konkretnie wiedzieć, kim jesteśmy i na co nas stać.
Nie jest ważne, czy jesteśmy w pierwszej dziesiątce w światowym rankingu, czy w końcu setki, musimy wiedzieć, gdzie jesteśmy. Musimy znać nasze miejsce w szeregu.
Gdzie słychać alarm?
Pierwszym, bardzo ostrym alarmem jest zupełny brak tej właśnie diagnozy geopolitycznej. Aktualna polska administracja posługuje się przypadkowym zbiorem fałszywych ocen, który wygląda mniej więcej tak:
Świat według Kiepskich strategów PO.
Chaos polskiej myśli strategicznej, żywo przypomina ten obraz[1]. Wspominałem niedawno o recenzji książki Piotra Eberhardta „Twórcy polskiej geopolityki”[2]. Współczesny model europejskiej „geopolityki” niewiele odbiega od bardzo już przestarzałych, dziewiętnastowiecznych gier na europejskim podwórku. Porządna robota i rzetelne analizy mogą prowadzić jedynie do ujawnienia jeszcze bardziej alarmujących wniosków.
Parę tylko punktów zaczepienia podam.
Pierwszy, najbardziej fatalny. Polska administracja, razem ze swoim nonsensownym chaosem w głowach jest przerażająco wtórna, jak wyleniała papuga, o kolonialnej mentalności[3], ślepo parodiuje, najgłupsze oceny i wybory europejskich elit. Oczywiste jest „zakopywanie”[4] Polski, razem z całą dwudziestką siódemką w „Europejską politykę walki z globalnym ociepleniem”. Nawet najbardziej zakamieniali koryfeusze postępu z IPCC[5] nie ukrywają, że sukces tego boju jest możliwy wyłącznie pod warunkiem powstrzymania się całej światowej gospodarki od emisji CO2.
Ale gospodarka chińska jest drugim na świecie, po USA, konsumentem energii, według MFW najwyższy od 30 lat wzrost gospodarczy w Afryce to m.in. skutek chińskich inwestycji. W ciągu najbliższych kilku lat Chiny zamierzają zainwestować ok. 100 milardów dolarów w przemysł surowcowy i wydobycie ropy naftowej w Ameryce Południowej. Już teraz jedna trzecia ropy naftowej w Chinach pochodzi z Afryki.
Jeśli ktoś rozsądny pomyśli, że najbliższym sąsiadem Chin są Indie, które są podobnie rozpędzonym w rozwoju gospodarczym kolosem, to łatwo wyobrazi sobie, że już w tej chwili szala gospodarczej równowagi świata przechyla się na korzyść azjatyckich gigantów. Europejska polityka walki z globalnym ociepleniem przypomina zaciągnięcie sobie, na głupi europejski łeb plastikowego worka, uniemożliwiającego oddychanie. Dzieje się to już na starcie konkurencji z azjatyckimi potęgami. Dobry znak na opamiętanie, przed Olimpiadą w Pekinie.
W połowie 2007 roku Chiny stały się największym eksporterem na świecie. Wg. MFW są źródłem ponad jednej czwartej globalnego wzrostu ekonomicznego. Przypominam. Tylko Chiny. A gdzie Indie, Japonia, Korea, Malezja?
To jest jasny sygnał z kim wchodzi w konkurencję cała cywilizacja białego człowieka. Europejskie mrzonki o konkurencji „potęgi europejskiej przeciw amerykańskiej” pozostają już tylko komiczną iluzją. Jest to całkowicie błędny wybór najważniejszego celu strategicznego. Chiny mają teraz w garści 1.330 miliardów dolarów rezerwy walutowej, czyli mówiąc prostym językiem, mogą sobie pozwolić na to, by puścić całą Amerykę z torbami - w dwa tygodnie.
Dr Arkadiusz Radwan i Michał Kłaczyński piszą w artykule „Jak chińska gospodarka uzależnia od siebie świat”[6], że na Chiny przypada teraz 40% globalnego zużycia cementu, 31% węgla, 30% rudy żelaza i 25% aluminium. Z czym do gości, europejska, zapatrzona w siebie, eurokracjo?
Cała europejska walka z globalnym ociepleniem, nawet razem z USA i Kanadą doskonale przypomina przełom XIX i XX wieku i pseudonaukową hucpę „Higienistów, eugeników, genetyków i innych koryfeuszy postępu”, o której pisał Kasandra[7]. Do złudzenia, jak przed stu laty, europejska polityka przeniknięta jest synergicznym oddziaływaniem podobnych zabobonów ekonomicznych i politycznych, naprawdę niezwykle niebezpiecznych dla Europy.
W tym punkcie ustalam uwagę czytelnika na takim oto poglądzie. Jest zupełnie bez znaczenia, czy zjawisko globalnego ocieplenia istnieje, czy jest zupełną lipą. Nie jest też istotne, czy jest ono wywołane przez ludzką aktywność gospodarczą, czy nie. Cokolwiek zrobi cywilizacja białego człowieka, Chiny, Indie, a ich śladem inne kraje azjatyckie i afrykańskie spokojnie, bez skrępowania i bardzo chętnie przejmą, nawet całą aktywność gospodarczą Ameryki i Europy. Cywilizacja białego człowieka sama zakłada sobie pęta na nogi. I drewnianą klamerkę na nos. Już wyłącznie z tego powodu, taka polityka jest po prostu irracjonalna. Działanie Juliusa Scevoli miało chociaż jakiś ideowy sens. Europa wkłada łapę do ognia całkiem głupio, a jej polityka do złudzenia przypomina rejs Titanica.
A Platforma Obywatelska dumnie przykleja się do rufy wspaniałego europejskiego okrętu. Dokładnie jak w starej anegdocie. Kurs wprost na lodowiec.
Europejska „strategia zrównoważonego rozwoju”:
po pierwsze: wybrała bez sensu swój najważniejszy cel, zupełnie fałszywie odczytując układ sił politycznych w najbliższej przyszłości i wiążąc swoje planowanie strategiczne z USA i Rosją. Ten drugi koń jest szczególnie cherlawy[8].
po drugie: założyła sobie na szyję młyński kamień walki z globalnym ociepleniem.
po trzecie: Chiny już od 60 lat temu były niezwykle zintegrowanym, wręcz totalitarnym organizmem politycznym. I pomimo ogromnej liczby ludności, były gospodarczym słabeuszem. 30 lat temu Państwo zdecydowało się na wypuszczenie chińskiej gospodarki spod kontroli, uwalniając gospodarkę, otwierając się na światowy wolny rynek.
Europa wybiera dokładnie odwrotne rozwiązanie. Jest jeszcze kilkanaście szczegółowych, bardzo konkretnych fatalnych wyborów wszelkich strategii europejskich. Wypływa stąd jedna misja dla polskiej prawicy:
Chcąc uratować Polskę, musimy uratować Europę. W końcu ratyfikowaliśmy ten chrzaniony traktat.
Nie jest to żadna kpina ani szyderstwo. Jest to zupełnie racjonalne wyzwanie XXI wieku. Europa szoruje wprost na górę lodową. Czy zdołamy uratować siebie, zawracając rozpędzony europejski okręt z samobójczej drogi?
Zależy to tylko od nas. Nie mamay wiele do stracenia. Jest to wyraźne moje wskazanie. Pojęcie polskiej racji stanu rozpoczyna się od określenia europejskiej misji Polski. Dokładnie w sposób określony wyżej. Poznajmy nasze miejsce w szeregu. To jest początek do precyzyjnego zdefiniowania polskiej racji stanu[9]. To jest fundamentalne zadanie polskiej polityki.
Polityka polska.
Przez dziesięć dni po pierwszym kwietnia patrzyłem z dystansu. Brakuje mi słów na widok politycznych karłów, miotających się wściekle w wirówce nonsensu. Maleńka brylantowa piaskownica. Zebrałem spory materiał, ale najdramatyczniejsze przesłanie znalazłem tutaj, w salonie24. Był to tekst Jerzego Urbanowicza:
„BUDOWALIŚMY NOWCZESNE SŁUŻBY OCHRONY PAŃSTWA”
(http://urbanowicz.jerzy.salon24.pl/69550,index.html)
Tekst mówi sam za siebie, pokazuje jasno gdzie jest prywata, patologiczny brak wyobraźni, niekompetencja, złość, podłość i kompromitacja. Gdzie jest kundlizm. Gdzie jest bezwzględnie niszczone i marnowane wszystko to, co w Polsce mądre i szlachetne. To jest tekst, który ponuro dokumentuje, gdzie, kto i dlaczego toczy kretyńską wojnę polsko-polską. Wojna polsko-polska jest ponurym faktem, ale teraz szkoda na to tracić nawet sekundy. Konieczne jest rozwiązanie, które wywali w niebyt sprawców tego idiotyzmu. To jest nasz temat.
* * *
Napisałem wyżej o precyzyjnym definiowaniu polskiej racji stanu[9]. To jest fundamentalne zadanie polskiej polityki. To jest pierwsze zadanie, za nim są następne. Zamierzam to zaraz sprecyzować. Abym jednak mógł to wykonać zwięźle, muszę zrobić sztuczkę. W złośliwej karykaturze pokażę czym polska polityka jest, a czym powinna być i odejmę jedno od drugiego. Różnica jest dokładnie tym, co powinniśmy zrobić, aby wywalić w niebyt sprawców tego idiotyzmu. Kolejnym krokiem będzie "inwentaryzacja" tego co mamy, a czego nam brakuję, aby bilans się dokmknął i zamienił w pragmatyczną procedurę dalszego działania.
Do roboty. Teraz jednak na moment robię przerwę, jest 9:45 rano, muszę odejść od klawiatury, na dwie godziny akademickie (1 godzina akademicka = 60 min + kwadrans akademicki)
______________________________________________________________________________________________
Przypisy:
[1] Pablo Picasso, „Guernica”
[2] Antoni Dudek , „Wprost” nr 17 (30.04.2006) „Geopolityczna dwunastka”, recenzja książki Piotra Eberhardta „Twórcy polskiej geopolityki”. Antoni Dudek pisze: „We współczesnej Polsce debata na tematy geopolityczne w praktyce nie istnieje (…) Trudno tego nie uznać za jeszcze jeden przykład kryzysu polskiej myśli politycznej. O jego głębokości można się przekonać, czytając książkę prof. Piotra Eberhardta poświęconą dwunastu twórcom polskiej geopolityki. Już sam ich dobór ze znacznie dłuższej liczby kandydatów wskazuje, że w końcu XIX wieku i w pierwszej połowie XX wieku polska geopolityka przeżywała okres rozkwitu. Na liście Eberhardta znaleźli się zarówno znani politycy, m.in. Roman Dmowski, publicyści (Juliusz Mieroszewski), jak i naukowcy (Eugeniusz Romer), ale najciekawsze szkice dotyczą postaci już dzisiaj nieomal kompletnie zapomnianych. Podstawowy dylemat polskich geopolityków najlepiej oddają tytuły dwóch książek:
Głośnej rozprawy Dmowskiego „Niemcy, Rosja i kwestia polska” oraz nawiązującej do niej pracy Adolfa Bocheńskiego „Między Rosją a Niemcami”. Na pytanie jak Polacy mają sobie ułożyć relacje z dwoma, równie wielkimi, co ekspansywnymi sąsiadami, bohaterowie książki udzielali bardzo różnych odpowiedzi. (…) Największą przenikliwością okazał się Włodzimierz Bączkowski (…)”
Mój komentarz: W końcu XIX wieku i w pierwszej połowie XX wieku w Polsce była geopolityka, była ważna publiczna dyskusja, była więc i prawdziwa polityka. Dlatego Polska mogła dobrze wykorzystać sprzyjający wiatr historii i wygrać niepodległość.
[3] Kolonialna mentalność polskich elit (Ewa Thompson) obowiązkowe
[4] Bronisław Komorowski w Sejmie w 2007 roku w przemówieniu prezentującym stanowisko klubu poselskiego PO: „naszym celem jest jak najszybsze zakopanie całej Polski, razem ze wszystkimi mohairowymi beretami, po same uszy w Unii Europejskiej, tak aby już nigdy się nie mogła się z niej wykopać.
[5] Intergovernmental Panel on Climate Change
[6] Wprost nr 14 (2008)
[7] Higieniści, eugenicy, genetycy i inni koryfeusze postępu (Kasandra)
[8] Tekst: "Wyzwania XXI wieku. Neksjalizm". Cytat: "...zagadnienie iluzji potęgi Rosyjskiej, której PKB kołysze się w okolicach półtora holenderskiego. To nie jest gigant światowy, to jest europejski średniak, z ogromną liczbą ludności, na utrzymaniu. Tak. Na utrzymaniu.
Najpoważniejszym Rosyjskim problemem politycznym jest utrzymanie stałego wzrostu rosyjskiej stopy życiowej, na poziomie co najmniej 2% rocznie. Minimum.
Co to jest wzrost stopy życiowej w Rosji?
Przy takim malutkim PKB, na taką masę ludzi? Niech ktoś ruszy wyobraźnią."
(...) "Rosja ma poważny problem geopolityczny streszczający się w takim pytaniu:
Do czego Rosji potrzebna jest ta Europa, którą Rosja ma pod swoim ogonkiem?
Rosja stoi przed strategicznym wyborem, pomiędzy zachodnim, atlantyckim, a dalekowschodnim, zorientowanym na Ocean Spokojny ukierunkowaniem swojej strategii. Odwrócenie tej orientacji, oznacza przeniesienie całej Europy do roli niegdysiejszej Mandżurii.
Innym problemem [Rosji] jest, najszerzej mówiąc, bezpieczeństwo budżetu..."
[9]
Apel Aspiryny! BOJKOT OBCYCH MEDIOW W POLSCE - AKCJA ! __________ Tabletką w Imperium Zła
aspiracje
http://lach.salon24.pl/68990,index.html To jest jeszcze jeden przykład wulgarnego chamstwa polskich mediów, haniebny wyczyn K. Wojewódzkiego w TVN. Jest to niesłychanie jaskrawe potwierdzenie sensu apelu Aspiryny.
JUŻ CZAS NA WYRAŹNY I DOBITNY BRAK ZGODY.
Koniec z chamską prowokacją polityczna, koniec z kłamstwem, łgarstwem i potwarzą.
Czas zaprotestować, ostro i stanowczo.
Wszystkich czytelników pragnących przyłączyć się do protestu przeciwko hańbieniu polskich barw narodowych, proszę o wpis na listę protestujących, dostępną tutaj: http://www.w-obronie-flagi.polonews.pl/
Widać jak bardzo konieczna jest Akcja Aspiryny, widać narastającą i arogancką butę trojańskiego konia, który jak nominat Kaliguli panoszy się wszędzie i przejmuje w Polsce władzę.
Koń trojański, Incititatus, władcą Polski
[..]Inne spojrzenie na spiskową teorię dziejów (Murray N. Rothbard)
[..] Agnieszki Kołakowskiej "Polityczna poprawność, a mentalność totalitarna"
_________________________________________________________________________________________
172.100
Komentarze