Pytanie to, w tytule
postawione nieśmiało,
choćby z największym bólem
rozwiązać by należało.
Dlaczego pragnie goręcej
Niźli niejeden autochton?
I łzy nocą, w służbówce
Krajową zagryza mielonką?
Tak to miało lecieć. Prześmiewczo i pretensjonalnie (bo za Gałczyńskim). Ale się zawstydziłem. Przecież piszę do tygodnika emigracyjnego (obecnie w wersji internetowej) i nieelegancko jest psuć przyjęcie będąc felietonistą z polskiej miedzy, właściwie nie całkiem gościem, ale też nie do końca gospodarzem.
Wyjaśnię, o co mam czasem pretensje do Rodaków, mieszkających na stałe lub też czasowo (do tych mniej) za granicą.
Jak zauważyłem na niektórych forach internetowych, mamy do czynienia z nadreprezentacją Polaków z Kanady, Australii czy Wlk. Brytanii. Z wyższością służą radami mieszkańcom Starego Kraju niby przysłowiowe wuje z Ameryki co to 50 lat temu wyjechali z pięcioma dolarami w kieszeni i walizką kabanosów lub kartonem Marlboro. Niektórym grozi syndrom sienkiewiczowskiego Latarnika, który z miłości do Ojczyzny i tęsknoty zaniedbał obowiązki służbowe ...
Ma różne motywacje
Że chce dać głos w kraju matki
I chętnie przyznam mu rację
Lecz niech w nim płaci podatki!
Oczywiście w czasach szybkiego dostępu do informacji oraz tanich linii lotniczych i w ogóle globalizacji (chwilowo zawirusowanej) mają niezłe rozeznanie w sprawach krajowych. Ale mimo wszystko dysponują informacją nienamacalną i jednak biorąc udział w wyborach nie ponoszą bezpośrednio konsekwencji swych decyzji. Żadnych kosztów - poza dojazdem do lokalu wyborczego, nierzadko znacznie oddalonego.
Tu ciekawostka - w Grecji: "Pewną niedogodnością jest konieczność uczestniczenia w wyborach w miejscu swojego urodzenia, jednak koszty podróży są refundowane przez partie polityczne".
Oczywiście: "Obywatel polski ma prawo udziału w referendum oraz prawo wybierania Prezydenta..." To Konstytucja. Wielu planuje powrót. Inni mają rodziny - to dla ich przyszłości głosują – ale czy tak jak chce ta krajowa rodzina?
Innym powodem mego zawstydzenia jest informacja, że Polonii bardzo zależy na wzięciu udziału w wyborach. Faktycznie, wybory prezydenckie jakby najbardziej uprawniają Polaków za granicą do wzięcia w nich udziału. Prezydent reprezentuje Stary Kraj. A wybór, zwłaszcza w drugiej turze, (zero-jedynkowy) jest prostszy.
Rzeczpospolita (18.06.2018) pisze:
Tyle "Rzeczpospolita". Mnie dziwi, że świeża emigracja poparła PO.
Zakładałem, że wygnała ich ciepła, neoliberalna woda w kranie. Może jednak cenią sobie otwarte granice i otwarty rynek pracy… Ale widzę, że wielu jest przerażonych nadmiarem wolności, permisywizmem i relatywizmem.
Chcą tego oszczędzić Polsce głosując na partie (nomen omen)głoszące tradycyjne wartości? Z daleka i z wyżyny (?) widać lepiej?
( Nie zaliczajmy jednak do tradycji wyrzucanie śmieci do lasu lub ich niekontrolowane spalanie razem z łąkami. Przywiązaniem do tradycji nie tłumaczmy też przywiązywania psów do budy albo robienie przez nie kup na chodnikach).
A w programie TVP 1 odbyła się żenująca „debata” prezydencka. Są podejrzenia, że pytania były tak ułożone, aby pogrążyć Trzaskowskiego. Na wizji powiedział to nawet Krzysztof Bosak z Konfederacji: „To pytanie, które ma pogrążyć Trzaskowskiego. To zagrywka dla osób mniej inteligentnych.”
Uchodźcy, LGBT, przyjęcie euro, szczepionki, religia w szkołach i przyjęcie pierwszej Komunii Świętej - to były tematy zupełnie nieaktualne, o które pytano kandydatów na prezydenta(!). Nie było nic o edukacji, bezpieczeństwie energetycznym, o obronności, polskiej armii.
Wielu komentatorów streszczało te pięć pytań w groteskowe jednozdaniowe zbitki. Oto moja: "pytania o komunię homoseksualistów podczas szczepionki uchodźców."
Istnieje podejrzenie, że prezydent Andrzej Duda, zwany twitterowo PAD-em, znał wcześniej pytania. Ja, lekko paranoicznie domniemywam, że nawet je układał, bowiem część pytań pochodziła z jego spotu wyborczego. I cała sztuka polegała na tym, żeby niezmieszanym dobrać właściwą odpowiedź do właściwego pytania. I żeby Adamczyk zwany redaktorem trzymał się kolejności. A to w stresujących warunkach niełatwe...
Wtedy można by na pytanie o uchodźcach odpowiedzieć, że powinni w szkole móc przystąpić do komunii.
Albo jak to się w starym kawale przydarzyło pewnemu żołnierzowi, który pomieszał odpowiedzi podczas wizytacji generała co tego ostatniego do tego stopnia zmieszało, że zadał pytanie „kto jest głupi ja czy ty?” i usłyszał od niezmieszanego żołnierza - „dzięki Bogu obydwoje”. Bo miało paść pytanie - „czy rodzice żyją”.
Ale po co odgrzewać stare kawały? Stanisław Żółtek na pytania red. Wróbla w TOK FM uporczywie odpowiadał zaczynając od "proszę Pani" mimo próśb prowadzącego. Ogólnie politycy nie odpowiadają wprost na pytania i starają się wpleść np. taką frazę: "przez osiem ostatnich lat" - albo i pięć .
Wracam do tytułowego, prowokacyjnego pytania. Dlaczego emigrant głosuje...?
Może na złość krajowym? Żeby utwierdzić się w swym wyborze . „Na całe życie bez adresu ale z imieniem własnym być” - to z piosenki Taty Kazika, z czasów gdy zostając „na Zachodzie” wybierało się wolność. Nieaktualne. Czyżby?
Jeśli kogoś uraziłem, to przepraszam. Moje wyobrażenie emigracji pochodzi z dawnych czasów. Sięga wręcz „paryskiego bruku” i gromad ludu polskiego w latach 80. ubiegłego stulecia (Wiedeń, Monachium).
Można więc zmyć mi głowę, w której nastąpiła jakaś… niedobra zmiana - wskutek nadmiernego obciążenia polityką. Wszystko mi się z nią kojarzy. Przechodzę przez podwórka pobliskiego blokowiska i widzę debatę polityczną.
Co ja mówię? Widzę? Ja słyszę głosy! Jak te na zdjęciu .
To te głosy oddamy w nadchodzące niedziele? Zdrowia życzę . Psychicznego zwłaszcza. Z moją –że tak powiem – osobą na czele.
J.T.Ż
---
napisane dla https://abecadlo.com
Komentarze