mimm mimm
1119
BLOG

Leśniczówka...

mimm mimm Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 20

Leśniczówka obok wsi Rudki w czasie II WŚ była małym przystankiem kolejowym na trasie Lublin-Kraśnik. Pod koniec 1942 roku grupa Żydów została tam zamordowana przez lokalną placówkę NOW pod wodzą komendanta powiatowego tej organizacji Pawła Szarudy ps. "Tyrała" "Placek". Jest to mało znany fragment wojennych losów Lubelszczyzny, a więc tym bardziej wart przybliżenia. Epizod ten warto przypomnieć także dlatego, że był odpryskiem o wiele większej i głośniejszej zbrodni w Borowie. Jest także przykładem jak starania, nawet tylko jednego człowieka, są w stanie przyczynić się do wykrycia i ukarania sprawców. Mord w Rudkach był tylko jednym z krwawych zajść jakie miały miejsce na całym świecie w okresie ostatniej wojny światowej. Czy wobec dziesiątek, czy nawet setek śmierci w jednej bitwie, czy też kampanii warto w ogóle zajmować się mordem na kilkudziesięciu osobach? Jeden człowiek uznał, że warto.

Był nim Jan Szelubski urodzony 25,03,1916 roku w Lidzie. Po wydarzeniach w Rudkach znalazł się w strukturach RPPS. W organizacji tej Szelubski ps. Janek walczył przez parę miesięcy w partyzantce na Lubelszczyźnie. Po jej opuszczeniu trafił do Warszawy i AL (po scaleniu się RPPS) przyjmując ps. Leszek. W stolicy zastał go wybuch PW. W trakcie walk powstańczych został odznaczony w dniu 22,09,1944 roku osobiście przez Bora Krzyżem Virtuti Militari (rozkaz nr 453 z 24,08,1944) „za wyjątkową odwagę i poświęcenie się podczas walk o Warszawę”. Po wojnie powrócił do Lublina, gdzie pełnił krótko funkcję zastępcy komendanta MO ds. administracyjnych. Na ten okres przypada właśnie początek jego prywatnego wówczas jeszcze śledztwa w sprawie mordu w Leśniczówce. Zniechęcony oporem materii podjął pracę w dyplomacji i wyjechał do Egiptu. Wkrótce jednak wrócił i podjął na nowo starania wyjaśnienia sprawy. Sprawy, która była także jego osobistą jako ostatniego żyjącego członka wymordowanej grupy. Przełom w na poły prywatnym śledztwie przyszedł wraz z zainteresowaniem się zbrodnią w Leśniczówce ŻIH.

Kim były ofiary mordu? Byli Żydami w przytłaczającej większości mężczyznami. Kobiet było zaledwie kilka. Dzieci w ogóle. Fakt, iż byli to głównie mężczyźni nie był przypadkowy. Nie była to typowa zbieranina chcąca wyrwać się ze szpon Holokaustu. W większości byli to bowiem żołnierze polscy weterani kampanii 1939 roku. Ich nieformalny przywódca Wolf Gleicher był żołnierzem 6 Pułku Strzelców Podhalańskich. Sam Szelubski w 1939 roku służył w 1 Pułku Artylerii Lekkiej Legionów, z którym odbył kampanię w stopniu kaprala / podporucznika rezerwy. Po zakończeniu kampanii wrześniowej żołnierze ci trafili do niemieckiej niewoli, by w ostateczności znaleźć się w obozie przy ul. Lipowej 7 w Lublinie. Poza tym byli to na ogół mieszkańcy Kresów co w dużym stopniu tłumaczy mechanizm zbrodni (nieznajomość terenu, brak w nim kontaktów).

Ludzie ci widząc co się wokół nich dzieje, postanowili nie tylko uciec, ale i podjąć walkę z Niemcami. Miał im to umożliwić kontakt nawiązany z niejakim „Czarnym” dowódcą na razie bliżej niezidentyfikowanej organizacji niepodległościowej z okolic Lublina. Ps. „Czarny” jest tu kluczowy, ponieważ opierając się tylko na tej przesłance publicyści gloryfikujący polskich nacjonalistów tacy jak Marek Jan Chodakiewicz Leszek Żebrowski czy Piotr Gontarczyk przypisali zbrodnię, o której jest ta notka organizacji RPPS, utożsamiając „Czarnego” z relacji Szelubskiego z „Czarnym” Bronisławem Baranowskim z ww. organizacji. Jest to o tyle nieprawdopodobne, że Szelubski z Baranowskim służył następnie w jednym oddziale i jeśli ten drugi był zamieszany w zbrodnię, to ten pierwszy powinien go bez trudu rozpoznać. Po co więc prywatne śledztwo? Tymczasem Szelubski nie zidentyfikował Baranowskiego jako uczestnika mordu. Co więcej, jeszcze w trakcie okupacji ożenił się z Zofią siostrą „Czarnego” z RPPS, a więc jak twierdzą hagiografowie polskiego nacjonalizmu swojego niedoszłego zabójcy. Ww. Wspomniani publicyści nie wzięli także pod uwagę, że w relacji Szelubskiego pojawia się postać niejakiego Sobola sklepikarza z Leśniczówki.

Ile było ofiar? Według relacji Jana Szelubskiego w grupie kierowanej przez Wolfa Gleichera uciekło w sumie 42 osoby. Po zainteresowaniu się sprawą zbrodni przez ŻIH odbyły się dwie ekshumacje na obszarze dwóch bunkrów wskazanych przez okolicznych chłopów. W trakcie pierwszej odnaleziono 38 ciał, które 10,02,1951 zostały pogrzebane przy ul. Lipowej w Lublinie. Tuż potem odbyła się druga ekshumacja, podczas której wydobyto jeszcze 11 zwłok. Daje to liczbę 49 zabitych osób. Dodać należy, że jak zeznał obecny przy ekshumacjach świadek, ciała były zmasakrowane.

Sprawa mordu na żołnierzach polskich żydowskiego pochodzenia pojawiła się z punktu widzenia śledczych podczas przesłuchania Leona Cybulskiego ps. Znicz w 1951 roku. Do NOW wciągnął go Sprawka z Kiełczewic który też przedstawił go swemu dowódcy ps. „Placek”. Tenże Sprawka, jak zeznał „Znicz”, miał go poinformować, że w lesie koło Rudek on, „Placek” oraz kilka innych osób zamordowali ukrywających się Żydów. Następnego dnia Cybulski udał się na miejsce zbrodni. Wraz z nim obecni byli Wacław Cieśla, Zen, Późniak, Sprawka, „Marynarz”, „Zuch”, „Zagłoba”, „Wiśnia” oraz jeszcze jedna osoba której „Znicz” nie znał. Naliczyli wówczas 20 ciał (wg Cieśli 40). W trakcie dalszych zeznań oświadczył, że ww. Sprawka nosił ps. „Czarny”, czyli dokładnie taki jaki podał w swojej relacji Jan Szelubski. „Czarny” z NOW ponadto od 1939 roku trudnił się handlem, pełniąc przy okazji funkcje wywiadowcze w oddziale. Przesłuchiwany przy innej sprawie Kazimierz Pidek ps. „Gruby” podał natomiast imię Sprawki – Władysław. Potwierdził również jego pseudonim w NOW – „Czarny”. Dodał ponadto, że Sprawka został zaprzysiężony do organizacji przez „Tyrałę”.

Zeznania Leona Cybulskiego uzupełnił „Zagłoba”, czyli Ryszard Ławryszczuk. Został on zaprzysiężony do NOW przez „Tyrałę”. Ławryszczuk nie podał jego personaliów, dodał jednakże, iż ów „Tyrała” wchodził w skład ochrony obiektów w podkraśnickim Budzyniu i mieszkał we wsi Stróża. „Zagłoba” podał także pseudonimy oraz personalia innych członków oddziału, z którymi nawiązał kontakt. Byli to ww. „Marynarz”, Sprawka oraz Jan Wtykło i sklepikarz „Wiśnia”. Z rozmów z nimi dowiedział się o mordzie w Leśniczówce. Był także świadkiem jak „Tyrała” mówił o kosztownościach zrabowanych zamordowanym. Część z nich trafiła do „Wiśni”. Podał również jego personalia – Adam Soboń, czyli Sobol z relacji Szelubskiego. Zatrzymany Adam Soboń „Wiśnia” ujawnił lub potwierdził dane członków miejscowej placówki NOW; „Zucha” – Władysław Strzemeszny (inny ps. Wołodia), „Marynarza” – Leon Bartkiewicz, „Wojny” – Jan Wtykło, „Czarnego” – Sprawka oraz dwaj okoliczni chłopi-Zygmunt Skulimowski i Szczepan Szymański oraz pochodzący z Lublina „Jacek.”

Jak mówił Soboń pewnego dnia „Placek”, „Czarny” i „Jacek” przyszli do jego sklepu i poprosili o przygotowanie większej ilości prowiantu. Miał on być przeznaczony dla grupy osób, która tego samego dnia miała przybyć i z której miano utworzyć oddział partyzancki. Soboń przygotował żywność i przekazał ją grupie 30 mężczyzn i kobiet, która rzeczywiście pojawiła się w jego sklepie tego samego dnia. Po pewnym czasie w jego sklepie zjawił się jeden z przybyłych wówczas mężczyzn, prosząc o skontaktowanie go z „Plackiem”, który zniknął pobrawszy jednakże wcześniej od Żydów pieniądze. W międzyczasie ukrywający się wybudowali dwa bunkry. Pojawiali się także nowi uciekinierzy. Parę dni po wizycie mężczyzny z obozu u Sobonia zjawił się Władysław Strzemeszny „Zuch” z informacją o koncentracji oddziału u Jana Szczura w Kolonii Kiełczewice w celu zaatakowania kraśnickiego więzienia. Na miejsce zbiórki przybyła grupa członków NOW z Zakrzówka oraz z placówki w Wilkołazie. Na miejscu zgromadzonym podano, że celem będą leśne bunkry i ukrywający się Żydzi. Sam Soboń, jak uparcie twierdził, miał pozostać na czatach razem z Szymańskim. Bezpośrednio morderstwa dokonali według jego słów „Placek”, „Czarny” oraz „Jacek”. Oni to wrzucali do bunkrów granaty, zapaloną słomę a do tych, którzy zdołali się wydostać, strzelali. Po całym zajściu „Placek” miał uzasadnić morderstwo rozkazem „z góry” oraz tym, że ukrywający się Żydzi rozbroili jakiś oddział NOW.

Po zbrodni członkowie placówki NOW podzieli się pozostałymi po Żydach kosztownościami. Tak twierdził „Zagłoba”, dodając, że większość zabrał Soboń „Wiśnia”. Sprawa dobytku pomordowanych pojawiła się również w zeznaniach Stanisław Kucharskiego ps. „Krzemień” dowódca kraśnickiego NOW. Jego relacja złożona w 1945 roku jest cenna także dlatego, że pomógł on w zidentyfikowaniu swojego poprzednika „Placka”, który przyjął go do NOW i który, jak można sądzić, wydał bezpośredni rozkaz pomordowania ukrywających się Żydów. Jak mówił „Krzemień” prawdziwe dane „Placka” to Paweł Szaruda. Kucharski ujawnił również że Szaruda używał także pseudonimu „Tyrała”. Wracając do kwestii kosztowności. Komendant placówki NSZ w 1943 w Wilkołazie Józef Jagielski ps. „Niebieski” był świadkiem jak „Krzemień”, zwracał się do Ławryszczuka „Zagłoby” o rozliczenie się z mienia przejętego po pomordowanych Żydach. „Zagłoba” odpowiedział wówczas, że całość wpłacił do kasy powiatowej NOW jego poprzednikowi, czyli Pawłowi Szarudze ps. „Tyrała” - „Placek”. Czy sprawa miała ciąg dalszy, nie wiadomo. Motyw okradania zwłok pojawia się jednakże w wielu innych zeznaniach członków nacjonalistycznych bojówek z tego obszaru.

Adam Soboń „Wiśnia” także w trakcie procesu utrzymywał, że nie brał bezpośredniego udziału w zbrodni, pozostając przez cały czas na straży. Sąd w dn. 03,12,1953 roku dał mu wiarę i uniewinnił od zarzutu zabójstwa Żydów, wypuszczając go na wolność. Sprawy przybrały jednakże nieoczekiwany dla Sobonia obrót. O procesie jego dowiedział się Jan Szelubski. Przybył on do Lublina i złożył zeznania. W tej sytuacji „Wiśnia” został ponownie aresztowany i postawiony przed sądem, który tym razem dał wiarę zeznaniom nowego świadka – Szelubskiego. W ponownym procesie Adam Soboń został skazany na siedem lat więzienia oraz cztery lata pozbawienia praw publicznych. Był on jedyną osobą skazaną w związku z mordem dokonanym przez NOW w Leśniczówce na Żydach. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Większość morderców w tym Sprawka „Czarny”, Strzemeszny „Zuch”, Szaruda „Placek” już nie żyła. Inni, czyli np. „Znicz”, „Zagłoba” wiedzieli o zbrodni, ale ich związek z nią ograniczał się co najwyżej do grzebania zwłok.

-------------------------------------------------

D. Libionka, NOW i NSZ wobec Żydów pod Kraśnikiem-korekta obrazu, w Zagłada Żydów Studia i Materiały nr 7, Warszawa 2011.



mimm
O mnie mimm

mimmochodem...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura