mimm mimm
132
BLOG

Kapłan...

mimm mimm Kultura Obserwuj notkę 0

Gdy ksiądz ...ski, sługa boży,
W stolicy sławił Antychrysta,
Ksiądz Trzeciak w Norymberdze zasię
Hołd składał parteitagom, wrażym,
A księdza Pudra o tym czasie
Policzkowano przed ołtarzem;


J. Tuwim, Kwiaty polskie.

Tadeusz Puder urodził się 8 lipca 1908 roku w Warszawie w rodzinie Maurycego i Jadwigi z domu Rubinowicz. Miał dwóch braci Władysława i Ryszarda. Naukę pobierał w gimnazjum im. Adama Mickiewicza, gdzie jego kolegami byli m.in. Jan Nowak-Jeziorański, Ryszard Matuszewski i Jan Dobraczyński. W wieku 9 lat po śmierci Maurycego Jadwiga Puder, a po niej jej trzej synowie przyjęli chrzest w warszawskim kościele Zwiastowania NMP. Wydarzenie to określiło przyszłe życie Tadeusza. Już w gimnazjum jak wspominał Dobraczyński, powiedział mu on, że zamierza wstąpić do seminarium. Powołanie do kapłaństwa miało kształtować się pod wpływem matki, a także jednego z wykładowców gimnazjalnych znanego warszawskiego kaznodziei ks. Feliksa de Ville. Kiedy więc w 1928 roku Puder zdał maturę, wstąpił do Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie, co miało być możliwe, jak wspominał Jan Dobraczyński m.in. dzięki stypendium Archikonfraterni Literackiej.

18 grudnia 1932 roku Tadeusz Puder otrzymał święcenia kapłańskie z rąk bp. Antoniego Szlagowskiego. Następnie studiował biblistykę na Uniwersytecie Warszawskim. W tym okresie życia miał poznać ks. Władysława Korniłowicza współtwórcę i kierownika duchowego Dzieła Lasek. Tytuł magistra w zakresie Pisma Świętego uzyskał w 1935 roku. Wtedy też został wysłany do Rzymu, do Papieskiego Instytutu Nauk Biblijnych, gdzie naukę ukończył w 1937 roku z tytułem licencjata nauk biblijnych. Pobyt we Włoszech zaowocował również pielgrzymką ks. Pudra do Ziemi Świętej.

W 1937 roku ks. Tadeusz powrócił do ojczyzny. Jego pierwszą parafią był kościół w Rzeczycy, gdzie spędził zaledwie trzy miesiące. Po tym czasie został przeniesiony do parafii pw. św. Jakuba na warszawskiej Ochocie. Tam również nie posługiwał długo, ponieważ już w czerwcu 1938 roku został mianowany rektorem – wikariuszem kościoła św. Jacka w Warszawie przy ulicy Freta. Jednocześnie władze kościelne odwołały z tej parafii ks. Stanisława Trzeciaka jednego z najbardziej znanych przedwojennych antysemitów. Wydarzenie to było powodem dla nacjonalistów do rozpętania wobec ks. Pudra kampanii nienawiści, która miała przynieść zgubne owoce.

W niedzielę 3 lipca 1938 roku w trakcie mszy, kiedy ks. Puder zmierzał do ambony, został zaatakowany przez czeladnika szewskiego Rafała Michalskiego. Człowiek ten podbiegł do kapłana i z okrzykiem „To jest Żyd” uderzył duchownego w twarz.  Po tym wydarzeniu ks. Tadeusz miał zachować spokój i z niewzruszoną miną wygłosił kazanie. Swoją postawą bezpośrednio po incydencie jak też słowami przebaczenia wobec napastnika miał zyskać nawet wielu sympatyków. Sam Michalski po zaatakowaniu kapłana został pochwycony przez wiernych i oddany w ręce policji. Sędzia prowadzący jego sprawę skierował go na 6-tygodniową obserwację psychiatryczną w Tworkach. W ekspertyzie Michalskiego określono jako osobę niezrównoważoną. Sprawę więc umorzono, a napastnika skierowano na leczenie w zakładzie dla umysłowo chorych.

Reakcje na to wydarzenie były różne. Prasa socjalistów zdecydowanie je potępiła. Podobne stanowisko zajęły gazety związane ze środowiskiem Stronnictwa Pracy, a więc ówczesnej chadecji. KAP wydała oświadczenie, w którym czytamy, że „musimy z całą stanowczością napiętnować barbarzyńską napaść na kapłana, która świadczy, niestety, o pojawiającym się u nas zdziczeniu obyczajów, że nawet świątynie nasze, święte czynności i sakrament kapłaństwa nie powstrzymują zbrodniarzy od tego typu napaści”. W następstwie tego stanowiska napaść na katolickiego księdza i to w trakcie odprawiania przezeń Mszy potępiły dwie kościelne gazety-Mały Dziennik i Głos Narodu. W tym drugim dzienniku czytamy: „Napad w kościele św. Jacka nie był wyrazem rasistowskiej nienawiści do tego księdza. Poprzedziła go nieprzytomna nagonka, prowadzona w paru pisemkach warszawskich i interwencja pewnej delegacji u ks. arcybiskupa warszawskiego, by ks. Pudrowi cofnął kierownictwo św. Jacka”. Inne pismo Epoka precyzowało, że chodziło o pisma oenerowskie, a wspomniana delegacja składała się z osób związanych z tym środowiskiem.

Więcej było jednakże głosów broniących Michalskiego lub co najmniej próbujących racjonalizować jego agresję w imię oczywiście „słusznej walki z zalewem żydowskim”. Ciekawą formę obrony swojego zwolennika przyjęli polscy faszyści. Można powiedzieć, że wystąpiło u nich na tle opisanego zdarzenia rozdwojenie jaźni, swoista schizofrenia. Jedni z nich próbowali określić cały incydent jako kolejną prowokację fołksfrontu. Takie stanowisko prezentowało m.in. pismo Falanga, przy czym nie określało samego mechanizmu owej prowokacji. „Wiadomo” było tylko, że znaczny udział w niej miała masoneria. Jednocześnie część środowiska bepistów np. Włodzimierz Sznarbachowski usprawiedliwiało całą sytuację, pisząc w Przełomie, że „tylko Polak może formować psychikę Polaków”, odmawiając przy okazji księdzu Pudrowi prawa do polskości.

Wkrótce wybuchła jednak wojna, która niosła nowe zagrożenia. Puder po zajęciu Polski przez Niemcy i Rosję sowiecką wyjechał z Warszawy na polecenie arcybiskupa Stanisława Galla. Miało to miejsce 21 listopada 1939 roku. Udał się wówczas, zgodnie z decyzją arcybiskupa do Białołęki Dworskiej, gdzie objął obowiązki kapelana przy kaplicy sióstr Rodziny Marii prowadzących sierociniec Bożyczyn, w którym przebywała około stu dzieci pod opieką dwudziestu sióstr. Tutaj poświęcił się pracy duchowej.

24 sierpnia 1941 roku w Białołęce ksiądz Tadeusz Puder został aresztowany przez Gestapo. Siostrom i dzieciom za powód do aresztowania jeden z gestapowców podał – To Żyd. Ks. Tadeusz zdążył jedynie rzucić siostrze Janinie Kruszewskiej krótkie – To mój koniec.

Przewieziono go od razu do więzienia na Rakowieckiej. Tam następnego dnia był przesłuchiwany przez untersturmfuhrera SS Karla Georga Brandta. Księdza oskarżono o zatajenie swojego żydowskiego pochodzenie poprzez nienoszenie opaski z gwiazdą Dawida. Aresztowany kapłan tłumaczył się, że opaski nie nosił, ponieważ jako katolik i ksiądz nie czuje się Żydem. W obronie zatrzymanego duchownego wystąpiła siostra Agnes Dymna z Białołęki. Napisała ona list do gubernatora Franka z prośbą o uwolnienie Pudra. Bezskutecznie. Co ciekawe aresztowanie księdza Pudra odnotowało podziemie, które w jednym z meldunków skierowanych do Londynu donosiło: „Można tu dodać, że aresztowany został, bez żadnych słusznych powodów, bardzo gorliwy kapłan, konwertyta z wyznania mojżeszowego ksiądz Puder, który w Warszawie wiele dobrego zrobił”.  

Jeszcze ciekawsza jest odpowiedź na pytanie, kto stał za zatrzymaniem kapłana. Okazało się bowiem że źródłem, które doprowadziło do aresztowania przez Gestapo księdza Pudra, był ksiądz Trzeciak. To jego osoba pojawia się w meldunku wywiadowcy Policji Bezpieczeństwa jako kontakt, który może udzielić informacji na temat miejsca pobytu Pudra. 22 marca 1941 roku ksiądz Trzeciak w rozmowie z Brandtem powiedział o Pudrze: „Wiem, że jego rodzice byli Żydami pełnej krwi (Volljuden). Jego ojciec spoczywa na żydowskim cmentarzu tutaj w Warszawie. Sam nigdy nie wspominał mi o tym, że ma pochodzenie żydowskie, ale przypadkiem dowiedziałem się, że Puder jest obrzezany”. W rozmowie tej Trzeciak określił się również jako przedwojenny, zdecydowany przeciwnik Żydów co m.in. sprawiło, że zainteresował się osobą księdza Pudra. W trakcie spotkania z unterstrumfuhrerem Brandtem ksiądz Stanisław Trzeciak wyjawił także aktualne miejsce pobytu Pudra, mówiąc, że: „jest on obecnie wikarym w ośrodku wychowawczym dla chłopców w Płudach k. Warszawy”. Dodał przy tym: „Powszechnie wiadomo, że wikary Puder zawsze wstawiał się za Żydami”.

1 września 1941 roku odbyła się sprawa księdza Pudra przed niemieckim sądem. Kapłan został skazany na rok i osiem miesięcy więzienia. Była to bardzo dotkliwa kara zwłaszcza odkąd wiosną 1940 roku więźniów żydowskich przeniesiono na I i II oddział, które mieściły się w podziemiach. Warunki pobytu były niezwykle surowe, a wśród więźniów szerzyły się choroby, zwłaszcza gruźlica. Warto wspomnieć, że do więzienia na Rakowieckiej trafił również Ryszard Puder. Bracia byli osadzeni w jednej celi. Ze wspomnień jednej z Polek mającej dojście do Rakowieckiego więzienia wiadomo, że mogli oni uczestniczyć w praktykach religijnych. Niestety dalsze losy Ryszarda były tragiczne. Z tej samej relacji wynika, że Niemcy wywieźli go do Treblinki.

Natomiast ksiądz Puder 22 lipca 1942 roku został przeniesiony do szpitala św. Zofii. Zbiegło się to z wywózką żydowskich więźniów do obozów zagłady. Był to ostatni moment na ratowanie kapłana. Chorobę Pudra „zdiagnozował” niemiecki lekarz więzienny na wiosnę 42 roku. Wiadomo, że dużą rolę w ocaleniu Tadeusza Pudra odegrał właśnie ten człowiek. Wynika tak ze wspomnień sióstr zakonnych utrzymujących w tym okresie kontakt z więźniem. Miał on aprobować na przykład podawanie Pudrowi przez jednego z polskich lekarzy zastrzyków wywołujących objawy chorobowe co czynić miał za wiedzą wspomnianego Niemca. Wiadomo także z tego samego źródła, że do pomocy kapłanowi owego lekarza miała namówić żona katoliczka. Był to cud, który otworzył możliwość ucieczki.

12 listopada ksiądz Tadeusz Puder uciekł wraz z Czesławem Soroko i Haliną Świerczewską ze szpitala. Jest kilka wersji tego wydarzenia. Według najbardziej rozpowszechnionej miał wyskoczyć przez okno na parterze na dziedziniec, a następnie przebrany za woźnicę miał wyjechać podstawionym wozem z węglem. Bardziej sensacyjne wersje ucieczki wspominają o spuszczeniu się po powiązanych prześcieradłach. W momencie ucieczki za wspomniane wyżej osoby odpowiadał polski policjant granatowy Bolesław Powierza. Nie wiadomo jednak czy w jakiś sposób przyczynił się do powodzenia przedsięwzięcia. Jak by to nie wyglądało uwięziony kapłan znalazł się na wolności. Dalej jednak musiał się ukrywać. Początkowo czynił to u matki używającej wówczas personaliów Jadwiga Markowska. Potem w przebraniu zakonnicy został przewieziony przez siostry a konkretnie przez siostrę Janinę Kruszewską do Białołęki. Tam ukrywał się dalej głównie w tajnym pokoju za szafą. O jego pobycie w Zgromadzeniu Sióstr Rodziny Marii wiedziało zaledwie kilka osób. Była to matka przełożona prowincji warszawskiej siostra Matylda Getter, siostra przełożona Franciszka Liebthal, siostra Eleonora Maksimowska, kierująca szwalnią, siostra Domicela Golik, zarządzająca kuchnią i siostra Bolesława Bukrajewska, która ukrywała Pudra w chwilach zagrożenia. Gestapo bowiem usilnie poszukiwało zbiega i parokrotnie nawiedzało siostry dopytując o niego.

Warto w tym momencie zaznaczyć, że z relacji siostry Liebthal wiadomo, iż donos na księdza Pudra złożył wspomniany wyżej jego poprzednik w kościele św. Jacka ksiądz Stanisław Trzeciak. Z kolei siostra wiedziała o tym od samego Pudra, któremu w trakcie przesłuchania po aresztowaniu jeden z gestapowców wypalił pytaniem „Prawda, że cię nie lubił ks. Trzeciak? Znasz go?” Potwierdzają tę relację także ocaleni członkowie rodziny księdza Tadeusza, czyli matka i brat Władysław.

Tymczasem ks. Tadeusz Puder ukrywał się dalej. Gehenna ta skończyła się wraz z wyparciem z okolicy wojsk niemieckich przez wojsko polskie. Miało to miejsce 24 października 1944 roku. Wkrótce Niemcy opuścili także Warszawę, do której wkroczyli żołnierze z armii Berlinga. 22 stycznia 1945 roku tuż po tym fakcie ks. Puder udał się do matki, która przebywała wówczas w Grodzisku Mazowieckim. Potem wraz z kilkoma siostrami przybył do stolicy będącej w tym czasie kupą gruzu. Odwiedzili między innymi domy zakonne sióstr Rodziny Maryi przy ulicy Żelaznej i Chełmskiej. Następnego dnia wraz z siostrą Ireną Wiśniewską wracali na Pragę. Idąc przez pozostałości ulicy Marszałkowskiej w pewnym momencie zostali potrąceni przez samochód wojskowy z przyczepą kierowany przez czerwonoarmistę. Siostra Irena wyszła z wypadku bez szwanku natomiast ks. Puder był nieprzytomny. Żołnierze polscy będący w pobliżu odwieźli go do szpitala zakaźnego przy ulicy Grochowskiej. Tam zdiagnozowano pęknięcie czaszki i rozległy wylew. Wobec tego wezwano kapelana, który udzielił ostatniego namaszczenia.

Ksiądz Tadeusz Puder zmarł 27 stycznia nie odzyskawszy przytomności. Msza pogrzebowa odbyła się 8 lutego 1945 roku w kościele Matki Bożej Zwycięskiej. Przewodniczył jej ks. Eugeniusz Dąbrowski pierwszy polski doktor Papieskiego Instytutu Biblijnego w Rzymie. Zmarły został pochowany na cmentarzu Bródnowskim w alei 91A (kw. 1-7).

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Literatura:
D. Libionka, J. Grabowski, Anatomia donosu ks. Stanisława Trzeciaka na ks. Tadeusza Pudra [w:] Zagłada
Żydów polskich. Studia i materiały
, nr 13, Warszawa 2017.
H. J. Kaczmarski, Niezwykłe dzieje ks. Tadeusza Pudra. Niezbadane są wyroki Opatrzności, Niedziela nr 44-45/2003
J. J. Lipski, Idea Katolickiego Państwa Narodu Polskiego. Zarys ideologii ONR Falanga, Warszawa 2015.
Sz. Rudnicki, Falanga. Ruch Narodowo – Radykalny. Warszawa 2018.















mimm
O mnie mimm

mimmochodem...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura