Mirosław Leopold Rodziewicz Mirosław Leopold Rodziewicz
695
BLOG

Początek wojny 1939 roku w relacji Chaima Kaplana

Mirosław Leopold Rodziewicz Mirosław Leopold Rodziewicz Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Poniżej publikuję fragmenty Dokumentu Śmierci (Scroll of Agony) autorstwa Chaima A Kaplana* żydowskiego nauczyciela z Warszawy, zmarłego w Treblince, najprawdopodobniej w styczniu 1943 roku .  

Pamiętnik Kaplana nie doczekal się nigdy tumaczenia na polski najprawdopodobniej dlatego, że bardzo krytycznie opisuje nasz kraj oraz postępowanie Polaków w okresie okupacji. Lektura Dzienników pomaga zrozumieć żydowską optykę Holokaustu, oraz żydowskie pretensje do Polaków o wrogość i obojętność podczas okupacji. 

Tłumacząc Scroll of Agony korzystałem z (pierwszego) wydania angielskiego (1965), pod redakcją Abrahama Katsha* oraz tłumaczenia szwedzkiego: Dödens dokument: Raben&Sjögren, Stockholm (1969).

© Tłumaczenie którego dokonałem chronione jest prawem autorskim. Wykorzystanie dozwolone tylko pod warunkiem podania opatrzonego linkiem źródła. 

*Abraham I. Katsh - president emeritus na Dropsie University, professor emeritus hebrajskiego na New York University, przewodniczący Judiska Academy of Arts and Sciences. 


6 wrzesień 1939

Kraków, miejsce spoczynku polskich królów, miasto z wielkimi tradycjami, o świetnej reputacji, zostało dziś zdobyte przez europejskich Hunów. Czy to nie sen? Słuchając doniesień radia Breslau można odnieść wrażenie, że polskie wojsko to nie uzbrojona armia dowodzona przez szkolonych w wojnie oficerów, ale stado owiec. Kto słyszał o czymś podobnym w historii wojen? Jak to możliwe, żeby bogaty kraj posiadający trzydzieści pięć milionów mieszkańców i dobrze zorganizowana armię, osłabł w tym stopniu, aby niemiecki gangster zadeptał go w ciągu zaledwie pięciu dni? 

W Warszawie rozpoczęto ewakuację ministerstw oraz zawiadujacego nimi, namaszczonego przez niebiosa, nadętego i łasego pochwał rządu. Według radio Breslau gabinet w panice uciekł do Lublina. Jednocześnie rząd stara się uspokoić przerażone społeczeństwo. 

Dziś cały dzień wjeżdżały do miasta tysiące wozów załadowanych dobytkiem uciekinierów - mieszkańców miast, w których nieprzyjaciel sieje teraz spustoszenie. Nieszczęśni Żydzi ratując życie uciekają przed gniewem zbliżającego się prześladowcy. O mój Boże! Kto wyjawi, co nas jeszcze czeka?


7 wrzesień 1939

Nieprzyjaciel stoi na przedpolach Warszawy. Jesteśmy oblężonym miastem. Tłum ma oko, którym widzi i ucho, którym słyszy. Przekonałem się o tym podczas dzisiejszej nocy. Okno mojej sypialni wychodzi na Karmelicką. Mimo, że leżałem pogrążony w śnie jak w letargu, hałas i głosy przechodniów przebudziły mnie. Kiedy wyjrzałem przez okno, zrozumiałem natychmiast, że rząd ucieka. 

Gabinet czmychnął do Lublina. Nie pozostawił po sobie nic, a przede wszystkim żadnego zarządu. Na pastwę losu pozostawił miasto liczace milion trzysta tysięcy mieszkańców. 

Brak jest chleba! Aby kupić bochenek trzeba stać w kilkuset osobowej kolejce. Nad tłumem unoszą się krzyki, zwierzę wyłazi z człowieka. Głodne masy są pełne agresji. Jakiś mężczyzna zaczął bić swego sąsiada. Nie było żadnego policjanta, który mógłby przywrócić porządek. Ci, którym udało się zdobyć bochenek byli szczęśliwi, a ich zadowolenie nie miało granic. Ta scena obudziła we mnie zarówno niechęć jak i współczucie do nieszczęśników. 

Kiedy zaczynają wyć przeciwlotnicze syreny pustoszeją ulice, zapada straszna cisza. Echo bomb zrzucanych z samolotów nieprzyjaciela łączy się z obolałymi uderzeniami naszych serc. To są straszne chwile. Przygotowujemy się na spotkanie śmierci. Dajemy się ponieść skrzydłom chorej wyobraźni, tak jak gdyby dach już zawalił się nam na głowę, tak jak gdyby nie było możliwości, aby przed śmiercią zobaczyć ukochanych. Kobiety krzyczą i mdleją. Przerażeni Żydzi byle jak odbębniają psalmy z Psałterza Dawida a heretycy akceptują wyroki. Nie! To nie jest godne życie.  

Życie wypadło ze swych torów. Jest coraz bardziej zniekształcone. Będziemy musieli długo czekać, zanim zagości w nim znów godność.  


10 wrzesień 1939

Ulice są pełne okopów i barykad.Na dachach domów umieszczono karabiny maszynowe, a w bramie do mojej kamienicy umieszczono barykadę. Równo pod moim balkonem. Jesli na ulicy będą miały miejsce walki nie zostanie ani jeden kamień ze ścian wewnątrz, których mieszkamy. Dlatego uciekliśmy do pobliskiego mieszkania siostry mojej żony, leżącego na ulicy Nowolipki 27. jej mieszkanie jest rzekomo bezpieczniejsze, gdyż leży od strony podwórza. 

Nieprzyjaciel Żydów już dawno temu zapewniał, że jesli wybuchnie wojna wypędzi Żydów z Europy.W tej chwili połowa europejskich Żydów znajduje się pod jego władzą. Czemu Bóg traktuje nas tak okrutnie? Czy rzeczywiście grzeszyliśmy bardziej niż inne narody? Czy jesteśmy zhańbieni bardziej niz jakiś inny lud? 


30 wrzesień 1939

Tak oto - teoretycznie - znaleźliśmy się pod władzą nazistów. Miasto jest otwarte. Rommel zademonstrował swoje "bohaterstwo" zamieniając pulsującą życiem stolicę w kupę ruin, paląc pałac królewski, zabijając tysiące ludzi, a dziesiątki tysięcy czyniąc bezdomnymi - wszystko po to, aby równie sprytny jak on jego polski kolega, mógł zawiadomić świat - Warszawa walczy! Warszawa walczy do ostatniej kropli krwi! Warszawa daje dowód bohaterstwa! Warszawa się nie podda! Warszawa naszą dumą; każdy dom fortecią; każde podwórze okopem! Nawet pędzi ziemi nie oddamy nieprzyjacielowi; tu czeka go marny koniec et c. et c. Te puste frazy wypowiadali wojskowi eksperci świetnie zdający sobie sprawę z siły przeciwnika, świadomi, że nic nie można wygrać pustą retoryką, oprócz zniszczeń i ofiar.  

My laicy, aczkolwiek nie jesteśmy wojskowymi ekspertami, mieliśmy jednak możliwość, aby w miarę dokładnie ocenić siły oraz potencjał gospodarczy obu krajów. Zdawaliśmy sobie również sprawę z niebezpieczeństwa, które zawisło nad naszymi głowami, z groźby śmierci i z groźby ruiny ekonomicznej. Jednak podobnie jak jak cywile komenderowani do kopania rowów, zawsze gotowi do demonstrowania swego patriotyzmu, nie odważyliśmy się otworzyć ust, by krytykować liderów, którzy decydowali o naszym losie. Ale w tajemnicy, pomiędzy sobą, gdzie tylko zebrało się kilku Żydów, szeptaliśmy sobie na ucho: - Co za idioci! Co za nadęci idioci! W jakim celu prowadzą na rzeź dwumilionowe miasto? Przecież tu nie chodzi nawet o prestiż wojska! Wszystko co mówią ci ludzie jest kłamstwem! Bo czy faktycznie walczy z wrogiem cywilna Warszawa? Kiedy dostaliśmy od wojska rozkaz, aby kopać okopy - kopaliśmy! Mimo tego, że zdawaliśmy sobie sprawę, iż to wysiłek bezsensowny. Uważaliśmy jednak, że trzeba się podporządkować. Okres oblężenia Warszawy w większości spędziliśmy schowani w piwnicy. Nie miałem zielonego pojęcia, że w tym czasie "bohatersko walczyłem z wrogiem", na dodatek w sposób rycerski: nie wiedziałem też, że cały świat patrzył na mnie zadziwiony moją odwagą, a ludzie życzyli mi powodzenia. Byłem kompletnie rozbity, bojaźń i przerażenie kierowały moim zachowaniem. Siedziałem skulony, w wilgotnej piwnicy, drżący i sparaliżowany strachem przed zbliżającym się bombardowaniem. A tu nagle Rommel do spółki ze Starzyńskim zrobili ze mnie "bohaterskiego żolnierza". 

Tłumy są zrewoltowane. Ludzi wypełnia gorycz i bunt. Przywódców narodu gotowi są rozszarpać na drobne kawałki, mimo, że jeszcze niedawno chórem krzyczeli: "Prowadźcie nas na Berlin". Po wczorajszym załamaniu sie frontu warszawskiego duże, rozbrojone jednostki powracają do domu. Rozmawiałem z kilkoma żołnierzami. Są jednocześnie uszczęśliwieni i smutni. Uszczęśliwieni, gdyż nie grozi im już niebezpieczeństwo, smutni z powodu niepowodzenia ich wojennego wysiłku, przegranej Polski, utraty wolności politycznej, i krótkowzroczności dyplomacji ich ukochanego kraju:

"Tu, w stolicy, zmarnowało się tysiące ton żywności, a my tam na froncie cierpieliśmy głód." 

"Teraz przyjdą tu Francuzi i Anglicy, aby palić fajki na ruinach Polski." 

"Nie można im wybaczyć tych strasznych zbrodni! Czy przelana krew dzieci nie wymaga zemsty? Czy dpowiedzialnośc i przyzwoitość wyparowały wraz z wybuchem wojny? Czy ktoś kiedyś słyszał o czymś podobnym - oddać całe miasto we władanie ludziom umysłowo chorym, gotowym poświęcić wszystko dla wojskowego honoru i prestiżu?" 

W Polsce będą miały miejsce wielkie polityczne zmiany. Kiedy nastanie pokój trzeba będzie przypomnieć sobie również to przestępstwo i zażądać kary. 

Nieprzyjaciela jeszcze w mieście nie ma; przesunął czas wmaszerowania. Czemu? Ci, którzy wiedzą mówią, że czeka na oczyszczenie ulic, wypełnienie rowów i demontaż barykad. Ja to wszystko przewidziałem żartując, że te ręce, które kopały okopy, będa je też zasypywać. I tak właśnie jest. 


5 październik 1939 Dzień przed Simchat Tora, rok 5700

Tego święta już się nie obchodzi. Strach wyparł radość, okna synagog są ciemne. Nigdy wcześniej nie zdażyło się, abyśmy nie mieli chęci do demonstrowania radości z posiadania wiecznej Tory - nawet w średniowieczu. Od siódmej wieczorem w mieście obowiązuje godzina policyjna. Już wcześniej zanim się rozpocznie zaczynamy żyć w strachu przed okrucieństwem nazistowskich zdobywców. Nazistowska polityka wymierzona w Żydów już się rozpoczęła. Każdy dzień przynosi godziwą dawkę żałosnych wydarzeń. Tu jest kilka typowych epizodów: brodaci Żydzi zatrzymywani sa na ulicach i poniżani. W czasie porannej modlitwy podczas Schmini Atseret wygoniono stu pięćdziesięciu mężczyzn z synagogi na Mławiej, załadowano na ciężarówki i wywieziono do pracy przymusowej. Przypadkowemu Żydowi na ulicy odebrano płaszcz, aby dać go jakiemuś chrześcijanowi, aby ten miał pożytek z kradzieży. Innego Żyda, który godzinami stał w kolejce po żywność , głodnego i spragnionego zabrano z niej do dwudziestoczterogodzinnej pracy. 

Idianici i Moabici połączyli swoje siły, aby uciskać Izrael. Nasi mądrzy polscy sąsiedzi nie odrobili jeszcze tej ostatniej lekcji. Chociaż przeżyli narodową katastrofę,równie straszną jak piekło, nie zapomnieli o swojej niecheci do Żydów. Mimo, że są niekulturalni, mają ciężki pomyślunek i nie znają niemieckiego, łatwo nauczyli się zwrotu: Ein Jude! Po co? Po to, aby wygonić go z kolejki. 

Ciemne i ciężkie chmury zasłoniły nasze niebo. Nie ma nawet promyka nadziei. 

Masy karmią się bezpodstawnymi plotkami, potomstwem swoich fantazji i wyobrażeń. Człowiek wierzy w to, w co chce wierzyć. W gęstych ciemnościach, które nas otaczają można sobie wszystko wyobrazić. Tym razem nie są to sny mesjańskie, ale polityczne fantazje; już niedługo naziści się stąd wyniosą i władzę przejmą komuniści; wybuchnie wojna pomiędzy Niemcami a Ameryką; wybuchnie wojna pomiędzy Turcja a Niemcami; Niemcy poniosą klęskę na froncie zachodnim; Berlin został zniszczony tak jak Warszawa et c. 

Gdzie mamy szukać zbawienia? Wygląda na to, że opuścił nas nasz Ojciec w niebie, kiedyś oparcie naszych przodków. Czy powinniśmy śpiewać wraz z poetą*: " Sfery niebieskie zlitujcie się nade mną. Zobaczcie, nie ma już drogi do Boga! Bogu Izraela, gdzie jesteś?" 

*Ch.N. Bialik, 1873-1934, w tym czasie uważany za hebrajskiego wieszcza


7 październik 1939

Zwycięzcy i zwyciężeni postepują bardzo podobnie w swojej nienawiści do ludu Izraela. Moralność żydowska wymaga, aby bliźniemu, któremu wydarzy się nieszczęście pomóc w dokonaniu rachunku sumienia. To przeciwieństwo moralności chrześcijańskiej. Wyznawców "religii miłości" nie kłopoczą cudze nieszczęścia. Kiedy jednak dotknie ich niepowodzenie wymyślają cierpienia dla innych. W tych zbzikowanych czasach, kiedy wszyscy przeżywamy żałobę i mamy najbardziej elementarne kłopoty, kiedy wspólny nieprzyjaciel podbił kraj i grozi pożarciem obu ludów, kiedy nieszczęścia Polaków są nawet większe od naszych, gdyż w ich wypadku dotyczą narodu, zaś nasze są indywidualne, a poza tym my jesteśmy bardziej przyzwyczajeni do kar i cierpień - polska niechęć do Żydów tylko rośnie.  

Zwyciężony naród płaszczy się przed pogromcą, otwiera przed nim swoje domy, nawiązuje z nim kontakty, i płaszcząc się skwapliwie łyka każde miłe słowo, którym okrutny zwycięzca raczy go obdarzyć. Polacy pozwalają, aby im chodzić po głowie i są gotowi spożywać żółć tak długo, póki będzie im wolno czepiać się Żydów. Mamy szczęście, że nie mówią po niemiecku. Na dłuższą metę porozumiewanie się na migi nie wystarczy. Niechęć zawsze jednak znajdzie ujście; jest wystarczająco silna, aby niemego zmusić do rozmowy.


10 październik 1939

Do prac przymusowych wzięto tylko Żydów. Młodzi, silni, muskularni Polacy stali w pewnej odległości i wyśmiewali się z ludzi uginających się pod ciężarem pracy. Wróg wybiera Żydów do prac obrzydliwych i nieprzyjemnych - do czyszczenie toalet, mycia podłóg, i innych tego rodzaju zajęć. Dziś usłyszałem historię opowiadaną przez pewnego młodego człowieka - "To zdarzyło się mnie", powiedział. Kazano mu sprzątać, ale nie otrzymał w tym celu żadnych narzędzi. Kiedy poprosił o przyrządy poradzono mu, aby wykonał pracę gołymi rękoma, i aby użył płaszcza zmiast wiadra. Kiedy odmówił, pobito go.Kilku stojących nieopodal żolnierzy widząc tortury zadawane niewinnemu człowiekowi, zaprotestowało mówiąc, że w ten sposób nie wolno postepować wobec istoty ludzkiej. Oficer odpowiedział, że Żydzi chcieli wojny więc jest rzeczą sprawiedliwą, kiedy spotykają ich nieszczęścia; ponad dziesięć tysięcy niemieckich żołnierzy jest ofiarami tej wojny, poza tym Żydzi i tak robią na tej wojnie bardzo dobry interes. Potem zbili go jeszcze raz. Po siedmiu godzinach poniżenia i koszmarnej pracy wrócił do domu. 


16 październik 1939 

Życie płynie dalej swoim rytmem. nie ma komunikacji, nie ma wody, nie ma elektryczności. Wszystko idzie wolno, i jest powodem nieustannych plotek, że zdobywcy tutaj nie zostaną. Można odnieść wrażenie, skoro cały czas do tego tematu wracają, że przybyli tu wyłącznie ze wzgardy i nawiści dla "der jude". Są tą psychozą zarażeni. I jeśli cokolwiek robią porządnie i z głową to ma to miejsce w dzielnicach zydowskich. 

Poniżej perełki tylko z jednego dnia. Pierwsza z nich: Prezydent Starzyński*, jako komisarz miasta z nadania niemieckiej komendantury, z dużym zadowoleniem wydał zrządzenie wyznaczonym przez Niemców administratorom kamienic, aby sporządzili spisy lokatorów którzy potrzebuja pomocy socjalnej. Na ich podstawie, zostaną wydane dokumenty upoważniające zainteresowanych do przydziału chleba, gorących posiłków, ubrania i pościeli. Wszystko na koszt miasta. Zarządzenie nie dotyczy Żydów. 

Druga: podczas trwającej dwie minuty rozmowy mającej formę rozkazu popartego groźbą, zażądano od Judenratu** sporządzenia spisu żydowskiej ludności Warszawy. Rejestr ma objąć osoby pomiędzy szesnastym a sześćdziesiątym rokiem życia. W jakim celu? Nikt nie wie. Pewne jest tylko, że nie wróży to nic dobrego. Przeczucie mówi nam, że za tym żądaniem kryje się wręcz katastrofa dla polskiego żydostwa. 

Trzecia: Rozensztat, żydowski aptekarz z Grzybowskiej, zwrócił się do zdobywców z podaniem o przydział spirytusu, bez którego jak wiadomo nie może funkcjonować żadna apteka. Spytano go, czy jest Żydem. Kiedy to potwierdził, poinformowano go, że nie dostanie nic tak długo póki nie zwolni wszystkich żydowskich pracowników, oraz że osoba zarządzająca apteką, do tej pory Rozensztat czynność tę wykonywał sam, musi być aryjczykiem. Raz w miesiącu aryjski kierownik będzie mu wprzesyłać raport z działalności. Tak oto od dzisiaj żydowskim właścicielom nie wolno przekraczać progu własnych aptek.  

Czwarta: bardzo nisko spadły ceny towarów - ludzie boją się konfiskat. Żydzi błagają chrześcijańskich znajomych, aby ci przyjęli od nich na przechowanie pieniądze. W przeciwnym wypadku wszystko ponad 2000 złotych będą zmuszeni zdeponować w banku, oddać pod kuratelę zdobywców. Niestety , chrześcijańscy "przyjaciele" odmawiają. Stowarzyszenie Kupców Polskich zabroniło swoim członkom udzielania pomocy Żydom. 

Piąte: dziś aresztowano Moshe Indelmana, redaktora gazety Hajnt. Jego żonie powiedziano, że jeśli nie wróci do domu, można dowiedzieć się o jego losie na ulicy 3 Maja. M.I. jest moim kolegą i przyjacielem. 

Szóste: chodzi plotka, że Wladimir Żabotyński stworzył dwustutysięczny legion żydowski, zaś Anglia proklamowała powstanie państwa żydowskiego w Palestynie i arabskiego w Syrii, oraz że Chaim Weizmann został wybrany na prezydenta. Nie wierzę w żadną z tych plotek. Notuję je tylko dlatego, aby nie zostały zapomniane. 

*Stefan Starzyński. Podczas oblężenia Warszawy, sprawował funkcję komisarza cywilnego przy Dowództwie Obrony Warszawy.Po kapitulacji był współtwórcą polskiej administracji podziemnej. Został aresztowany przez Niemców 27 października 1939 w ratuszu. Wg IPN rozstrzelano go pomiędzy 21 a 23 grudnia 1939 roku w Warszawie lub jej okolicach.  

**Rozkaz utworzenia Judenratów (Rad Żydowskich) reprezentujących ludność żydowską wobec władz okupacyjnych wydał szef RSHA Reinhard Heydrich 21 września 1939 roku. Judenrat warszawski utworzono 7 października 1939. Jego przewodniczącym został Adam Czerniaków. 28 października na rozkaz okupanta Judenrat przeprowadził spis ludności żydowskiej. (Według Kaplana miało to miejsce 16 październik 1939. Wszystko wskazuje na to, że Autor dziennika sporządził tę notatkę jakiś czas póżniej i pomylił daty).


26 październik 1939 Wyjście z Pułtuska 

W tej ksiedze niedoli nie powinno sie pomijać niczego, nawet małych detali. Mimo, że jesteśmy wystawieni na straszne próby, a słońce zachodzi nam w porze obiadu, nie tracimy nadziei, że światło mimo wszystko powróci, a nasza egzystencja jako narodu nie ulegnie zniszczeniu. Pojedyncze osoby można zlikwidować, lecz żydowska wspólnota będzie żyć dalej. Dlatego każda notatka ma wartość większą od złota, wszelako pod warunkiem, że jest zgodna z rzeczywistością, i nie zawiera przesady ani zniekształceń. 

Z Pułtuska wygnano wspólnotę żydowską. Jeden z uciekinierów opowiedział mi przebieg wypadków. Szczegółowo spisuję je poniżej. Osoba ta jest urzędnikiem komunalnym. Pracuje jako buchalter w Kasie Pożyczkowej JOINTu. Nazywa się Majer Szejnberg. Ufam, że przekazne przezeń informacje są prawdziwe, i że przyszli historycy będą mogli oprzeć się na spisanym przeze mnie materiale. 

"Zdobywcy weszli do Pułtuska 18 września 1939 roku i przedstawili rabinowi rozkaz dowódcy dywizji, zobowiązujący go do natychmiastowego sporządzenia dwu list. Pierwsza miała dotyczyć spraw osobistych. Druga miała być spisem majątku pułtuskiej gminy żydowskiej. Termin wykonania polecenia upływał 25 września. 

26 września udałem się do rabina, aby odebrać gotowe listy i przekazać je zdobywcom. Rabin miał ulubionego ucznia, chłopca z brodą i w chasydzkim stroju, wysłał go razem ze mną. Kiedy przybyliśmy na miejsce zdobywca nakazał mojemu towarzyszowi wejść na stół i tańczyć. Trwało to dwie godziny. Ja, jako "Europejczyk" starałem się przekonać oficera, aby pozwolił mu zejść ze stołu, aby chłopiec chwilę wypoczął. W odpowiedzi usłyszałem: "Nic mu się nie stanie! Niech potańczy jeszcze godzinę." 

Na liście sporzadzonej przez rabina znajdowało się dziewięćset sześćdziesiąt rodzin. O dziewiątej rano przekazałem ją oficerowi. Po dwóch godzinach, w porze obiadu wydano rozkaz deportacji. Żołnierze chodzili od domu do domu i łapali ludzi, również przechodniów. Nie robiono różnicy między młodzieżą i starcami, zdrowymi i chorymi, kobietami i mężczyznami. Zdobywcy łapali każdą żywą duszę. W takim stanie jakim była i bez wzgledu na to, co miała na grzbiecie. Zebrali wszystkich w parku, niedaleko Starostwa, i rozkazali ludziom natychmiast opuścić miasto, iśc poza Narew. Tym, którym udało się spakować jakąś walizkę albo tobołek pozwolono zabrać je ze sobą. Ci, którzy nie zdążyli tego zrobić, nie otrzymali zezwolenia na chwilowy powrót do domów i spakowanie się. 

Tak jak wspomniałem nie robiono żadnych wyjątków. Wygnano wszystkich, również ludzi starych, chodzących o lasce, a nawet tych, którzy byli bliscy śmierci. Jedynym wyjątkiem była matka, która urodziła tego samego dnia. Pozwolono jej zostać w Pułtusku jeden dzień. Ale następnego dnia załadowano ją na wóz i też wygnano. 

Wszystko to miało miejsce w porze obiadowej 26 września 1939. Wygnańcy przeszli przez Narew i zatrzymali się we wsi Poplowi* leżącej po drugiej stronie rzeki.W sobotę 30 września pogoniono ich również z tej wsi. Kilka osób zmarło w drodze. Chaosu i zamieszania nie sposób opisać. Rabin szedł razem z wygnańcami. Wieczorem, jeszcze w Poplowi mieszkańcy wsi zaatakowali rabina, wychłostali go i zabrali mu jego ostatnie pieniądze. Gotówkę kradziono również innym wygnańcom opuszczajacym tę miejscowość. Tłum wieśniaków rewidował wszystkich i oczyszczał kieszenie." 

Historie tę opowiedział mi Majer Szejnberg, jeden z uciekinierów przez Narew. 

*Chodzi tu zapewne o wieś Popławy, dziś dzielnicę Pułtuska 


11 listopad 1939

Ja jestem jedną z tych osób z ulicy Nowolipki, które zwycięzca wygnał już pierwszego dnia po wkroczeniu do miasta (1 październik). Żołnierze w sile batalionu wtargnęli do naszych mieszkań i pozostawali tam przez trzy tygodnie. Po trzech tygodniach batalion ten opuścił okupowane domy, ale zajęła je inna, jeszcze bardziej okrutna gromada żołdaków. Wszyscy, co do jednego byli w wieku średnim, ich twarze były ciężkie i miały grube rysy; prawdopodobnie byli prymitywnymi chłopami, dla których liczył się tylko Fuhrer i jego rozkazy. Pierwsza grupa zezwoliła kilku żydowskim rodzinom pozostać w okupowanych domach. Jakieś ludzkie uczucia przeważyły szalę na ich korzyść. Ale kiedy przybyła druga grupa przegnano je również. Żydzi i aryjczycy nie mogą mieszkać obok siebie. 

Byłem przekonany, że ta okupacja będzie trwać do końca zimy. Wzdychaliśmy gorzko i traciliśmy nadzieję. Ale zdarzył się cud. Druga grupa mieszkała w naszym domu tylko dziesięć dni. Nagle zostaliśmy uratowani. Mieszkanie w tych czasach, po pożarach, zniszczeniach, rozbiórkach i teraz, kiedy będzie powstawać getto, ma większa wartość niż złoto i perły. Ten, kto ma mieszkanie, ma wszystko, ten kto jest bez mieszkania, nie ma nic.

Niestety, nie wróciliśmy do mieszkania, ale do stajni. Wszystko było porozbijane i zniszczone, skradzione i splądrowane. Nie znaleźliśmy ani jednego niewyłamanego zamka. Wszystko, co można było zamienić na pieniądze zabrano ze sobą. Skradziono nawet intalacje elektryczne oraz miotły. Krótko mówiąc zostaliśmy ogoleni. 

To nie jest dzień przed końcem świata. To jest koniec świata. Nasze osobiste poniżenie łączy się z zubożeniem materialnym. Cała maszyneria zarządu miasta nakierowana jest na ten cel. Wszedzie napisy: "Żydom wstęp wzbroniony!" Tak było równiez w czasach carskich, z tym, że bez sadyzmu. Mimo wszystko istniały prawa, i ich dokładnie przestrzegano. Nawet prześladowania miały granice. Przekroczenie ich było barbarzyństwem. A caryzm dystansował się od barbarzyństwa. Całkiem inaczej jest z nazistą. Jemu wszystko wolno, on nie ma żadnych ograniczeń! Uczucie wstydu, które powstrzymuje człowieka przed grzeszeniem, opuściło go. W jego wypadku jest odwrotnie. Okrucieństwo wobec Żydów stało się narodowa mitsvą*. Ten kto zrobi im największa krzywdę zasługuje na największe pochwały. To dlatego depczą po nas jak po ulicznym brudzie. 

Zwykły, uczciwy Żyd pyta siebie i swoich braci w cierpieniu: czy nie ma sprawiedliwości na świecie? 

Ciemności panujące na ulicach Warszawy, panują również w naszych umysłach.Zwycięzca pozbawia nas nie tylko wartości materialnych, ale opróźnia też nasze dusze. Ponieważ każdy promień światła ma szansę rozsadzić mrok nazizmu; dlatego zabiera się nam wszystko, co łączy ze światem demokratycznym. No, może oprócz przemówień wygłoszonych przez "przyjaciela" Mołotowa, w których opluwał państwa demokratyczne. 

Najpierw uciszono prasę. Obecnie istnieje tylko jedna gazeta. Owoc ich rąk i ducha. Przez tę szmatę filtruje się wszystkie wiadomości z zagranicy. Głównym tematem są inwektywy wymierzone w Anglię. Ten kraj ten nie ma sobie równych na świecie w ilości kłamstw, kradzieży, morderstw i innych grzechów. Panuje w nim głód i panoszą się choroby . Wojnę przegrywa na wszystkich frontach. Natomiast Francuzów się nie wspomina. Gazeta ma dwie strony, z czego jedna zarezerwowana jest na ogłoszenia. Jest źródłem, z którego czerpiemy nasze wojskowe i polityczne informacje. 

Potem zamknięto radiostacje i odebrano ludziom odbiorniki radiowe. Aby byc dokładnym, nikt nie przyszedł i ich nie zabrał. Właściciele sami musieli zanieść je na komisariaty, ustawić się w kolejce i mieć "zadowolone miny" kiedy była ich kolej, aby je tam pozostawić. W tej kwestii nie było podziału na Żydów i aryjczyków. jedynym wyjątkiem byli żołnierze i aryjczycy niemieckiego pochodzenia. Ja musiałem oddać dwa cenne odbiorniki kosztujące ponad tysiąc złotych. Byłem załamany, ale nie było wyjścia. 

Nie istnieje żadne życie społeczne. Rozwiązano wszystkie partie polityczne i wszystkie organizacje filantropijne. W formie szeptów krążą dzikie plotki. Jedna z nich mówi, że Mussolini walczy z Hitlerem. Ale czy to możliwe? Do jakiegoś artykułu w gazecie zwycięzcy zaplątała się informacja, że Il Duce planuje ruszyć swoje armie. Przeciwko komu? Czyżby ratunek miał nadejść z nieprzewidzianej strony? Szukamy pocieszenia w nadziei, że wyzwolenie jest bliskie. Nasze załamanie i mizerny stan naszego ducha powoduje, że łatwo stajemy się ofiarami najrozmaitszych wizji i chorych fantazji. 

Oprócz "legalnego" plundrowania nas przez zwycięzców, coraz częściej stajemy się ofiarami "nielegalnego" okradania nas przez Polaków. Dziś byłem świadkiem takiej kradzieży na Gęsiej. Wybuchł straszny hałas. Mimo, że Żydzi ze wszystkich sił w płucach krzyczeli "Polizei" kilkunastu nie-Żydów spokojnie zajmowało się rabunkiem. Potem ze skradzionymi towarami pod pachą rozbiegli się na wszystkie strony, a Żydzi krzyczeli dalej. Nikt nie odważył się podejść do złodzieji i odebrać im skradzione wyroby. To nie byłoby takie trudne, ale ludzie byli przerażeni. Takie sceny maja miejsce codziennie. Złodziej rabuje, zaś Żydzi krzyczą. 

*Mitsva - dosłownie: przykazanie. W języku codziennym: dobry uczynek.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura