W piątek po południu na polski rynek kapitałowy zrzucono małą bombę atomową. Broń atomowa, przynajmniej wg teorii to broń z siłą płynącą z odstraszania oraz jak wielu utrzymuje można jej użyć tylko raz, bo potem już nie działa. Miejmy nadzieję że podobnie będzie z kolejnymi próbami obniżenia poziomu wiarygodności inwestycyjnej Polski przez S&P. Instytucji, która jak to powiedział profesor Orłowski „jest niezależna od wszystkiego” – ciekawe czy też od banków z których czerpie większość swoich przychodów i wysokich zysków – rentowność powyżej 40%!
Termin przed samym weekendem sprawił, że temat żył przez kilka dni na informacyjnym bezrybiu weekendowym. W uzasadnieniu (dostępnym na stronie internetowej agencji) S&P przywołał kilka faktów mających uwiarygodnić swoją decyzję. Poruszono m.in.:
- Powodem zmian w postrzeganiu Polski wskazano osłabianie niezależności i efektywności działania kluczowych instytucji.
- Wymieniono 3 instytucje w początkowej części uzasadnienia: Trybunał Konstytucyjny, media publiczne, służba cywilna. Narracja zmian w tych instytucjach niczym nie różni się od głosów płynących z demonstracji. Nie ma w uzasadnieniu, żadnej informacji o stanie przed zmianami, co one wprowadzają itp. Ten element bardziej przypomina twórczość młodego stażysty w dziale krajowym znanego dziennika niż opinię jednej z najbardziej znanych agencji ratingowych na świecie.
- Perspektywa negatywna pojawia się ze względu na przewidywane zgodne z porządkiem konstytucyjnym RP zmiany w składzie NBP. Co gorsze dla wiarygodności Polski tylko Jerzy Osiatyński będzie bronił niezależności Rady Polityki Pieniężnej do 2019 roku. Do tego Prezydent Duda w czerwcu tego roku będzie mógł powołać nową osobę na stanowisko zajmowane przez Prezesa Belkę. Tak, to tego, który popijając winem za tysiąc złotych umawiał się z ministrem na luzowanie polityki pieniężnej aby nie dopuścić do wygranej partii, która bardziej woli schabowe niż ośmiorniczki.
- Banki, ubezpieczyciele i zagraniczne wielkie sieci handlowe cierpią z powodu podatków, które niedługo będą wprowadzone. Jeśli porównać to z oficjalnymi informacjami jakie płynęły z ust m.in. organizacji branżowej dla wielkich zagranicznych sieci handlowych, które straszyły obniżeniem wiarygodności inwestycyjnej Polski w przypadku wprowadzenia podatku, to chyba coś tu nie gra.
- Najśmieszniejszy a zarazem najbardziej uderzający w wiarygodność agencji S&P i jej kadr to argument o kursie złotego. Polska waluta wg błyskotliwych autorów, zaczęła tracić od zwycięstwa wyborczego Prezydenta Dudy. Znaczyłoby to iż wybory były kilka tygodni wcześniej niż powszechnie wiadomo, albo S&P wie coś o przeliczeniu głosów dużo wcześniej niż wyborcy pojawili się w lokalach wyborczych. Nawet jeśli przyjmiemy iż analitycy mogli pomylić daty, to pozostaje coś co zrobiłby chyba nawet student pierwszych lat ekonomii. Wystarczyło zerknąć co wówczas działo się z innymi walutami regionu, co działo się na innych rynkach oraz uwzględnić wiele dodatkowych sygnałów i zdarzeń. Oczywiście o tym zapomnieli wysokiej klasy analitycy S&P.
Biorąc pod uwagę wszystkie powyższe argumenty z oficjalnego uzasadnienia S&P i zawarte w nich sprzeczności oraz zaprezentowany rażąco niski poziom merytoryczny autorów, nie dziwi mnie w ogóle jak taka instytucja mogła jako chyba jedyna utrzymać wysoki rating banku Lehman Brothers przed jego samym bankructwem. Smutne, że od tego czasu niczego się nie nauczyła.
Komentarze