Rozmowa z red. Konradem Rękasem, przeprowadzona na łamach rosyjskojęzycznego portalu Ukraina.ru
Przemawiając na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa prezydent USA Joe Biden oświadczył, że Rosja jest zainteresowana osłabieniem jedności Europy i USA, a de facto określił Rosję jako głównego wroga Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych. Jednocześnie Biden powiedział dosłownie: „Stany Zjednoczone wracają”, co oznacza unię transatlantycką Stanów Zjednoczonych i Europy. W szczególności podkreślił też: „Obrona suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy pozostaje kluczową kwestią dla Europy i Stanów Zjednoczonych. Mówię wszystkim: Ameryka wróciła!”
Ukraina.ru: Panie Redaktorze, czym zatem i jak Rosja może zagrozić Europie, UE i transatlantyckiemu sojuszowi USA i Europy? Dlaczego prezydent USA Joe Biden wskazał ją jako zagrożenie dla demokracji?
KR: Jednym z nielicznych plusów prezydentury Donalda Trumpa było ostateczne udowodnienie na jakich kruchych podstawach oparta jest tak zwana „współpraca amerykańsko-europejska”. Odzierając rzecz całą z gładkich słówek typowych dla demokratów i liberałów – przez ostatnie 4 lata poprzednia ekipa waszyngtońska nazywała sprawy po imieniu: amerykańską dominację nad Europą, brutalne wymuszenia finansowe, kolonializm wojskowy, a wszystko przy jednoczesnym zamykaniu granic dla europejskiej produkcji przemysłowej. Wszystkie te znane przecież, ale dotąd raczej ukrywane zjawiska potwierdzały tylko jak nierównoprawny stosunek łączy Europę i USA, jak jednostronne korzyści są z tej relacji wyciągane przez amerykański kompleks wojenno-przemysłowy.
Nic dziwnego, że mogliśmy zaobserwować liczne napięcia nawet w stosunkach oficjalnych, a równocześnie wyraźny był nacisk Amerykanów na osłabienie struktur europejskich. To przecież dyplomacja D. Trumpa starała się wesprzeć BREXIT, a także sugerowała możliwość wyprowadzenia poza Unię Europejską swych wschodnich wasali, na czele z Polską, Węgrami i Rumunią. Były to oczywiście raczej tylko groźby, rodzaj szantażu polityczno-finansowego wobec Brukseli, Berlina i Paryża, niemniej zachowania takie dodatkowo potęgowały wzajemną nieufność.
Jak więc można się było spodziewać, prezydentura Joe Bidena musi przynieść zmianę przynajmniej w sferze deklaracji. To znaczy wyzysk Europy przez Amerykanów się nie zmniejszy, natomiast będzie odbywał się w sprawdzonym wcześniej formacie „przyjaźni transatlantyckiej”. Zapozycjonowanie w takim układzie Rosji jako głównego wroga – również wydaje się zupełnie naturalne, skoro oczywistym stało się nawet dla niedowiarków, że to kooperacja z Rosją jest dla Europy znacznie naturalniejsza i korzystniejsza – niż dyktat amerykański.
Joe Biden nie tyle więc triumfalnie wraca do Europy. On wykonuje ostatni zapewne, rozpaczliwy ruch by ją utrzymać w amerykańskiej orbicie wpływów. W istocie bowiem Europa samodzielna, wolna od okupacji Amerykanów – zawsze wybierze układ z Rosją i całym blokiem eurazjatyckim.
Ukraina.ru: Z drugiej strony, dlaczego Ukraina została nazwana przez Bidena „kwestią żywotną dla Europy i Stanów Zjednoczonych”?
KR: Znowu, postawmy sprawę jasno – gdzieś tę zastępczą wojnę przeciw Rosji trzeba przecież prowadzić. USA nie mogą sobie pozwolić na pełnowymiarowy konflikt, zresztą w ostatnich latach ponosiły same porażki ze znacznie mniej wymagającymi przeciwnikami, jak Korea Północna czy Iran. Również kryzys syryjski udowodnił, że dyplomacja waszyngtońska nie może równać się moskiewskiej. No i jeszcze przecież Biały Dom ma otwarty przez prezydenta D. Trumpa drugi front z Chinami, które tylko czekają na potknięcia Amerykanów. A wiemy przecież, że co jak co, ale czekać Chińczycy potrafią bardzo cierpliwie…
W tej sytuacji Joe Biden czy raczej stojące za nim interesy amerykańskiego kapitału nie mają innego wyjścia niż rozgrywać konflikt zastępczy. A ponieważ nawet udobruchiwana Europa Zachodnia wcale się do niego nie pali – zostaje ten co zawsze, ukraiński kozioł ofiarny, którego można wysłać na pierwszą linię przeciw Rosji. I to nawet lepiej, bo kiedy będzie tam już stał i wygrażał Moskalom – tym łatwiej będzie go okraść z tych resztek, które mu jeszcze zostały, przede wszystkim z ziemi.
Naprawdę, kiedy Joe Biden opowiada jak ważna jest dla niego Ukraina – na miejscu Ukraińców biegłbym zakopywać portfel. Bo to znaczy, że ma zamiar wyrwać im ostatnie hrywny.
Ukraina.ru: Oczywiście, że swoimi oświadczeniami prezydent USA Biden naciska na władze Ukrainy i samego Zełenskiego. Na jakie działania ze strony Kijowa liczy Waszyngton? Jak ocenia Pan w tym względzie ostatnie wypowiedzi i decyzje władz Ukrainy?
KR: Prezydent Zełenski sprawia wrażenie osoby, która wie, że tonie, ma to już wypisane w oczach, ale jeszcze panikarskimi ruchami stara się ściągnąć pod wodę wszystkich, których ma w zasięgu ramion. Cóż, Wołodymyr Ołeksandrowycz nie jest przecież pierwszym aktorem, który nie chce zrozumieć, kiedy przychodzi pora zejść ze sceny…
Komentarze