wiesława wiesława
2995
BLOG

Józef Marcinkiewicz, matematyk na Liście Katyńskiej

wiesława wiesława Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 30


30 marca minęła 110 rocznica urodzin prof. Józefa Marcinkiewicza genialnego matematyka z Uniwersytetu Wileńskiego.  W kwietniu 1940 r. został zamordowany w więzieniu NKWD w Charkowie. W chwili śmierci miał zaledwie 30 lat. Strzał w tył głowy z pistoletu enkawudzisty przerwał znakomicie zapowiadającą się karierę naukową.

Józef Marcinkiewicz, syn Klemensa i Aleksandry z Chodakiewiczów, urodził się 30 marca 1910 roku w liczącej zaledwie kilka domów osadzie Cimoszka w powiecie sokólskim, 30 km na północny wschód od Białegostoku. W rzymsko-katolickim kościele parafialnym św. Jerzego Męczennika w Janowie, w księdze metryk chrzestnych z lat 1909-1920, pod numerem 48 w roku 1910 znajduje się wpis: „Józef Marcinkiewicz – ochrzczony 4 kwietnia 1910 roku”. Był czwartym z pięciorga dzieci w rodzinie; ojciec był rolnikiem. Rodzice starali się, aby pięciorgu dzieciom umożliwić naukę na wszystkich szczeblach edukacji.

„Naukę podstawową pobierał prywatnie, gdyż z powodu wątłego zdrowia nie mógł być oddany poza dom. Przez całe życie nękała go gruźlica.” – wspomina jego siostra Stanisława Lewicka. Edukację szkolna rozpoczął dopiero we wrześniu 1922 r., mając 12 lat. Szybko jednak nadrobił zaległości. Po ukończeniu szkoły elementarnej w Janowie, uczęszczał do gimnazjum w Sokółce, a od roku 1924 do Państwowego Gimnazjum Męskiego im. Króla Zygmunta Augusta w Białymstoku. Jego talent matematyczny dostrzegli już nauczyciele gimnazjum. Świetne oceny z egzaminu maturalnego sprawiły, że jesienią 1930 roku został przyjęty bez egzaminu na Uniwersytet Stefana Batorego (USB) w Wilnie. Stanisław Kolankowski, student fizyki na USB, wspomina swojego kolegę:

Jego wiadomości i talent matematyczny zwróciły uwagę grona matematyków wileńskich: Kempistego, Zygmunda, Rudnickiego i innych z Wydz. Matematyczno - Przyrodniczego. Od początku otoczono opieką Józefa Marcinkiewicz, stwarzając mu warunki studiów w przyspieszonym tempie. Dzięki jego wyjątkowej zdolności koncentracji uwagi na studiowanych przedmiotach, oraz świetnej pamięci, w krótkim czasie opanował tematykę studiów z wyprzedzeniem i mógł przystępować do kolokwiów i egzaminów we wcześniejszych terminach. To właśnie mu umożliwiono. Obok tego oczywiście starał się normalnie wysłuchiwać wykłady i uczestniczył w ćwiczeniach (zawsze czynnie, czy to była matematyka, czy fizyka, czy astronomia). 

Prof. Antoni Zygmund w artykule zamieszczonym w 1960 r. w „Wiadomościach Matematycznych”: 

Gdy wspominam Marcinkiewicza, widzę w mej wyobraźni wysokiego, przystojnego chłopca, żywego, wrażliwego, serdecznego, ambitnego, z dużym poczuciem humoru. Był towarzyski, nie unikał zabawy, w szczególności bardzo lubił tańce i grę w brydża… Interesował się sportem, doskonale pływał, uprawiał narciarstwo. Miał również inne zainteresowania intelektualne, poza tym, że wstępując na uniwersytet, wahał się, czy wybrać matematykę, czy też literaturę polską. Gdyby nie przedwczesny zgon, byłby on prawdopodobnie jednym z czołowych matematyków w skali światowej. Biorąc pod uwagę to, co zdążył on osiągnąć w ciągu swego krótkiego życia i mógłby osiągnąć w warunkach normalnych, należy uznać jego przedwczesną śmierć za wielki cios dla matematyki polskiej i światowej i może najcięższą indywidualną jej stratę w okresie II wojny światowej.

Józef Marcinkiewicz skończył studia w zaledwie trzy lata. W archiwum Lietuvos Valstybės Centrinis Archyvas, (F. 175, Ap. 6 VII Db, B. 216) znajduje się dyplom z datą 30 czerwca 1933 roku, stwierdzający, że Józef Marcinkiewicz odbył przepisane studia w zakresie matematyki i zdał 9 egzaminów z wynikiem bardzo dobrym oraz „przedstawił z wynikiem bardzo dobrym pracę magisterską na temat „Zbieżność szeregów Fourier’a-Lebesgue’a”. Wobec tego „Rada Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie na wniosek komisji egzaminacyjnej nadaje Józefowi Marcinkiewiczowi stopień magistra filozofii jako dowód zakończenia studiów wyższych w zakresie matematyki”.

O wysokim poziomie pracy magisterskiej świadczy fakt opublikowania jej części w Journal of the London Mathematical Society (lipiec 1933 r.).

Po zakończeniu studiów nauki odbył roczną służbę wojskową w 1. Pułku Piechoty Legionów Józefa Piłsudskiego, stacjonującym w Wilnie. Dywizyjny Kurs Podchorążych Rezerwy Piechoty w 5. Pułku Piechoty Legionów ukończył z oceną celującą, dając dowód wszechstronnym uzdolnieniom. Zanim został przeniesiony do rezerwy, dowódcy opisywali przebieg jego służby w samych superlatywach, wystawiając świeżo upieczonemu plutonowemu podchorążemu ogólną ocenę „wybitny”.

W okresie służby wojskowej, większość wolnego czasu spędzał na pracy naukowej i gdy opuszczał jednostkę wojskową był już bliski ukończenia pracy doktorskiej. Jesienią 1934 roku rozpoczął pracę na USB jako młodszy asystent w katedrze prof. Zygmunda. Ukończywszy pracę doktorską pt. “Wielomiany interpolacyjne funkcji absolutnie ciągłych”, już w listopadzie 1934 r. deklarował gotowość przystąpienia do egzaminów, nie uzyskał jednak zgody na przyspieszony przewód doktorski. Dopiero 25 czerwca 1935 roku w Sali Kolumnowej Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, w obecności senatu i rektora uczelni, odebrał dyplom doktora nauk ścisłych w zakresie matematyki. Był jednym z najmłodszych doktorów wileńskiej uczelni (miał zaledwie 25 lat). Promotorem pracy doktorskiej był prof. Antoni Zygmund.

Rok akademicki 1935/1936 Marcinkiewicz spędził we Lwowie jako stypendysta Funduszu Kultury Narodowej. Nawiązał wtedy współpracę naukową z wybitnymi matematykami lwowskimi: profesorami Stefanem Banachem i Hugonem Steinhausem, a także młodszymi: dr Stanisławem Kaczmarzem, doc. Juliuszem Schauderem, dr Władysławem Orliczem. Rezultatem tego stażu były rozprawy Sur la convergence des series orthogonales oraz Sur les multiplicateurs des series orthogonales (wspólna z S. Kaczmarzem) opublikowane w lwowskim czasopiśmie matematycznym „Studia Mathematica” w 1936 r., a także kilka prac w następnych dwóch numerach tego czasopisma: w t. 7 z 1938 roku trzy prace, w tym jedna z A. Zygmundem i jedna z S. Kaczmarzem, oraz w t. 8 z 1939 roku dwie prace.

Przed powrotem do pracy naukowej na USB odbył kolejne sześciotygodniowe ćwiczenia wojskowe w I PP Legionów, jako dowódca plutonu strzeleckiego. Zyskał dobre opinie przełożonych, na podstawie których został 1 stycznia 1937 r. awansowany na podporucznika rezerwy .

Po powrocie do Wilna został starszym asystentem w Katedrze Matematyki USB i przedstawił rozprawę habilitacyjną „O sumowalności szeregów ortogonalnych” („Wiadomości Matematyczne”, t. 44, 1937, s. 5-16). Przystępując do kolokwium habilitacyjnego Józef Marcinkiewicz miał 18 prac opublikowanych w czasopismach matematycznych polskich i zagranicznych, m.in. w „Fundamenta Mathematica” (Warszawa), „Studia mathematica” Lwów), „Wiadomości matematyczne” (Warszawa), „Comptes Rendue de l’Academie des Sciences” (Paryż), „Journal Londyn Mathematical Society” (Londyn), oraz kilka prac złożonych do druku.

W „Referacie o pracach dra Jozefa Marcinkiewicza” prof. Antoni Zygmund napisał:

 Zawarł w nich dowody twierdzeń z szeregów trygonometrycznych, funkcji zmiennej rzeczywistej, teorii interpolacji, układów ortogonalnych, teorii operacji, rachunku prawdopodobieństwa, teorii funkcji analitycznych. 

i podsumował swoją opinię następująco:

Z powyższego omówienia prac Dra Marcinkiewicza wynika, że zawierają szereg ciekawych i ważnych wyników. Niektóre z nich, ze względu na swą ostateczność, na pewno znajdą drogę do podręczników matematycznych. Należy jeszcze wspomnieć o widocznym w niektórych pracach bardzo mocnym, a jednocześnie subtelnym, aparacie rachunkowym, rzecz wcale nie częsta. Całość świadczy wyjątkowo pochlebnie o wielostronnym i oryginalnym talencie matematycznym autora. W konkluzji wnoszę o dopuszczenie Dra Marcinkiewicza do dyskusji habilitacyjnej” . 

Pod referatem podpisanym przez Antoniego Zygmunda znajduje się zdanie: „Przyłączam się w zupełności do opinii powyższej” i podpis prof. Stefana Mazurkiewicza z Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Juliusza Rudnickiego i prof. Stefana Kempistego z Uniwersytetu Stefana Batorego. Podpisy złożono w Warszawie 25 maja 1937.  

Stopień doktora habilitowanego Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie przyznano Józefowi Mar-cinkiewiczowi w dniu 9 sierpnia 1937 roku. Był najmłodszym doktorem habilitowanym na USB. W tym samym roku otrzymał prestiżową nagrodę Funduszu im. Marszałka Józefa Piłsudskiego.

Latem 1938 roku po raz ostatni uczestniczył w ćwiczeniach wojskowych. Wkrótce po ich zakończeniu wyjechał do Francji, korzystając z przyznanego ponownie stypendium Funduszu Kultury Narodowej. Pracował wówczas nad funkcjami okresowymi i prawie okresowymi, wykorzystywanymi w fizyce do opisu zjawisk zmieniających się cyklicznie.

Z Paryża wyjechał do Anglii, do Cambridge oraz Oxfordu. Tam otrzymał wiadomość o nominacji na stanowisko profesora nadzwyczajnego Uniwersytetu Poznańskiego, gdzie od października 1939 roku miał samodzielnie kierować Katedrą Matematyki.

W połowie sierpnia 1939 roku, wobec zaostrzającej się sytuacji politycznej, podjął decyzję o przerwaniu stypendium i powrocie do kraju. W ostatnich dniach sierpnia miesiąca zjawił się w rodzinnym domu w Cimoszce, gdzie zastał go wybuch wojny. Powierzywszy rodzicom pokaźny plik notatek – rezultat półrocznego stypendium – opuścił dom, by już nigdy do niego nie powrócić.

W pierwszych dniach września przybył do Wilna, ale nie zastał tam swego macierzystego pułku. Został skierowany do 205. Pułku Piechoty Rezerwowego, który jednak również opuścił już miasto. Marcinkiewicz dołączył do pozostałych żołnierzy zapewne w okolicach Białegostoku. Powierzono mu wówczas dowództwo jednej z kompanii II batalionu. Jednostkę rychło przemieszczono do Czeremchy, a stamtąd koleją przez Kowel do Dublan leżących na północ od Lwowa, gdzie dotarła 12 września i natychmiast została skierowana do miasta, którego obrońcy odpierali w tym czasie atak niemieckiej 1. Dywizji Górskiej.

Spotkał wtedy swojego kolegę ze studiów, Stanisława Kolankowskiego

W połowie września jest razem ze swoją jednostką 35 Dyw. R. Piechoty we Lwowie, gdzie uczestniczy w walkach. Tam też 20 września 1939 spotkałem M. ponownie w rejonie Wzgorza Straceń. Właśnie odpoczywałem po 8-dniowym pobycie bez przerwy na linii frontowej w rejonie dzielnicy janowskiej cmentarzy chrześcijańskich i żydowskich. Mieliśmy przed sobą panoramę północnego frontu lwowskiego od dworca kolejowego, Góry Kortumowej, Kleparowską, Wołowską Zamarstynowską, Zniesienia. Tego dnia na niebie ukazały się samoloty z gwiazdą czerwoną. Wiadomo już było, że na terytorium Polski wkroczyły oddziały armii radzieckiej (których pierwsze oddziały zwiadowcze - pancerne już wcześniej w nocy z 18/19 września pojawiły się w dzielnicy Łyczakowskiej.[…]

Dwa dni później, 22 września, dowództwo obrony Lwowa z gen. Władysławem Langnerem na czele, poddało „zawsze wierne” miasto Armii Czerwonej. W umowie kapitulacyjnej Sowieci zagwarantowali polskim oficerom swobodę osobistą – rychło okazało się jednak, że nie mają zamiaru dotrzymać przyrzeczenia.

 […] Następne moje spotkanie z Marcinkiewiczem odbyło się już w zupełnie innych warunkach - w transporcie kolejowym uwięzionych oficerów obrony Lwowa. Dowódca obrony Lwowa gen. Władysław Langer miał instrukcję Naczelnego Wodza polecającą nawiązanie pertraktacji w razie podejścia wojsk radzieckich pod miasto. Miało to na celu ewentualne uzyskanie możliwości dla załogi miasta do wymarszu nad granicę węgierską. Dlatego gen Langer, który otrzymał pismo od dowództwa radzieckiego wzywające do przeprowadzenia rozmów, rozmowy te podjął. W rezultacie rozmowy doprowadziły do złożenia broni i oddania miasta wojskom radzieckim. Oficerowie obrony Lwowa zgodnie z umową mieli zgromadzić się przed dowództwem okręgu i tam zgodnie z umową dostać przepustki na powrót do m. zamieszkania. Umowa też głosiła „Oficerom Wojsk Polskich gwarantuje się osobistą wolność i nietykalność ich osobistej własności” (pkt. 8 Protokołu Umowy). Na zbiórkę stawiło się ok. 1500 oficerów. Zebrani oficerowie zostali rozbrojeni i otoczeni eskortą, wyprowadzeni poza miasto i po 2-dniowej wędrowce do stacji Krośne załadowani do transportu kolejowego składającego się z zestawu wagonów 3-klasy. Transport skierowano do Tarnopola, następnie Stanisławowa. Trwało to 6 dni. W tym transporcie, w tym samym wagonie spotkaliśmy się z Marcinkiewiczem ponownie i po raz ostatni. Ja byłem zdecydowany uciekać przy nadarzających korzystniejszych warunkach. Przewidywaliśmy, że nas wywiozą poza granice Polski. W naszym wagonie tylko 3 osoby decydowały się na ucieczkę. Był to kapitan artylerii z garnizonu lwowskiego Zaremba (imienia nie pamiętam) p. por. Kazimierz Marszałek, również lwowianin. Usiłowałem namówić Marcinkiewicza. Nie zdecydował się. […]

Na przełomie września i października transport jeńców, wśród których znajdował się por. Józef Marcinkiewicz, dotarł do Starobielska, miasteczka leżącego na południowy wschód od Charkowa. W sześciu podobozach NKWD przetrzymywało tutaj ponad pięć i pół tysiąca polskich oficerów, wśród których przeważali oficerowie z garnizonu lwowskiego, który bronił się przed Niemcami, a poddał się sowietom. Więziono tu m.in.ośmiu znanych polskich generałów: Stanisława Hallera, Leona Bilewicza, Aleksandra Kowalewskiego, Kazimierza Łukoskiego–Orlika, Franciszka Sikorskiego, Konstantego Plisowskiego, Leonarda Skierskiego i Piotra Skuratowicza. Przebywali tu oficerowie Sztabu Generalnego i II Oddziału, około 600 lotników. Wśród oficerów rezerwy było 20 pracowników naukowych wyższych uczelni, 400 lekarzy, 100 nauczycieli, prawnicy, inżynierowie, literaci, dziennikarze. Było też kilkunastu duchownych, wśród nich naczelny kapelan prawosławny WP, ppłk ks. Szymon Fedoreńko i naczelny rabin WP, Baruch Steinberg. 

Fragmenty wspomnień Zbigniewa Godlewskiego (Przeżyłem Starobielsk) :  

[...]Jednym z pierwszych, ktorego spotkałem po kilku dniach pobytu w Starobielsku, był Józef Marcinkiewicz, profesor nadzwyczajny matematyki na Uniwersytecie Poznańskim, jak określili znawcy - geniusz matematyczny. W tym samym roku zdawaliśmy maturę gimnazjalną, po czym odbył on służbą wojskową i rozpoczął studia matematyczne. Jego talent ujawnił się już na pierwszych latach studiów […] W Starobielsku często wyciągałem go na spacery, ale wtedy podchodzili do niego inni ludzie, jak się okazało, najczęściej profesorowie rożnych specjalności, a ja musiałem rezygnować z jego towarzystwa. […] 

Stanisława Lewicka, siostra Józefa Marcinkiewicza wspomina, że jej brat :  

W kilka dni później znalazł się w tragicznej bitwie pod Lwowem, gdzie dostał się do niewoli bolszewickiej i został z innymi przewieziony do obozu wojennego w Starobielsku. Stamtąd rodzina otrzymała dwie kartki, ostatnia była datowana z marca 1941 r. Od tego czasu nie ma żadnych wiadomości.[…]

Informacja o uwięzieniu Józefa Marcinkiewicza w łagrze w Starobielsku dotarła na Zachód. Interwencję w sprawie Marcinkiewicza podjął znany statystyk Jerzy Spława Neyman. Urodzony na granicy Rosji i Rumunii, absolwent uniwersytetu w Charkowie, w 1923 kierował Laboratorium Statystycznym SGGW w Warszawie, pracował w Laboratorium Biometrycznym w Instytucie Nenckiego. Po habilitacji na SGGW w 1928 r. wyjechał do Londynu, współpracował z Karolem Pearsonem i jego synem Egonem. Współautor teorii testowania hipotez i teorii przedziałów ufności. W 1940 r., Jerzy Spława Neyman skierował do Instytutu Matematycznego Uniwersytetu Moskiewskiego list informujący o aresztowaniu Józefa Marcinkiewicza. Dyrektorem Instytutu był wówczas Wiaczesław W. Stiepanow (1889–1950), który skierował do NKWD pismo Neymana z charakterystyką sylwetki naukowej Marcinkiewicza. Informacje o tej interwencji znajdują się w liście Andrieja Kołmogorowa (wybitny statystyk rosyjski) do dyrektora Instytutu Problemów Fizyki w latach 1935-1946 Piotra Kapicy, znanego rosyjskiego fizyka. Pod koniec lat 90.XX w. list został odnaleziony w archiwum moskiewskiego Instytutu Problemów Fizyki, kiedy korzystanie z sowierszenno sekretnych dokumentów Instytutu (Archiwum Kapicy) stało się możliwe. W omawianym liście Kołmogorow tak scharakteryzował Marcinkiewicza: „Należy do grona najbardziej twórczych matematyków byłej Polski” (бывшеѝ Пољши).

Niestety, interwencja Neymana była bezskuteczna i Józef Marcinkiewicz podzielił los więźniów obozu w Starobielsku. Zamordowano ich w Charkowie w siedzibie NKWD przy placu Dzierżyńskiego.

[...] Do Charkowa przywożono ich koleją, w specjalnych wagonach, a następnie tiuremkami, po około 15 ludzi, do więzienia NKWD w Charkowie. Tam ich rewidowano, zabierano bagaże i rosyjskie pieniądze, na które wydawano pokwitowanie, po czym wprowadzano do piwnicy NKWD i rozstrzeliwano. […]  (Fragment zeznania Mitrofana Syromiatnikowa, funkcjonariusza NKWD w Charkowie, z 30 lipca 1991 r. w śledztwie katyńskim prowadzonym przez Rosjan).  

Ciała zamordowanych z zawiązanymi na głowie płaszczami wojskowymi, były w nocy wywożone ciężarówkami i zakopywane niedaleko wsi Piatichatki.

Na samochody ładowano zwłoki warstwami, zdarzało się, że po 30–40 na jeden wóz. Potem trupy nakrywano brezentem i wieziono. Oprócz szofera wyjeżdżało 2–3 ludzi i komendant. […]Mnie za zmywanie krwi z samochodów płacono 5 rubli.

Działo się to od 5 kwietnia do 12 maja 1940 r.

W publikacji "Charków. Księga Cmentarna Polskiego Cmentarza Wojennego" (wyd. Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Warszawa, 2003) znajduje się następujący zapis:

Por. Piech. Rez. Józef Marcinkiewicz s. Klemensa i Aleksandry z Chodakiewiczów,ur. 30 III 1910 w m. Cimoszka, pow. Sokólski. Absolwent Uniwersytetu Wileńskiego (1933) i dywizyjnego kursu pchor. rez. piech. (1934). Odbył ćwiczenia rezerwy w 1 pp Leg. (1935, 1936/37, 1938) jako dca plut. w 1939 przydzielony do 41 pp. Dr filozofii, matematyk, docent Uniwersytetu Wileńskiego. L.S. 2160; CAW, Ap 10342; Polski Słownik Biograficzny, R. XIX; “Polska Zbrojna” nr 37/1990.

***

Tragiczny los Marcinkiewicza był równoznaczny z wyrokiem na jego rodziców. Na podstawie Rozkazu NKWD ZSRR Nr 001223 z 11 października 1939 r. wraz z załączoną do niego „Instrukcją o trybie przeprowadzania deportacji antyradzieckiego elementu”, na początku marca 1940 roku zapadła decyzja o deportacji rodzin jeńców do Kazachstanu. Aleksandra i Klemens Marcinkiewiczowie zostali wywiezieni 20 czerwca 1941 roku, na dwa dni przed atakiem Niemiec na Związek Sowiecki. W rodzinne strony dotarła wiadomość, że oboje zmarli jednego dnia, w wigilię Bożego Narodzenia 1941 roku,w „Dolinie Śmierci” w pobliżu Ker Kermine (obecnie Nawoi w Uzbekistanie).

Deportacja rodziców była także wyrokiem na ostatnie prace Józefa Marcinkiewicza, notatki przywiezione z Sorbony, Cambridge i Oxfordu. Zakopane w przydomowej piwnicy, zostały odnalezione przypadkiem po kilku latach, były już jednak wówczas nieodwracalnie zniszczone.

Dramatyczne były też losy rodzeństwa Józefa. Wszyscy trzej jego bracia brali udział w kampanii wrześniowej. Dwaj z nich, Mieczysław i Kazimierz, kontynuowali walkę w szeregach Armii Krajowej, później w antykomunistycznej konspiracji (Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość”). Młodszy, Kazimierz, przypłacił to życiem w 1951 roku. Także jedyna siostra, Stanisława, uczestniczyła w konspiracji. Trzeci brat, Edward, trafił przez litewskie i sowieckie obozy jenieckie do armii Andersa – walczył pod Monte Cassino, Piedimonte i Bolonią.

Opiekunowi naukowemu Józefa Marcinkiewicza i współautorowi wielu pomysłów i ich rozwiązań, prof. Antoniemu Zygmundowi udało się w 1940 roku opuścić zaanektowane przez Sowietów Wilno i przez Szwecję przedostać się do USA, gdzie podjął pracę w Massachusetts Institute of Technology, od 1945 w University of Pennsylvania (1945–1947), a następnie na Uniwersytecie Chicagowskim. Kontynuował prace swojego ucznia; opracował również bibliografię jego prac. (Bibliography of the papers of J. Marcinkiewicz, Collected papers, edited by Antoni Zygmund, PWN Warszawa 1964, p. 31-33).

Bardzo krotka - bo tylko sześcioletnia - działalność naukowa zostawiła jednak wyraźny ślad w matematyce i gdyby nie przedwczesny zgon, byłby on prawdopodobnie jednym z czołowych matematyków w skali światowej. Biorąc pod uwagę to, co zdążył on osiągnąć w ciągu swego krótkiego życia i co mógłby osiągnąć w warunkach normalnych, należy uważać jego przedwczesną śmierć za wielki cios dla matematyki polskiej i może najcięższą indywidualną jej stratę w okresie drugiej wojny światowej. [...] napisaliśmy szereg wspólnych prac, lecz jego rozwój naukowy był tak szybki, a oryginalność pomysłów tak wielka, że w niektórych działach mojej własnej specjalności mogę się tylko uważać za jego ucznia i kontynuatora. -  napisał Antoni Zygmund.

Obecnie prace Józefa Marcinkiewicza w sposób kompetentny dokumentuje i popularyzuje prof. Lech Maligranda z Uniwersytetu Technicznego w Lulea (Szwecja):

W pięćdziesięcioleciu 1910-1960 nie zabrakło polskiego wkładu do teorii interpolacji operatorów. Był on udziałem trzech matematyków dobrze znanych na arenie międzynarodowej społeczności matematycznej: Władysława Orlicza, autora ważnych trzech prac z lat 1934, 1954 i twórcy przestrzeni Orlicza, Józefa Marcinkiewicza, który opublikował w 1939 roku niezwykle istotny, choć zaledwie dwustronicowy artykuł, oraz Antoniego Zygmunda, autora dwóch fundamentalnych monografii wydanych w latach 1935 i 1959 oraz wielu prac wydrukowanych w latach 1944, 1948, 1950, 1951 i 1956. Jednoznacznie można stwierdzić, że twierdzenie interpolacyjne Marcinkiewicza zapisało się na stałe w kanonach analizy, a jako rzecz pochodna - także przestrzenie Marcinkiewicza. Natomiast z twierdzenia Orlicza pozostały głównie przestrzenie Orlicza. Ważna jest też monografia Zygmunda z 1959 roku, zawierająca między innymi rezultat Marcinkiewicza, będąca nadal klasyczną pozycją z analizy. Jako dowód ważności twierdzenia interpolacyjnego Marcinkiewicza może posłużyć fakt cytowania go w klasycznych już dzisiaj książkach z analizy bądź teorii interpolacji. W jednej ze swoich prac wymieniłem pięćdziesiąt pięć książek, w których znajdujemy twierdzenie interpolacyjne Marcinkiewicza. (prof. Lech Maligranda, „Osiągnięcia polskich matematyków w teorii interpolacji operatorów: 1910-1960”)


***

Przy pisaniu notki autorka korzystała z następujących publikacji:

1. Stanisław Domoradzki, Zofia Pawlikowska-Brożek, Józef Marcinkiewicz (1910-1940) w świetle dokumentów i wspomnień. W stulecie urodzin, ANALECTA 19/1-2, 2010, s. 23-62

2. Stanisław Domoradzki, Zofia Pawlikowska-Brożek, O pewnych dokumentach z Archiwum Kapicy dotyczących pobytu Stanisława Natansona i Piotra Wertensteina w łagrach sowieckich, Prace Komisji Historii Nauki PAU, tom XI, 2012, s.109-137

3. Romuald Brazis, Matematyk Józef Marcinkiewicz – sukcesor tradycji Rzeczypospolitej Obojga Narodów (na 100-lecie urodzin), Studium Vilnense A, vol. 7, s. -171

4. Stanisław Kolankowski, Wspomnienia o Józefie Marcinkiewiczu, Roczniki Polskiego Towarzystwa Matematycznego Seria II:Wiadomości matematyczne, XVI (1973) 75-77.

5. Paweł Niziołek, Lekarz, adwokat, policjant, matematyk, sędzia…, Pamięć.pl Biuletyn IPN nr 4 (13), 2013, s.20-23

6. Lech Maligranda, Osiągnięcia polskich matematyków w teorii interpolacji operatorów: 1910-1960, Wiadomości Matematyczne, tom 51, nr 2, s. 239 -281


wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura