wiesława wiesława
2337
BLOG

Narracja o wielkości Lecha Wałęsy

wiesława wiesława Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 55


„W Polsce nie ma wielkich ludzi, wszyscy są na służbie […]

człowiek, któremu się wydawało, że coś zrobił, musi odejść,

żeby ludzie wiedzieli, że w Polsce tylko sam Bóg – quis ut Deus.

On dalej jest mocny w Polsce, ludzie są słabi”.

(ks. kard. Stefan Wyszyński,

w pożegnaniu z episkopatem Polski, w maju 1981 r.)

 

Dwa dni temu Andrzej Pozorski, dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, zastępca Prokuratora Generalnego, poinformował, ze w IPN prowadzone jest postępowanie karne w sprawie złożenia przez Lecha Wałęsę fałszywych zeznań dotyczących dokumentów TW "Bolek". Chodzi m.in. o wypowiedzi byłego prezydenta, w których zanegował autentyczność dokumentów znalezionych w domu Czesława Kiszczaka.

15 kwietnia 2016 roku wszedł w życie znowelizowany kodeks karny, wprowadzający surowsze kary za przestępstwa przeciwko wymiarowi sprawiedliwości. Art. 233. § 1 ustawy przewiduje, że za składanie fałszywych zeznań, które mają służyć za dowód w postępowaniu sądowym, lub za zatajenie prawdy, grozi od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.

Informacja przekazana przez prokuratora Pozorskiego po raz kolejny uruchomiła narrację: „uhonorowany Pokojową Nagrodą Nobla Lech Wałęsa jest >>symbolem walki o wolność<< i z tej racji przysługuje mu miejsce w panteonie wielkich Polaków obok papieża Jana Pawła II i Józefa Piłsudskiego”.

Ta  narracja jest sprzedawana Polakom od wielu lat; zdążył ją skomentować redaktor „Kultury” Jerzy Giedroyć, który powiedział krótko – „Porównywanie marszałka Piłsudskiego z panem Wałęsą jest dla Piłsudskiego obraźliwe”. Natomiast historyk prof. Wandycz, wybitny znawca polityki polskiej okresu międzywojennego, określając relację miedzy działaniami Piłsudskiego a postępowaniem Wałęsy posłużył się znanym powiedzeniem Marksa, iż historia powtarza się tylko pod postacią farsy.

Większość Polaków niewątpliwie zgadza się z tezą, że Lech Wałęsa odegrał wielką rolę w najnowszej historii Polski, natomiast teza, że jest wielką postacią historyczna jest przez wielu Polaków kwestionowana.  Józef Piłsudski, zanim został naczelnikiem II RP,  przez 26 lat konsekwentnie i wytrwale pracował i walczył. Natomiast Lech Wałęsa w sierpniu 1980 roku znalazł się na czele ruchu którego sam nie stworzył. Nie sposób również powiedzieć, ze był wybitnym politykiem opozycji, ze wyróżniał się odwagą lub poświęceniem. Nie prezentował również szerokich horyzontów ani wizji nowej Polski. Jedno, co można powiedzieć na pewno – wykazał wielka determinację w walce o władzę i przywództwa zdobytego w sierpniu 1980 roku nie oddał – aż został prezydentem RP.

Warto przypomnieć dokument "Bliżej prawdy o Lechu Wałęsie”, sporządzony w marcu 1982 roku dla potrzeb MSW przez tajnego współpracownika SB „Grażyna”. Pod tym pseudonimem zarejestrowany był w aktach SB jeden z działaczy NSZZ „Solidarność”, Eligiusz Naszkowski.  Dokument zawiera analizę osobowości i fenomen popularności ówczesnego przewodniczącego związku „Solidarność”. Jego treść została opublikowana przez Grzegorza Majchrzaka w dwumiesięczniku „Arcana” w 2008 roku.

"Wałęsa mało znany 
Chęć ukazania mniej znanego oblicza Lecha Wałęsy nie bierze się z występowania przeciwko niemu, osobistej do niego niechęci, ale ze sprzeciwu wobec braku obiektywnej oceny, myślenia krytycznego w dotychczasowych opiniach na jego temat. Przy pierwszym zetknięciu się z Wałęsą po zakończeniu strajku, w pierwszej siedzibie gdańskiego MKZ spostrzegłem, iż Przewodniczący dużo mówi, chętnie, a nawet zbyt chętnie udziela wywiadów, jest gadułą. W obfitości wypowiedzi gubił się raz po raz i nie jest wcale tak szczery, prawdomówny i prostolinijny, jak wyobrażają sobie to często szeregowi członkowie "Solidarności". Z tak bliskiej odległości widać, iż jego mowność jest tym większa, im mniej przekonywające dla słuchaczy są jego racje. Przewodniczący jest gotów do natychmiastowego replikowania, jest wówczas złośliwy. Często jego repliki są dobre, celne, ale bywają też zwyczajnym unikiem czy wręcz ukazują nie przygotowanie Wałęsy, nieznajomość rzeczy czy też – jeśli jest to wywiad - niezrozumienie pytania. Nie lubi on bardzo, gdy rozmówca złapie go na niewiedzy, niechętnie pokazuje, że musi się nad czymś zastanowić, że potrzebuje doradztwa. 
Nieraz widziałem, jak w starciach słownych Przewodniczący się unosił dając upust swojej naturze choleryka. W stosunkach osobistych rzadko stara się być uprzejmy (uprzejmy jest już częściej dla kobiet niż dla kolegów), zazwyczaj jest szorstki (szorstkość wynika z jego usposobienia). Najczęściej nie słucha w rozmowach osobistych, co się do niego mówi. Ożywia się dopiero wówczas, gdy mówi ktoś po jego myśli. Już w pierwszym zetknięciu robi na ludziach wrażenie człowieka pewnego siebie, zarozumialca. 
Przykrym dla mnie było odkryciem, gdy po dłuższej obserwacji spostrzegłem, że Wałęsa mało, że nie ma zmysłu organizacyjnego to nie wykazuje nawet najmniejszego zrozumienia dla potrzeby uporządkowanej i wydajnej organizacji. Kocha improwizację przekonany jest, że robi to tak doskonale, że wystarczy to za wszystkie inne niedomogi. Nie przestrzega żadnej dyscypliny pracy, nigdy nie mieści się w czasie. Całodniowa jego praca jest bardzo nieefektywna. Rozmawia z przypadkowymi ludźmi, a w międzyczasie nawala ustalone spotkania, nagminnie spóźnia się (nawet na rozmowy z rządem). Nie widziałem go nigdy w roli gospodarza na własnym podwórku. Toteż praca MKZ wyglądała przez długie miesiące tak jak pracował jego przewodniczący. Wydaje mi się, że początkowo był to w przypadku Wałęsy brak zrozumienia dla potrzeby sprawnej, funkcjonalnej organizacji, następnie doszło do tego poczucie własnej wielkości i spoglądanie na te sprawy, jako na niewiele znaczące. Jeśli mu ktoś zwracał uwagę na powyższe sprawy, co najwyżej wysłuchał i to nie do końca, i przechodził nad tym do porządku dziennego. 
Przewodniczący jeśli się czymś w pracy Prezydium MKZ i KKP zainteresował decyzje podejmował sam. Jeśli mu się ktoś sprzeciwił albo też zrobiła to większość zebranych potrafił przerywać zebranie i ostentacyjnie wychodzić bez słowa. Rzadko kiedy wysiedział do końca na zebraniach MKZ czy KKP. Wychodził z nich kilkakrotnie w ciągu jednego posiedzenia, szedł udzielać wywiady, porozmawiać z którymś z ekspertów, często także do swego pokoju na drzemkę. Nigdy nie przepraszał nikogo ze ścisłego kierownictwa za swoje zachowanie, nigdy też nie wyjaśniał jego powodów, a jeśli już ktoś zdecydowanie domagał się ich przedstawienia - winnych szukał zawsze poza sobą. Takim postępowaniem odstręczał od siebie ludzi lojalnych i życzliwych. Można podać również wiele przykładów niekonsekwencji i beztroski Wałęsy. Lech ma bardzo wiele poważnych wad i braków. Najgorsze jest jednak to, że on w to nie wierzy. Ma o sobie wysokie mniemanie, lubi się chwalić i bierze na swoje konto wszelkie powodzenie. Nie umie radzić sobie z porażkami, nie chce nawet się do nich przyznać przed samym sobą. 
Bardzo rzuca się w oczy walka Wałęsy z wszystkimi o prymat, o pierwsze miejsce. 
Działaczka, która uczestniczyła w jednej z jego pierwszych podróży delegacji KKP za granicę opowiadała wszystkim jak podczas konferencji prasowych Wałęsa potrafił odbierać głos członkom delegacji. Dlaczego? Bo jego zdaniem na wszystkie stawiane pytania właściwych odpowiedzi mógł tylko udzielić on sam. W stosunku do bardzo niewielu osób potrafił on być układny. Na pewno w stosunku do kleru. Nieprawdopodobne jest w zestawieniu z tym jak odnosił się do najbliższego otoczenia, że w stosunku do przedstawicieli Kościoła był uległy, a nawet czołobitny. Częste obcowanie z nim wyrobiło we mnie przekonanie, że nie jest to człowiek walki. W walkę angażuje się i ją prowadzi dopiero w chwili jej rozstrzygania. Ale szybko rezygnuje, gdy jest to walka pozbawiona blasku, polegająca na codziennym zmaganiu się i precyzyjnej organizacji. 
Bywa, że Wałęsa powie coś bez zastanowienia. Tak np. powiedziało mu się "pokażemy drugą Japonię". Na pewno brakuje mu konsekwencji, jest wahliwy w poglądach, bywa też wiarołomny. Nie trzyma się tego, co ustalił kiedyś. Przypomina mi się, jak zabawne były poszukiwania przez Wałęsę winnych decyzji, które dosłownie na kilka dni przed podnoszoną awanturą podejmował. Szczególnie uderzył mnie fakt nieliczenia się przez Wałęsę z elementarnymi wymogami demokracji. Na pewno człowiek ten nie jest demokratą, ani umysłem ani sercem. Dlaczego? Demokratyczne formy podejmowania decyzji nie pozwalają Przewodniczącemu decyzji narzucać, bądź ich nie respektować. Wałęsa nie chciał, aby - nawet tylko w samym założeniu - większość przegłosowała go i zobowiązała go do realizacji jakichś decyzji. Jeśli tak się stawało zwykł mawiać: "Mówiąc szczerze mam dość takiej demokracji, jaką uprawia się w naszym związku ". Wałęsa nie rozumie istoty demokracji, po co mu ona? Jeśli postępowanie czyjeś, a nawet grupy nie odpowiadało mu nie wdając się w racje tejże potrafił ją publicznie besztać. Występując przeciwko jej oczekiwaniom nie przedstawiał najczęściej żadnej argumentacji. Argumentem w takiej sytuacji było zawsze to, że on podjął decyzję, a on się nie myli i chce jak najlepiej. W takich sytuacjach bywał również mentorem. daje mi się, że " wódz" w tym co robił nie przejawiał nigdy samokrytycyzmu (nie mówię o efektownym samokrytykowaniu się na wiecach). 
Reasumując: Faktyczne przywództwo Wałęsy skończyło się wraz ze strajkiem sierpniowym. Nie słyszałem nigdy, aby ktokolwiek z kierownictwa "Solidarności" uznawał Wałęsę za duchowego jej przywódcę. Najbliższe otoczenie powtarzało: symbol. Autorytet, jeśli go posiadał, to poza ścisłym kierownictwem. To ostatnie znało go bowiem aż nazbyt dobrze.[…] Grażyna”. 

Analiza Naszkowskiego pokazuje, że władze komunistyczne znały mocne i słabe strony osobowości Wałęsy i potrafily wykorzystać te drugie. Znając te słabe strony, komunistyczne władze zaakceptowała Wałęsę w roli najmniejszego zła, i wspierały go w walce o przywództwo na zjeździe Solidarności, a w razie potrzeby stosowały brutalny nacisk, aby zmusić go do uległości.  Z Andrzejem Gwiazdą albo Anną Walentynowicz byłoby to niemożliwe. Wałęsa podjął grę z komunistami i wygrał wielką rolę w historii. 

Ale czy to oznacza, że akurat bez niego komunizm by nie upadł, a „Solidarność” przegrała? Mocno powątpiewam w taki rozwój sytuacji.

W narracji wtłaczanej Polakom do głów, powtarzana jest opinia,  że Lech Wałęsa jest „symbolem walki o obalenie komunizmu i walki o niepodległość” i dlatego nie należy brukać tego symbolu jakimiś zarzutami o kolaborację ze służbami specjalnymi. Należy traktować te zarzuty jako nieistotne. Trzeba zauważyć, ze takie tezy formułują ludzie, którzy dokładają wszelkich starań aby wyrugować z pamięci Polaków wiedzę o bohaterstwie polskiego żołnierza w WW II i zastąpić pamięć o obronie Westerplatte, Wizny i o Powstaniu Warszawskim pamięcią o Jedwabnem i  „szmalcownikach”.

Nie mogę się zgodzić z takim potraktowaniem prawdy historycznej. Prawdy do końca nie da się ukryć i nawet bardzo konsekwentne, instytucjonalne - chciałoby się rzec - zacieranie śladów komunistycznej przeszłości jest nieskuteczne. Uporczywe kłamstwa na temat braku jakiejkolwiek jego współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa, które Lech Wałęsa podtrzymuje do dzisiaj, przyczyniły się do utrwalenia kłamstwa jako zasady życia publicznego w Polsce. Kłamstwa zatruwają nasze życie polityczne w Polsce. Zgodna z prawdą, sprawiedliwa ocena ludzi jest niezbędna dla prawidłowego funkcjonowania społeczeństwa oraz państwa.  

Jako motto niniejszej notki przytoczyłam słowa kardynała Stefana Wyszyńskiego, osoby o niekwestionowanych przez nikogo zasługach dla Polski, nazywanego Prymasem Tysiąclecia.  W przytoczonych  słowach możemy odczytać apel prymasa Wyszyńskiego o chrześcijańską pokorę i o pokorę wobec dokonań kilkudziesięciu pokoleń Polaków, którzy Polskę tworzyli. Żaden z polityków ani działaczy nie jest wielki, ale Polska, której maja obowiązek służyć. Dotyczy to również Lecha Wałęsy.

 

***

Przy pisaniu notki autorka korzystała z publikacji:

·         http://www.rp.pl/Historia/170829762-IPN-bada-falszywe-zeznania-Walesy.html#ap-1

·         Grzegorz Majchrzak, Bliżej prawdy o Lechu Wałęsie, Arcana, nr 1/ 2008

·         Ewa Czaczkowska, Kardynał Wyszyński. Biografia, Wyd. Znak, Kraków 2013

 

 

 

 

wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka