wiesława wiesława
4273
BLOG

Ikony wymiaru niesprawiedliwości

wiesława wiesława Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 99

Jakim jeszcze ludziom pozwolisz 

By twym mózgiem byli i sumieniem

 (Leszek Wójtowicz, Moja litania)

Sąd Najwyższy III RP uważa się za spadkobiercę Sądu Najwyższego, zorganizowanego w 1917 roku. Z okazji jubileuszu stulecia istnienia Sądu Najwyższego w ubiegłym roku na ścianach w holu głównym umieszczono portrety pierwszych prezesów tej instytucji. Obok sędziów z czasów II RP i późniejszych z III RP umieszczono również wizerunki sędziów będących prezesami w czasach PRL. Postępując w ten sposób nadano ekspozycji w holu gmachu przy Placu Krasińskich symboliczne znaczenie. Prezesi z czasu komunistycznego państwa byli ważnymi elementami totalitarnego systemu. Stali na straży prawnego sankcjonowania zbrodni komunistycznych.

Lista I prezesów SN po 1945 r.

• 26 stycznia 1945 – 12 listopada 1956 Wacław Barcikowski

• 12 grudnia 1956 – 22 maja 1967 Jan Wasilkowski

• 23 maja 1967 – 21 stycznia 1972 Zbigniew Resich

• 21 stycznia 1972 – 1 kwietnia 1976 Jerzy Bafia

• 1 kwietnia 1976 – 14 maja 1987 Włodzimierz Berutowicz

• 14 maja 1987 – 30 czerwca 1990 Adam Łopatka

• 1 lipca 1990 – 17 października 1998 Adam Strzembosz

• 17 października 1998 – 18 października 2010 Lech Gardocki

• 14 października 2010 – 9 stycznia 2014 Stanisław Dąbrowski

• p.o. Lech Paprzycki (9 stycznia 2014 – 30 kwietnia 2014)

• 30 kwietnia 2014 – 3 lipca 2018 Małgorzata Gersdorf

W styczniu 1945 roku władze komunistyczne mianowały I Prezesem SN Wacława Barcikowskiego, który piastował tę funkcję przez cały okres stalinowski aż do jesieni 1956 r. Za czasów prezesury Barcikowskiego orzecznictwo SN było wykorzystywane do wprowadzania zmian w prawie karnym, niezależnie od zmian wprowadzanych drogą ustawodawczą. Szczególne znaczenie miała uchwała Zgromadzenia Ogólnego Sądu Najwyższego z 25 listopada 1948 r. o historycznym już tylko znaczeniu orzecznictwa SN II RP, jeżeli orzeczenia i zasady prawne II RP nie są zgodne z obecnym ustrojem i obowiązującym ustawodawstwem. Warto pamiętać o tej uchwale w kontekście odwoływania się do stuletniej tradycji Sądu Najwyższego w RP.

W okresie prezesury Barcikowskiego w Sądzie Najwyższym została utworzona tzw. sekcja tajna. Sekcje tajne w stolicy istniały okresowo w czterech instytucjach, a to w Ministerstwie Sprawiedliwości, w Sądzie Apelacyjnym, w Sądzie Wojewódzkim dla m. st. Warszawy, w Sądzie Najwyższym. Koncepcja i propozycja zorganizowania sekcji tajnych wypłynęła z Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego do Ministerstwa Sprawiedliwości. Konkretnie propozycję przedstawił wiceminister MBP Roman Romkowski, zwracając się do Henryka Podlaskiego – ówcześnie dyrektora Departamentu Nadzoru Prokuratorskiego Ministerstwa Sprawiedliwości, oraz do Henryka Chmielewskiego – dyrektora Departamentu Nadzoru Sądowego Ministerstwa Sprawiedliwości, „z żądaniem zorganizowania szczególnego sposobu rozpoznawania spraw karnych politycznych o wielkiej wadze dla interesów Partii i Państwa. Rozpoznawanie tych spraw miało się odbywać z wyłączeniem wszelkiej jawności – przez sędziów zasługujących na pełne zaufanie, będących członkami Partii – przy udziale obrońców z urzędu powołanych z ustalonej listy”. Romkowski powoływał się na uzgodnienie z kierownictwem partii i rządu, powołując się na osoby Bieruta, Bermana i Minca, czyli na rządzącą Polską trójkę. 

Tajnym sądem odwoławczym był początkowo twór pozasądowy zorganizowany w Ministerstwie Sprawiedliwości, a później – od 1951 r. była nim sekcja tajna Sądu Najwyższego. Powołano ją w wielkiej tajemnicy. Nawet sędziowie, którzy orzekali w Sądzie Wojewódzkim w Warszawie i w Sądzie Najwyższym, nie wiedzieli, którzy sędziowie orzekają w tej sekcji tajnej. Ławnikami byli wyrobieni politycznie działacze partyjni, wyznaczeni z listy specjalnie przygotowanej we współpracy z organami bezpieczeństwa i zatwierdzonej przez organa PZPR w Warszawie. W sądzie tajnym Sądu Wojewódzkiego w Warszawie oraz Sądu Najwyższego sądziło ogółem ponad 50 sędziów, oczywiście specjalnie dobranych.

Z racji odbywanych sesji na terenie więzień, podsądni nazywali te sądy „kiblowymi”. Jak zeznał jeden ze świadków – prokurator i sędziowie przychodzili do więzienia, oskarżonego wywoływano z celi na rozprawę, na której zostawał on w trybie błyskawicznym osądzany, bez żadnych dowodów. Wyrok zapadał na ogół w oparciu o jakieś sfabrykowane dokumenty i bez świadków. W tym samym czasie akurat, gdy taki więzień wychodził z celi, roznoszono najczęściej posiłki. Gdy wracał do niej z „rozprawy”, zupa była jeszcze ciepła. Tak szybko to się odbywało.

Owe sądy „kiblowe” odbywały swoje sesje z reguły na terenie więzienia nr 1 przy ul. Rakowieckiej. Jedyną „publicznością” na rozprawach byli oficerowie śledczy MBP, którzy prowadzili daną sprawę. Jeżeli na tak prowadzonej rozprawie oskarżeni odważali się coś powiedzieć o torturowaniu ich w śledztwie, to w najlepszym dla nich przypadku sąd nie przyjmował tego do wiadomości, bo regułą było, że sporadyczne skargi oskarżonych na wymuszanie uznawano pod wpływem panującej opinii za obrazę organów władzy ludowej. Z biegiem czasu rygor nieznacznie rozluźniono, ale aż do roku 1952 wyroki nie były ogłaszane publicznie i dopiero wówczas dopuszczono też rodziny oskarżonych do obecności na rozprawie. Komisja badająca po 1956 r. nadużycia w wymiarze sprawiedliwości zanotowała, że niektóre sprawy rozpoznawane były w więzieniu jeszcze w 1953 r.

Tajność całego postępowania była jednym z kilku ważnych elementów naruszania praw oskarżonego i jego możliwości obrony: od niekontrolowanego stosowania tymczasowego aresztowania, poprzez tortury w tajnym śledztwie, traktowanie przyznania się jako dowodu koronnego, sztuczne dzielenie spraw, operowanie wyłącznie zeznaniami innych aresztantów i więźniów jako jedynymi dowodami, odczytywanie w sądzie zeznań bez przesłuchiwania świadków, odrzucanie wnioskowanych przez oskarżonego dowodów.

Ścianę holu w Gmachu Sądu Najwyższego zdobi wizerunek sędziego Jerzego Bafii, który był jednym z sędziów dopuszczonych do orzekania w sekcji tajnej Sądu Wojewódzkiego w Warszawie. Jako zaufany władz został szybko dyrektorem departamentu w Ministerstwie Sprawiedliwości, potem wiceministrem i ministrem sprawiedliwości, którym był przez wiele lat. Dostał także tytuł profesora na Uniwersytecie Warszawskim i był autorem podręczników z zakresu prawa karnego. Jego książki były drukowane przez wydawnictwo prawnicze i szczególnie zalecane. Podręcznik z prawa karnego Jerzego Bafii był powszechnie obowiązujący. Jerzy Bafia był prezesem Sądu Najwyższego w okresie od 21 stycznia 1972 do 1 kwietnia 1976.

Po Jerzym Bafii stanowisko I Prezesa SN objął Włodzimierz Berutowicz i pozostawał na nim do 14 maja 1987 r. Przed rozpoczęciem kariery prawniczej Berutowicz był funkcjonariuszem milicji i doszedł do stanowiska komendanta MO we Wrocławiu. W czasach jego prezesury w SN, po zamachu 13 grudnia 1981 przeprowadzona została akcja odwetowa wobec nieposłusznych sędziów. Trzeba podkreślić, że do dziś nie ma listy odwołanych w stanie wojennym, internowanych lub aresztowanych sędziów i pracowników wymiaru sprawiedliwości. Zmarły niedawno publicysta Jerzy Szczęsny napisał w 2011 roku: Przecież byłaby to lista honoru sądownictwa polskiego. Zamiast ujawnienia tej listy niezweryfikowany wpływowy establishment sądowy po roku 1989 postanowił ukryć listę domowej hańby, zawierającej nazwiska tych, którzy celom politycznej represji podporządkowali sędziowską niezawisłość i bezstronność, na co rzekomo zezwalał im stan wyższej konieczności nazwany wówczas stanem wojennym.

W maju 2004 roku PAP poinformowała, że Sąd Lustracyjny uznał, ze Włodzimierz Berutowicz jest kłamcą lustracyjnym. „Berutowicz podlega lustracji jako sędzia w stanie spoczynku. W swym oświadczeniu lustracyjnym zataił fakt sluzby w Milicji Obywatelskiej. Jeśli wyrok zostanie utrzymany przez Sąd Najwyższy, straci on uprzywilejowaną emeryturę sędziowską -wtedy dostawałby świadczenia na ogólnych zasadach”. (Serwis PAP 12.05.2004 r.) Pięć miesięcy później, PAP podała, że Włodzimierz Berutowicz, były minister sprawiedliwości, a do 1987 r. pierwszy prezes Sądu Najwyższego napisał prawdę w oświadczeniu lustracyjnym. Tak orzekł Sąd Apelacyjny w Warszawie rozpoznając odwołanie od niekorzystnego dla Berutowicza orzeczenia pierwszej instancji. (Rzeczpospolita 29.10.2004 r.) Tak orzekł Sąd Apelacyjny, mimo że z informacji o przebiegu słuzby Włodzimierza Berutowicza w MO, dostępnych w katalogu IPN, wynika coś zupełnie przeciwnego.

Orzekając w sprawie odwołania Berutowicza warszawski Sąd Apelacyjny czerpał wzory z postępowania sędziów Sądu Najwyższego. SN w kwestii rozliczenia przeszłości uzurpował sobie od początku kierowniczą rolę w państwie, naruszając konstytucyjny podział władz i sytuując się de facto ponad parlamentem. Czynił tak, kiedy swymi ostatecznymi rozstrzygnięciami uzupełniał lub korygował obowiązujące przepisy ustaw. 

Zacytuję jeszcze raz fragment artykułu Jerzego Szczęsnego:

[...] Sąd Najwyższy – niedługo po uchwaleniu w kwietniu 1997 r. ustawy lustracyjnej, notabene zbojkotowanej skutecznie przez środowisko sędziowskie nie potrafiące przez ponad pół roku wybrać 21 sędziów Sądu Lustracyjnego – nie mając do tego żadnego prawa, dwoma wyrokami zmienił ustawową definicję współpracy ze służbami specjalnymi PRL. SN pod przewodnictwem prof. UJ Piotra Hofmańskiego przy udziale sędziów Jacka Sobczaka i Józefa Szewczyka zakwestionował zarzut kłamstwa lustracyjnego, orzeczony przez trzy sądy apelacyjne wobec osoby, która odręcznie zobowiązała się do współpracy z SB, odręcznie pisała donosy i pobierała za to wynagrodzenie. Uczynił to wbrew ustawowej definicji współpracy. Wobec publicznego protestu licznych posłów i senatorów oraz dziennikarzy, rzecznik SN wyraził pogląd, że interpretację prawa od jego stanowienia dzieli „bardzo cienka linia".

[….]w siedmioosobowym składzie SN, który pod przewodnictwem ówczesnego I prezesa SN prof. Lecha Gardockiego wydał wiekopomną uchwałę negującą istnienie zbrodni sądowej, uchwałę, która wprost wikłała SN demokratycznego państwa w dobrowolne współuczestnictwo w zamachu z 13 grudnia. Celem tej uchwały było niewyrażenie zgody na pozbawienie immunitetu i zapewnienie bezkarności Zdzisławowi Bartnikowi, sędziemu SN, który bez podstawy prawnej skazał na 4 lata więzienia za rozrzucanie ulotek. Skutkiem tego – o czym nie mogli przecież nie wiedzieć sędziowie SN niepoślednich w końcu kwalifikacji – był zakaz karalności każdej zbrodni sądowej popełnionej od zarania PRL. Dodatkowo, aby związać w przyszłości inne sądy, sędziowską licencję na bezkarność Sąd nakazał wpisać do księgi zasad prawnych. W tym przypadku korporacyjna solidarność przekroczyła wszelką miarę, co spowodowało wniosek rzecznika praw obywatelskich śp. Janusza Kochanowskiego do TK o uznania przepisów umożliwiających tak wyrafinowaną sztuczkę prawną za niekonstytucyjne. Co też Bogu dzięki, po pewnych wahaniach proceduralnych, Trybunał uczynił. Przeważył jeden głos, co dziwić nie powinno. Sędziowie i prawnicy w ogóle, w większości byli i są przeciw rozliczeniom przeszłości. Doszło do tego, że łagodną i nierepresyjną w porównaniu z innymi krajami ustawę lustracyjną prof. Marek Mazurkiewicz, były przewodniczący Komisji Konstytucyjnej i późniejszy wiceprezes TK, porównał do ustaw norymberskich. [...]

Wiele wskazuje, że w galerii portretów I prezesów SN pojawi się wkrótce portret sędziego Józefa Iwulskiego, który od 4 lipca br. pełni obowiązki I Prezesa SN. 

Wczoraj dyrektor Wojskowego Biura Historycznego poinformował na Twitterze, że prezes Sądu Najwyższego Józef Iwulski jest oficerem Ludowego Wojska Polskiego, przeszkolonym żołnierzem Wojskowej Służby Wewnętrznej. Z umieszczonego skanu dokumentu datowanego na 5 maja 1976 r. wynika, że Iwulski został przeszkolony w Ośrodku Szkolenia WSW im. Feliksa Dzierżyńskiego. WSW była w latach 1957-1990 wojskową służbą specjalną, odpowiedzialną m.in. za kontrwywiad wojskowy; wywodziła się z Głównego Zarządu Informacji WP.

Wśród opublikowanych na Twitterze fotokopii dokumentów dotyczących sędziego Iwulskiego, Sławomir Cenckiewicz umieścił też wyciąg z rozkazu mianującego ppor. Józefa Iwulskiego porucznikiem. Pod rozkazem z grudnia 1982 r. podpisali się ówcześni szef Głównego Zarządu Politycznego WP gen. dyw. Józef Baryła i szef MON gen. broni Florian Siwicki. Obaj - jako członkowie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego - byli odpowiedzialni za wprowadzenie w Polsce stanu wojennego w grudniu 1981 r. i represje z nim związane.

Jak wynika z dokumentów znajdujących się w archiwum IPN, po szkoleniu w Ośrodku Szkoleniowym Wojskowej Służby Wewnętrznej imienia Feliksa Dzierżyńskiego, Iwulski następne pół roku spędził w Oddziale Wojskowej Służby Wewnętrznej, czyli komunistycznej wojskowej bezpieki w Krakowie, po czym rozpoczął pracę w sądzie w Krakowie i przeniesiony został do rezerwy.

W stanie wojennym Iwulski był sędzią w Garnizonowym Sądzie Wojskowym w Krakowie i wydawał wyroki. Dokumenty pokazują, że jego kontakty nadal z wojskiem nadal trwały. 24 Grudnia 1982 r. Józef Iwulski awansowany został do stopnia kapitana rezerwy. W karcie żołnierza WSW znajduje się informacja o przejściu sędziego Iwulskiego do pracy w Sądzie Najwyższym. 

Sławomir Cenckiewicz opublikował także na Tt zdjęcie Iwulskiego w mundurze WSW.

W swoim oświadczeniu lustracyjnym sędzia Józef Iwulski zataił informacje o służbie w WSW, dołączył więc do grona kłamców lustracyjnych. Ale to nie przeszkadza „obrońcom demokracji”, lamentującym, że uchwalona w grudniu 2017 roku ustawa o SN o „łamie konstytucję”.

****

http://www.pch24.pl/sad-najwyzszy-nie-moze-oderwac-sie-od-przeszlosci--stalinowscy-sedziowie-upamietnieni,41163,i.html

http://katalog.bip.ipn.gov.pl/showDetails.do?idx=B&katalogId=2&subpageKatalogId=2&pageNo=1&nameId=8674&osobaId=14922&

http://archiwum.rp.pl/artykul/1079233-Historia--poprawiana--przez-sad.html

http://lustracja.net/index.php/wymiar-sprawiedliwosci/88-historia-poprawiana-przez-sad

https://www.tvp.info/38043415/sedzia-iwulski-napisal-nieprawde-w-oswiadczeniu-lustracyjnym-historyk-dotarl-do-dokumentow

https://fakty.interia.pl/polska/news-cenckiewicz-oswiadczenie-lustracyjne-iwulskiego-jest-niepraw,nId,2605540


wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo