wiesława wiesława
2271
BLOG

Losy warszawskiego Muzeum Żydowskiego im. Mathiasa Bersohna

wiesława wiesława Muzea Obserwuj temat Obserwuj notkę 13

W marcu 2019 roku kończy się pięcioletnia kadencja prof. Dariusza Stoli na stanowisku dyrektora Muzeum Historii Żydów Polskich. Został on powołany na to stanowisko w marcu 2014 roku przez ówczesnego ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego. Obecny minister kultury Piotr Gliński podjął decyzje o wyłonieniu nowego dyrektora muzeum na drodze konkursu. "Obecnie, z uwzględnieniem przepisów obowiązujących w tym zakresie aktów prawnych, trwają uzgodnienia zasad, na jakich konkurs zostanie przeprowadzony. Do czasu zakończenia procedury konkursowej będzie wskazana osoba pełniąca obowiązki dyrektora" – informuje MKiDzN. Ta informacja została oprotestowana przez Stowarzyszenie Żydowskiego Instytutu Historycznego oraz prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, którzy opowiadają się za przedłużeniem kadencji prof. Stoli. 

Przy okazji planowanej zmiany w Muzeum Historii Żydów Polskich warto przypomnieć, ze w dwudziestoleciu międzywojennym  w Warszawie funkcjonowało muzeum żydowskie,  w którym byłyby przechowywane skarby historii, kultury i sztuki żydowskiej. Wielką rolę w powstaniu tego muzeum odegrał Mathias Bersohn (1823–1908), historyk sztuki i bankier, kolekcjoner dzieł sztuki i zabytków, zarazem publicysta oraz członek m.in. Komisji Historii Sztuki Akademii Umiejętności, zasiadający także przez jakiś czas we władzach gminy żydowskiej w Warszawie. Jego wielkim marzeniem było stworzenie muzeum żydowskiego na wzór muzeów żydowskich, które zaczęły powstawać w drugiej połowie XIX wieku w Zachodniej Europie (Hamburg, Frankfurt nad Menem). Brak takiego muzeum w Polsce powodował, że zbiory żydowskie były przekazywane do muzeów zagranicznych. Mathias Bersohn skupował eksponaty, a pod koniec życia, w lipcu 1905 r., zwrócił się do gminy żydowskiej w Warszawie z propozycją stworzenia muzeum, do którego postanowił przekazać swoje zbiory i bibliotekę, składającą się z 1221 dzieł judaistycznych. Akt darowizny sporządzono 27 września 1905 r., a szacowana wartość przekazanych zbiorów wynosiła 4151 rubli. „Stanowić one miały po wieczne czasy Muzeum Starożytności Żydowskich z daru Mathiasa Bersohna w Warszawie z zaznaczeniem, że ewentualny dochód według uznania Zarządu Gminy będzie przeznaczony na cele dobroczynne”.

Ze względu na brak odpowiedniego pomieszczenia, dar stanowił kłopot dla warszawskiej gminy żydowskiej. Ponadto trzeba było podjąć starania o zatwierdzenie aktu darowizny przez władze rosyjskie. Formalną decyzję o utworzeniu muzeum podjęto dwa lata po śmierci ofiarodawcy zbiorów, w 1910 roku. W następnych latach Gmina nie wykazywała specjalnego zainteresowania muzeum, darczyńców było również niewielu. Subsydia na rzecz muzeum z budżetu gminy były przez owe 27 lat tak znikome, że nie wystarczały nie tylko na zakup nowych nabytków muzealnych, ale nawet nie pokrywały kosztów administracyjnych utrzymania muzeum. Na początku lat dwudziestych Zarząd Gminy całkowicie skreślił z budżetu wydatki na cele muzealne. Dopiero po 1926 r. wstawiono do budżetu pierwsze sumy na rzecz tej instytucji, ale były one tak znikome, że w latach 1927–1930 zbiory powiększyły się zaledwie o dwie nowe pozycje inwentarzowe.

Sytuacja uległa zmianie w 1936 roku, kiedy władze polskie zdecydowały się zakończyć bezustanne spory paraliżujące działalność gminy żydowskiej i władze gminne rozwiązać, wyznaczając zarząd komisaryczny. W wyniku ustanowienia zarządu komisarycznego na czele Gminy Żydowskiej w Warszawie stanął Maurycy Mayzel, sędzia handlowy i działacz samorządowy. Jego zastępcą i kuratorem muzeum został Adam Czerniakow.

Kierowana przez Maurycego Mayzela Gmina uznała upamiętnienie przeszłości i dorobku kulturowego Żydów polskich za jeden z priorytetów. Na posiedzeniu Rady w dniu 11 marca 1937 r. zadecydowano o uporządkowaniu zbiorów muzealnych znajdujących się w posiadaniu gminy i ostatecznym utworzeniu na ich bazie Muzeum Gminy im. Mathiasa Bersohna.

Rozpoczęto porządkowanie i katalogowanie zaniedbanych i złożonych w magazynach zbiorów. W sierpniu 1938 roku ukończono remont lokalu przy ul. Grzybowskiej 26/28, do którego przeniesiono zbiory i udostępniono zwiedzającym. Adam Czerniakow zadbał o umieszczenie marmurowej tablicy pamiątkowej z podobizną fundatora, przekazanej przez krewnych Mathiasa Bersohna.

Ekspozycję tworzyły przedmioty kultu, cenne obrazy i rzeźby, monety, medale, pieczęcie, pisma prywatne i urzędowe, z których większość stanowiły rękopisy oraz starodruki. Księgozbiór muzeum liczył ponad 2 tys. tomów w językach: polskim, hebrajskim, francuskim, angielskim i rosyjskim. Były to przeważnie teksty religijne, odzwierciedlające bogactwo duchowe żydostwa polskiego na przestrzeni wieków. Były jednak także teksty osób jak najbardziej świeckich, i to nie tylko Żydów, m.in. listy: Stanisława Staszica, Adolfa Cremieux, Emila Zoli, rabina Bera Meiselsa, Elizy Orzeszkowej, prof. Heinricha Graetza, bibliografa Steinschneidera i innych, ponadto szereg dokumentów historycznych. Bogaty był także dział przedmiotów kultowych, obejmujący m.in. lichtarze szabatowe i chanukowe, korony i tarcze na Torę itp. Wiele przedmiotów pochodziło z XVII i XVIII wieku.

Pojawił się wtedy plan przekształcenia Muzeum Bersohna w Centralne Muzeum Żydowskie w Polsce. Dzięki staraniom Adama Czerniakowa, mimo kryzysu finansów Gmina Żydowska przekazywała dotacje na cele muzealne. Także polskie władze państwowe traktowały Muzeum im. Bersohna jako rodzaj centralnej żydowskiej instytucji muzealnej w Polsce.

Mimo ogromu prac i środków, nie zdążono doprowadzić muzeum do wymarzonego stanu przed wybuchem II wojny światowej. Kuratorowi muzeum udało się jednak wydać katalog zbiorów, które zostały wkrótce rozgrabione przez niemieckiego okupanta.

Po wkroczeniu Niemców do Warszawy, nadzór nad całokształtem działalności warszawskiej gminy żydowskiej przejęła hitlerowska policja bezpieczeństwa. Niemcy bardzo szybko zainteresowali się zabytkami sztuki żydowskiej. Już w pierwszej połowie października 1939 r. prezes gminy musiał przedstawić dokładne raporty na temat zasobu i stanu muzeum, a w marcu 1940 r. Niemcy wywieźli większość zbiorów. Emanuel Ringelblum zanotował wówczas: „Wywieziono muzeum Bersohna. Była tam tzw. Biblia Bałamutna i inne rękopisy Jakuba Franka pisane cynobrem (czerwonym atramentem). Mówiono, że Frank napisał to w więzieniu własną krwią”.

Był to tzw. pierwszy etap konfiskowania mienia żydowskiego, który na okupowanych przez III Rzeszę terytoriach polskich trwał mniej więcej do końca 1941 r. Wszelkie zbiory muzealne, archiwalne i biblioteczne oraz przedmioty kultu były zawłaszczane przez państwo niemieckie w pierwszej kolejności, a przeważnie dopiero potem, wraz z przesiedlaniem ludności do gett, konfiskacie ulegała własność prywatna. Drugim zaś etapem był rabunek w okresie fizycznej eksterminacji ludności.

Zagrabione przez Niemców judaika miały być wykorzystane w specjalnym muzeum żydowskim, którego wybudowanie planowano po zakończeniu wojny. Od strony propagandowej i „merytorycznej” zajmował się tym od marca 1941 r. Institut zur Erforschung der Judenfrage (Instytut do Badania Kwestii Żydowskiej).

W połowie 1942 r. Reinhardt Heydrich powołał w Pradze Centralne Biuro ds. Kwestii Żydowskiej, którego jednym z zadań było opracowywanie judaików o wartości historycznej i artystycznej z terenów całego Protektoratu. Zagrabione zbiory zwożono do Muzeum Żydowskiego w Pradze, które Niemcy przekształcili w propagandowe Centralne Muzeum Żydowskie.

Na ziemiach polskich żydowskie zbiory muzealne zbierane były w punktach przejściowych, skąd następnie wywożono je na tereny Rzeszy; znane są przynajmniej trzy takie punkty przejściowe: warszawskie Muzeum Narodowe, Muzeum Miejskie w Toruniu oraz Zamek w Lublinie. Większość polskich judaików Niemcy wywieźli na tereny Dolnego Śląska. Po wojnie wiele z nich odnaleziono w dwóch miejscowościach: Kunzendorf (Trzebieszowice) w pow. bystrzyckim (ponad 20 tys. obiektów) oraz Bożków w pow. kłodzkim.

Przypuszczalnie zbiory Muzeum Bersohna trafiły wraz z innymi polskimi judaikami do magazynów niemieckich na Dolnym Śląsku lub też częściowo do muzeum w Pradze.

Po wojnie wszystkimi zagrabionymi przez Niemców judaikami zajęły się dwie żydowskie organizacje utworzone w amerykańskiej strefie okupacyjnej: Jewish Restitution Successor Organization (JRSO) oraz podrzędna wobec niej Jewish Cultural Reconstruction (JCR). To, co udało się zidentyfikować, oddano właścicielom, pozostałe obiekty zaś postanowiono porozsyłać do wybranych przez JRSO muzeów na świecie, przede wszystkim żydowskich. W sumie los taki spotkał 7867 zabytkowych obiektów kultu, 1024 zwoje Tory oraz setki tysięcy książek.

Obie organizacje IRSO i JCR uznały, ze przedmioty sztuki kultowej – rzemiosło artystyczne, rękopisy i starodruki hebrajskie, zbiory archiwalne i biblioteczne, także judaika pochodzące z ziem niemieckich, nie powinny zostać w państwie, które jest winne zbrodni ludobójstwa popełnionej na europejskich Żydach, a także w żadnym kraju, gdzie zostało popełnione niemieckie ludobójstwo na Żydach.  Stanowisko JRSO i JCR było zgodne ze stanowiskiem sformułowanym przez Chaima Weizmana, pierwszego prezydenta Izraela:  

 „[...] wiele instytucji zostało zniszczonych i nigdy nie zostanie odbudowanych, większość Żydów bowiem została wymordowana i nie pozostawiła żadnych spadkobierców... Nie trzeba udowadniać, że własność zagarnięta przez zbrodnię nie powinna być traktowana jako bona vacantia i przypaść w udziale rządom, które popełniły zbrodnie [...] Takie dobra należą do ofiar, a ofiarą jest naród żydowski jako całość. Prawdziwym spadkobiercą są Żydzi, więc te dobra winny być przekazane ich reprezentantom, by służyły materialnemu, duchowemu i kulturalnemu dobru Żydów”.

Takie stanowisko godziło nie tylko w interesy państwowe krajów, które same padły ofiarą agresji hitlerowskiej, w tym przede wszystkim w interesy Polski, ale także nie uwzględniało zupełnie praw własności instytucji przedwojennych, które były pełnoprawnymi właścicielami dzieł sztuki, takich jak żydowska gmina warszawska. Posłużono się przy tym skrajnie nacjonalistycznym kryterium, w myśl którego dzieła sztuki wytworzone przez Żydów należą do narodu żydowskiego jako całości.  

Zdaniem polskiego historyka Marcina Urynowicza

„ realizując słowa Weizmanna, JRSO przyczyniła się do tego, że państwo polskie, które samo padło ofiarą napaści hitlerowskiej i poniosło niepowetowane szkody zarówno ze strony okupanta niemieckiego, jak i sowieckiego, i które – co trzeba podkreślić – z zagładą Żydów nic wspólnego nie miało, zostało przy rozdziale zagrabionych przez hitlerowców judaików potraktowane jako niemiecki kolaborant, jako jedno z państw współwinnych tej zbrodni.

Co więcej, potraktowanie polskich Żydów przez międzynarodowe organizacje żydowskie pokazuje, że państwo polskie nie tylko zostało zaliczone do szeregu winnych zagłady, ale patrzono na nie gorzej nawet niż na powojenne Niemcy.

Paradoksem, potwierdzającym niechęć międzynarodowych organizacji żydowskich do pozostawiania czegokolwiek w Polsce, było to, że do egzekutywy JRSO nie zaproszono ani jednej żydowskiej organizacji z Polski. Znalazły się tam za to organizacje żydowskie z Niemiec!"

W ten sposób JRSO zadbała o to, by zagrabione dobra kultury żydowskiej nie zostały przypadkiem zidentyfikowane jako pochodzące z Polski, mimo iż musiało być dla każdego oczywiste, że znaczna ich część z pewnością pochodziła z ziem, na których przed wojną mieszała większość europejskich Żydów.  


 ***

Przy pisaniu notki autorka korzystała z informacji zawartych w artykule: 

Marcin Urynowicz, Skradzione warszawskie Muzeum Żydowskie, Biuletyn IPN nr 3/2007

 

 


wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura