wiesława wiesława
5309
BLOG

Szkalowanie ks. prymasa Stefana Wyszyńskiego

wiesława wiesława Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 26
Uważam sobie za łaskę, że mogłem dać świadectwo prawdzie
 jako więzień polityczny przez trzyletnie więzienie
 i że uchroniłem się przed nienawiścią do moich rodaków
 sprawujących władzę w państwie.
Świadom wyrządzonych mi krzywd,
przebaczam im z serca wszystkie oszczerstwa, którymi mnie zaszczycili.
(z testamentu ks. kard. Stefana Wyszyńskiego

W 1989 r. rozpoczął się proces beatyfikacyjny ks. kard. Stefana Wyszyńskiego, którego Jan Paweł II nazwał Prymasem Tysiąclecia. 6 lutego 2001 zakończył się etap diecezjalny procesu beatyfikacyjne-go, po czym akta zostały wysłane do Watykanu. W tym czasie odbyło się 289 sesji, w ramach których przesłuchano 59 świadków. Akta zebrane w toku procesu – w sumie 37 tomów – wraz załącznikami (książkami, artykułami autorstwa kandydata na ołtarze) zostały przekazane do watykańskiej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Postulatorem generalnym procesu był o. Zbigniew Suchecki OFM Conv. a relatorem w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych o. Zdzisław Kijas OFM Conv. 

28 maja 2013 r. podczas uroczystości w bazylice św. Jana Chrzciciela w Szczecinie zamknięto diece-zjalny proces o domniemanym uzdrowieniu młodej osoby za przyczyną Sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego. Dokumentacja trafiła do Watykanu.

19 grudnia 2017 r. papież Franciszek podpisał dekret o heroiczności cnót Sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego. Dekret o heroiczności cnót jest orzeczeniem Kościoła, że Sługa Boży cieszy się sławą świętości i heroiczności cnót. W dekrecie jest zawarty przebieg życia, a na końcu zawarte jest stwierdzenie, że Sługa Boży praktykował cnoty heroiczne – wiarę, nadzieję, miłość oraz cnoty moralne – roztropność, sprawiedliwość, umiarkowanie w stopniu nadzwyczajnym.

3 pażdziernika 2019 r. Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej poinformowało, że Ojciec Święty Franciszek przyjął wczoraj na audiencji prefekta Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, kard. Angelo Becciu i upoważnił tę dykasterię do opublikowania ośmiu dekretów, z których jeden dotyczy cudu za wstawiennictwem Sługi Bozego kard. Stefana Wyszyńskiego. Tym samym spełniony został ostatni wymóg niezbędny do beatyfikacji. Wkrótce można spodziewać się komunikatu Stolicy Apostolskiej, w którym zostanie podana data beatyfikacji oraz jej miejsce.


Podczas przygotowań do procesu beatyfikacyjnego, w zbiorach archiwalnych dawnego MBP odnaleziono dokumenty pokazujące metody stosowane przez władze komunistyczne w celu kompromitowania ks. Stefana Wyszyńskiego. 

W 1948 roku funkcjonariusze MBP aresztowali Tadeusza Wyszyńskiego, przyrodniego brata ks. Stefana Wyszyńskiego, mianowanego w 1946 r. przez papieża Piusa XII biskupem ordynariuszem lubelskim, a następnie 22 października 1948 r. arcybiskupem Gniezna i Warszawy oraz Prymasem Polski. Gdy Stefan Wyszyński w maju 1946 r. obejmował biskupstwo lubelskie, stał się jednocześnie kanclerzem jedynej katolickiej uczelni w tej części Europy i świata – Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, a także członkiem Rady Głównej Episkopatu Polski. Z tego względu w MBP podjęto decyzję o rozpoczęciu jego stałej inwigilacji. W aktach IPN zachowały się donosy na bp Wyszyńskiego. Z ustaleń historyków wynika, że w okresie lubelskim na Wyszyńskiego donosiło 16 informatorów, m.in. kryptonimach „Zemsta”, „Wir”, „Michał”, „Aleksy”, „Zamoyski”, „doksa”. Inwigilacja bp Wyszyńskiego trwała nieprzerwanie od maja 1946 r. do dnia jego pogrzebu, 31 maja 1981 r.

Ppor. Tadeusz Wyszyński ps. „Grey” w czasie wojny był żołnierzem Narodowych Sił Zbrojnych, dowódcą plutonu w Samodzielnym Batalionie im. Bryg.Mączyńskiego (kompania leśna im."Szarego", Lasy Chojnowskie). W 1948 roku został aresztowany i oskarżony o współudział w morderstwie działacza komunistycznego. W listopadzie 1948 roku w MBP zapadła decyzja aby urządzić Tadeuszowi Wyszyńskiemu proces publiczny, a w jego trakcie kolportować informacje o pokrewieństwie oskarżonego z ordynariuszem lubelskim bp Stefanem Wyszyńskim.

„Naczelnik V Wydziału.

W sprawie Wyszyńskiego należy:

1. Przeprowadzić w Bydgoszczy proces publiczny, w którym w ramach normalnego przewodu sądowego położyć nacisk na pokrewieństwo z biskupem lubelskim Wyszyńskim Stefanem. W tym celu znajdujące się w aktach sprawy listy biskupa odczytać przy drzwiach zamkniętych (ze względu na wysoką godność etc.). Fakt dokonywanych przez „Greya” morderstw, trudny do udowodnienia, podkreślić zeznaniami matki zabitego. Fakt posiadania do dziś broni maszynowej uwypuklić.

2. Dopilnować szerokiego wykorzystania tej sprawy w prasie krajowej, nie tylko centralnej. Główny kierunek - hasło dla prasy: „Brat biskupa mordercą. Brat biskupa gromadzi broń do dalszych mordów”. W tej sprawie z góry omówić wszystko z Żorską. Nie zapomnieć o prasie lubelskiej i radio.

3. Szczegóły omówić i uzgodnić z pułk. Różańskim i pułk. Lityńskim. Obaj są uprzedzeni o spra-wie.

4. Osobiście dopilnować przebiegu rozprawy w Sądzie Wojsk, w Bydgoszczy i wykorzystania w prasie.

25 XI 48 r.

Pancewicz - baptysta” [i dwa podpisy nieczytelne]. (Archiwum MBP V I4-4 C-2, k. 4/3/4)

Zachował się również protokół z przesłuchania podejrzanego Tadeusza Wyszyńskiego, pseudonim „Grey”, które miało miejsce w Bydgoszczy w dniu 8 stycznia 1949 roku. Najpierw padło pytanie: „Opowiedzcie szczegółowo o swojej rodzinie”, a potem kolejne: „Opowiedzcie szczegółowo o bracie swoim Stefanie Wyszyńskim”. Odpowiedzi pytanego zawierały ogólnie znane informacje z życia rodziny Wyszyńskich. Znalazło się wśród nich zdanie: „Brat twierdził zdecydowanie, że Niemcy wojnę przegrają po pokonaniu ich przez wojska alianckie, a wówczas Polska odzyska niepodległość. W czasie jednej z rozmów oznajmiłem memu bratu Wyszyńskiemu St., że pracuję konspiracyjnie w NSZ, lecz w jakiej formie opowiadałem mu, nie pamiętam obecnie, jak również nie pamiętam, co na to odpowiedział brat. Jednak twierdzę, że brat mój do pracy mojej konspiracyjnej ustosunkowany był pozytywnie”. (Archiwum MBP V I4-4 C-2, k. 4/3/10 i 4/3/11)

Z braku dowodów zbrodni do procesu nie doszło, jednak Tadeusz Wyszyński był przetrzymywany w więzieniu bez wyroku do 1952 r. Po kilku miesiącach UB ponownie go aresztowało; po dwóch tygo-dniach został zwolniony z wyjaśnieniem: „pomyłka”.

W „Zapiskach więziennych” Prymas wspomina o aresztowanym bracie: „mój brat Tadeusz odsiedział obozy i więzienia: sowieckie, niemieckie i polskie” (zapis z 25 września 1953 r.).

Pod datą 25 lutego 1955 roku Prymas zanotował rozmowę z komendantem więzienia, w trakcie której: „w rodzinie naszej już był taki wypadek: brat mój siedział w więzieniu dwa i pół roku, jak się później okazało, niesłusznie, gdyż go zwolniono bez podania przyczyn. Ale to zabiło jego matkę [...]; brat nie był na pogrzebie. Ten fakt pozostał w rodzinie jako poczucie wyrządzonej nam krzywdy”.

W liście do swojego ojca pisanym ze Stoczka Warmińskiego w dniu 31 października 1953 r.: „Niepokoję się o brata, który zapomina, że musi oględnie używać swych sił, zniszczonych w obozach i więzieniach - proszę mu to powiedzieć”. W liście do siostry, Stanisławy Jaroszowej z 2 lutego 1955 r.: „Nie wiem dla-czego, ale ciągle lękam się o jego [Tadeusza] zdrowie, o którym on tak zwięźle pisze”.

Kard. Stefan Wyszyński spędził w izolacji trzy lata: od 25 września 1953 r. do 28 października 1956 r. W tym okresie prymas był poddany nieustannej inwigilacji. Bezpośredni nadzór nad nim sprawowali funkcjonariusze UB, którzy dyżurowali dzień i noc. Ponadto towarzyszyło mu dwóch więźniów politycznych: ks. Stanisław Skorodecki i s. Maria Leonia Graczyk, którzy spełniali rolę tzw.agentów celnych. Prymas poznał ich po przyjeździe do Stoczka warmińskiego, wieczorem 12 października 1953 r.

Ksiądz Skorodecki był młodym kapłanem (34 lata) z diecezji tarnowskiej, z miejscowości Ropczyce na Podkarpaciu. UB aresztowało go w 1951 roku pod zarzutem przynależności do podziemnej organizacji wojskowej. W śledztwie był maltretowany w straszny sposób: „Pusta duża cela w piwnicy, betonowa, goła prycza, nago przez kilkanaście godzin, od wieczornego apelu godz. 17. 00 do rannej pobudki, godz. 5. Albo – bardzo mała cela, loch, do którego wchodziło się nago do pasa, a tam wlewano zawartość kibli, tj. nieczystości, fekaliów i trzeba było w tym godzinami stać, a potem  kąpiel z użyciem gumowego gumowego węża pod ciśnieniem kilku atmosfer. To były straszne tortury” – tak opisywał śledztwo.

Oskarżony o „próbę obalenia ustroju Polski Ludowej” ks. Skorodecki został skazany na 10 lat więzienia i osadzony w więzieniu w Rawiczu, gdzie przesiedział dwa lata. Prawdopodobnie wtedy został zwerbowany do współpracy z UB.

Trzydziestoczteroletnia siostra Leonia Graczyk ze Zgromadzenia sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi była zakonnicą od 14 lat, z czego dwa lata spędziła w więzieniu w Grudziądzu. Wcześniej pracowała w sierocińcu w Ostrołęce. Wiosną 1950 roku wysłała do Radia Madryt list z informacjami o szykanach jakim z powodu religii poddawane są w szkole wychowanki sierocińca. Została skazana na 7 lat więzienia. Na mocy amnestii wyrok został skrócony o dwa lata i cztery miesiące. UB zwerbowało ją do współpracy w więzieniu w Grudziądzu w lipcu 1953 r. Siostra Graczyk podpisywała swoje meldunki początkowo jako „Ptaszyńska”, a później jako „Ostrowska”.

Prymas miał poważne podejrzenia co do funkcji jaką pełnili ci współwięźniowie i zachowywał wielką wstrzemięźliwość w wypowiedziach i nie dawał się wciągnąć do rozmów na tematy polityczne. O podwójnej roli kapelana Skorodeckiego i siostry Leonii dowiedział się w październiku 1955 r. po przyjeździe do Komańczy, do klasztoru Nazaretanek, który był ostatnim i najłagodniejszym miejscem jego izolacji. Rok wcześniej, w grudniu 1954 r. RWE przekazało informację pochodzącą od ppłka Józefa Światło, że ks. Skorodecki i s. Graczyk są współpracownikami UB. Dzień po przyjeździe do Komańczy Prymas zapisał w swoim dzienniku:

„Czy ksiądz i siostra byli „dobrani” przez Urząd Bezpieczeństwa? Bardzo w to wątpię. Jestem przekonany, że Urząd Bezpieczeństwa – gdyby nawet liczył na moich towarzyszów – to bardzo się na tym zwiódł. Podkreślam to i dlatego, żeby ochronić moich towarzyszów przed podejrzliwością społeczeństwa, które może się gubić w domysłach, dlaczego własnie tych dwoje dostało się do mojego towarzystwa. Miałem możność poznać oboje na tyle, ze jestem pełen przekonania o moralnej uczciwości obojga, Przy czym, trzeba i to podkreślić, że poziom moralny księdza było o wiele wyższy od wysokiego. Był to człowiek gorącej wiary, niemal uczuciowej modlitwy, kochający Kościół święty, oddany mu całym życiem.”

Prymas wystawił więc obojgu, ks. Skorodeckiemu i s. Graczyk świadectwo moralności. Mimo ze wiedział o ich podwójnej roli nie zerwał z nimi kontaktów. Po raz pierwszy spotkał się z nimi 2 listopada 1956 roku na jasnej Górze. Zaprosił ich tam aby wspólnie podziękować Matce Boskiej za uwolnienie. W czerwcu 1958 r. w drodze do Komańczy odwiedził matkę ks. Skorodeckiego „kobietę schorowaną, która doczekała powrotu syna z więzienia” (zapisek w „Pro memoria”). Na prośbę s. Graczyk zwolnił ja ze ślubów zakonnych w czerwcu 1957 roku, zapewniając przy tym, ze zawsze i w każdej sytuacji może liczyć na jego pomoc.

Zachowało się dziesięć tomów meldunków ks. Skorodeckiego i trzy tomy meldunków s. Graczyk. Obecnie są przechowywane w Archiwum IPN. Oboje, mimo zachowanych meldunków tłumaczyli, że nie współpracowali z UB.

W 2001 roku historyk prof. Wiesław Jan Wysocki w książce „Osaczanie prymasa” na podstawie odtajnionych materiałów archiwalnych Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego ujawnił, że ks. Skorodecki w okresie izolacji prymasa był „agentem celnym” ps. „Krystyna”. W dokumentach przekazanych do IPN przez archiwum MSW znajdują się informacje, że ks. Skorodecki po wyjściu z więzienia w 1956 r. nie zerwał współpracy z UB; otrzymał nowy pseudonim „Wanda”. Jednym z jego zadań w latach 70. była inwigilacja ruchu oazowego w diecezji lubaczowskiej. Ewa Czaczkowska odnalazła także w archiwum IPN spisane przez mjra Kuligowskiego (oficera prowadzącego) sprawozdanie TW „Wanda” z rozmowy z prymasem Wyszyńskim oraz z rozmowy z Marią Okońską (współpracowniczką Prymasa, założycielką grupy apostolskiej tzw. ósemek).

Ks. Skorodecki kilkakrotnie zaprzeczał, że był źródłem lub informatorem UB. Mówił, że wobec księdza prymasa ma czyste sumienie.

Zdaniem prof. Jana Żaryna: Trzeba pamiętać, że ks. Skorodecki był więźniem i miał bardzo małe możliwości manewru. Mógł najprawdopodobniej odmówić, co wiązałoby się z dodatkowymi represjami, a nawet możliwością utraty życia. Z dokumentów wynika, że próbował zminimalizować szkody swojej działalności. Komendant bardzo często był niezadowolony z jego usług.

Ksiądz Stanisław zyskał olbrzymie zaufanie księdza prymasa, co tym bardziej czyni smutnym całe wydarzenie. Prymas wiedział, że siostra Maria może prowadzić niepotrzebne rozmowy ze strażnikami, do ks. Stanisława miał natomiast pełne zaufanie. Oni razem szukali podsłuchu, razem decydowali się, by przejść na włoski i łacinę, co pozbawiało komendanturę szans na zrozumienie tego, o czym rozmawiają. Zapewne przed komendantem tłumaczył się, że przecież nie może odmówić prymasowi wspólnego uczenia się włoskiego, bo byłby zdekonspirowany. Miał więc argumenty, by grać z komendantem obozu. Jako człowiek uwięziony był bezbronny, ale z drugiej strony prowadził grę w ramach zła, na które się zdecydował.

Ks. Skorodecki kilkakrotnie zaprzeczał, że był źródłem lub informatorem UB. Mówił, że wobec księdza prymasa ma czyste sumienie. Jest to dramat człowieka, który pozostawił historyków z wieloma niewyjaśnionymi kwestiami. Istnieje obawa, że nigdy już nie da się odczytać wszystkiego do końca, a każde przesunięcie akcentu w interpretacji może być dla niego krzywdzące.  

18 sierpnia 2002 r. „Tygodnik Powszechny” (nr 33) w „Kronice religijnej” poinformował czytelników: Blisko stu księży celebrowało pod przewodnictwem abp. Zygmunta Kamińskiego Mszę św. pogrzebową w intencji zmarłego ks. Stanisława Skorodeckiego, współwięźnia kard. Wyszyńskiego. Uroczystości pogrzebowe w szczecińskim kościele św. Ottona, przy którym ks. Skorodecki mieszkał w ostatnich latach jako emeryt, zgromadziły 6 sierpnia ponad tysiąc wiernych. Zgodnie z wolą zmarłego, jego ciało zostało pochowane na cmentarzu w Ropczycach k. Dębicy – w parafii, do której przyszedł po święceniach kapłańskich i skąd w 1951 roku został zabrany przez UB i osadzony w więzieniu. […]Ciało ks. Skorodeckiego znaleziono 31 lipca w wodzie przy plaży w Rewalu. W miejscowości tej ostatnio przebywał na wakacyjnym urlopie. Przyczyna śmierci nie jest jeszcze znana. Kilka dni przed tragedią brukowy tygodnik „Nie” zarzucił ks. Skorodeckiemu pedofilię. Wierni, którzy znali kapłana, m.in. jego byli ministranci, stanowczo sprzeciwili się temu pomówieniu.

W 2002 r. emerytowany 83-letni ks. Skorodecki spędzał wakacje w pensjonacie „Perła” w Rewalu. 31 lipca zamierzał opuścić pensjonat i wrócić do Szczecina, do parafii św. Ottona, w której mieszkał od trzech lat. Był lubianym przez wiernych spowiednikiem, organizował duszpasterstwo dla emerytów i rencistów. 2 sierpnia 2002 r. dziennik Rzeczpospolita w artykule "Tajemnicza śmierć księdza", (autorzy: Michał Majewski, Józef Matusz i Michał Stankiewicz) poinformował:

Z planu dnia, zostawionego na biurku w pensjonacie, wynika, że ks. Skorodecki wstał o szóstej rano, planował przechadzkę i kąpiel w morzu, potem miał się pojawić na śniadaniu i porannej mszy świętej. Następnie wikary miał go zawieść do Szczecina. Jednak ks. Skorodecki nie przyszedł na śniadanie. Wtedy rozpoczęto poszukiwania - opowiada "Rzeczpospolitej" biskup Marian Kruszyłowicz z archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej. Kwadrans po ósmej jeden z pracowników ośrodka znalazł na plaży ubranie duchownego. Chwilę później zobaczył w morzu ciało księdza.

- Przybyły na miejsce lekarz stwierdził utonięcie bez udziału osób trzecich. Na ciele nie było obrażeń - powiedział nam podinspektor Ireneusz Ścisłowski z policji w Gryficach.  

- Początkowo podano wiadomość, że utonął. Był jednak ubrany w krótkie spodnie i koszulkę. Więcej będziemy wiedzieć po sekcji zwłok, którą zaplanowano na piątek - powiedział biskup Kruszyłowicz.  

Dwa dni wcześniej osławiony tygodnik „Nie” zamieścił na pierwszej stronie duży artykuł o ks. Skoro-deckim, napisany wulgarnym językiem, typowym dla tego brukowca. W artykule oskarżono ks. Sko-rodeckiego, ze w latach osiemdziesiątych uprawiał seks z młodocianymi ministrantami w Lubaczowie.

 […] Sami się zastanawiamy, czy jest związek między śmiercią ks. Skorodeckiego i tym brutalnym atakiem tygodnika "Nie". Tego nie wiemy. Swoją drogą tylko Urban może sobie pozwolić na taki styl, na taki knajacki język - powiedział biskup Marian Kruszyłowicz z archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej. Ostatnie trzy lata emerytowany ksiądz Skorodecki spędzał w szczecińskiej parafii św. Ottona. - Był lubianym przez wiernych spowiednikiem, organizował duszpasterstwo dla emerytów i rencistów. Ksiądz Skorodecki przez ostatni miesiąc był na urlopie. Nie kontaktowaliśmy się. Nie wiem, czy w ogóle wiedział o tekście, który na jego temat napisało "Nie" - powiedział nam ks. Jan Zapartek, proboszcz parafii św. Ottona.

Komentując tragiczną śmierć ks. Skorodeckiego, Jacek Żakowski, autor książki o prymasie Wyszyńskim pt. „Mroczne wnętrza”, powiedział:

Ksiądz Skorodecki był postacią tragiczną i dla mnie niejednoznaczną. Ale uwięzienie wraz z prymasem Wyszyńskim wplątało go w sytuację, której sprostać (o tym jest moja książka) było chyba nie sposób. Myślę, że ta próba wyznaczyła całe jego życie aż do samego końca. Tuż przed śmiercią mógł przecież przeczytać w "Nie" niespotykanie ohydny artykuł na swój temat. A gdyby nie lata spędzone przez Skorodeckiego w więzieniu z Wyszyńskim, taki poniżający i upokarzający artykuł zapewne by się nie ukazał. Bo - bez względu na to, jakie ktoś ma czy mógłby mieć grzechy na sumieniu i jaka jest obiektywna prawda - tak pisać o ludziach nie wolno.

W maju 2018 r. na Uniwersytecie kard. Stefana Wyszyńskiego odbyła się ogólnopolska konferencja naukowa "Prymas Wyszyński a Niepodległa. Naród - patriotyzm - prawda", zorganizowana przez uczelnię i Instytut Pamięci Narodowej. W dyskusji, która wywiązała się po wygłoszeniu przez Romana Graczyka referatu "Spór kard. Wyszyńskiego ze środowiskiem Tygodnika Powszechnego o polską tradycję narodową", ks. prof. Waldemar Chrostowski powiedział:

„Sprzeciw wobec kard. Wyszyńskiego, bardzo często niewidoczny na zewnątrz, ukryty w postaci intryg, oszczerstw, donosów, trwa do dziś. To jeden z powodów, dla których proces beatyfikacyjny prymasa Polski się wlecze. Bo gdy dochodzi już do jakiegoś ‘światła w tunelu’, to poprzez rozmaite kanały – rządowe, kościelne – robi się wszystko, by do beatyfikacji Wyszyńskiego nie doszło.

Apeluję, by pracownicy IPN i UKSW w tych sprawach nie mówili półsłówkami, tylko ukazywali prawdę taką, jaka ona jest. By Prymas Tysiąclecia nie był ofiarą uwikłań, uwarunkowań, które po prostu są niemoralne”.

Poproszony przez KAI o rozwinięcie wypowiedzi, ks. Chrostowski powiedział:

“Ksiądz prymas nie miał samych zwolenników za swojego życia, nie miał ich bezpośrednio po swojej śmierci, zawsze byli ci, którzy mu się przeciwstawiali. Właściwie przeciwstawiali się nie tylko jego wizji Kościoła, teraźniejszości i przyszłości, ale mieli swoją własną politykę, wizję miejsca Kościoła we współczesnym świecie i stawiali bardziej na tzw. demokrację, cokolwiek miałoby to dla nich oznaczać, niż na twórczą rolę Kościoła. To się nie skończyło, to trwało bardzo długo i trwa nadal. Rozmaite odpryski tej postawy czasami bardzo dotkliwie docierają do różnych środowisk, docierają również do Rzymu, nie ułatwiając starań drogi do beatyfikacji kard. Wyszyńskiego. Jeżeli chodzi o wskazanie tych ludzi, myślę że byłoby dobrze, gdyby się sami ujawniali, to będzie i dla nich zdrowsze, bo będzie okazją do rachunku sumienia”.

W 2019 r. księża katoliccy w Polsce są traktowani jako przeciwnicy polityczni. Stosowany jest wobec nich ten sam modus operandi,  jakim w czasach PRL-u posługiwali się komuniści. Zmieniły się jedynie sposoby kolportowania oszczerstw i insynuacji, ze względu na pojawienie się internetu. 

W tzw. mediach społecznościowych przedstawiciele trzeciego pokolenia UB nazywają ks. prymasa Stefana Wyszyńskiego „protektorem pedofilów”, wskazując na ks. Skorodeckiego, określanego zawsze jako „spowiednik prymasa”. Sugeruje się, że prymas utrzymywał z ks. Skorodeckim zażyłe kontakty, niemal przyjaźń, składał mu wizyty na plebanii w Lubaczowie etc.

Na FB można np. przeczytać: „STANISŁAW SKORODECKI Ks. kanonik - spowiednik kleryków i Stefana Wyszyńskiego, przyjaciel papieża JPII. Robił orgie seksualne z ministrantami. Zarzuty o molestowanie potwierdził również na bazie własnych osobistych doświadczeń z księdzem prof. Stanisław Obirek.”

Decyzja papieża Franciszka, który zatwierdził dekret uznający cud za wstawiennictwem kard. Stefana Wyszyńskiego, to wielka radość dla Kościoła w Polsce. Nie miejmy jednak złudzeń – wrogowie Kościoła nie ustaną w szkalowaniu Prymasa Tysiąclecia.

***

Przy pisaniu notki autorka korzystała z publikacji:

1. https://episkopat.pl/prymas-wyszynski-bedzie-beatyfikowany/

2. Abp Bolesław Pylak, Sługa Boży Stefan Wyszyński - wyznawca czy męczennik? Drogi prowadzące do beatyfikacji, http://dlibra.kul.pl/Content/29638/33053__Pylak--Boleslaw----S_0000.pdf

3. Ewa K. Czaczkowska, Kardynał Wyszyński. Biografia, Wydawnictwo Znak, Kraków 2013,

4. Stefan Wyszyński, Zapiski więzienne, Wydawnictwo Soli Deo, Warszawa 1995

5. http://archiwum.rp.pl/artykul/396241_Tajemnicza_smierc_ksiedza.html

6. https://ekai.pl/ks-prof-chrostowski-poprzez-kanaly-rzadowe-i-koscielne-uniemozliwia-sie-beatyfikacje-kard-wyszynskiego/

7. https://d.facebook.com/story.php?story_fbid=975652255935575&id=935375749963226&__tn__=%2AW-R



wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo