wiesława wiesława
7269
BLOG

Zbrodnia w Puziowych Dołach

wiesława wiesława Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 46

Kary nie będzie dla przeciętnych drani,

A lud ofiary złoży nadaremnie.

Morderców będą grzebać z honorami,[…]

 (Jacek Kaczmarski, Wróżba)



Na tegorocznym festiwalu filmowym "Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci" (Gdynia 2019) jury przyznało wy-różnienie filmowi dokumentalnemu „Mała Moskwa kontra mały Londyn” (scenariusz i reżyseria Sławomir Koehler) za "przejmujący obraz małej społeczności, w którym odbijają się polskie podziały". Film otrzymał również nagrodę im. Janusza Krupskiego za "odwagę, trud poszukiwania i przedstawiania tematów i postaci niepokornych, niezłomnych, wyklętych".

Film opowiada historię zamordowania w kwietniu 1944 r. kilkunastu mieszkańców powiatu kraśnickiego na Lubelszczyźnie. 19 kwietnia 1944 r. oddziały Armii Ludowej dokonały mordu na mieszkańcach wsi Kolonia Potok Stany, Potok Stany i Dąbrówka. Większość mieszkańców tych wsi była żołnierzami bądź zwolennikami Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych. Leżąca kilka kilometrów dalej miejscowość Rzeczyca stanowiła wówczas bastion komunistów i była nazywana „Małą Moskwą”.

Celem komunistycznej partyzantki w Polsce nie była walka z niemieckim okupantem, ale rozpętanie masowych wystąpień zbrojnych i wywołanie powstania, które mogłoby stanowić realną pomoc dla Armii Czerwonej. Traktowana podmiotowo polska ludność liczyła się tylko o tyle, o ile można było ją wykorzystać przeciw Niemcom, natomiast nie dbano o niemieckie represje, ofiary ludzie i straty materialne.

Zadania postawione przed oddziałami GL- AL to m.in.: wsparcie frontu wschodniego, przejęcie kontroli nad prowincja i wypieranie stamtąd wpływów niepodległościowej konspiracji.

Kiedy komuniści poczuli się w latach 1943/44 pewniej, coraz częściej zaczęli występować zbrojnie przeciwko AK i NSZ. W walkach z komunistami i pacyfikacjach przez nich przeprowadzanych zginęło nie mniej niż kilkuset żołnierzy polskiego podziemia. Oddziały GL wymordowały też co najmniej kilkuset ukrywających się w lasach Żydów. Z drugiej strony dorobek GL-AL w walce z Niemcami to w głównej mierze propagandowa mistyfikacja.

Podstawą funkcjonowania większości oddziałów GL była głównie działalność rabunkowa. Wiele z nich w ogóle nie prowadziło żadnej działalności przeciw Niemcom, natomiast atakowało głównie polskie majątki ziemskie, spółdzielnie, sklepy, plebanie, oraz zwykłe gospodarstwa wiejskie dopuszczając się przy tym gwałtów i morderstw. Niezależnie od rewolucyjnej taktyki PPR, przyczyny takiej działalności leżały w specyficznym składzie osobowym tej organizacji, w której powszechnie – od szeregowych działaczy do ścisłego kierownictwa – parano się bandytyzmem. Do komunistycznej konspiracji chętnie werbowano działające na prowincji, czasem jeszcze od przedwojnia, pospolite bandy rabunkowe.

Ważną część komunistycznej partyzantki stanowiły grupy złożone ze zbiegłych z obozów jenieckich żołnierzy sowieckich, na ogół kompletnie zdemoralizowanych, bezwzględnych i okrutnych. Z reguły były one słabo zdyscyplinowane i niechętnie nastawione do podejmowania działań antyniemieckich, a ich członkowie zajęci byli głownie piciem alkoholu i konsumpcją żywności zrabowanej w wiejskich gospodarstwach. Oprócz jeńców sowieckich grupy GL zasilali Żydzi zbiegli z gett i obozów pracy. Uciekinierzy Żydzi nie mający nic do stracenia byli dobrymi rekrutami dla borykającej się z kłopotami kadrowymi partyzantki komunistycznej.

Grupy partyzanckie złożone z byłych jeńców sowieckich oraz uciekinierów z gett były nastawione przede wszystkim na przeżycie. Ich działalność, podobna do aktywności pospolitych band rabunkowych, wywoływała przerażenie miejscowej ludności, gdyż celem ich ataków były głównie mleczarnie, tartaki, sklepy, wiejskie spółdzielnie i wiejskie gospodarstwa. W związku z tym oddziały komunistycznej partyzantki były wrogo traktowane przez okoliczną ludność, która zaczęła organizować grupy samoobrony.

Podczas obrad Rady Jedności Narodowej na początku 1944 roku gen. Tadeusz Komorowski „Bór” stwierdził:

Oddziały zorganizowane w Polsce przez obce komunistyczne agentury pod nazwą Armii Ludowej nie stanowią większych jednostek, również jak i dywersanci sowieccy nie występują one z reguły do walki z okupantem, lecz stanowią organ dywersji przeciwpolskiej, organ dla przygotowania przewrotu bolszewickiego w Polsce celem poddania jej Rosji sowieckiej. W obecnym okresie akcja grabieżcza stanowi dominujące wyczyny tych oddziałów.

Żywotność oddziałów o takim składzie była na ogół krótka, co bardzo utrudnia ustalenie liczebności sił zbrojnych PPR. Największe oddziały GL-AL. funkcjonowały na Lubelszczyźnie. W publikacjach historycznych, które powstały czasach PRL-u, autorzy określali liczebność oddziałów GL-AL na 10-20 tys. osób. Jednak dostępne źródła archiwalne pokazują, że w okresie największego rozwoju czyli wiosną 1944 r. oddziały komunistycznej partyzantki liczyły 1500 – 2500 osób, z czego około 1000 w zbrojnych oddziałach AL.

Na Lubelszczyźnie już w 1943 r. trwała otwarta wojna między polskim podziemiem i komunistami. Wiosną 1944 r. komuniści poczynali sobie coraz bardziej agresywnie, rozbijając placówki NSZ i AK, mordując żołnierzy tych organizacji. Doszło wtedy do tragedii mieszkańców wsi Potok Stany i Dąbrówka. Pretekstem do ataku na wymienione wsie stała się śmierć jednego z dowódców komunistycznych oddziałów Władysława Skrzypka ps. „Grzybowski”, mającego na sumieniu wiele zbrodni na Polakach i Żydach. „Grzybowski” zginął 11 kwietnia 1944 r. we wsi Potok Stany podczas napadu na dom Kobylarzów. Nie zastawszy w domu Leona Kobylarza, żołnierza NSZ, Skrzypek zastrzelił jego brata Mieczysława. Kiedy grupa napastników opuszczała obejście Kobylarzów najmłodszy z braci, 16- letni Wojciech Kobylarz wydobył ze schowka karabin i postrzelił śmiertelnie „Grzybowskiego”.  

W PRLu komunistyczni historycy (a tylko tacy mieli wówczas dostęp do archiwów) dowodzili, że "Grzybowski" przyjechał do Kobylarzów w celu uzyskania porozumienia z "Dębem" Kobylarzem. Wg Zbigniewa Załuskiego (w ksiązce „Czterdziesty czwarty”) 11 kwietnia 1944 r. wydarzenia miały następujący przebieg:

 „11 kwietnia dowódca 1 brygady AL. Im. Ziemi Lubelskiej ,kpt. Grzybowski (Władysław Skrzypek) w czasie inspekcji placówek i grup wypadowych Al. W gminie Potok postanowił zajechać do dowódcy obcej – kto wiedział na pewno czyjej? – placówki zbrojnej w Dąbrówce, do „Dęba (Kobylarza). Chciał z nimi omówić sytuację w terenie, ostatnie starcia, nieporozumienia i strzelaniny. Spotkanie było zapowiedziane. Ostrzegany przez kolegów „Grzybowski’ odpowiedział, że jedzie przecież do kolegi z przedwojennego wojska i nic złego nie może go tam spotkać- był niegdyś podoficerem zawodowym i „Dęba„ istotnie znał osobiście.... Przed kuźnią Kobylarza powitał ich niespodziewanie ogień z broni automatycznej. Przyduszony ogniem do Ziemi „Grzybowski” wołał, że nie przyjechał się bić tylko rozmawiać.... Ciężko ranny w brzuch zamarł po kilku godzinach”.

Po śmierci „Grzybowskiego” dowódca lubelskiego obwodu AL Mieczysław Diomko „Moczar” wydał 13 kwietnia 1944 r. rozkaz nr 16:

 „Za zbrodnie popełnione przez zbirów faszystowskich we wsi Potok dowództwo AL winno wyciągnąć najsurowsze konsekwencje do kary śmierci wszystkich winowajców tej zbrodni, pośrednich i bezpośrednich”.

Aby wykonać nakazaną przez Moczara zemstę, w lasach janowskich zebrały się oddziały AL: „Maksyma” (Andrzej Flis), „Przepiórki” (Edward Gronczewski), „Cienia” (Bolesław Kowalski), „Zbyszka” (Zbigniew Pietrzyk), „Bogdana”- (Aleksander Szymański). 19 kwietnia 1944 r. rano komunistyczni partyzanci otoczyli uznawane za siedzibę sił reakcyjnych wsie Kolonia Potok Stany, Potok Stany i Dąbrówka (określane jako „mały Londyn”) i dokonali krwawej rozprawy. Tuż po wkroczeniu do wsi zastrzelili braci Kazimierza i Józefa Grzybów, a Stanisława Krzeszowskiego zarąbali siekierą. Bili i maltretowali członków rodzin żołnierzy NSZ, jednej z kobiet połamali ręce. Zabudowania zostały ograbione z wartościowych rzeczy.

Opuścili wymienione wsie około godziny osiemnastej, zabierając z sobą 11 osób. Wśród porwanych byli Piotr Kobylarz (ojciec Mieczysława zastrzelonego przez Skrzypka), bracia Adam i Adolf Zioło (po-rwani w miejsce poszukiwanego przez komunistów ich ojca Józefa), Paweł Balawander, Stanisław Gęborski, Władyslaw Krzyżak, Wacław Dyjewski, Franciszek Kania, Kazimierz Baran, Lucjan Duma i Aleksander Markiewicz. Aleksander Markiewicz, ksiądz z Katolickiego Kościoła Narodowego, został uprowadzony, bo wnioskując po nazwie kościoła porywacze uznali, że jest „endekiem”.

W godzinach wieczornych zatrzymanych mężczyzn banda uprowadziła w stronę Rzeczycy. Nieopodal Rzeczycy Ziemiańskiej znajduje się wąwóz lessowy o głębokości dochodzącej do 11-12 metrów, nazywany Puziowe Doły od nazwiska właściciela tej ziemi. Tam rozegrał się ostatni akt dramatu. Ks. Markiewicz został przywiązany do drzewa i podpalony. Lucjan Duma, który przed wojną służył w Straży Prezydenckiej na Zamku Królewskim w Warszawie, został rozerwany końmi. Pozostałych pojedynczo podprowadzano nad wykopany dół i zabijano strzałami w potylicę.

Rodziny pomordowanych zaczęły poszukiwania miejsca ich pochówku już następnego dnia, jednak bez rezultatu. Udało się odnaleźć tylko pojedyncze sztuki odzieży i przedmioty należące do zamordowanych.

Do dzisiaj miejsce pochówku zabitych w Puziowych Dołach nie zostało ustalone, a ofiary tej zbrodni nie doczekały się godnego pogrzebu. Brak też upamiętnienia tej zbrodni.

Miejsce pochówku oprawców jest znane - Aleja Zasłużonych na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. Zostali też upamiętnieni na cmentarzu w Rzeczycy, gdzie znajduje się granitowy pomnik z napisem „żołnierzom Armii Ludowej”.

***

Po tzw. transformacji ustrojowej, w 1991 r. prezes zarządu głównego Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych wystąpił do prokuratury w Janowie z wnioskiem o zajęcie się sprawą zbrodni w Puziowych Dołach. Do dzisiaj nie znane są rezultaty dochodzenia prokuratury. A przecież wtedy żyło jeszcze wielu sprawców tej zbrodni. Wśród nich było kilku odznaczonych przez władze PRL-u Krzyżami Virtuti Militari. Pobierali „zasłużone” emerytury i dodatki z tytułu odznaczeń i stopni.

Organa ścigania prześcigają się w tworzeniu przeszkód i tłumaczeniu dlaczego nie mogą się zająć tą sprawą. Na stronie internetowej Okręgowej Komisji Badania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu w Lublinie brak jakiejkolwiek informacji o śledztwie w tej sprawie – ani w dziale „śledztwa w toku”, ani w dziale „śledztwa umorzone”.

Na temat zbrodni w Puziowych Dołach powstały w TVP trzy filmy dokumentalne. W 1996 roku Telewizja Polska wyemitowała film pt. „Puziowe Doły”. Przed kamerami wystąpiło kilkunastu mieszkańców wsi; większość z nich potwierdziła przedstawioną wersję wydarzeń. Domniemani mordercy (część spośród nich występowała przed kamerami, a ich nazwiska zagłuszano w programie) zasłaniali się brakiem pamięci. Po emisji tego filmu do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wpłynęła skarga na przedstawienie w złym świetle "żołnierzy Armii Ludowej".

W 2012 roku sprawę zbrodni w Puziowych Dołach podjął Adam Sikorski w programie telewizyjnym „Było, nie minęło. Kronika zwiadowców historii”. W wyemitowanym w 2012 r. filmie „Gdzie te mogiły” mieszkańcy wsi spacyfikowanych przez oddziały AL 19 kwietnia 1944 r. apelowali dramatycznie do żyjących jeszcze uczestników tej pacyfikacji, aby podali miejsce, gdzie zakopane zostały ciała ofiar.

***

Po wojnie dowódca AL. Na Lubelszczyźnie Mykoła Demko vel Mieczyslaw Moczar, agent NKWD o pseudonimie „Woron 36”, osobnik o wyjątkowo nieskomplikowanej umysłowości, stał się jednym z prominentnych polityków PRL. W latach 1944-1948 pełniąc funkcję szefa WUBP w Łodzi z wielkim zaangażowaniem ścigał skurwysynów faszystów, co w jego języku oznaczało żołnierzy podziemia niepodległościowego. Za wyniki uzyskane w niszczeniu tego podziemia został mianowany generałem (z opinii szefa MBP Stanisława Radkiewicza: „Płk Moczar swoją pracą i oddaniem idei demokracji zasłużył sobie całkowicie na awans do stopnia generała brygady”). Po usunięciu Gomułki, jego kariera w „resorcie” została przerwana - został był wojewodą olsztyńskim, a potem przewodniczącym WRN w Białymstoku. Po pażdzierniku’56 powrócił do MSW i został najpierw podsekretarzem stanu (1956-1964), a potem ministrem (1964-1968) Po 1968 r. został prezesem NIK. Zmarł w 1986 r.

Podkomendny Moczara, Bolesław Kaźmierak vel Kowalski ps. „Cień”, jeden z wykonawców zbrodni w Puziowych Dołach, początkowo trafił do milicji. Po zmianie nazwiska, już jako „Bolesław Kowalski” został awansowany do stopnia majora i dowodził 120-osobowym „oddziałem specjalnym” WP. Oddział, złożony głownie z amatorów złaknionych bezkarnego rabunku mienia pomordowanych osób, prowadził akcje pacyfikacyjne w okolicach Hrubieszowa. Działalność tego „oddziału specjalnego” trwała krotko i 21-letni major Kowalski znalazł się w jednostce stacjonującej w Pruszkowie. 21 grudnia 1945 r. wywołał strzelaninę w jednej z pruszkowskich restauracji, podczas której zastrzelił jednego z funkcjonariuszy PUBP usiłujących go zatrzymać, a drugiego poważnie ranił. Po przeprowadzeniu śledztwa ukarano go przeniesieniem do szkoły oficerskiej WP w Rembertowie. Jednak nie radził sobie z nauką, dostał więc wysokie stanowisko w Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego, które pełnił będąc notorycznie pijanym. W 1951 r. został aresztowany w związku z zabójstwami Żydów na Lubelszczyźnie (zbrodnia w Ludmiłówce). Ostatecznie w 1953 r. został skazany na 3 lata za przestępstwa popełnione po wojnie (nielegalne posiadanie broni i nadużycie władzy). W akcie oskarżenia oraz w wyroku sadowym nie było ani słowa o działalności „Cienia” podczas wojny ani o mordach, gwałtach i rabunkach popełnionych po wojnie. Po wyjściu z wiezienia po kilku latach wrócił do wojska jako „ofiara stalinowskich represji” i dostał przydział do Głównego Zarządu Politycznego WP. W 1963 r. został awansowany na stopień pułkownika. Zmarł w 1966 r.

Drugi uczestnik zbrodni w Puziowych Dołach, Edward Gronczewski ps. „Przepiórka” początkowo został oficerem Komendy Głownej MO, potem został oficerem ochrony Sztabu Generalnego, następnie dowodził na Lubelszczyźnie jedną z tzw. „band pozorowanych”, które przebierały się za polskie oddziały partyzanckie i dopuszczały się przestępstw kryminalnych (morderstw i rabunków) „na konto” polskiego podziemia. Potem służył w jednostkach KBW, zwykle w stanie nietrzeźwości. Aresztowany w maju 1950 r. pod zarzutem zbrodni popełnionych na Żydach, został skazany w 1955 r. na 5 lat i 4 miesiące wiezienia. Po wyjściu z wiezienia został zrehabilitowany i w marcu 1957 r. ponownie przyjęty do wojska w stopniu podpułkownika. Zawdzięczał to koledze z partyzantki, gen. Grzegorzowi Korczyńskiemu. Potem został dyplomata – attache wojskowym w Chinach. Zabawił tam jednak krótko, i po roku wrócił do kraju i tym razem został oddelegowany do pracy naukowej. Został pracownikiem Wojskowego Instytutu Historycznego i autorem wielu książek na temat działalności GL-AL na Lubelszczyźnie. Zmarł 1 stycznia 1976 r. w Warszawie, pochowany na Cmentarzu Powązkowskim. W tym samym grobie została pochowana w 2004 r. jego małżonka Zinaida Gronczewska z domu Dudarenko, towarzyszka z partyzantki, po wojnie zatrudniona w tzw. organach bezpieczeństwa. Edward Gronczewski był odznaczony m.in. Krzyżem Srebrnym Orderu VM i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

***

Przy pisaniu notki autorka korzystała z następujących publikacji:

1. Piotr Gontarczyk, Polska Partia Robotnicza. Droga do władzy 1941 -1944, FRONDA.PL Sp. z.o.o, wydanie trzecie

2. Zbrodnia doskonała czyli ponura tajemnica Puziowych Dołów, https://www.soleczniki.pl/w-drodze-do-solecznik

3. https://ipn.gov.pl/pl/sledztwa/sledztwa/oddzialowa-komisja-w-lu

4. https://vod.tvp.pl/video/bylo-nie-minelo,gdzie-te-mogily,8865496




wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura