NoPassaran NoPassaran
410
BLOG

Rządowy PR łamie prawo

NoPassaran NoPassaran Polityka Obserwuj notkę 0

O propagandzie uprawianej przez obecny rząd zamiast rzeczywistego rozwiązywania problemów kraju i obywateli napisano już wiele. Bezsporne pozostaje stwierdzenie, że autoreklama Premiera i jego ministrów oraz ich, pożal się Boże, sukcesów, osiągnęła a raczej przekroczyła poziom propagandy sukcesu z czasów Gierka.

Mało kto jednak zdaje siobie sprawę jak wielki faktyczny i instytucjonalny rozmiar osiągnęła sieć firm i instytucji pracujących nad klaką dla rządu. Swoiste Ministerstwo Prawdy i Propagandy przekracza swoimi rozmiarami i możliwościami potoczne wyobrażenie i jest bezpośrednim zapleczem "przemysłu pogardy i nienawiści". A często nawet wykonawcą zleceń. Jesli dodamy do tego mainstreamowe media, które bez najmniejszej żenady kłamią, manipulują i załatwiają w ten sposób własne interesy to sytuacja staje się groźna.

Zacznijmy od konkretnego i świeżutkiego przykłądu. Otóż, na zbliżającą się trzecią rocznicę powstania rządu D. Tuska szykowana jest wielka propagandowa feta. Nie wnikając w szczegóły, będzie ona polegała na wmawianiu Polakom ile to dobrego przez te trzy lata rząd dla nas zrobił i, co równie ważne, przed czym nas ochronił.

Ważne, bo faktycznych sukcesów przeciętny Polak, nawet karmiony medialną pulpą, nie dostrzega ani w swoim portfelu, ani w swoim otoczeniu. Dlatego istotnym założeniem imprezy jest sprytny zabieg polegający nie na pokazywaniu miernych osiągnięć, wypracowanych zresztą w wielu przypadkach przez poprzedni rząd- jak np umowy na kolejne kilometry autostrad itp., lecz na pokazywaniu teoretycznie realnych ale faktycznie całkowicie fikcyjnych zagrożeń, których dzięki rządowi i miłościwie panującemu Premierowi uniknęliśmy. Pozwala to przesunąć akcenty nie na promocję rzeczywistych decyzji i ich skutków ale na wirtualne zapobieganie nieszczęsciom, które najprawdopodobniej nigdy by się nie wydarzyły.

Czyli nie będzie tak: naszym sukcesem jest wprowadzenie rozwiązania X, które pozwoliło Polakom osiągnąć cel Y. Będzie natomiast tak: wynikające z zewnetrznych, niezależnych od rządu zagrożenie X zostało w porę rozpoznane i sukcesem rządu jest skuteczne zapobieganie jego skutkom, co powoduje, że Polacy osiągnęli Y.

Jakie to rozwiązania? Oj nie bawmy się w szczegóły, wszak każdy wie, że jesteśmy zieloną wyspą na europejskim a nawet światowym oceanie kryzysu, recesji, bankructwa itp. MOżemy być pewni, że żaden dziennikarz o to nie zapyta ani żaden autorytet nie krzyknie: król jest nagi!

Tyle o ogólnym założeniu, teraz o realizacji. Dodajmy, realizacji niezgodnej z prawem, czego zapewne także nikt z dziennikarzy i ałtorytetów nie zauważy.

Otóż, jubileuszowa feta ma być prowadzona zarówno na poziomie Premiera jak i na poziomie resortów. To nawet logiczne: ministrowie chwalą się sukcesami a łaskawy władca spija śmietankę sukcesu jako ojciec i szef.

Od kilku juz miesięcy poszczególne ministerstwa uzgadniają z zapleczem Pemiera formy i zawartośc przekazu propagandowego. Całość musi być wszakże skoordynowana i nie pozostawiać wątpliwości. Będziemy zatem świadkami konferencji prasowych, otwarć rozmaitych inwestycji, innych eventów a także uruchomień nowych stron internetowych ministerstw, kampanii plakatowej i bilboardowej, w najważniejszych gazetach dostaniemy bezpłatne inserty: ulotki i inne broszury.

A dlaczego twierdzę, że są to działania niezgodne z prawem? Ano dlatego, że poszczególne elementy całej układanki są przygotowywane przez wyspecjalizowane agencja PR. Nie mam teraz czasu na szukanie konkretnego przepisu ale z mojej znajomości "Ustawy o zamówieniach publicznych" wynika, że nie można udzielić zamówienia publicznego jeśli Zamawiający we własnym zakresie prowadzi działalność będącą przedmiotem Zamówienia.

Tymczasem w strukturze Kancelarii Premiera istnieje Centrum Informacyjne Rzadu a w strukturach każdego ministerstwa Departamenty, Wydziały lub Biura Komunikacji Spełecznej i Biura Prasowe. Gdyby wczytać się szczegółowo w statuty urzędów to okazałoby się, że wszystkie te komórki w swoich zadaniach mają: prowadzenie działalności informacyjnej i promocyjnej, dialog z obywatelami z wykorzystaniem narzędzi komunikacji społecznej, współpracę z dziennikarzami a także prowadzenie akcji informacyjnych i promocyjnych na rzecz działań podejmowanych przez ministerstwo.

Zatem zlecanie agencjom reklamowym czy agencjom PR przygotowania znakó graficznych, ulotek, broszur, plakatów, bilboardów czy spotów radiowych lub telewizyjnych jest w większości przypadków niezgodne z przepisami. Tym bardziej, że niemal każde ministerstwo ma własną drukarnię, zatrudnia informatyków, grafików komputerowych, specjalistów PR, rzeczników prasowych. To oni własnie powinni przygotowywać konferencje prasowe, plakaty, ulotki, broszury, projekty stron internetowych itp. Za to do cholery im przecież płacimy.

Rozumiem, że nie wszystko da się zrobić siłami wydziału czy biura komunikacji społecznej ale w takim przypadku zamówienia mogą dotyczyć wyłącznie wyspecjalizowanych usług i odbywać się w postaci jawnych konkursów czy przetargowych zamówień publicznych.

Lecz w POlandzie do wykonywania zadań bedących w kompetencjach zatrudnionych urzędników zatrudnia się zewnętrzne firmy. A to jest tylko czubek góry lodowej.

Istotne jest bowiem jak się je wybiera i jak się im płaci. Otóż na podstawie pobieżnej penetracji rynku usług PR, polegającej głównie za rozmowach ze znajomymi z firm pracujących dla rządu, stwierdzam, że obraz rzeczywistości jest przerażający.

Przede wszystkim dlatego, że po raz kolejny łamane jest prawo. Przywoływana już ustawa o zamówieniach publicznych mówi, że Zamówienie nie może byc dzielone. Mówiąc obrazowo, jeśli mamy do zbudowania samochód to powinnismy jego budowę, jako integralnej całości, powierzyć jednej wyspecjalizowanej firmie. Nie może być natomiast tak, że zamawiamy w jednej firmie koła, w innej karoserię, w kolejnej silnik a w następnej siedzenia.

A  w przypadku szykowanej kampanii, dzieje się dokłądnie odwrotnie niż dopuszcza ustawa. Jedna agencja przygotowuje projekt ulotki czy plakatu, inna ją drukuje a jeszcze inna dystrybuuje. Albo jedna agencja przygotowuje nowe logo ministerstwa, inna wprowadza je do drukowanych przez siebie ulotek a kolejna umieszcza na plakatach i słupach bilboardowych. Bywa też tak, że jedna agencja przygotowuje konferencję prasową, inna wysyła na nią zaproszenia a jeszcze inna zapewnia obsługę techniczną i np rejestrację dźwięku i obrazu.

Przyczyna tego jest prosta. Otóż w ten sposób omija się kolejny zapis Ustawy o zamówieniach publicznych. Mówi ona, że można dokonać tzw "zamówienia z wolnej ręki" (czyli bez żadnych procedur, porównywania ofert, konkursów projektowych czy negocjacji cenowych), jeśli wartośc zamówienia nie jest większa niż 14 tys. euro. Czyli około pół miliona złotych.  

Śmigają więc specjaliści po ministerstwach, szanę na niezłą kasę mają ci, którzy mają układy i znajomości, kelnerki w "Pędzących królikach" nie nadążają z obsługą kolesiostwa, które przy sushi, winku itp ustala kto i co ma zrobić. Wychylisz się- nie będzie kasy, zrobisz tak jak trzeba i odpalisz dolę- dostaniesz kolejne zlecenie przy następnej propagandowej ustawce.

A wszystko pod przykryciem prawnego wytyrychu, który umożliwia tryb bezprzetargowy w przypadku zamówienia w zakresie działalności twórczej lub artystycznej.

Ale sięgnijmy jeszcze głębiej. Praktycznie każda duża firma czy korporacja ma własne działy promocji i mediów. Firmy panstwowe również. Jesli taka firma chce przeprowadzić kampanię reklamową za bardzo duże pieniądze zwraca się do agencji reklamowych lub tzw domów mediowych. Zatrudnieni tam mediaplannerzy proponują im odpowiednie media, do których reklama ostatecznie trafia. Przy jej produkcji pracują zastępy filmowców, montażystów, dźwiękowców, grafików. Każdy pośrednik musi zarobić więc koszty reklam są duże.

Przy okazji wytworzył się, całkowicie nieprzejrzysty z zewnątrz, świat nieformalnych powiązań, układów i zależności. Jesli rządowy PRopagandzista jest częścią tego świata to wie jak się w nim poruszać. Więc nie ma przypadku w tym, że finansowane z publicznych pieniędzy ogłoszenia trafiają do zaprzyjaźnionych agencji, prorządowych tytułów, zaprzyjaźnionych telewizji i innych medialnych klakierów. Korzystają z tego nie tylko grube ryby biznesu reklamowego lecz także hordy twórców. A wszystko dzieje się w tajemnicy przed obywatelami, którzy moga tylko narzekać na nieobiektywne media i piramidalne trudności w stworzeniu lub utrzymaniu niezależnych tytułów.

Układ jest bowiem samonapędzający a smarowany odgórnie działa bez zarzutu. Stąd nie dziwi poparcie jakiego udzialają artyści i twórcy Platformie. Bo za czasów PiS takie hece były niewyobrażalne.

I otwarte pozostaje pytanie nawet nie o to czy znajdzie się uczciwy dziennikarz, który powyższy mechanizm opisze wymieniając nazwiska i firmy ale czy znajdzie się redakcja, która taki artykuł opublikuje?

Bo nadzieję, że znajdzie się prokurator czy polityk, który zechce tę korupcję prześwietlić można dzisiaj włożyć między opowiadania Lema, Zajdla czy innego speca od fantastyki.

 

NoPassaran
O mnie NoPassaran

"Nie wierzę w spiskowe teorie ale wierzę w praktykę"- mawiał Talleyrand. Wiedział co mówi bo służąc Napoleonowi był płatnym agentem cara Rosji.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka