propatrian propatrian
1559
BLOG

GDAŃSK, godz. 9. : "oni wszyscy nie żyją"

propatrian propatrian Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

 

 

"Pierwszą informację o katastrofie minister otrzymał od szefa Departamentu Wschód w MSZ o godz. 8.48. - Wiem precyzyjnie, bo sprawdziłem bilingi później - opowiada.Te pierwsze, wysyłane na bieżąco sygnały początkowo nie brzmiały tak dramatycznie: "samolot się rozbił, ale nie było słychać wybuchu". - To dawało nadzieję, że po prostu mieli awaryjne lądowanie, że może stracili koło, może podwozie - mówi Sikorski.

Minister pierwszego sms-a z informacją o wypadku wysłał do premiera Donalda Tuska. Tylko tyle, bo - jak tłumaczy - uważał, że te informacje to za mało, żeby "stawiać w stan zawału całe państwo".
Było przed dziewiątą rano, byłem jeszcze w sypialni. Już nie spałem. Dostałem SMS, następnie telefon. A może było odwrotnie: najpierw telefon, potem SMS, od oficera dyżurnego z sekretariatu operacyjnego premiera. Poinformował, nie mając jeszcze tak naprawdę żadnych szczegółowych informacji, że chyba doszło do jakiegoś wypadku, być może samolot zjechał z pasa albo dziób samolotu zarył w ziemię. Lakoniczna wiadomość. Zadzwoniłem do premiera. Był już po rozmowie z ministrem Sikorskim. Już wiedział, że coś się stało.
"8.57 Małgorzata Tusk, odbiera telefon od ministra Sikorskiego. Szef MSZ informuje premiera, że samolot się rozbił i prawdopodobnie nikt nie przeżył. Sikorski zadzwoni do niego trzeci raz ok. godz. 10
- Około 9. zadzwonił premier i powiedział, że coś się stałoz samolotem prezydenta. Na początku w to nie uwierzyłem. Pomyślałem nawet, że postanowił zepsuć mi weekend. Zacząłem wydzwaniać do BOR. Potwierdziło się, że dzieje się coś niedobrego. (...) Po kilku minutach ponownie dzwoni premier i mówi: "Wracaj do Warszawy, oni wszyscy nie żyją".
W ciągu kilku minut od pierwszej informacji Sikorskiemu udało połączyć się z ambasadorem RP w Moskwie, Jerzym Bahrem. - On stał dosłownie przy dymiących szczątkach, jeszcze we mgle i powiedział mi, że z tego wypadku nikt nie mógł wyjść żywy - opowiada.
Wtedy jeszcze raz Sikorski zadzwonił do premiera"
PODSUMUJMY:

10 kwiet­nia o 8.48 do Ra­do­sła­wa Si­kor­skie­go za­te­le­fo­no­wał szef de­par­ta­men­tu wschod­nie­go MSZ: „sa­mo­lot się roz­bił, ale nie było wy­bu­chu”. Si­kor­ski jadł aku­rat śnia­da­nie w swoim dwor­ku w Cho­bie­li­nie. Sie­dział za sto­łem z matką i synem. Wy­słał ese­me­sa do pre­mie­ra Tuska, o tym że tu­po­lew miał kło­po­ty przy lą­do­wa­niu. Nie wie­rzył w naj­gor­szy sce­na­riusz, bo ka­ta­stro­fy nie zda­rza­ją się pre­zy­denc­kim sa­mo­lo­tom. (…) szef MSZ po­łą­czył się z nim po kilku mi­nu­tach, do­kład­nie o 8.55, po­przez Cen­trum Ope­ra­cyj­ne Rządu. „Za­mel­do­wa­łem mi­ni­stro­wi, co widzę, to była krót­ka roz­mo­wa” – opo­wia­dał Bahr Te­re­sie To­rań­skiej.

Si­kor­ski na­tych­miast dzwo­ni do Tuska. Od­bie­ra jego żona, któ­rej Si­kor­ski prze­ka­zu­je słowa Bahra, że sa­mo­lot się roz­bił i naj­pew­niej nikt nie zo­stał żywy. Mniej wię­cej w tym samym cza­sie o kło­po­tach sa­mo­lo­tu do­wie­dział się szef Kan­ce­la­rii Pre­mie­ra To­masz Arab­ski, który także spę­dzał week­end w domu w Trój­mie­ście. Ese­me­sa przy­słał ofi­cer dy­żur­ny se­kre­ta­ria­tu ope­ra­cyj­ne­go pre­mie­ra. Ze Smo­leń­ska nad­cho­dzi­ły coraz ści­ślej­sze in­for­ma­cje. Tusk oso­bi­ście wy­ko­nał kilka te­le­fo­nów do naj­bliż­szych współ­pra­cow­ni­ków: Grze­go­rza Sche­ty­ny, Bro­ni­sła­wa Ko­mo­row­skie­go. Jeden z nich do Pawła Gra­sia, który był wtedy w Biesz­cza­dach: „Wra­caj do War­sza­wy, oni wszy­scy nie żyją”.http://tygodnik.onet.pl/kraj/b-jak-brzoza-t-jak-trotyl-czyli-smolenski-alfabet-pawla-reszki/dvdw6

 
JEDYNE ŹRÓDŁO INFORMACJI PREMIERA:
Jak wynika z opublikowanej rozmowy, na pytanie pracownika Centrum Operacyjnego MSZ "Coś wiemy więcej w tej chwili?", ambasador Bahr odpowiedział: "No w tej chwili ja stoję, samolot jest całkowicie rozbity, stoimy w odległości 150 metrów, nie ma żadnego śladu życia, ugasili pożar, który był w przedniej części i to jest wszystko. Otoczone to jest już przez straż pożarną i...".
Pracownik CO dopytywał: "A czy to jest pewne, że to był ten samolot?". "Nie no naturalnie, że to jest ten samolot.. (w tle pracownik CO: wiadomo) ..tak" - odparł Bahr.
Pracownik CO zapytał też Bahra, czy rozmawiał z ministrem Sikorskim, na co ten odpowiedział, że jeszcze nie. W odpowiedzi pracownik CO podjął próbę połączenia ambasadora z Sikorskim. Okazało się to jednak niemożliwe, bo szef MSZ prowadził wtedy inną rozmowę. "Zajęty jest niestety telefon u ministra" - poinformował pracownik CO, po czym powiedział: "Rozmawia najwyraźniej z kimś innym. Czyli tak. Panowie jesteście.. ja podsumuję, panowie jesteście 150 metrów od samolotu, pożar został ugaszony, nie widać śladów życia".
Bahr potwierdził: "Tak, samolot został całkowicie zniszczony".

Sam opowiada o tym tak: jak już mówiłem - nie podjechaliśmy na sam przód, gdzie był ten najstraszliwszy widok, ale z tyłu. (…) Osobiście natomiast zdecydowałem się nie iść dalej. (…) Zatrzymał mnie także sam widok tego miejsca. Nikt bowiem z nas nigdy nie przeżył, ani też nie widział niczego podobnego. W związku z tym już samo opanowanie się, czysto fizyczne, żeby chociaż nie upaść na kolana, to był już wielki wysiłek dla wstrząśniętego organizmu. (…) To, o czym pani mówi, i te pokazywane w mediach zdjęcia, na których widać m.in. koła i kabinę, dotyczy już miejsca, którego osobiście początkowo nie widziałem. Zobaczyłem je dopiero wieczoremhttp://stary.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100604&typ=po&id=po31.txt

ŹRÓDŁO (starszy, zdenerwowany pan, stojący 150 metrów od "miejsca wydarzeń", któremu PRZEZ GĘSTĄ MGŁĘ wydaje się, że nie widać śladów życia) WYSTARCZYŁO, by podjąć wielorakie czynności "organizacyjne",
 
ALE NIE WYSTARCZYŁO, ŻEBY RATOWAĆ LUDZI LUB CHOĆBY TAJEMNICE PAŃSTWOWE!!!
A NOTA AMB. MARCINIAKA O UZNANIE EKSTERYTORIALNOŚCI MIEJSCA ZOSTAŁA PRZEZ MSZ WYCOFANA!
 
BOWIEM W TYM NAJBARDZIEJ GORĄCYM CZASIE
 
Premier podejmuje następujące działania:
 
1. Dwukrotnie dzwoni do rzecznika prasowego rządu
2. Zwołuje posiedzenie Rady Ministrów (na godz. 13. - rozpoczęła obrady o 13.40)
3. Udaje się w podróż samochodem do Warszawy i w jej trakcie (trwała 2,5 godz.) odbywa długą rozmowę telefoniczną z premierem Putinem (patrz: http://noweczasy.salon24.pl/511744,alfabet-tajemnic-smolenskich-r ) "Podjechałem pod dom premiera. Szef już wychodził. Pojechaliśmy do Warszawy. Samochodem. Nie samolotem. W pierwszej chwili myślałem, żeby z niego skorzystać, wezwać jaka, ale czas liczony od momentu zamówienia samolotu, przygotowania załogi, wylotu jaka do Gdańska, przygotowanie startu do Warszawy byłby porównywalny, jeśli nie dłuższy niż jazda samochodem. Jechaliśmy bardzo szybko, na sygnale. Sytuacja, w której się wtedy znajdowaliśmy, była absolutnie graniczna. Z jednej strony trzeba było podejmować decyzje, wydawać polecenia, organizować Radę Ministrów, odbierać raporty. I to było jeszcze w miarę proste. Z drugiej strony, były to momenty bardzo osobiste. Cały czas jeszcze towarzyszyła nam nadzieja. Ale im bliżej byliśmy Warszawy, tym tej nadziei było mniej." http://www.polskatimes.pl/artykul/411039,arabski-dla-polski-atakuja-mnie-za-smolensk-bo-tylko-ja-zyje,3,id,t,sa.html "Cały czas jeszcze towarzyszyła nam nadzieja" - a tymczasem przecież (zanim wsiedli do samochodu!):

"10.04.2010 09:20

Nikt z pasażerów prezydenckiego samolotu, który rozbił się w rosyjskim Smoleńsku nie przeżył katastrofy, do której doszło, gdy maszyna podchodziła do lądowania."  http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,7752546,Katastrofa_samolotu_prezydenta__Nikt_nie_przezyl.html

4. Prowadzi obrady rządu
5. Występuje na koferencji prasowej.
 
Marszałek Sejmu podejmuje następujące działania:
 
1. Wraca do Warszawy: oficjalnie z Budy Ruskiej, wg Kancelarii Sejmu i wg...TVN(http://clouds.web-album.org/photo/691848,inne-fotki) - z Gdańska (także z Gdańska wracała Ewa Kopacz!
2. W trakcie tej podróży powołuje nowe szefa Kancelarii Prezydenta
3. "Kilka minut po pierwszej marszałek, Michałowski, szef Kancelarii i jego zastępca, dyrektorzy biur, rzecznik prasowy marszałka spotykają się w gabinecie Komorowskiego."
http://archiwum.polityka.pl/art/czy-marszalek-daje-rade,427786.html
4. o 13.40 ogłasza żałobę narodową i przejęcie przez siebie obowiązków Prezydenta
- I TO POMIMO:

15:45, 10 апреля 2010

О судьбе польского президента пока ничего не известно. http://lenta.ru/news/2010/04/10/crash/  !!!

 
 
Do tego momentu na miejscu określanym jako miejsce katastrofy 
NIE ZNALAZŁ SIĘ ŻADEN POLSKI EKSPERT CZY PROKURATOR, 
 
nie znaleziono też ciała Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej
(15.30 (około) „strażacy wydobyli wreszcie ciało, które mjr Andrzejowi Rychlikowi oraz radcy Łątkiewiczowi przypominało Lecha Kaczyńskiego.”).
 
 
WYSTARCZYŁY TE SŁOWA:
 
"oni wszyscy nie żyją" ("wsie pagibli").
 
propatrian
O mnie propatrian

http://noweczasy.salon24.pl/738866,tragedia-smolenska-katastrofa-przed-katastrofa-i-po-katastrofie http://noweczasy.salon24.pl/573148,archiwa-smolenskie-linki

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura