No i rozpoczęły się w telewizji (14.02.12) „szeroko zakrojone konsultacje społeczne” w sprawie zmian emerytalnych. Najpierw ostrzeżenie premiera, że jeśli nie chcemy podniesienia wieku emerytalnego, to on proponuje w zamian: VAT 8%, składka emerytalna do 30% (przypominam o minimum brutto 1500 zł), ewentualna obniżka emerytur o połowę. Przecież premier ze swoją ekipą jest doskonale zabezpieczony materialnie w III filarze. A że zwykłego obywatela, któremu gdy obligatoryjnie ściągnie się składki na ZUS, już na to nie stać, to nie szkodzi. Wicepremier Pawlak szczerze wyznał (jako przedstawiciel rządu), ze nie wierzy w instytucję państwową taką jak ZUS i zabezpiecza się dodatkowo w III filarze. Gratuluję przedstawicielowi rządu braku wiary w instytucję państwową, obywatele natomiast nie mają wyjścia. I na koniec wystąpienie ministra Rostowskiego, który wyliczył, że w przyszłości nie tylko nie będzie brakować miejsc pracy (jeśli ktoś się o to martwi), ale będzie brakować rąk do pracy i miejsca pracy na ludzi będą czekać. No to wydało się. Pan minister liczy na starą, tanią, najlepiej za głodowa pensję siłę roboczą. Lepsza stara i schorowana siła robocza niż żadna. Gratuluję panu ministrowi szczerości oraz humanitarnego i demokratycznego podejścia do sprawy. A dziennikarze z prawa i z lewa ze zrozumieniem kiwają głowami. Bo to wszystko jest konieczne dla dobra ludzi, a szczególnie kobiet. Których ludzi i których kobiet? Społeczeństwo to nie wirtualny byt. Istnieją poszczególni ludzie i poszczególne zawody, które mają swoja specyfikę. W tak podstawowej reformie, która dotyczy wszystkich ludzi, oczekuję na szczegóły, a nie tego rodzaju wystąpienia. W przeciwnym wypadku proponuję przywrócenie do łask pańszczyzny. Wtedy nie będzie problemów nawet z medycyną pracy, a szczegółami nie będzie trzeba się przejmować. Ten rząd przekonać do autentycznych i szeroko zakrojonych konsultacji społecznych może jedynie szeroko zakrojony protest społeczny. Na dzień dzisiejszy rządzący całkowicie wyalienowali się ze społeczeństwa.
