Odźwierny z Bierutowic Odźwierny z Bierutowic
53
BLOG

Wybory okiem odźwiernego

Odźwierny z Bierutowic Odźwierny z Bierutowic Polityka Obserwuj notkę 1

Goście hotelu, w którym pracuję znają się dobrze, ponieważ większość to stali bywalcy. Dlatego od początku miesiąca tematem przewodnim są wybory parlamentarne. Znajomi, a niekiedy nawet przybysze z odległych krain zadają mi to samo pytanie - "na kogo będziesz głosował?". A ja wciąż mam dylemat.

Z racji moich raczej prawicowo-liberalnych poglądów odpadają ekstremy takie jak Napieralski, Ziętek, czy Lepper. Nie interesuje mnie ani daleko posunięty agraryzm z potrzebami rolników na pierwszym planie, ani ruchy związkowe biednych robotników narzekających na swój los, który jest odwrotnie proporcjonalny do szczęścia okropnej burżuazji, ani też postępowy przodek działacza PZPR o podobnych, tylko trochę bardziej tęczowych, poglądach. Urodziłem się na tyle wcześnie, że przez mgłę pamiętam Gierka, choć niestety za późno, żeby pamiętać raj, który nam ten uroczy Katowiczanin (no, nie do końca, ale skoro ja jestem Bierutowiczaninem, to on Katowiczaninem i basta!) przywiózł. Pamiętam też rządy u naszego wschodniego sąsiada - dwóch ledwo trzymających się starców oraz jeden młody, jak na sowieckie warunki, reformator. Natomiast nieco wcześniej, bo od czasów stanu wojennego, a więc mojej bardzo, bardzo wczesnej młodości, jestem antysocjalistą i takim pozostanę do końca życia.

W orbicie zainteresowań nielewicowego odźwiernego pozostaje więc Jarosław Kaczyński, Bronisław Komorowski, Waldemar Pawlak, Kornel Morawiecki, Andrzej Olechowski, Janusz Korwin-Mikke i Marek Jurek. Trzeci odpada z miejsca, bo prawie tak jak PZPR-owców nie trawiłem ZSL-owców - ich ludowych "piesków". Olechowski z racji przeszłości - bynajmniej nie chlubnej, zarówno w czasach Polski sowieckiej, jak i III RP - i poglądów  zostaje przeze mnie skreslony. Komorowskiego za zarozumialstwo, brak wyrazistych poglądów i marne działanie rządu Donalda Tuska również odrzucam. Morawieckiego pamiętam jedynie z działań opozycyjnych, a było to już dawno temu. Obserwując jego medialny występ sądzę, że nie jest to kandydat z mojej bajki... Najbliżej światopoglądowo jest mi do Korwin-Mikkego i Jurka. Kaczyński parokrotnie mi podpadł stosując retorykę rodem z archiwalnych przemówień Cyrankiewicza. Dodatkowo irytuje mnie jego wkład z mocno przedawnioną lustrację (przeprowadzenie jej dzisiaj byłoby nieuczciwe, kiedyś napiszę dlaczego...), istnienie IPN-u, popieranie interwencjonizmu państwowego na dużą skalę i jego krytyka poprawnego zachowania PO na kryzys.

Kandydat Prawicy Rzeczpospolitej wydaje mi się uczciwym człowiekiem o zdrowych poglądach. Czy jednak będzie w stanie działać w odpowiedni sposób, korzystając z weta i inicjatywy ustawodawczej nie tylko w sprawach dotyczących in vitro i aborcji? Pamiętajmy, że wg nieudolnie napisanej konstytucji Prezydent RP jest raczej zmarginalizowanym urzędem, ale nie, jak starają się wmówić niektóre media, tylko reprezentacyjnym! Ma on do dyspozycji kilka bardzo ważnych narzędzi, którymi może hamować szkodliwe reformy toksycznego dla Polski rządu Tuska.  Korwin-Mikke zawsze szedł pod prąd i nie mam złudzeń, że w przypadku jego elekcji (rzecz jasna nierealnej) pałac prezydencki miałby pełne ręce roboty. Dlatego w pierwszej turze można oczywiście pokusić się na poparcie bardziej egzotycznego kandydata (wybór jednego z dwóch wyżej wymienionych, choć może mi się odmienić i w ostatniej chwili krzyżyk postawiony zostanie przy innym nazwisku), a w drugiej, która na pewno się odbędzie, wybiorę mniejsze zło.

W hotelu, ponieważ jestem tylko epizodyczną postacią mającą za zadanie otwierać drzwi, sprzątać schody oraz niekiedy pomagać w noszeniu toreb i bagażów, ciekawskim gościom pytającym się o moje preferencje polityczne (w tym roku już trzy - to jakaś plaga!) odpowiadam zwinnie: "polityka nie jest w sferze moich zainteresowań" i powracam do moich obowiązków.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka