kemir kemir
2523
BLOG

Nie będzie (albo będzie) Niemiec pluł nam w twarz...

kemir kemir Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 91

Wielokrotnie w swoich notkach wyraźnie eksponowałem pogląd, że Platforma Obywatelska to w istocie partia antypolska, jej politycy, nominaci i - niestety - zwolennicy, to ludzie mniej lub bardziej świadomie popierający i reprezentujący obcą interesom Rzeczypospolitej politykę Niemiec. W ostatnich latach wszyscy skupiamy się na wewnętrznej wojnie polsko-polskiej, zapominając o zewnętrznych uwarunkowaniach, które na wydarzenia w Polsce mają o wiele większy wpływ, niż jesteśmy to w stanie zauważyć. Haniebny atak niemieckiego, chociaż polskojęzycznego "Faktu" na prezydenta Dudę, to nie jest pierwszy przypadek, gdy niemieckie media w Polsce próbują wpłynąć na wynik wyborów, ale jest to przypadek najbardziej chyba spektakularny, jawnie ingerujący w polski, suwerenny proces wyborczy. Szczerze pisząc trudno doszukać się takich przypadków nawet w gadzinówkach czasów przed i w czasie II Wojny Światowej, ponieważ  prasa była bardziej ostrożna i dyskretna w sączeniu swoich treści. Wbrew pozorom hitlerowskie gadzinówki nie chciały poniżać całego narodu. Już niemiecki namiestnik okupowanych terenów, Hans Frank wskazywał jak opisywać podbite społeczeństwo: "Zdajemy sobie wszyscy jasno sprawę z tego, że musimy dać tej milionowej ludności polskiej prasę wychodzącą w każdym razie poza ramy samych tylko wiadomości (…) Polacy muszą odnieść wrażenie, że prasa nie traktuje ich jak świnie, lecz jak Europejczyków i ludzi".


O pro-niemieckiej postawie Donalda Tuska nie warto już chyba pisać, ale warto na świeżo zastanowić się nad tym, co w kwestii relacji polsko - niemieckich mówi nam Rafał Trzaskowski. dla którego priorytetem w polityce zagranicznej ma być "odbudowa" relacji w ramach Trójkąta Waimarskiego. Oczywiście sam Trójkąt ma sens istnienia, ale nie ma sensu układ, z którym Polska jest traktowana przedmiotowo i w rzeczywistości stanowi - napiszę wprost - kolonialne zaplecze europejskiego mocarstwa i największego pasożyta Europy, jakim jest Francja. W tej konfiguracji nic dobrego dla Polski nie wynika. Polityka zagraniczna rządu Tuska była pod tym względem tylko grą pozorów i nie miała nic wspólnego z realną walką o polskie interesy w Europie. Trzaskowski właściwie wprost zapowiada powrót do takiej polityki wobec Niemiec, co w moim głębokim przekonaniu stanowi największe zagrożenie dla suwerenności Polski i tożsamości Polaków. Warto mieć to na uwadze, kiedy ktoś w ogóle rozważa oddanie głosu na prezydenta Warszawy - to głos na opcję niemiecką.


Irytują mnie strasznie te puste slogany o pojednaniu polsko-niemieckim i rzekomej polsko-niemieckiej przyjaźni. W swojej istocie jest to retoryka jakiej w formalnej wymianie relacji używają pomiędzy sobą organy i instytucje państw, upoważnione do prowadzenia polityki zagranicznej. Jak bowiem pojmować coś takiego, jak przyjaźń między państwami, jeżeli jedno niedawno w ramach oficjalnej ideologii – napadło na drugie i wcale nie ukrywało, wręcz oficjalnie uznawało jego mieszkańców za podludzi, których znaczną cześć zamordowano, a reszcie szykowano los dogorywających niewolników? Jak pojmować przyjaźń między państwami, jeżeli same nie ustaliły swojej granicy, tylko inne państwa zdecydowały o tym, w jaki sposób ma ona przebiegać – istotnie krzywdząc oba, ale państwo słabsze krzywdząc wielokrotnie w ramach jednego ciągu procesu? Jak pojmować przyjaźń pomiędzy państwami, które różni potencjał – przeszło siedmiokrotnej lub większej różnicy w dającym się mierzyć bogactwie (siłą nabywczą), co powoduje liczne dyfuzje, stale upośledzające jedną – słabszą stronę, jako uboższego partnera zależnego? Jak pojmować przyjaźń pomiędzy państwami, które mają zasadniczą różnicę postrzegania interesów regionalnych – wpisaną w fundamenty swoich racji stanu?


Jak w końcu pojmować przyjaźń pomiędzy państwami, gdzie jeden z narodów czuje od wieków, kulturową, cywilizacyjną i zdarzało się że i rasową oraz – jak obecnie - moralną wyższość? Co więcej – ten naród, ma kod informacyjny o tej wyższości na stałe implementowany w nauczanie własnej historii, literatury, generalnie – w kodzie kulturowym, sięgającym średniowiecza, ma przeświadczenie o swojej generalnej wyższości. Dzisiaj podtrzymywane przeświadczeniem o sponsorowaniu sąsiada w ramach funduszy unijnych!



W relacjach międzypaństwowych fundamentem są relacje społeczne, tych prawie nie ma. Specyficzne są bezpośrednie kontakty międzyludzkie. Dominująca większość rodzin mieszanych to rodziny gdzie to Polka wychodzi za Niemca. Odwrócenie relacji jest rzadkością. Do tych wszystkich spraw dochodzą kwestie strategiczne, odnoszące się do fundamentów racji stanu. Niemcy mają inne cele, inaczej postrzegają sytuację w regionie i z innej perspektywy postrzegają zasady gry w ramach globalizacji. To wszystko powoduje, że oni mają Nord Stream, a my Gazoport. Te inwestycje są wynikiem sprzecznych koncepcji zaopatrzenia w energię, ale co jest bardzo ważne, przy odrobinie dobrej woli obu stron, mogłyby być komplementarne. Niestety wiele wskazuje na to, że będą skazane na konkurencję. Identyczna konkurencja dotyczy także np. CPK i nie jest przypadkiem, że pro-niemiecki Trzaskowski strzela pociskiem: "po co nam lotnisko, jak mamy lotnisko w Berlinie".


Nie ulega żadnej wątpliwości, że bilans relacji ostatnich 300 lat, jest dla nas krzywdzący, albowiem chociaż zyskaliśmy na sąsiadach terytorialnie, to straty kulturowo-cywilizacyjno-materialne i osobowe jakie spowodowali Niemcy oraz do jakich się przyczynili, nie tylko przekraczają wartość jakiegokolwiek terytorium, ale przede wszystkim stawiają pod znakiem zapytania jakąkolwiek możliwość pojednania i normalizacji relacji w ogóle. Można bowiem Niemcom przebaczyć, to że zabijali Polaków, można przebaczyć to że chcieli unicestwienia państwa i Narodu polskiego, jednak zapomnieć się tego nie da. To nie jest możliwe. Jak w tych realiach się pojednać? Poza tym, czy to pojednanie nie jest wyrazem słabości strony polskiej i bardzo wygodnym rozwiązaniem dla strony niemieckiej? Nie ma pojednania bez zadośćuczynienia. Ono nie nastąpiło i chyba już nie nastąpi ponieważ relacje zostały rozmyte, a prawdę i fakty zastępuje się deklaracjami, klepaniem po ramionach lub pieniędzmi, które darczyńca uważa za formę jałmużny, czyli w istocie – poniżenia obdarowanego. Niemcy zmarnowali wielką szansę na rzeczywiste pojednanie z Polakami, jednak w ich polityce wschodniej – nigdy nie było, nie ma i nie będzie przypadków.


Tak jak nie ma przypadku w tym, że około 70 proc. mediów drukowanych znajduje się w rękach niemieckich oraz szwajcarskich. Kapitał niemiecki stoi za najpopularniejszym tabloidem w kraju – Faktem. Niemiecka jest najpoczytniejsza gazeta o profilu sportowym – Przegląd Sportowy. Za niemieckie pieniądze działa tygodnik Newsweek z redaktorem Lisem. Miesięcznik Forbes również jest niemiecki. Odpuszczę sobie wyliczanie długiej listy tytułów prasowych, które są niemieckie. Z radiem oraz internetem wcale nie jest lepiej. Tutaj również dominuje kapitał niemiecki. Najpopularniejsza rozgłośnia radiowa w Polsce, to jest RMF FM, należy do niemieckiego Bauera. Tak samo jak cała Grupa RMF, na którą składają się jeszcze stacje RMF Classic oraz RMF MAXX. Druga w kolei najchętniej słuchana rozgłośnia, czyli Radio Zet, jest z kolei francuska. W rękach Francuzów znajduje się ponadto Radio Zet Gold, Radio Zet Chilli, Antyradio oraz Radio Plus. Najpopularniejsza rozgłośnia radiowa w Polsce, to jest RMF FM, należy do niemieckiego Bauera. Tak samo jak cała Grupa RMF, na którą składają się jeszcze stacje RMF Classic oraz RMF MAXX. Spójrzmy na witryny w Internecie. Portal przez lata uchodzący za stronę startową każdego Polaka, jakim jest Onet, to własność niemieckiego Ringier Axel Springer. RAS odpowiada także za platformy NK.pl oraz Skapiec.pl, niemiecka jest cała grupa Interia.pl, należąca do Bauer Media.


To wszystko nie są polskie media. To media niemieckie, działające na terenie Polski, wydawane w języku polskim. W zestawieniu z tym, że media w Niemczech wcale nie ukrywają swojej dużej niechęci do rządu PiS i prezydentury Andrzeja Dudy, nie ma się nawet co czarować: większość niemieckich mediów w Polsce to agentury wpływu, mające na celu zmianę sytuacji politycznej w naszym kraju. Pokażcie mi polską prasę drukowaną, polskie stacje radiowe oraz polskie telewizje, które działają na terytorium Niemiec, w języku niemieckim, stanowiąc część bieżącego niemieckiego sporu politycznego. Pokażcie mi polski odpowiednik Newsweeka, Onetu, Faktu czy Dziennika Zachodniego, który po niemiecku podważa mandat do sprawowania władzy przez Merkel. Który nawołuje do wychodzenia na ulice. Nie ma czegoś takiego, prawda? Na tym polu pomiędzy Polską oraz RFN panuje gigantyczna dysproporcja.


Jeżeli ktoś w takiej sytuacji śmie mówić o partnerstwie z Niemcami,  to coś tutaj zgrzyta. Tematów do rozmów z Niemcami są tysiące. Punktem wyjścia do dialogu może być jednak tylko stan realny, a nie zakłamana iluzja. Punktem wyjścia musi być poszanowanie polskiej racji stanu, nawet, jeżeli jest ona sprzeczna z interesami Berlina. Niestety, niewiele wskazuje na to, że Niemcy mają  w ogóle wolę zmiany swojej  bezwzględnej i cynicznej polityki wobec wolnej Polski.  Co gorzej, znajdują w Polsce takich polityków jak Trzaskowski, będących w istocie niemiecką  "inwestycją ” w polityczne elity naszego kraju, które maja się w końcu spłacać. Czy  się spłacą, czy pozwolimy sobie, że Niemiec będzie nam pluł w twarz - zależy tylko od nas. Zadecydujemy 12 lipca.



kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka