kemir kemir
1236
BLOG

"Gospodarka, głupcze"

kemir kemir Prezydent Obserwuj temat Obserwuj notkę 66

"Liczy się gospodarka, głupcze!” - pod tym hasłem Bill Clinton wygrał w 1992 kampanię prezydencką. Przed niedzielnym finałem wyborów w Polsce, to hasło wybija się na pierwsze miejsce i porównując różnice kandydatów pasuje jak ulał. 


WIZJA GOSPODARCZA POLSKI ANDRZEJA DUDY

Andrzej Duda w tym temacie wypowiada się jasno i jednoznacznie: Polska ma się orientować na niepodległość gospodarczą, stopniowe zrywając łańcuchy powiązań z interesami firm niemieckich i francuskich. To także wizja - kalka Polski międzywojennej, która może poszczycić się wybitnymi przedsięwzięciami gospodarczymi, w szczególności związanymi z osobami Władysława Grabskiego – autora reformy walutowej z 1924 r., i Eugeniusza Kwiatkowskiego – twórcy portu w Gdyni i Centralnego Okręgu Przemysłowego. W II Rzeczypospolitej powstały od podstaw nowe branże przemysłu, a w niektórych dziedzinach polskie rozwiązania należały do czołówki światowej.


Można oczywiście dyskutować o słabościach i błędach gospodarczych ówczesnej Polski, ale dzisiaj nie grozi nam ( jak wtedy) ograniczenie rynków zbytu ( jest wręcz przeciwnie), a Polska jest zarazem atrakcyjnym miejscem do inwestycji, ponieważ produkowane u nas towary mają gwarancję trwałego dostępu do unijnego rynku. To dzięki temu gospodarka szybko rośnie, przez co szybko zmniejszamy dystans do najbogatszych krajów UE. Dochody firm eksportujących na rynek unijny, ich pracowników i właścicieli napędzają całą gospodarkę. Dzięki naszej rodzimej walucie (czyli nie wejściu do strefy euro), nie grozi nam syndrom długotrwałej utraty konkurencyjności, który poważnie ograniczyłby możliwości rozwoju.


Przykładem może być Finlandia, która słusznie uchodziła za jedną z najzdrowszych, najsolidniejszych i najbardziej konkurencyjnych gospodarek w UE, a w ostatnich latach zmaga się z kryzysem strukturalnej nie konkurencyjności i przeżywa długotrwałą recesję. Początkowe przyczyny kłopotów tego kraju nie były związane z euro, jednak brak własnej waluty utrudnił Finlandii odzyskanie konkurencyjności i przez wiele lat nie była ona w stanie przezwyciężyć recesji. Duda wydaje się też doskonale rozumieć zagrożenia wynikające z nadmiernego interwencjonizmu państwa i opowiada się za "złotą" równowagą między sektorami własności - ale z faworyzowaniem firm polskich. Odzwierciedleniem takiego przekonania  są wypowiedzi Andrzeja Dudy na corocznych panelach ekonomicznych podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy.


Reasumując, Duda dąży do zerwanie się z łańcucha ograniczeń gospodarczych i wybicia się naprawdę na wspomnianą niepodległość, w dużej mierze dzięki poparciu Stanów Zjednoczonych, które pomagają nam budować sektor naftowo-gazowy, chociażby LNG, tak jak pomogli w tej dziedzinie po II wojnie światowej Norwegom. Polska może dzięki amerykańskiej pomocy – jak niegdyś Japonia – zbudować swój sektor jądrowy. Są także inwestycje Google’a, Microsoftu, co nas może wydobyć z pułapki średniego dochodu, ponieważ to są lepiej płatne prace niż klepanie błotników i składanie części w niemieckiej fabryce, więc mamy szanse dokonania pewnego skoku cywilizacyjnego. Można nie lubić na nawet nienawidzić prezydenta Dudy, ale nie można jemu odmówić determinacji w realizacji takiej właśnie wizji gospodarczej, którą opozycja i Trzaskowski nazywają "gigantomanią". OK - jak zatem wygląda wizja gospodarcza Rafała Trzaskowskiego?


WIZJA GOSPODARCZA POLSKI RAFAŁA TRZASKOWSKIEGO

W ogólnym sensie jest dokładnie odwrotna do wizji Andrzeja Dudy. Najlepszym przykładem jest miasto stołeczne Warszawa, której praktycznie cała miejska infrastruktura jest w rękach niemieckich lub francuskich, czerpiących z tego posiadania krociowe zyski. Trzaskowski reprezentuje Polskę grup lobbystów i interesów, które Polskę wykorzystują  – można śmiało napisać, że kustoszami, wyrazicielami i strażnikami tych interesów są odkurzeni z lamusa politycy, obecni w polskiej polityce od 30 lat, czyli byli prezydenci: Bronisław Komorowski i Aleksander Kwaśniewski, którzy tak gorąco i chętnie poparli publicznie Rafała Trzaskowskiego.


Prezydenta Warszawy popierają też Niemcy, którzy chyba nie mogą sobie darować, że nie zdążyli wpiąć Polski w system strefy euro, bo wtedy decyzje dotyczące polityki fiskalnej i budżetowej byłyby podejmowane we Frankfurcie, co oznaczałoby całkowite podporządkowanie polityce niemieckiej. Jeżeli w wyniku wyborów zmieni się prezydentura w Polsce, łańcuch wydarzeń może spowodować wejście Polski do strefy euro -  zgodnie z doktryną przejętą przez Trzaskowskiego, że dzięki temu Polska zostanie jeszcze mocniej związana z Europą Zachodnią. Może się to okazać błędem o podobnie groźnych konsekwencjach jak decyzja o uporczywym utrzymywaniu w latach 30. XX w. sztywnego parytetu złotego względem złota i członkostwa w "złotym klubie” pod przywództwem Francji. Przyjęcie euro, zamiast spowodować silniejsze zakotwiczenie Polski w Unii Europejskiej, może przyczynić się do problemów ekonomicznych i kumulacji frustracji społecznej, co w kolejnej odsłonie politycznej może doprowadzić do rozstania się Polski zarówno ze strefą euro, jak i z UE.


Trzaskowski nie ukrywa, że rozwój gospodarczy Polski chce oprzeć na samorządach, co de facto oznacza współczesne "rozbicie dzielnicowe", a to grozi powstaniem olbrzymich dysproporcji w poziomie życia Polaków - w zależności gdzie się mieszka i gdzie pracuje. Kandydat KO zamierza skupić się na inwestycjach skierowanych do małych miast, zamiast na planach np. budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego, co otwarcie krytykuje. Polityk popiera utworzenie specjalnego funduszu skierowanego do małych miejscowości i miast, którego celem będzie rozpędzenie gospodarki i impuls do powstania nowych miejsc pracy, blisko ludzi. Miasta powiatowe mają otrzymać co najmniej 30 mln zł.


I dobrze, bo jeżeli  Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski spierają się o to, czy ważniejsze są duże inwestycje, takie jak CPK czy przekop mierzei, a może lepiej postawić na mniejsze, lokalne inwestycje, to tak naprawdę powinniśmy wspierać jedne i drugie. Można docenić, że w wizji obu kandydatów są inwestycje, które pociągną rozwój gospodarki - pytanie jest takie, które wizje są zwyczajnie realne.  W przypadku "dzielnicowej" wizji Trzaskowskiego - oprócz niebezpieczeństwa wspomnianych dysproporcji - istnieje duże prawdopodobieństwo marnowania środków inwestycyjnych, chociażby z powodu gospodarczo - lokalnych układów i pazerności dzielnicowych kacyków. Ponadto lokalni kacykowie mają wręcz chorobliwą sklonność do wyprzedaży - jak w Warszawie - firm zarządzających infrastrukturą  obcemu kapitałowi. W zestawieniu tego nawyku do podstawowej słabości polskiej gospodarki międzywojennej, jakim był brak polskiego kapitału, wizja Rafała Trzaskowskiego wydaje się wręcz szkodliwa dla Polski, a na pewno szalenie niebezpieczna.


Reasumując: Rafał Trzaskowski jest produktem marketingowym, w związku z czym podpisuje się pod różnymi modnymi ideologiami czy teoriami, kiedy uważa, że może coś na tym ugrać. Dotyczy to także wizji gospodarczej, która kompletnie nie budzi zaufania. Jakieś enigmatyczne zapowiedzi zacieśnienia współpracy w ramach Trójkąta Waimarskiego oznacza ponowne, pełne uzależnienie polskiej gospodarki od zachcianek Niemiec i Francji, prawdopodobnie także szybkie przyjęcie euro, co oznaczałoby Polskę w PO-Trzasku. Cóż, jak komuś odpowiada praca w korpo lub w montowni, wybiera się do Niemiec zbierać szparagi oraz uwielbia widoki niemieckich ośrodków logistycznych - proszę bardzo: głosujcie na Trzaskowskiego.  Ale radzę dobrze się zastanowić.


Notka i niniejsze porównanie, tylko sygnalizuje istotne różnice w postrzeganiu gospodarczego rozwoju Polski - z oczywistych przyczyn rozległości tematu. Chociaż zdecydowanie opowiadam się za wizją Andrzeja Dudy, nie twierdzę, że to wizja idealna i bez wad. Podobnie nie skreślam całkowicie koncepcji Rafała Trzaskowskiego. Twierdzę jednak, ze wybór jednego lub drugiego kandydata, to nie tylko i nie przede wszystkim wybór personalny - to wybór konkretnej ścieżki rozwoju (lub regresu) gospodarczego Polski, a od tego wyboru zależy zasobność każdego polskiego portfela i portmonetki. I w tym miejscu kończy się podział na Hutu i Tutsi, w tym miejscu ginie polski rów mariański i robi się płasko. Warto o tym pamiętać przy wyborczej urnie, a jak komuś ciągle wydaje się, że Duda to "długopis" Jarosława Kaczyńskiego, to niech przyjmie do wiadomości, że Trzaskowski będzie "długopisem"... Merkel i Macrona. "Liczy się gospodarka, głupcze!” - pamiętajcie.




https://www.tvp.info/48865846/jesli-prezydent-duda-znow-wygra-to-polska-zerwie-sie-z-lancucha

https://www.forbes.pl/opinie/gospodarka-glupcze-lekcja-z-wyborow-w-usa/bebmryq

https://gospodarka.dziennik.pl/news/artykuly/584471,cop-porazka-gospodarka-ii-rp-polexit-unia-wladza.html




kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka