kemir kemir
4849
BLOG

Zapomniany Geniusz

kemir kemir Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 130

Czasem warto odpocząć od polityki i... zająć się czymś pożytecznym. Postanowiłem zatem przedstawić Państwu sylwetkę zapomnianego Geniusza - Nikoli Tesli. Tekst długi, ale czyta się jednym tchem - zapewniam.  Zatem zapraszam do lektury, życząc przyjemnych wrażeń. 

A wszystko zaczęło się od kota...

Był mroźny, zimowy wieczór, gdy gruby kocur o imieniu Mačak postanowił ułożyć się na kolanach swojego pana domagając się pieszczot. Nie byłoby w tej sytuacji nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że właścicielem kota był młody chłopak — Nikola Tesla — jeden z najwybitniejszych umysłów ludzkości.

" Tego wieczoru — pisał pod koniec swojego życia naukowiec — gładziłem po grzbiecie kota, kiedy zaobserwowałem, że jego futro jeży się, a moja dłoń przesuwająca się po jego grzbiecie wywołuje snopy iskier. Mój ojciec wyjaśnił mi, że to prąd — taki sam, jaki obserwuję w błyskawicy podczas burzy "

Nikola Tesla. Największy z zapomnianych, geniusz, który jest "odpowiedzialny" za większość istniejących dzisiaj wynalazków. Wizjoner, ekscentryk i człowiek, który stworzył wiek dwudziesty i nadal tworzy wiek dwudziesty pierwszy. Elektryczność stała się jego obsesją, manią, natręctwem. Opracował blisko 300 patentów, chroniących 125 wynalazków z których większość całkowicie przemodelowała życie mu współczesnych i wszystkich późniejszych pokoleń. Wymieńmy tylko niektóre: silnik elektryczny, prądnica prądu przemiennego, autotransformator, dynamo rowerowe, elektrownia wodna, bateria słoneczna, turbina talerzowa, transformator Tesli, świetlówka czy wreszcie — radio. Tak. Dobrze czytacie — radio. To jedna z tych historii, które potwierdzają, że odpowiednio długo powtarzane kłamstwo może zostać uznane za prawdę. Guglielmo Marconi - znany większości, jako zdobywca Nagrody Nobla za wynalezienie radia wykorzystał patenty Tesli do opracowania swojego wynalazku. Dopiero w 1943 Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych przyznał prawa patentowe właściwej osobie. Tylko.. kto o tym pamięta?

To fascynujące jak to człowiek, który był swego rodzaju celebrytą, przez wszystkich znany, zaś jego życiem i dokonaniami interesowali się wszyscy, w ciągu kilkunastu lat został niemalże zapomniany. Jakim cudem się tak stało, co poszło nie tak na drodze zawodowej Tesli, że ze szczytu sławy przeszedł w zapomnienie, a jego już zrealizowane wynalazki nieodmiennie przypisywane są komuś innemu?

A Tesla niejako "przy okazji” pracy nad elektrycznością odkrył zjawisko luminescencji, przewidział istnienie promieniowania kosmicznego, promieniowanie X (przed Roentgenem), sztuczną promieniotwórczość (przed Skłodowską-Curie), ideę radaru, mikroskopu elektronowego, śmigłowca. Opatentował  pierwszy na świecie pilot radiowy, za pomocą którego sterował stworzonymi przez siebie maszynami: kroczącą, latającą i pływającą — stając się ojcem robotyki.

Był sobą najbardziej wtedy, kiedy budził uśpione żywioły elektryczności. Na przykład pewnej lipcowej nocy 1899 r. w Colorado Springs, kiedy to zamknął obwód olbrzymiego oscylatora, który miał wprawiać Ziemię w rezonans elektryczny. Dziwna niebieskawa poświata spowiła cały obiekt. O’Neill pisał: " We wnętrzu laboratorium wszystko strzelało igłami ognia, przestrzeń wypełniła siarkowa woń ozonu i swąd trzaskających iskier, co sprawiało nieodparte wrażenie, że piekło wyrwało się spod kontroli i wdarło do budynku”.

Wyniki tego i innych eksperymentów utwierdziły go w przekonaniu, że „pompując” energię elektryczną do wnętrza Ziemi, wprawi ją w taki stan, iż każdy jej mieszkaniec za pomocą podręcznego aparatu będzie mógł ową energię odzyskać – w dowolnym miejscu i ilości; za darmo i bez kabla. Wielki ziemski oscylator miał także sprawić, że człowiek uzyska kontrolę nad atmosferą, a następnie przekształci pustynie w żyzne tereny rolnicze. Ponadto linie telegrafów i telefonów zostaną połączone w jedną sieć - przepowiadał Tesla. W 1905 r. pisał na łamach "Electrical World and Engineer”: "Tanie i proste urządzenie, które każdy zmieści w kieszeni, będzie odbierać wiadomości ze świata albo dowolne inne. Cała Ziemia zostanie przekształcona w jeden gigantyczny mózg

Sierpień 1995 roku. Dowodzona przez gen. Ante Gotovinę armia chorwacka pokonuje serbskich separatystów z Republiki Serbskiej Krajiny, kładąc kres wojnie w Chorwacji. Jednym z opanowanych podczas tej operacji miasteczek jest licząca raptem ok. 400 ludzi wieś Smiljan. Zajmujące je oddziały chorwackie otrzymują precyzyjne rozkazy: znaleźć pewien dom i zniszczyć go wraz z okolicznymi budynkami. Rozkaz wykonano starannie – wyznaczone zabudowania zostały doszczętnie spalone. Rzeczony budynek, choć niepozorny, miał jednak dla Serbów gigantyczne znaczenie: 10 lipca 1856 roku przyszedł w nim na świat  nie kto inny, jak właśnie Nikola Tesla.

Początki  były trudne

Był synem popa, Milutina Tesli i Đuki Tesli, z domu Mandić. Jego zdolności ujawniły się już w bardzo młodym wieku, kiedy to wykazywał zarówno wielkie zainteresowanie urządzeniami mechanicznymi, jak i świetną pamięć oraz zdolności matematyczne. Te ostatnie zwłaszcza okazały się przyczyną wielu problemów w wieku szkolnym, oskarżano go bowiem o oszukiwanie i ściąganie podczas egzaminów matematycznych. Myśl, że syn popa z zagubionej gdzieś na cesarsko-królewskiej prowincji wsi może mieć przed sobą przyszłość wynalazcy była jednak zbyt absurdalna, by ze zdolnościami młodego Nikoli wiązać jakieś specjalne nadzieje. Dlatego też Milutin Tesla życzył sobie z początku, by jego syn poszedł do seminarium duchownego. Zmienił zdanie w 1870 roku, kiedy przyszły naukowiec zachorował na cholerę i w ciągu dziewięciomiesięcznej kuracji wielokrotnie był bliski śmierci. W tym czasie zrozpaczony ojciec przysiągł, że kiedy tylko jego syn wyzdrowieje, pośle go do najlepszej uczelni technicznej, do jakiej zdoła. Pięć lat później Nikola Tesla rozpoczął studia techniczne w Technische Universität Graz, jednej z trzech austriackich politechnik.

Można by sobie wyobrażać, że połączenie wymarzonych studiów i naturalnych predyspozycji spowoduje, że Tesla otrzyma dyplom w rekordowym czasie i z wyróżnieniem. Na początku faktycznie wiele na to wskazywało: Serb pracował niezmordowanie po wiele godzin dziennie i zdawał dwukrotnie więcej egzaminów, niż było to wymagane. Jego ojciec otrzymywał z uczelni dwa rodzaje listów: chwalące Teslę jako chlubę politechniki i ostrzegające przed możliwymi szkodliwymi skutkami zdrowotnymi, którymi może skończyć się praca od 3 rano do 11 wieczór.

Już na drugim roku jednak ten idylliczny obraz rodzącego się geniusza można było wyrzucić do kosza. Po kłótni z jednym z wykładowców, której przedmiotem była konieczność stosowania komutatora w prądnicy Gramme’a, Tesla przestał chodzić na wykłady, zaczął natomiast namiętnie oddawać się grom hazardowym. Do kart miał zmienne szczęście: zdarzało mu się przegrać wszystkie pieniądze, by następnie z nawiązką się odbić, ale do prześlizgiwania się przez studia szczęścia nie miał za grosz. W końcu nadszedł czas egzaminów kończących trzeci rok, do których nie przygotował się zupełnie. Wnosił o przedłużenie studiów, po odmowie zaś opuścił politechnikę w Grazu, nie otrzymując dyplomu.

Po wyjeździe z Austrii w grudniu 1878 roku zatrzymał się w Mariborze, zrywając wszelkie więzi z rodziną, której nie potrafił się przyznać, iż wyrzucono go ze studiów. Nie tylko zresztą z nimi, lecz i ze znajomymi nie utrzymywał kontaktów i to tak skutecznie, że jego przyjaciele sądzili, że utopił się w płynącej opodal politechniki rzece Mur. Po przyjeździe do Mariboru podjął pracę kreślarza w fabryce narzędzi i matryc, czas wolny spędzając na graniu w karty oraz szachy i piciu w mariborskim pubie Wesoły Chłop. Tam właśnie odnalazł go współlokator z Grazu nazwiskiem Kulišić, przypadkowo przejeżdżający przez miasto. Zaproponował mu powrót na studia, Tesla nie był nim jednak zainteresowany. Kulišić poinformował Milutina Teslę o tym, gdzie jest jego syn, pop zaś przyjechał błagać go o powrót do domu. Nikola jednak odmówił. Prawdopodobnymi przyczynami odmowy był nie tylko wstyd, ale również załamanie nerwowe, na jakie Nikola cierpiał w Mariborze. Poruszony odmową syna Milutin wrócił do Smiljany i w krótkim czasie poważnie zachorował.

Kilka tygodni po wizycie ojca Nikola Tesla został aresztowany za włóczęgostwo (nie miał żadnych dokumentów uprawniających go do pobytu w Mariborze) i następnie deportowany do rodzinnej wsi. Pogorszyło to stan ojca wynalazcy, który zmarł 17 kwietnia 1879 roku. Po jego śmierci Nikola objął posadę nauczyciela w smiljańskiej szkole, pogrążając się coraz głębiej w hazardzie. Wtedy zdecydowała się działać jego matka. Pewnego dnia Đuka Tesla położyła przed swym synem całą posiadaną w domu gotówkę ze słowami " Idź i zabaw się. Im szybciej przegrasz wszystko, co mamy, tym lepiej ”. Ten zimny prysznic całkowicie zmienił postępowanie wynalazcy, który zerwał z nałogiem i postanowił spełnić życzenie ojca, kończąc studia techniczne. Z pomocą dwóch kuzynów matki, Petara i Pavla Mandićiów, zebrał wystarczającą ilość pieniędzy i ruszył do Pragi celem rozpoczęcia studiów na Uniwersytecie Karola. Nie zdążył przyjechać przed rozpoczęciem roku akademickiego 1880/81, uczęszczał jednak na zajęcia jako wolny słuchacz.

Droga przez Paryż

W Pradze Tesla pielęgnował zrodzoną w Grazu fascynację elektrycznością i rozmyślał nad budową silnika elektrycznego, na jego drodze stanął jednak prozaiczny problem braku pieniędzy. Utrzymywanie bezrobotnego studenta w Pradze było ponad możliwości finansowe jego rodziny – w styczniu 1881 roku gotówka przestała płynąć. Tesla opuścił Pragę i udał się do Budapesztu, gdzie dwa lata wcześniej Tivadar Puskás, genialny węgierski wynalazca, wybudował drugą w Europe centralę telefoniczną. Nawiasem mówiąc, pierwszą również zbudował – w Paryżu. Brat Tivadara, Ferenc, który wydatnie wspomagał go przy budowie obu central, służył w jednym pułku huzarów z Pavlem Mandićiem. Zgodził się on po raz kolejny wspomóc siostrzeńca i wstawił się za nim, dzięki czemu Nikola otrzymał pracę w Centralnym Biurze Telegrafów w Budapeszcie. Pewnego dnia, podczas spaceru w budapesztańskim parku, w swoistej wizji stworzył projekt swojej idee fix z czasów studenckich: silnika na prąd przemienny, wykorzystującego obracające się pole magnetyczne. Do zbudowania go było jeszcze daleko, jednak w tym momencie Tesli udało się ostatecznie przezwyciężyć własne blokady i ruszyć drogą, która zaprowadziła go na szczyt. Wiodła ona przez Paryż.

Zatrudnienie Tesli w centrali telefonicznej, spowodowało, że tam Tesla zaczął działać. Obmyślił w tym okresie wiele sposobów usprawnienia centrali, które zrobiły wrażenie zarówno na Ferencu, jak i na Tivadarze Puskásu. Ten drugi był w tym okresie pod silnym wpływem Edisona, którego poznał w USA i którego pomysły i wynalazki propagował w Europie. Tesla otrzymał zaproszenie do Paryża i propozycję wstąpienia do organizacji Edisona.

"Organizacja” ta związana była ze specyfiką francuskiego prawa patentowego. Mówiło ono, że każdy wynalazek opatentowany na terenie Francji musi też być tam produkowany. Ponieważ Tivadar Puskás działał głównie w Paryżu, trzeba było przygotować odpowiednie zaplecze, czego podjął się inny współpracownik Edisona, Charles Batchelor. Stworzył on trzy firmy: Compagnie Continentale Edison, kontrolującą patenty; Société Industrielle & Commerciale, wytwarzającą sprzęt oraz Société Electrique Edison, montującą instalacje elektryczne. Tesla zatrudniony został w tej ostatniej. Był to kolejny ważny etap w jego życiu. Po raz pierwszy zetknął się wtedy z faktycznymi problemami konstruowania urządzeń, które chciał budować. Posiadł wiedzę inżynieryjną i umiejętności, które uzupełniły jego edukację z Grazu i Pragi. Co ważniejsze, okazało się, że umie on łatwo łączyć wiedzę teoretyczną i praktyczną, dotychczas bowiem jego projekty były głównie konstruktami myślowymi i wizualizacjami, które nie nabierały realnych kształtów. Teraz poznawał inżynieryjną i techniczną stronę projektowanie, materiałoznawstwo i specyfikę generowania pól elektromagnetycznych, mógł też na własne oczy przekonać się, jak urządzenia te działają w praktyce. Uczył się szybko i przejawiał wielkie zdolności matematyczne, co nie umknęło uwadze szefostwa. Decyzją jednego z zarządców SE Edison, R. W. Picou’a, Tesla rozpoczął pracę przy projektowaniu prądnic. Nowe zajęcie nie oznaczało jednak końca prac nad silnikiem elektrycznym. Udało mu się to w końcu w 1882 roku, gdy zbudował go w Strasburgu, według swego pomysłu i planu.

Był to kolejny milowy krok w życiu Tesli. Przekonał się wtedy, że nie wystarczy jego wola sprawcza, by coś zbudować. We Francji nauczył się wiele nie tylko o inżynierii i mechanice, ale także o przezwyciężaniu trudności i właściwościach wykorzystywanych materiałów. Zwłaszcza ta ostatnia gałąź wiedzy była przez niego często ignorowana.

Swoim silnikiem nie udało mu się nikogo zainteresować, nie znalazł też możliwości sprzedania go. Dostrzegł go jednak Charles Batchelor i zaproponował dołączenie do organizacji Edisona w Nowym Jorku. 6 czerwca 1884 roku Tesla zaopatrzony w list polecający od Tivadara Puskása zszedł z pokładu „City of Richmond” i znalazł się w Nowym Jorku.

Amerykański sen

Wrażenie na Edisonie udało mu się wywrzeć w ciągu 24 godzin. Jego organizacja w dniu przyjazdu Serba zaczynała remont dzierżącego Błękitną Wstęgę Atlantyku parowca SS „Oregon”, na którym doszło do awarii prądnic. Tesla, który od lat nad nimi pracował, zgłosił się na ochotnika i, nie zdążywszy się nawet rozgościć po przyjeździe, wziął się do pracy. W ciągu jednej nocy wraz z robotnikami dokonał potrzebnych napraw, następnie zaś stawił się na spotkanie z Edisonem. Ten przywitał go słowami „Tu jest nasz paryżanin, błąkający się po nocy”, gdy zaś Tesla wyjaśnił, że właśnie skończył naprawiać SS „Oregon”, Edison najpierw zaniemówił, a następnie odsunął się poza zasięg słuchu Serba i mruknął do swego współpracownika " Batchellor, this is a damn good man ”. 8 czerwca, dwa dni po przyjeździe do USA, Tesla zaczął pracować dla Edisona.

W Nowym Jorku wynalazca kontynuował prace nad prądnicami, ideę silnika elektrycznego zachowując na później. W tym okresie opracował w sumie około dwudziestu patentów, które weszły potem na stałe w skład maszyn produkowanych przez zakłady Edisona. Do scysji między oboma mężczyznami doszło w 1885 roku. Przed Teslą postawiono zadanie ulepszenia używanych przez zakłady generatorów prądu stałego. Wynalazca odparł, że może znacznie podnieść nie tylko ich wydajność, ale i ekonomiczność, poprawiając wyniki o co najmniej 50%. Edison obiecał, że jeśli Serbowi faktycznie uda się to osiągnąć, to otrzyma on 50 000 dolarów. Po kilku miesiącach pracy Tesla przedstawił gotowe rozwiązanie, zgodnie z którym założone, a nawet większe korzyści można będzie osiągnąć, stosując generatory prądu zmiennego, miast dotychczas używanych - prądu stałego.

Odmowa Edisona podyktowana była dwoma czynnikami. Po pierwsze, z nieznanych do końca powodów uważał on prąd stały za lepszy i nie chciał się zgodzić na przestawienie profilu swego przedsiębiorstwa na używanie prądu zmiennego. Po drugie, cechowało go skąpstwo i nie chciał płacić nikomu astronomicznej kwoty 50 000 dolarów zwłaszcza, że nawet nią nie dysponował. Odmówił więc zapłaty, twierdząc, że tylko żartował i dodając " Tesla, nie rozumiesz naszego amerykańskiego poczucia humoru ”. Zaproponował mu jedynie podwyżkę w kwocie 10 dolarów tygodniowo. Oburzony i zupełnie nie w nastroju na żarty Tesla trzasnął drzwiami, rezygnując zarówno z podwyżki, jak i z jakiejkolwiek dalszej pracy dla Edisona.

Po odejściu od Edisona Tesla nawiązał współpracę z Robertem Lanem i Benjaminem Valem. Ci dwaj biznesmeni wyłożyli pieniądze na założenie Tesla Electric Light & Manufacturing. Firma ta zajęła się produkcją lamp łukowych, co nie było do końca zgodne z marzeniami wynalazcy, pozwalało jednak utrzymać mu się na powierzchni. Niestety jednak tylko do czasu, gdy obaj wspólnicy zdecydowali się wyrzucić go ze wspólnego interesu, pozostawiając Serba bez pieniędzy, udziałów ani nawet opracowanych dla TEL&M patentów.Tesla znalazł się wtedy na dnie. By przeżyć, imał się najprostszych zajęć, jak naprawy instalacji elektrycznych czy nawet kopanie rowów. Załamany, zaczął kwestionować sens całego swego doświadczenia i edukacji, zaś zimę 1886/87 zapamiętał jako jeden z najgorszych okresów w swoim życiu.

Pod koniec 1886 roku Tesla poznał superintendenta Western Union, Alfreda S. Browna, oraz nowojorskiego prawnika Charlesa F. Pecka. Obaj panowie byli dla wynalazcy na wagę złota: zajmowali się zakładaniem nowych firm i wypracowywaniem korzyści finansowych z tworzonych wynalazków i patentów. W kwietniu 1887 trójka ta założyła Tesla Electric Company.

Wynalazca nabrał wiatru w żagle. W końcu trafił na ludzi, którzy rozumieli jego pracę i doceniali jej wagę. Dokończył prace nad silnikiem elektrycznym i opatentował go w maju 1888 roku, prowadził też badania nad konstruowaniem linii wysokiego napięcia. 10 maja 1887 roku do Tesli dołączył Anton Szigety, wspomagając go w pracach. 7 lipca 1888 roku Tesla sprzedał patent silnika elektrycznego na prąd zmienny George'owi Westinghouse’owi za 25 000 dolarów w gotówce, 50 000 dolarów w obligacjach oraz dwuipółdolarowych tantiemów od każdego konia mechanicznego w każdym zbudowanym przez zakłady Westingouse’a silniku. Położyło to ostateczny koniec problemom finansowym Tesli i pozwoliło mu w pełni poświęcić się działalności wynalazcy.

Geniusz to także człowiek...

O ile życiorys Tesli nadawałby się na scenariusz filmu sensacyjnego, o tyle jako bohater romansu nie byłby zbyt wiarygodny. Owszem, był przystojnym wąsaczem i cieszył się dużym zainteresowaniem kobiet, ale do końca życia pozostał zadeklarowanym kawalerem. Zresztą — przy jego dziwactwach, jego wybranka musiałaby wykazać się wręcz anielską wyrozumiałością…  Damskie kolczyki przyprawiały go o mdłości. Brzydził się ludzkich włosów i nie podawał ludziom ręki w obawie przed zarazkami. W dygot wprawiał go widok… brzoskwini. Nienawidził dźwięków lokomotywy, trzeszczącego łóżka i mrugającego światła. W restauracjach zamawiał dodatkowych osiemnaście serwetek i używał ich do czyszczenia przyniesionych mu przez kelnera sztućców. Maniakalnie liczył kroki podczas spacerów, obliczał objętość zupy w talerzu i kawy w filiżance. Pozytywne uczucia żywił właściwie wobec tylko jednej rzeczy. Gołębi. Codziennie można było go spotkać w nowojorskim Bryants Park, gdzie dokarmiał ptaki. Przez swoją miłość do tych zwierząt wyrzucano go z wynajmowanych mieszkań i praktycznie przez całe życie tułał się po hotelach.

W obyciu był grzeczny i sympatyczny, z zasady unikał jednak kontaktów z ludźmi, uważając, iż odciągają go one od pracy. Nie był jednak do końca aspołeczny i zdarzało się, iż brał udział w różnych imprezach towarzyskich. Jego z gruntu pozytywne nastawienie do ludzi miało jednak wyjątki. Jak wielu ludzi przełomu wieków pozytywnie wypowiadał się o eugenice, licząc na stworzenie społeczeństwa ludzi inteligentnych dzięki selektywnemu „rozmnażaniu”. Ignorancji nie znosił do tego stopnia, że zaproponował system stymulowania elektrycznego komórek mózgowych głupich i leniwych studentów, które miałoby poprawić ich intelekt. Projekt spotkał się nawet z wstępną akceptacją, nie został jednak zrealizowany. Drugą grupą ludzi, których nie cierpiał, byli otyli. Otwarcie wyrażał się o nich z pogardą, zwolnił nawet z powodu nadwagi swoją sekretarkę. Choć niewierzący, zawsze z szacunkiem wyrażał się o chrześcijaństwie i buddyzmie, negował także sprzeczność między religią i nauką. Niechętny był tylko fanatyzmowi.

Nie miał również ręki do finansów. Przez całe życie zdawał się nie do końca rozumieć zasadę ich funkcjonowania, snując wizje swoich wynalazków i odkryć naukowych. Gdyby nie pomoc wielu ludzi, nie udałoby mu się zdobyć funduszy na badania, często zaś po ich zdobyciu nie potrafił dobrze ich zagospodarować, pozostając zawsze bardziej wizjonerem, niż przedsiębiorcą.

Umarł 7 stycznia 1943 w pokoju 3327 hotelu New Yorker, zadłużony i samotny. Przyczyną zgonu był zakrzep tętnicy wieńcowej. Do końca swych dni marzył o przyszłości i maszynach, które by ją ukształtowały, zarówno tworzących darmową energię, jak i niszczących całe dywizje i floty. Ciało wynalazcy zostało skremowane i znajduje się aktualnie w Muzeum Nikoli Tesli w Belgradzie.

Dobytek Tesli skonfiskowany został przez Office of Alien Property Custodian. Była to instytucja rządowa zajmująca się przechowywaniem mienia obywateli krajów, które prowadziły z USA wojnę. Tesla był wprawdzie naturalizowanym obywatelem Stanów Zjednocznonych, jednak ponieważ APC miało prawo przeszukać strzeżony dobytek pod kątem rzeczy, które wsparłyby wysiłek wojenny USA, przekazano ruchomości Tesli specjalnej komisji tej organizacji. John G. Trump, profesor Massachussets Institute of Technology, który na zlecenie APC przeszukał te rzeczy, napisał w oficjalnym raporcie, iż nie zawierały one żadnej praktycznej wiedzy.

Krąży też pewne mity zahaczające o teorie spiskowe. Według zeznań krewnych, z pokoju hotelowego po śmierci Tesli zginął czarny notes z napisem „sprawy rządowe” – miały się w nim znajdować fragmenty różnych pomysłów wynalazcy. Inne mówią, że katastrofa meteorytu tunguskiego była testem śmiercionośnego urządzenia, nad którym Tesla pracował, a jeszcze inne, że znalazł sposób na bezprzewodowy przesył energii i został zabity na zlecenie lobby paliwowego. Są tez tacy, ktorzy twierdzą, że dokumenty, które po sobie zostawił, zostały zabrane przez wojsko i wykorzystane do produkcji tajnej broni.

Jak jest naprawdę - nie wiemy, Wiemy tylko, że Tesla to największy z zapomnianych - geniusz za którym stoi większość istniejących dzisiaj wynalazków,  wizjoner, ekscentryk i człowiek, o którym nie wolno zapomnieć.


Tekst powstał na podstawie:

http://www.kopernik.org.pl/co-nowego-w-nauce/wszystko-zaczelo-sie-od-kota-czyli-poznaj-nikole-tesle/ http://technopolis.polityka.pl/2006/sylwetka-nikola-tesli 

https://histmag.org/Nikola-Tesla-czlowiek-ktory-ujarzmil-elektrycznosc10808/4  autorstwa Przemysława Mrówki (Portal historyczny Histmag.org )

kopiowanie na podstawie licencji Creative Commons CC BY-SA 3.0 Polska








kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie