kemir kemir
4068
BLOG

Polska po jesiennych wyborach

kemir kemir Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 129

Wybory tuż, tuż właściwie - sierpień prawie z głowy, wrzesień to szkoła i prezydent Trump, no i stanie się to, na co czekam od dawna: koniec psychopatologicznej opozycji w obecnym kształcie i formie. Stawiam dolary przeciwko orzechom, iż stary układ peowsko-lewacko-komunistyczny dostanie srogie baty, po których nie pozostanie nic innego jak zbudowanie merytorycznego (programowego) "antypisu" od podstaw - z nowymi ludźmi, nowymi pomysłami i z nowym myśleniem o Polsce. Oczywiście pozostanie jakiś odłam paranoidalnych "totalsów", ale zostaną oni zmarginalizowani jako wstydliwy przykład głupoty i specyficznego antypolonizmu.


Dlaczego tak twierdzę? Nie jest tajemnicą - wszystkie badania na to wskazują - że polskie społeczeństwo jest centroprawicowe. Najwyżej tylko 30 proc. Polaków wyznaje lewicowe poglądy. Tak wygląda Polska i coraz bardziej otrząsająca się z lewactwa prawie cała Europa. Polityczne wahadełko przesunęło się na stronę prawą i taki mamy klimat. Platformiany break dance w stronę lewactwa, wspieranie coraz bardziej znienawidzonego ruchu LGBT oraz romans z towarzyszami, których rodowód wywodzi się z PZPR, było ( i jest) zakładaniem sobie sznura na szyję i balansowanie na chybotliwym krześle. Wypadek jest nieuchronny. Na dodatek widać, że połknięcie Nowoczesnej, traktowane początkowo jako sukces Schetyny, w rzeczywistości  wywołało sporą niestrawność, ponieważ a) Nowoczesnej pod kierownictwem Lubnauer ideowo jest bliżej do Biedronia, b) Nowoczesna to najbardziej radykalna partia w zacietrzewieniu "antypisem" w najgorszym wydaniu. Efekt? Dla nawet najbardziej oddanych wyborców Platforma przestała być partią wiarygodną. Dziś widać, że PO nie ma kompletnie pomysłu nie tylko na chwycenie jakiegoś wiatru w bezradnie łopocące żagle ale nawet na złapanie równowagi. Platformie od dawna brak instynktu samozachowawczego, wizji, a przede wszystkim przyzwoitości i pokory, z naciskiem na pokorę. Do tego należy dołożyć będące tajemnicą poliszynela wewnętrzne wojny o "koryto" i mamy obrazek przedstawiający paskudnych łajdaków wykopujących z paczki kumpla, kiedy okazało się, że już nie będzie przynosił cukierków i że prawie nikt go nie lubi. Liczy się kasa, "koryto", przywileje - bicie się z PiS na programy? A po co? Polska? A komu ona potrzebna? Przecież jest Berlin i Bruksela.


Tu jest druga część tezy, którą założyłem na początku notki. Polska jest bowiem wciąż łakomym kąskiem dla Niemców, którzy z rozrzewnieniem zapewne wspominają czasy, jak wystarczyło poklepać Tuska po plecach, a ten zawsze odpowiadał tak samo: ja, gut. Berlin mentalnie przyzwyczaił się do wydawania poleceń swoim marionetkom w Polsce, ale na dziś musi stawić czoło polskiemu rządowi, który ma inną wizję nie tylko stosunków bilateralnych, ale też inną wizję Europy  Rząd PiS bardzo szybko uwolnił się od niemieckiej kurateli i idzie dalej w swoich działaniach, czego - zapewne- ukoronowaniem będzie zmiana Konstytucji i umocowanie jej poza zasięgiem "timmermansów" i kapturowego, udającego prawną ostoję Unii TSUE. Niemcy już, a po październikowych wyborach tym bardziej, będą musieli przyjąć do wiadomości, że to, co było "se ne vrati" i należy z prawicową Polską zacząć inaczej rozmawiać i traktować jak partnera, a nie jak wasala. Ale nie jestem na tyle naiwny, żeby uwierzyć w dobre intencje Niemców - oni na pewno nie zrezygnują z Polski, przynajmniej nie na tyle, żeby pozwolić na pełną niezależność i suwerenność. Zatem wobec fiaska projektu Donald Tusk i PO ( z wariacjami) nie pozostanie nic innego jak stworzenie nowego projektu uwzględniającego realia i jednak - mocno zmienioną Polskę. Nie będzie to łatwe - słabość PO jest bez przesady ciężkim ciosem dla polityki niemieckiej w Polsce.


Paradoksalnie, zbudowanie na nowo "antypisu" w Polsce - rozumianego jako przeciwwagę dla hegemonii Prawa i Sprawiedliwości, może być dla rodzimej polityki ozdrowieńcze i de facto położyć kres klinczującemu duopolowi PiS -PO w obecnej formie. Historia pokazuje, iż polityczne efemerydy w Polsce nie mają szans - kiedyś Lepper i Giertych, potem Palikot, teraz Petru, Biedroń i Kukiz - wszyscy dzielą ten sam los szybkich wzlotów i szybkich upadków. Wniosek jaki się nasuwa jest taki, że Polacy nie chcą rewolucyjnych zmian, które zazwyczaj wynikają z trzech powodów: rewolucji społecznej, wielkiego rozczarowania istniejącą sceną polityczną i gwałtownego kryzysu gospodarczego. Na nic takiego w Polsce się nie zanosi, nie ma ani jednego powodu, żeby poważnie zaufać jakiejś nowej partii. Duopol zatem zostanie i zostać musi - rzecz tylko w tym, żeby był to duopol konstruktywny: jedni rządzą, drudzy nie sabotują rządzących, ale konkurują programowo i tworzą pozytywną opozycję, współpracującą z rządzącymi tam. gdzie cele są tożsame i ponadpartyjne. Duopol nie musi oznaczać kontynuacji głosowania wciąż na te same partie polityczne czy tych samych kandydatów, oznaczać raczej powinien dążenie do ciągłego doskonalenia systemu politycznego i normalną wymianę kadr - także w PiS.


Wczoraj w dosyć lekkim, wakacyjnym tonie napisałem notkę poruszającą szereg aktualnych wątków - niestety, okazała się chyba z trudna dla adminów Salonu i spadła w otchłań niebytu. Może jest czas najwyższy, żeby Salon24 jasno i transparentnie określił kryteria doboru notek na SG, bo nie może być tak, że jedynym kryterium jest "klikalność" wynikająca ze skandalizujących bredni, nie mających nic wspólnego z realną i obiektywną oceną sytuacji politycznej w Polsce. Mam wrażenie, że kształt SG Salonu w dowolnym momencie determinuje tzw. Salon News i bloger "wszechczasów" - resztę chyba się losuje. Nie przypadkiem chyba, rotacja w czołówce blogerów Salonu jest ogromna - wielu znanych nie widać tu już od miesięcy, wielu próbowalo się "przebić" naprawdę świetnymi tekstami, po czym chyba zrezygnowali, inni nie mogą znieść zalewu salonowego hejtu w komentarzach, wśród których dominuje pewna stała grupa hejterów występująca pod różnymi pseudonimami i w różnych "wcieleniach".


Wbrew pozorom ta błędna - moim zdaniem - polityka medialna Salonu 24, wpisuje się temat notki. Bo wybory 2019 powinny w końcu zmienić punkt ciężkości dyskusji politycznej w Polsce, która na dziś dyskusją nie jest - jest karczemną nawalanką kto komu bardziej dołoży w roztrząsaniu problemów tak naprawdę błahych, nieistotnych z punktu widzenie interesu Polski, problemów, którzy sami sobie tworzymy. Ileż można rozmawiać o ułamkowej mniejszości LGBT, o sztucznie rozdętej "aferze" Kuchcińskiego i marginalnym odsetku pedofilów w Kościele? Czy wciąż musimy się zajmować skretyniałymi posłami po obu stronach duopolu? Czy byle tweet jakiegoś durnia musi przewracać na kilka dni polityczną scenę? Jesteśmy mistrzem świata w rozwiązywaniu nieistniejących problemów! Ktoś musi w końcu to przerwać, powiedzieć STOP i tego oczekiwałbym od Salonu, jako poważnego medium dyskusyjnego. Bo to czas najwyższy na stworzenie mediów narodowych, niezależnych od polityków, tworzących pozytywne wzorce debaty politycznej na poziomie nieco choćby wyższym niż hejt i trollowanie. Rzetelności i pluralizmowi przyglądać się powinni się niezależni eksperci i przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego. Byłoby dobrze, gdyby Salon spróbował chociaż pójść w tym kierunku.


Mam nadzieję, że tak się stanie i nawet więcej: że po wyborach konstruktywnie ścierać się będą dwie Polski: solidarna i liberalna, bo przecież istotą demokracji jest poszanowanie odmiennych wizji i poglądów, nawet wtedy, kiedy nie mieszczą się one w w przyjętym wyborami światopoglądzie. Dwie silne partie,  kształtujące się  od lat,  demokratyczne, z wewnętrzną dyskusją, pozostające wobec siebie w nieustannych igrzyskach ( pozytywnie rozumianych) – gwarantują stabilność demokracji w każdych czasach. Jednak żeby takie warunki funkcjonowania ugrupowań politycznych zostały spełnione – jak choćby wewnętrzny pluralizm i i programowe igrzyska – potrzebny jest silny nacisk opinii publicznej właśnie poprzez zdrowe media.


Nowa dyskusja polityczna wymusi nową opozycję, niezależnie od wyników wyborów i czynników zewnętrznych. Nowa opozycja wymusi nową dyskusję polityczną - już zależnie od wyników wyborczych. Innymi słowy Polsce potrzebna jest klęska "totalsów" na niespotykaną skalę. Wszyscy wtedy skorzystamy, a "dyskusje" o "ortodoksyjnych pisowcach", lemingach, pijanych Durczokach i garstce cudaków paradujących z gołymi tyłkami, odejdą do lamusa.


kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka