kemir kemir
2113
BLOG

Zapalić znicz pamięci: Stanisława Rachwałowa

kemir kemir Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 24

Bohaterowie wyklęci... upokarzani, gnębieni i maltretowani przez niemieckich oprawców i polskich zdrajców za sowieckie srebrniki. Zygmunt Szendzielarz "Łupaszka",  Hieronim Dekutowski "Zapora",  Danuta Siedzikówna "Inka", Feliks Selmanowicz "Zagończyk", Emil Fieldorf "Nil", rotmistrz Witold Pilecki - zamordowani podwójnie i potrójnie, bo fizycznie i mentalnie wymazywani z pamięci Narodu, którego część dała ( i daje) się zwieść haniebnej propagandzie, która ich chlubne twarze umęczonych Bohaterów, próbuje zniekształcić maskami morderców i bandytów. Jednak siła tych najlepszych cór i synów Rzeczpospolitej  jest wielka - byli, są i będą Bohaterami, a jedyne czego od nas oczekują to zapalenia znicza pamięci w dniu takim jak dziś. Dziś swój wirtualny znicz zapalam pani Stanisławie Rychwał - nieco zapomnianej "wyklętej", której historia niesłusznie zakurzona czasem jest  równie fascynująca jak  losy Rotmistrza - zresztą pani Stanisława nazywana jest "Pileckim w spódnicy".  Oto skromy rys jej postaci....


Siedziała na pryczy oparta o ścianę. Myślała o córkach. Że od tylu lat choć tęskni i kocha tak, że serce bije jak szalone - nie może ich wspierać. Te same myśli, ta sama bezradna troska towarzyszyła jej w kolejnych obozach koncentracyjnych, w aresztach śledczych gestapo, gdzie bardziej niż brutalne przesłuchanie bolał strach o córki. W tym strachu o nie była sama. Męża, polskiego oficera zabrali na początku wojny sowieci. Realia podpowiadały, że ludzie z tych wywózek nie wracają ale nadzieja uruchamiała obrazy, że on wraca, że rodzina jest znowu razem, że jest dom, ręce nie są posiniaczone, nikt nie krzyczy, że jest ciepło, stół i posiłek...


Czym karmi się taka nadzieja kiedy od lat zamieniają się tylko druty ogrodzenia na kraty w oknach a za lata bohaterskiej, niezłomnej postawy i walki dla Polski, o Polskę w podziękowaniu czeka wypisany już wyrok śmierci? Jakie zasady jeszcze obowiązują, skoro cały porządek świata został odwrócony tam w obozach koncentracyjnych ale jeszcze bardziej tu, w jej wolnej nareszcie ojczyźnie, której była wiernym żołnierzem? Jakie zasady obowiązują, gdy nie ma zasad? Jakie prawo, kiedy dzieje się bezprawie?
W celi obok, może też oparta o ścianę siedziała jej prześladowczyni, pracownik obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Niemka. Maria Mandel. Też z wyrokiem śmierci. Ona - więźniarka obozu i ta druga - jej kat. Za każdy dzień ostatnich kilkunastu lat który sprawdzał jej patriotyzm, człowieczeństwo, bezgranicze służby dla innych i za to co zrobiła Mandel, tysiącom kobiet i dzieciom w tym tych nowo narodzonych wysłanych do komór gazowych, a nawet żywcem do pieca dostały tu w powojennym więzieniu te same wyroki. A na ich wykonanie czekały w takich samych celach, jedząc to samo parszywe jedzenie w niedomytych miskach.
Wszystkim dźwięczał w uszach ten chichot losu który karę i nagrodę wymierzył identycznie.


Tak to opisuje sama pani Rachwał:


" Sąsiedztwo  Mandel  i  Brandl  było  dla  mnie  trudne. Czułam  ich niepokój za ścianą; ja mogłam liczyć na ułaskawienie, one chyba nie. Nie było już we mnie tej nienawiści i chęci zemsty. Teraz istniał wspólny los, wspólne oczekiwanie. Dni mijały, jednakowe, monotonne, a tam gdzieś za murami życie toczyło się dalej. Tylko ja i one, zamknięte w celach tuż obok siebie, stojące  przed  czymś  wielkim, przed  kresem wędrówki  ziemskiej. Tak różne w swojej osobowości, wierze, narodowości; czujące to samo czy inaczej? -  pytanie to we mnie wciąż nurtowało, a w sprzyjającej samotności rozwinęło  się  do  ogromnego  problemu:  dlaczego ja,  właśnie ja,  na  tyle milionów  ludzi,  którzy przeszli  i  ginęli  w Oświęcimiu, jestem tak blisko nich,  widzę  i czuję  ich  karę tak  bardzo  zasłużoną,  ich  rozpacz i ja jedna wiem naprawdę, jak one w tej sytuacji wyglądają.

Po południu zawołano nas do kąpieli. Na pytanie oddziałowej, czy pójdę razem z nimi, powiedziałam, że tak. Mój dawny, ostry protest w tej naszej  wspólnej  sytuacji  wydał mi się nieistotny.  Mandel  i  Brandl  szły przodem, a ja z oddziałową -  z tyłu. W łaźni one obie stanęły pod tuszami po  przeciwnej  stronie niż ja;  byłam  bliżej  drzwi  i  ubieralni.  Oddziałowa puściła tusze i odwołana  przez  kogoś, wyszła  zamykając  drzwi.  Ciepła woda  spływała  z  tuszu,  wywołując  miłe  uczucie  odprężenia,  lecz równocześnie  zaczął mnie  opanowywać  niepokój  i  lęk;  nie  spuszczałam z Niemek  wzroku  poprzez  lejącą się  wodę  i  kłęby  pary.  Sytuacja  była niesamowita: one dwie i ja, zamknięte, trzy istoty z byłego obozu śmierci. Jedna z nich — najwyższa władza -  i ja, szary proch i pył, haftling - razem na jednym poziomie, równe w obliczu śmierci, a tak różne w swej winie. Zobaczyłam nagle, że obie Niemki idą powoli w moją stronę. Mandel szła  pierwsza, Brandl za nią. Dawny  strach  ogarnął  mnie całą. Stałam przerażona i bezradna, a one wciąż szły ku mnie wśród gęstej jak mgła pary i strumieni wody z lejących się tuszy, nagie i mokre. Chwila ta wydała mi się wiekiem. — O, Boże! — szeptałam bezradnie. — Co one jeszcze chcą ode mnie? — A  była oberaufseherin Mandel z Brzezinki  stanęła w odległości dwóch kroków przede mną mokra, pokorna i z oczu jej płynęły strumienie łez. Powiedziała wolno, z wielkim trudem łapiąc oddech, ale wyraźnie: Ichbitte  um  Yerzeihung  [proszę  o  wybaczenie].  Za nią Brandl coś  mówiła, płacząc spazmatycznie. Wszystkie dawne marzenia oświęcimskie o rewanżu, biciu, zemście prysnęły  w  mgnieniu  oka,  znikły,  stały  się  nieważne. W  tej  tragiczno- śmiesznej  sytuacji  w  łaźni,  gdy  ten rozmiar winy i władzy  i  ten  strzęp ludzki,  zdruzgotany  poczuciem  strasznej  winy,  w  obliczu  śmierci  prosił o  przebaczenie  byłego haftlinga,  wtedy  uczucie  wielkiej  litości,  smutku i  przebaczenia  owładnęło  moją  duszą.  Płakałam  wraz  z  nimi  nad  tym nieodgadniętym  sercem  ludzkim,  które  poprzez  najgorsze  rzeczy,  aż poprzez  zatratę  całego  człowieczeństwa  weszło  na  drogę  pokuty i  zrozumienia.  Chwyciłam  wyciągniętą  proszącą  dłoń  i  rzekłam: Ichverzeihe  in  Haftlingsnahme  [przebaczam w imieniu więźniów]. Na to one obie rzuciły się na kolana i zaczęły całować moje ręce. W tej chwili wróciła oddziałowa  i  stanęła  zaskoczona,  ale  zrozumiała,  że  zaszło  tutaj  coś niezwykłego i nic nie powiedziała. Wracałyśmy  w  tym  samym  porządku. Oddziałowa  wpuściła  je pierwsze do celi  i w ostatniej  chwili  obie  obróciły głowę w moją stronę, uśmiechnęły  się  przy  tym  jakoś  ciepło, z  wdzięcznością, a Mandel powiedziała głośno, wyraźnie, po polsku jedno słowo: "Dziękuję". Więcej  już nie  widziałam  ich. Po  kilku  dniach  zostały  stracone i wiem, że Mandel była ostatnia. W jakiś  czas  później  zostałam  ułaskawiona  i  powoli wracałam  do życia. Dziś, z oddalenia, wiele przeżyć, wydarzeń,  pragnień i myśli zatarł czas. Tragiczne  lata  obozu  zagłady  zbladły;  w  pamięci  pozostały  rzeczy wielkie  i  piękne,  bohaterstwo,  ofiarność,  koleżeństwo  i  przyjaźnie na złą i dobrą dolę,  trwające  po  dziś  dzień,  ale  ponad wszystko  wyryte jest we wspomnieniach  z  tak  tragicznego  dla  mnie  okresu  życia  słowo: przebaczam!"


Stanisława Rachwałowa, z domu Surówka, urodziła się w roku 1906. Działalność konspiracyjną rozpoczęła w Krakowie wraz z początkiem drugiej wojny światowej. Miała wtedy dwie córki 12-i 15-letnią. Jej mąż - oficer Wojska Polskiego został aresztowany przez sowietów we wrześniu 1939 roku, przeżył niewolę, wstąpił do armii Andersa, ale zmarł na gruźlicę w roku 1943 w Palestynie.

W grudniu 1942 roku działająca w konspiracji Stanisława Rachwał została aresztowana przez Gestapo. Po brutalnym śledztwie trafiła do niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. - Mama pojechała do obozu 6 grudnia, na Mikołajki. Po wojnie nigdy nie wspominała tego okresu. Nawet jeśli ktoś ją wypytywał, starała się zbyć go żartem - mówiła w rozmowie z Patrycją Gruszyńską-Ruman córka Stanisławy Rachwał. Trudnym do przecenienia dokumentem są natomiast zapiski byłej więźniarki sporządzone dla Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce.

Stanisława Rachwał przebywała w Auschwitz do końca wojny. Przez trzy lata obozowego piekła doświadczyła wszystkiego co najgorsze. W tym czasie kierowniczką obozu kobiecego była Maria Mandel. 30-letnia Niemka po czterech klasach szkoły elementarnej, która do "pracy" w obozach koncentracyjnych zgłosiła się już w 1938 roku. W Auschwitz nazywana była "bestią". Do komór gazowych posłała pół miliona kobiet i dzieci. Osobiście dokonywała selekcji chorych kobiet. Wydawała rozkazy topienia i palenia żywcem noworodków.  Więźniarki wspominają, że Mandel była bardzo ładną kobietą. Blondynka o jasnych oczach, zgrabnej figurze, starannie ubrana. Zanim została Oberaufseherin była nadzorczynią bunkra, a więc więzienia obozowego. „Jako dozorczyni bunkra była Mandel bardzo okrutna i osławiona na terenie całego obozu. Z podległego jej bunkra dochodziły na obóz straszliwe krzyki katowanych przez Mandel więźniarek… Przypadki śmierci z zagłodzenia w bunkrze podległym  Mandel powtarzały się bardzo często. Jak wspomina w swojej książce jedna z więźniarek, francuska żydówka Fania Fénelon: „Nie  skończyła jeszcze trzydziestki, bardzo ładna, wysoka, szczupła i nienaganna w swoim mundurze (…). Jej twarz promienieje, bez śladu szminki (zakazanej w SS). Jest doskonała, Zbyt doskonała. Doskonały przykład rasy panów. Idealna matka – rodzicielka cóż więc ona tutaj robi?”


Po zakończeniu wojny Stanisława Rachwał zaangażowała się w działalność podziemnej organizacji Wolność i Niezawisłość. Przyjęła pseudonim "Zygmunt" i rozpoczęła pracę w wywiadzie DSZ - a od września  1945 roku Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość" (WiN). Jej zadaniem było zbieranie informacji z dziedziny gospodarczej, politycznej i wojskowej.  Pozyskiwała dane dotyczące wyżywienia, kontyngentów, zbiorów, cen artykułów żywnościowych, inwentarza żywego, jak również ilości i sposobów wywożenia żywności do Związku Sowieckiego.  Oprócz tego gromadziła dane osobowe i sporządzała charakterystyki aktywnych członków partii komunistycznej,  urzędników państwowych, funkcjonariuszy UB i MO oraz oficerów "ludowego" WP. Zbierała także informacje o działaniach UB i MO, o aresztowaniach realizowanych przez te służby, oraz wszelkie dane dotyczące ich struktury i sposobów działania, jak również o nastrojach panujących wśród funkcjonariuszy. Stanisława Rachwał zbudowała na terenie Krakowa prężną,  składającą się co najmniej z dwunastu osób, sieć wywiadowczą. Posiadała między innymi informatorów w Urzędzie Wojewódzkim, Wydziale Aprowizacji krakowskiego Urzędu Wojewódzkiego,  Komendzie Wojewódzkiej MO,  Komendzie Miejskiej MO, Cenzurze Wojskowej, na dworcu  PKP oraz w Sądzie Grodzkim. Pozyskiwała również informacje spoza województwa krakowskiego.  Na Śląsku korzystała z wiadomości uzyskiwanych od swojej córki - Krystyny ps. "Beata".


Od sierpnia do października  1946 roku trwały aresztowania działaczy WiN związane z rozbiciem przez UB struktur Brygad Wywiadowczych, a następnie aresztowaniem II Zarządu Głównego WiN. 26 sierpnia UB założyło "kocioł" w mieszkaniu Stanisławy Rachwał. Ostrzeżona o wsypie ukrywała się w tym czasie na melinie przy ul. św. Gertrudy 9. Przeczekała pierwszą falę aresztowań w Krakowie, a następnie przeniosła się do Warszawy. W pierwszych dniach września mieszkała u byłej więźniarki Oświęcimia Krystyny Żywulskiej, skąd wyjechała na Pomorze, by uregulować sprawy związane z budowaną tam wcześniej siecią wywiadowczą. Zdekonspirowana i zagrożona aresztowaniem przekazała ją swemu następcy, a sama szukała możliwości opuszczenia kraju. Miała już przygotowaną drogę przerzutową na Zachód, gdy została rozpoznana w Warszawie na ulicy przez męża ( nomen-omen) Żywulskiej - ppłk.  Leona Andrzejewskiego (wówczas dyrektora Gabinetu  Ministra Bezpieczeństwa Publicznego) i aresztowana w przeddzień wyjazdu - 30 października  1946 roku. Poddano ją ciężkiemu, trwającemu  11  miesięcy śledztwu. Początkowo jej sprawę prowadziło Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego,  później przejęli je funkcjonariusze krakowskiego WUBP.  Pod "Postanowieniem o pociągnięciu do odpowiedzialności karnej", zamiast podpisu widnieje adnotacja Stanisławy Rachwał "akt oskarżenia niezgodny z prawdą".


Wojskowy Sąd Rejonowy w Krakowie pod przewodnictwem Władysława Sierackiego skazał ją na karę dożywotniego więzienia. W przekonaniu komunistycznej władzy dożywocie było za niskim wyrokiem dla Stanisławy Rachwał.  Najwyższy Sąd Wojskowy uchylił wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia.  Po raz kolejny była sądzona 30 grudnia  1947 roku - składowi orzekającemu przewodniczył Ludwik Kiełtyka. Skazano ją na karę śmierci, utratę praw publicznych i obywatelskich oraz przepadek mienia.  Po dwóch miesiącach spędzonych w celi śmierci poinformowano ją, że Bolesław Bierut złagodził jej karę do dożywocia.Objęta amnestią z 27 kwietnia  1956 roku, na fali "odwilży" została zwolniona z więzienia po  10 latach - 30 października 1956 roku. W aktach  Urzędu  Bezpieczeństwa zachował się telegram otrzymany przez Stanisławę Rachwał w przeddzień wyjścia z więzienia: "Mamusiu wracaj do domu pociągiem który wyjeżdża z Grudziądza o godz.  17,  przesiadka w Łodzi Kaliskiej godz 22.40.  Przyjazd do Krakowa piąta rano. Czekamy.  Dzieci.


Zmarła w październiku 1985 roku, nie angażując się politycznie, ponieważ stan zdrowia po przejściu śledztw w niewoli hitlerowskiej i komunistycznej nie pozwolił jej nawet podjąć pracy.


Niech odpoczywa w spokoju.... Cześć i chwała Bohaterom!


https://nowahistoria.interia.pl/prl/news-stanislawa-rachwalowa-bohaterka-podziemia-przesladowana-prze,nId,1108992#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
,


https://www.polskieradio24.pl/227/4261/Artykul/1356083,Ofiara-i-kat-w-jednej-celi-smierci


http://www.kpbc.ukw.edu.pl/Content/202375/Rachwalowa_Stanislawa_2848_WSK.pdf


https://nowahistoria.interia.pl/prl/news-stanislawa-rachwalowa-bohaterka-podziemia-przesladowana-prze,nId,1108992


https://www.academia.edu/36107990/Historia_pewnej_znajomo%C5%9Bci._Spotkania_Stanis%C5%82awy_Rachwa%C5%82_i_Marii_Mandl






kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura